REKLAMA

REKLAMA

Czy sam obudzi to miasto?

Autor: Elwira Czechowska

Miasto | Poniedziałek, 15 wrz 2025 08:50

Wyszków znalazł się w samorządowym impasie. Po zerwaniu koalicji przez kluby WIS-Masz Wybór i PiS, burmistrz Piotr Płochocki został bez większości w Radzie Miejskiej i bez politycznego zaplecza, które wyniosło go do władzy. Czytamy wciąż nowe oświadczenia i oświadczenia do oświadczeń. Padają słowa o zwołaniu referendum odwołującym burmistrza, który utracił zaufanie i większość, a z ust opozycji - wprost wezwanie do rezygnacji ze stanowiska. Burmistrz także wydał oświadczenie, a w nim? Zamiast refleksji - konfrontacja, zamiast dialogu - moralizatorstwo. Jakby nadal nie rozumiał sytuacji, w jakiej się znalazł i w jakiej za jego sprawą znalazła się cała gmina. Zebraliśmy dla was polityczne komentarze w tej sprawie - te oficjalne i te nieoficjalne, które pokazują, jak dochodziło do rozpadu koalicji.

Miasto

Czytaj także: Burmistrz wydał oświadczenie w sprawie zerwanej koalicji

Czytaj także: "Współpraca nie funkcjonuje zgodnie z założeniami koalicyjnymi i oczekiwaniami". Radni ogłaszają koniec koalicji z burmistrzem

A sytuacja ta nie wydarzyła się w piątek 12 września. Ona dojrzewała właściwie od początku kadencji. Szybko bowiem kampanijne zapowiedzi w wydaniu Piotra Płochockiego - kandydata na burmistrza zaczęły rozmijać się z działaniami Piotra Płochockiego - burmistrza, co samorządowe zaplecze przyjmowało ze zdziwieniem i narastającą dezaprobatą, początkowo udając, że jest inaczej. 

Wydawało się, że świeżo wybrany na burmistrza Piotr Płochocki ma wszystko, co potrzebne do sprawowania władzy i otwarcia nowego rozdziału w historii Wyszkowa. Ogromne zaufanie społeczne, tę świeżość, która porwała w kampanii mieszkańców zmęczonych już ponad dwudziestoletnimi rządami poprzedników, po wyborach - stabilną sytuację w Radzie Miejskiej, zaangażowanych radnych oraz ludzi z doświadczeniem samorządowym u boku. A  więc co nie zagrało? 

Po pierwsze, burmistrz nie wprowadził oczekiwanych zmian kadrowych oraz zmian w sposobie zarządzania magistratem. 

- Od mieszkańców coraz częściej słyszeliśmy zarzut, że w kampanii burmistrz zapowiadał wielkie wietrzenie stęchlizny, a tymczasem po wyborach zbudował swój urząd na tych samych ludziach, których wcześniej tak krytykował - mówi jeden z radnych z byłej już koalicji.

Co więcej, część tak krytykowanych w poprzedniej kadencji osób, awansowała pod rządami Piotra Płochockiego w urzędowej hierarchii, a o pozostanie niektórych w urzędzie wręcz on zabiegał. Do annałów historii przejdzie też batalia burmistrza o “dobrostan psychiczny” urzędników, których stresowały pytania zadawane przez radnych na sesjach. Piotr Płochocki zwolnił ich z obecności na tej części sesji. Tych, których sam zatrudnił, w urzędzie dziś już nie ma, odeszli z pracy. W efekcie w magistracie funkcjonują już trzy wydziały bez naczelników: od początku kadencji Wydział Promocji, Wydział Podatków i Opłat Lokalnych oraz Wydział Oświaty i Spraw Społecznych, gdzie obowiązki powierza się czasowo pracownikom. 

Najdalej idące z perspektywy tego półtora roku zmiany kadrowe zaszły w gminnych spółkach (rady nadzorcze i zarządy), ale i one odbyły się wbrew sugestiom radnych koalicyjnych, a największy wpływ na ich kształt miał pełnomocnik burmistrza ds. nadzoru nad spółkami Adam Grześkiewicz. 

