Wszystkie powyjeżdżały na wakacje do innych miast? Ciężko pracują? Czy po prostu siedzą przed komputerami?
Gdy ja byłam w czasach szkolnych, pierwszego dnia wakacji (właściwie już w dzień zakończenia roku) tylko czekałam, żeby wyjść z domu. Z grupą znajomych mieliśmy miliony pomysłów na sekundę, nie wszystkie były mądre, ale dzięki nim mamy dzisiaj co wspominać. Co ważne, komputery też już były, więc tłumaczenie, że to były inne czasy nie sprawdzi się tym razem.
Zastanawiam się tylko, czyja to wina. Rodziców? Teoretycznie to od nich najbardziej zależy wychowanie i zagwarantowanie atrakcji w wolnym czasie. Samych dzieci? Powinny zauważyć, że umyka im najlepsza część życia, a taka beztroska już się nie powtórzy. Może władz miasta? Atrakcje zapewniane przez gminę są niewystarczające. Dzieciom trzeba zajmować czas, organizować zajęcia, warsztaty, festyny, turnieje. Kilka imprez wrzuconych w kalendarz widocznie nie wystarczy.