Gmina Brańszczyk znalazła się na krawędzi bankructwa, więc szuka sposobów, jak wspomóc się finansowo. Po zaciągniętym wcześniej kredycie, nowym pomysłem jest emisja obligacji, czyli dalsze zadłużenie gminy. Tym razem na kwotę 10 mln zł i to tylko na ten rok, aby sfinansować zaplanowane inwestycje. Wszystko przez to, że gminie nie udało się sprzedać działek w Trzciance, z których planowany dochód miał być przeznaczony na inwestycje. Kolejnym krokiem w ratowaniu gminnego budżetu ma być likwidacja trzech szkół podstawowych: w Nowych Budach, Turzynie i Knurowcu. Problem był przedmiotem szerokiej dyskusji na ostatniej sesji Rady Gminy, której przedstawiono do podjęcia projekt uchwały w sprawie emisji obligacji w kwocie 10 mln zł.
"Powinno się trochę poprawić"
- Kwota 10 mln zł obligacji nie wzięła się z niczego innego, jak ze sprzedaży majątku, który planowaliśmy do projektu budżetu na rok 2024. W tej chwili zamieniamy to źródło finansowania. Oczywiście obligacje czy zaciągnięcie kredytu są tożsame, tylko nazewnictwo jest inne, czyli to jest nic innego jak kredyt. Przy założeniach w oprocentowaniu 5,85 i marży 0,5% wartości odsetek od 10 mln zł jest to kwota 6 mln 667 tys. 500 zł. Ale niestety, jak się zaciąga czy kredyt, czy obligacje, jesteśmy zobligowani do spłaty odsetek i oczywiście tego kapitału - mówiła skarbnik gminy Ewa Kalata.
Wykup obligacji jest zaplanowany od roku 2033 do roku 2037.
- Nie wiem, jakie będą decyzje Rady Gminy, bo to Rada decyduje czy jeśli uda się nam ten majątek sprzedać, bo takie plany mamy, to czy to pójdzie na spłaty tych obligacji tak jak rozmawialiśmy pierwotnie. Ale zapis jest taki, że jeżeli te nieruchomości sprzedamy, to będzie tu planowane pokrycie wcześniejsze - dodała skarbniczka. Starała się uspokajać radnych:
- Te obligacje nie są niczym złym - mówiła. - Ja już słyszałam taką opinię, że gmina jest wyprzedawana i ktoś nas wykupuje. Nie ma takiej formy prawnej. Pani prawnik może to potwierdzić. Obligacje to nie jest żaden wykup gminy, nikt nas nie wykupuje, nikomu nas nie sprzedajemy, tak więc proszę być spokojnym.
- Robiliśmy w tej sprawie audyt, było spotkanie z radnymi i audytorami i symulacja wskazuje, że finanse gminy powinny się trochę poprawić. Audytorzy mówili, że obligacje są nowoczesnym instrumentem finansowy, bezpiecznym. Więc jest to decyzja przemyślana i sprawdzona przez specjalistów - dodał wójt Wiesław Przybylski.
Ewa Kalata podkreślała, że uchwała budżetowa musi się bilansować, musi być zachowana równowaga budżetowa.
- Mamy pewne zasady z ustawy o finansach publicznych, które nas do tego zobligują i uchwały nierównoważącej się Rada w ogóle nie może podjąć, bo ona zostanie zwyczajnie uchylona przez Regionalną Izbę Obrachunkową. Obligacje zostaną przeznaczone na zadania inwestycyjne, bo ani z kredytów, ani z obligacji gmina nie może pokrywać wydatków bieżących - przypomniała.
Staram się to "posklejać"
Skarbnik przekonywała radnych, dlaczego podjęcie uchwały o emisji obligacji jest tak istotne.