Do tego dochodzi przejęcie “standardów” współpracy z podmiotami zewnętrznymi, działającymi na zlecenie urzędu i podległych jednostek, piętnowane w poprzedniej kadencji przez ówczesną opozycję za "uznaniowość". Okazało się, że firmy, które korzystały z dobrych, czasem towarzyskich układów z poprzednią władzą, po zmianie tejże nadal mogły liczyć na zlecenia z gminy. Bo - jak tłumaczył burmistrz - "urzędnicy mówią, że zrobi to najlepiej" albo, że "nikt inny się tego nie podejmie". A gdy radni obecnej kadencji wprost wskazali na nieprawidłowości przy realizacji ustawy o zamówieniach publicznych (patrz: organizacja Nadbużańskiego Trójkąta czy Wyszkowskiej Dychy) zamiast wyciągnąć konsekwencje i wnioski, urządzono na nich - za przyzwoleniem i z udziałem burmistrzów - publiczną nagonkę na sesji. Czyli znów - coś, co miało się zmienić, nie zmieniło się.

Po drugie, brak rozliczeń poprzedników. Wiele spraw, które wymagały wyjaśnienia, szybko poszło w niepamięć. Znamienny może być przykład umorzeń podatkowych dokonywanych przez Grzegorza Nowosielskiego. Radni opozycji z poprzedniej kadencji, którzy teraz stanowili zaplecze burmistrza Płochockiego, włącznie z drogą sądową toczyli przecież bój o ujawnienie uzasadnienia dla umorzenia jednemu z przedsiębiorców ćwierć miliona złotych podatku, a Piotr Płochocki, mając do niej pełen dostęp, nawet nie zainteresował się dokumentacją sprawy, o czym publicznie poinformował były skarbnik gminy. 

- Rozliczenia nie są moim priorytetem - stwierdził już po wyborch Płochocki.

Po trzecie, standardy komunikacji, dialogu i transparentności. Tutaj można by napisać podręcznik akademicki o tym, jak nie prowadzić komunikacji. I to zarówno komunikacji wewnętrznej, gdyż z magistratu dochodziło wiele głosów, że urzędnicy są zaskakiwani pochopnymi decyzjami przez burmistrza i jego zastępczynię, jak i komunikacji na zewnątrz. Także w kontaktach np. z interesantami, czyli mieszkańcami i przedsiębiorcami, a także z innymi samorządami i urzędami, które burmistrz publicznie krytykuje, podważając ich uczciwość i praworządność, zamiast budować z nimi partnerską współpracę i dialog dla dobra mieszkańców. Niezadowoleni z podejścia i spoosobu załatwiania spraw przez burmistrza mieszkańcy - czy to rodzice osób z niepełnosprawnościami, społecznicy z Kamieńczyka, ludzie kultury, coraz częściej zaczęli przychodzić na rozmowy do radnych.  

Burmistrzowie przyjęli, że przekazy poprzez “rolki” na FB, to najlepsza forma komunikacji z mieszkańcami. Szkoda, że bywały one narzędziem manipulacji, aby przykryć wpadki, błędy czy zaniedbania władzy, a z pewnością stały się narzędziem autopromocji burmistrzów. 

- PR nade wszystko - mówi jeden z radnych. 

Burmistrzowie szybko pokazali też, że będą prowadzić dialog poprzez komentarze w internecie - czy to z mediami, czego jesteśmy przykładem, czy z mieszkańcami. Gdyby jeszcze były one rzeczowe i odnosiły się do poruszanych przez mieszkańców problemów, nie byłoby w tym nic złego. Gorzej, że burmistrzowie wybiórczo traktowali to z kim i o czym będą rozmawiać, niewygodne pytania przemilczali, a czasem wręcz atakowali ich autorów w niewybredny sposób. I nie chodzi tu o najbardziej jaskrawy przykład jednego z komentatorów, który doczekał się zawiadomienia do prokuratury za komentarze w odczuciu burmistrzów naruszające ich dobra osobiste. Wiele innych osób doświadczało różnych sankcji ze strony władzy, gdy naraziły się jej nieschlebiającym komentarzem. I tak jeśli chodzi o komunikację z mediami, burmistrz i jego współpracownicy dobierają sobie redakcje, którym udzielane są na bieżąco informacje, komentarze, wypowiedzi. Inni muszą korzystać z trybu ustawowego dostępu do informacji publicznej.  