- My problemy finansowe mamy już od jakiegoś czasu. Staram się to w jakiś sposób "posklejać". Nie jest to łatwe, ale bardzo proszę o podjęcie tej uchwały, żebyśmy mogli po prostu dalej funkcjonować. Jeśli nie podejmiemy uchwały o emisji tych obligacji, dalszymi konsekwencjami będzie - to pierwsza myśl, jaka mi przychodzi do głowy - rezygnacja z zadań inwestycyjnych i podpisanych umów, które trzeba będzie konsultować z prawnikami. Bo z każdej umowy można się wycofać, zakończyć ją na jakimś etapie, natomiast automatycznie narażamy gminę na kary, odszkodowania, odsetki. Jeżeli chodzi o wydatki bieżące, to jest taki artykuł, którym mówi, że organ wykonawczy, czyli pan wójt, może podjąć zarządzenie w sprawie blokowania środków na wydatkach bieżących. Jeśli uchwała nie zostanie podjęta, to ja takie zarządzenie przygotuję panu wójtowi, ale czy pan wójt to podpisze - nie wiem, nie ja o tym decyduję. Blokada środków będzie polegała na tym, że będziemy wypłacać tylko to, co jest wyłącznie obligatoryjne, czyli wynagrodzenia, ZUS, podatki, umowy bieżące, zadania zlecone, ewentualnie środku unijne, Może trzeba będzie się pochylić w każdej naszej jednostce organizacyjnej i urzędzie, może trzeba będzie wypowiadać umowy. Chociaż to też nie jest "hop - siup" na już, na teraz, ponieważ okres wypowiedzenia jest różny. Jeżeli uchwała (o obligacjach - red.) nie zostanie podjęta, to będzie to bardzo trudne i trzeba będzie się nad tym bardzo poważne zastanowić - mówiła skarbnik.
Skorzystali z okazji
- Chciałbym przypomnieć, na jakie inwestycje bierzemy te obligacje - włączył się wójt Wiesław Przybylski. - Jest to rozbudowa i remont gminnej oczyszczali ścieków w Trzciance. Tam mamy dofinansowanie z Polskiego Ładu w wysokości 7 mln 125 tys zł i nasz wkład własny wynosi prawie 3 mln zł. Następnie kanalizacja w Dalekiem - Tartak. Tam mamy dofinansowanie z Polskiego Ładu 2 mln zł i 800 tys zł. z Ministerstwa i w tej chwili 816 tys zł stanowi wkład własny. Kanalizacja w Turzynie - dostaliśmy z Polskiego Ładu prawie 4 mln zł i około 300 tys zł wynosi wkład własny. Droga Trzcianka - Niemiry. Dostaliśmy tam dofinansowanie z Rządowego Funduszu Dróg w wysokości 2 mln 300 tys zł. Nasz wkład wynosi 1 mln 798 tys zł. Następnie droga powiatowa na granicy z gminą Wyszków do ul. Kamienieckiej. O tej drodze było dużo dyskusji i nasz udział w tej inwestycji to 2 mln 237 tys zł. To są ważne i znaczące inwestycje, które poprawiają jakość życia mieszkańców. I tutaj, głosując, głosują państwo za inwestycjami dla mieszkańców, które przyczynią się do jakości życia do rozwoju. To są inwestycje bardzo ważne. Sięgnęliśmy po dofinansowania, one wymagają wkładu własnego, ale kwota, jaką pozyskaliśmy, jest znacząca. Była to okazja, z której warto było skorzystać, żeby można było dalej się rozwijać.
Wójt zapewniał, że gmina ma perspektywy wcześniejszej spłaty zadłużenia z tytułu obligacji.
- Taki mamy plan, żeby te obligacje spłacić wcześniej, co zapisane jest w uchwale. Planujemy to spłacić ze sprzedaży działek w Trzciance. To nam się opóźniło, ale jesteśmy na dobrej drodze. Wkrótce rozpoczniemy te procedury. Wiemy, że nasze dochody bieżące spadły z uwagi na sytuację ogólnokrajową. Związane są one z ubytkiem udziału w dochodzie z PiTu. A tak samo wiemy, że wydatki bieżące zostały w dużej części przeznaczone na finansowanie zadań oświatowych i nie jesteśmy w stanie w tej chwili z dochodów bieżących przeznaczyć środków na wkład własny dla tych inwestycji. Owszem to zadłużenie nasze wzrośnie, ale uważam, że jesteśmy w stanie wcześniej je spłacić. Są też perspektywy dobre dla rozwoju gminy. Wiem, że kolejne inwestycje się realizują. Apeluję do radnych o rozwagę i przemyślenie tej decyzji, bo to jest dla dobra mieszkańców, dla rozwoju gminy - mówił Wiesław Przybylski.
"To jest działanie niemoralne"
Głos zabrał radny Grzegorz Kruszewski, który od razu zaznaczył, że nie poprze uchwały.
- 10 mln zł to jest wartość nominalna tego kredytu. Rat kapitałowych w projekcie tej uchwały nie będziemy spłacać do 2033 roku, czyli do tego okresu, przez najbliższe 8 lat, będziemy płacić odsetki. Tutaj pozostawiamy jeden parametr losowi. Uwzględniając dzisiejsze stawki, dzisiejsze marże banków, koszt do 2037 roku wyniesie około 16 czy 18 mln zł i tyle będziemy mieli odsetek - żebyście zdawali sobie z tego sprawę jaka to jest kwota. To nie jest 10 mln zł, tu jest ogromny koszt obsługi tego zobowiązania. Ja rozmawiałem z mieszkańcami, moimi wyborcami, i ja już mamy wyrobioną opinię. Jako przewodniczący Komisji Finansów z pełną odpowiedzialnością tej uchwały nie poprę - uzasadnił.
Radny negatywnie ocenił skutki dalszego zadłużania gminy.
- Ostatnio w naszej gminie dosyć dużo mówimy o kwestii oświaty, o naszych dzieciach, o tym, że bezpieczeństwo i przyszłość naszych dzieci jest najważniejsze. Natomiast my nie wiemy, za ile sprzedamy te działki, bo one są dalej niewycenione przez biegłego, nie wiemy, czy i kiedy je sprzedamy. Zupełnie nie wiemy, co przez najbliższe dwa czy trzy lata będzie się w naszej gminie działo. Nikt nam nie zagwarantuje, że sytuacja będzie stabilna, więc nie możemy z góry założyć, ile będą warte te działki i kiedy je sprzedamy. W każdym razie, dzieci, które dziś chodzą do szkoły podstawowej, w 2034, 2035, 2036, 2037 roku będą na rynku pracy, To one będą spłacać kredyt, nad którym będziemy dzisiaj głosowali. W mojej subiektywnej ocenie to jest działanie niemoralne, ale każdy musi w swoim sumieniu podjąć samodzielnie decyzję, czy to jest dobry kierunek. Budżet uchwalony w ten sposób niesie za sobą ogromne ryzyko utraty płynności w czwartym kwartale. Wprowadziliśmy te 10 mln zł do budżetu bez wyceny biegłego rewidenta - mówił.
Ostrzegałem...
Radny Kruszewski przypomniał, że przestrzegał przed sytuacją, w której znalazła się gmina.
- Dziś niestety ten czarny scenariusz się sprawdza, o którym mówiłem. Nie wiem, czy zostały przez ten rok podjęte jakieś działania... Ja wiem, że pan wójt zdawał sobie sprawę, jaka jest sytuacja. Wydaje mi się, że jest pan doświadczonym samorządowcem i zdawał pan sobie sprawę, że jest ryzyko. Natomiast nie widziałem, żebyśmy przegotowywali się w ciągu tego roku, żeby uniknąć zadłużenia w tej wysokości - mówił.
- Mówiliście, że z tych obligacji zostanie pokryty wkład własny gminy na inwestycje, na podpisane umowy. A czy to nie jest tak, że podpisując umowę, środki na te inwestycje powinny być zabezpieczone już w budżecie? - pytała radna Joanna Klimek.