Podobne standardy komunikacji szybko zaczęły obowiązywać w kontaktach z radnymi. To właśnie z “rolek” radni koalicji często dowiadywali się o różnych posunięciach burmistrza. Gdy chcą dowiedzieć się o sprawach bieżących - mogą napisać zapytanie, interpelację lub polować na urzędników w gabinetach. Spotkania kolegialne Piotr Płochocki i Alicja Staszkiewicz woleli zastępować tymi “w cztery oczy”, czego przykładem jest zapraszanie radnych w kolejności alfebetycznej na indywidualne rozmowy w zaciszu gabinetu. Reakcją radnych na tę propozycję na sesji był gromki śmiech, a odpowiedzią - w dużej części bojkot lub formuła spotkania u burmistrza ale całym kilkuosobowym Klubem Radnych. 

- Aby nie prowadziło to do korupcji politycznej - powiedział nam jeden z radnych opozycji.

Podobnie radni reagowali na zaproszenia burmistrza na wieczorne spotkania, na których burmistrz chciał omawiać m.in. tematy “sesyjne” i inne sprawy miejskie, jak np. rozliczenie Bug Nature Festival, o które radni coraz głośniej się dopominali. 

- Chodziło o to, by wyciszyć dyskusje na sesjach - odczytują intencje radni, którzy także zaczęli bojkotować tę formę spotkań. Na ostatnim, w sierpniu, pojawiło się ich już tylko troje.

Sprzeciw dla takiego sposobu komunikacji szybko okazali radni powiatowi z Klubu WIS-Masz Wybór, którzy “odcięli się” od burmistrza już w pół roku po wyborach. A gdy, krytykując m.in za taki styl komunikacji także radni miejscy zerwali koalicję z burmistrzem, usłyszeli, że to właściwie ich wina, bo nie chcieli komunikować się z burmistrzem.

- Owszem, chcieliśmy, ale na opisanych wyżej warunkach - mówi jeden z radnych.  

Po czwarte, zaplecze. Bardzo szybko ośrodek decyzyjny burmistrz przeniósł poza salę narad w urzędzie, gdzie coraz rzadziej chciał się spotykać i dyskutować z radnymi koalicji. Nie stłumił w zarodku dążeń do wewnętrznego podziału własnego środowiska politycznego na tych, którzy zdobyli mandaty radnych i tych, którzy poczuli rozgryczenie, bo znaleźli się poza Radą Miejską czy Radą Powiatu, a wręcz biernie się temu przyglądał, nie upatrując w tym zagrożenia dla stabilności swojego ledwie zbudowanego zaplecza. Sam nie będąc jego liderem, pozwolił zdeprecjonować rolę tego, kto tym, liderem był i wziął na swoje barki główny ciężar zbudowania komitetu wyborczego WIS-Masz Wybór. Radni bardzo szybko przestali być dla burmistrzów partnerem - do rozmów, uzgodnień, planów. Zaskakiwani różnymi projektami, dobrze, jakby przegłosowali wszystko wedle potrzeb burmistrza, nie zadając przy tym pytań. Bo przecież koalicja zobowiązuje.... Ale większości radnym taka rola “maszynki do głosowania” od początku nie odpowiadała, więc zaczęły się tarcia. 

- Doszło wreszcie do tego, że burmistrz wprost powiedział, że jego umowa koalicyjna nie obowiązuje i właściwie należałoby podpisać nową, bo poprzednia została zawarta między komitetami wyborczymi WIS-Masz Wybór (którego Płochocki był członkiem - red.) a PiS, a przecież on - jako burmistrz - jest teraz oddzielnym bytem - zdradza nam jeden z byłych koalicjantów burmistrza. 

Po piąte, brak strategii i wspólnych priorytetów. “Jesteśmy drużyną, która obudzi to miasto” - w tym kampanijnym haśle, które na ustach nieśli Piotr Płochocki, Alicja Staszkiewicz i Adam Szczerba, kluczowe było słowo: “drużyna”. Po wyborach szybko zastąpiło je słowo “ja”. Burmistrz  nie konsultował z własnymi radnymi większości spraw, a ich pytania czy krytykę odnośnie przyjętej kolejności realizacji wyborczych obietnic zbijał argumentem, że wkraczają w jego kompetencje albo wręcz ignorował. Zapomniał, że byli drużyną, tworząc wyborczy program i jako drużyna powinni przystąpić do jego realizacji. Tymczasem głodny osobistego sukcesu i splendoru, choćby i kosztem własnego zaplecza w Radzie Miejskiej, łapczywie burmistrz zabrał się w pierwszej kolejności za wizjonerskie i kosztowne projekty: stajnia, dworzec, kładka przez Bug, plaża. Wszystko to bez szerszej dyskusji i konsultacji - także tych jakże szumnie zapowiadanych, społecznych, na temat faktycznych potrzeb i oczekiwań mieszkańców. Przede wszystkim bez wyraźnego ustalenia priorytetów i oszacowania możliwości finansowych gminy. Łatwo wszak sięga się po zapas w budżecie, oddziedziczony po poprzednikach w postaci tzw. wolnych środków, których zasobność na gminnym koncie topnieje z miesiąca na miesiąc.  