- A jak pani zajrzy do załącznika inwestycyjnego i pani głosuje za uchwałami, to pani nie widzi za czym pani głosuje? Tam wszystko jest napisane. Każde zadanie inwestycyjne ma swój plan finansowy. Ja z panem wójtem nie możemy podpisać umowy jeśli te środki nie są zabezpieczone w uchwałach. Ja przepraszam, ale już jestem zdenerwowana, bo to jest bardzo trudna sytuacja i to nie jest sytuacja od wczoraj. Ja rozumiem, że te uchwały budżetowe nie są proste, ale musicie mieć świadomość za czym głosujecie. Mamy sytuacje trudne w szkołach, ja też nie jestem za zamykaniem szkół jako rodzic, ale jeżeli patrzę na te finanse, to niestety one mówią same za siebie. My musimy coś zrobić, tylko pytanie, jakie znajdziecie rozwiązanie - zwróciła się do radnych skarbnik Ewa Kalata.
Nikt nie zagwarantuje
- Wiadomo, że proces ze szkołami nie będzie trwał miesiąc, czy dwa tylko znacznie dłużej i czy jest na tej sali ktoś, kto mi zagwarantuje, że za rok o tej porze nie będzie już środków z obligacji, bo zostaną wchłonięte przez niedokończone inwestycje, i będziemy w tej samej sytuacji tylko że z 16-milionowym długiem, wyższym niż mamy teraz? - pytał radny Waldemar Pakieła.
- Myślę, że tego nikt nie zagwarantuje, nikt z nas nie ma na to wpływu. Może w roku 2026 gmina zacznie wychodzić na prostą. Trzeba zrobić porządek ze szkołami, ale to jest oczywiście moje zdanie. Poprzyglądać się też zatrudnieniom w szkołach. My mamy 300 nauczycieli, czyli te wynagrodzenia i pochodne to stanowi chyba 85 proc. naszych kosztów, wydatków bieżących. To jest nie do udźwignięcia dla samorządu - mówiła skarbnik.
- Jak ocenia pani stan gminy po dokapitalizowaniu 10 mln zł? - pytał radny Grzegorz Kruszewski.
- Ciężko mi się w tej chwili odnieść, bo nie znam zadań inwestycyjnych. Dziś ja tego nie wiem. Jeżeli doszłoby do sytuacji zamknięcia szkół, to musimy też pamiętać, że będziemy musieli powypłacać odprawy - tu też będą potrzebne pieniądze, a póki co subwencja oświatowa idzie w dół - odpowiadała skarbniczka.
- W następnym budżecie inwestycje możemy bardzo skromnie zaplanować i wtedy będziemy mieli oszczędności na wykup tych obligacji i dalsze funkcjonowanie gminy - mówił radny Paweł Bralewski.
"Jesteśmy na mocnym zakręcie"
Głos zabrał też jeden z mieszkańców, który w imieniu społeczności gminy Brańszczyk wyraził sprzeciw wobec emisji obligacji i dalszego zadłużania samorządu:
- Sprawa jest bardzo ważna dla naszej gminy. To jest nasza przyszłość, dlatego przyszedłem tutaj nie sam, jest nas więcej osób. Powinniśmy spojrzeć na to wszystko historycznie. Pan wójt w 2018 roku objął funkcję i sytuacja wyglądała w taki sposób, że ten budżet w jakiś sposób przejął. I tutaj mam materiały, że budżet gminy miał deficyt w wysokości 7 mln 400 tys zł, ale na rachunkach gminy były wolne środki w wysokości ponad 5 mln zł. Jeżeli wykonamy proste liczenie, wyjdzie, że gmina była w dobrej kondycji finansowej i to wyglądało tak, że deficyt był na poziomie 2 mln 700 tys. zł, ale były to pożyczki, były to kredyty, które były z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i ulegały umorzeniu w późniejszym czasie. Jeśli chodzi o dług gminy na koniec 2023 roku, to mamy ponad 14 mln zł. Czyli od początku 2019 roku do końca 2023 roku deficyt poszedł bardzo do przodu. I teraz można sobie zadać pytanie, czy to zarządzanie było właściwe, czy inwestycje były trafione? W tym momencie jesteśmy w takim punkcie, że musimy wyemitować obligacje. Jak słucham pana wójta, to używa takich stwierdzeń, że wszystko będzie dobrze, ale jak słucham pani skarbnik, to już tutaj pani skarbnik stąpa mocno po ziemi. Czyli jesteśmy na mocnym zakręcie. Tutaj należy się zastanowić, czy nie powiedzieć stop w tym momencie i popatrzeć co zrobiliśmy źle. Bo te zobowiązania będą skutkowały na przyszłe pokolenia, na dzieci, na przyszłego wójta. Bo pan wójt w 2033 czy 2034 roku podejrzewam, że wójtem już nie będzie. Bądźmy odpowiedzialni. My jako mieszkańcy nie jesteśmy za tym, żeby zaciągać te kredyty. Pan wójt doprowadził gminę do pewnego momentu i teraz wrzuca wam na plecy ten bagaż, żebyście go nieśli razem z nim. Ktoś doprowadził tą gminę do 14 mln zł zadłużenia i powinien ponieść za to wszystko odpowiedzialność. W międzyczasie mieliśmy wybory i pan wójt miał świadomość, że jesteśmy 14 mln zł na minusie i jakoś nikomu o tym pan nie mówił. A przyzwoitość nakazywałaby powiedzieć, w którym momencie jesteśmy. Był konflikt w Szkole Podstawowej w Brańszczyku, wymieniono dyrektora i jest już lepiej. I teraz trzeba zadać sobie pytanie, czy nie wystarczy wymienić jednej osoby, żeby i w gminie zrobiło się nam lepiej? - mówił mieszkaniec.
"Tego nikt nie przewidział"
- Jeżeli chodzi o zadłużenie czy wolne środki, to są to często środki przeznaczone na różne cele. I każdego roku mieliśmy wolne środki na poziomie 5 mln czy 6 mln zł. Jeżeli chodzi o zadłużenie, to spłaciłem znaczną część do roku 2020. W roku 2020 było już tylko 4 mln zł zadłużenia - odpowiadał wójt Przybylski. - Natomiast chciałbym przypomnieć, że mieliśmy problem awarii oczyszczalni w Udrzynku i groziły nam wielomilionowe kary. Wzięliśmy wtedy preferencyjną pożyczkę z WFOŚ na remont i rozbudowę tej oczyszczalni, którą częściowo będziemy mieli umorzoną. Natomiast to, co się stało w roku 2023 to, że pojawiło się takie zadłużenie, to jest też efekt tego, co się działo w otoczeniu gospodarczym. My nie mamy wpływu na decyzje, jakie podejmuje rząd. Sytuacja w jakiej znaleźliśmy się w roku 2023 wynikała z tego, że spadły nam dochody z podatku PiT na skutek programu Polski Ład i ten ubytek na poziomie 3 mln 500 tys zł sprawił, że utraciliśmy sporą część środków własnych i możliwość dofinansowania inwestycji. Tego nikt nie przewidział. Ten okres poprzednich kilku lat charakteryzował się dużą dynamiką gospodarczą. W podobnej sytuacji jak my znalazło się wiele samorządów. Ja jestem przeciwnikiem brania kredytów i nie brałem ich przez kilka lat jak nie było takiej konieczności. Jeśli chodzi o szkoły, to nie mamy teraz środków. Koszty utrzymania szkół rosną szybciej niż dotacja, niż subwencja. Nie jesteśmy w stanie tych kosztów pokryć z dochodów własnych i to pogarsza tą sytuację. Natomiast mieliśmy rozmawiać o obligacjach a nie o szkole - skwitował wójt.
Radni przeszli do głosowania i zdecydowali o emisji obligacji. Uchwała została przyjęta 8 głosami "za" (Adam Błoński, Paweł Bralewski, Sławomir Gałązka, Sławomir Kraszewski, Andrzej Skłucki, Jadwiga Uchal, Marlena Wóltańska, Jadwiga Wyszyńska), przy 2 wstrzymujących się (Joanna Klimek, Grzegorz Kulesza) i 5 głosach sprzeciwu (Grzegorz Kruszewski, Waldemar Pakieła, Andrzej Rosiński, Michał Stankiewicz, Joanna Szydlik).