***

To tylko część kwestii, na które w nieoficjalnych rozmowach z naszą redakcją zwracają uwagę radni koalicji jako te, które położyły się cieniem na współpracy z burmistrzem i doprowadziły do zerwania z nim koalicji. Zebraliśmy także oficjalne komentarze liderów wszystkich komitetów, które zasiadają w Radzie Miejskiej. Czy decyzja radnych WIS-Masz Wybór i PiS o zerwaniu koalicji z burmistrzem zaskoczyła ich? Czy opozycja upatruje w tym dla siebie szansę na nowe otwarcie i nową koalicję? Jakie będą dalsze scenariusze?  

Adam Szczerba, Klub Radnych WIS - Masz Wybór, przewodniczący Rady Miejskiej: "Zarzucony został koncept drużyny" 

- Musiało się coś zmienić, bo w takiej formule, jak dotychczas, funkcjonować dalej nie możemy. Nie możemy jako radni brać odpowiedzialności za decyzje, na które nie mamy wpływu. Dla mnie osobiście najważniejszym powodem takiej decyzji jest brak współdziałania ze strony burmistrza i brak pracy zespołowej. Współdziałanie nie polega na tym, że każdy, kto ma jakąś sprawę, interes kontaktuje się z burmistrzem. Powinno być odwrotnie. To burmistrz, który  koordynuje pracę urzędu, zna wszystkie sprawy na bieżąco, powinien prosić o opinię, może podpowiedź środowisko tworzące kampanię, w której burmistrz występował. W tym momencie podejmowane są przez burmistrza decyzje, z których większość jest nietrafiona. Widać to np. na sesjach, na których zdecydowana większość radnych wyraża swoją dezaprobatę. A może gdyby te sprawy były wcześniej przedyskutowane, skonsultowane z nami, decyzje wyglądałyby inaczej. My z takim stanem rzeczy się nie godzimy. Dla nas hasła wyborcze to nie była tylko zabawa w kampanii - my chcemy je naprawdę realizować. W tym momencie zarzucony został jednak koncept drużyny i to jest dla mnie najważniejszy punkt.     

Piotr Pokraśniewicz, przewodniczący Klubu Radnych Prawo i Sprawiedliwość, wiceprzewodniczący Rady Miejskiej: "Chcieliśmy być głosem doradczym" 

- Ta decyzja dojrzewała bardzo długo. Pan burmistrz właściwie od początku nie konsultował z nami większości spraw. Stawiał nas jako radnych przed faktem dokonanym. Przykładów takich decyzji i spraw, którymi byliśmy zaskakiwani, jest wiele, np. budżet na 2025 rok - projekt budżetu otrzymaliśmy od burmistrza w ostatniej chwili, bez jakiejkolwiek dyskusji. Decyzja w sprawie formuły Bug Nature Festival - nie była nawet przedyskutowana. Kolejna to decyzja o wycofaniu dofinansowania dla sołectw na pikniki sołeckie, o której radni dowiedzieli się na ostatniej sesji. Sprawa wycofania naczelników z udziału w części sesji i zablokowanie informowania radnych, którzy teraz są odsyłani po wydziałach. Kolejny temat - projekt uchwały o podwyżkach dla nauczycieli, który przewodniczący Rady musiał wycofać i przesunąć na kolejną sesję, bo nie mieliśmy nawet okazji zapoznać się z projektem i przedyskutować temat. Kolejna sprawa to podejście burmistrza do kwestii transparentności i działanie urzędu - burmistrz widzi to inaczej niż radni. Brak refleksji po głosowaniu nad wotum zaufania, w którym burmistrz dostał „żółtą kartkę” od radnych z koalicyjnych klubów, to kolejny sygnał o braku chęci dialogu. Takich przykładów jest o wiele więcej. My nie chcieliśmy ingerować w pracę burmistrza i jego kompetencje, ale chcieliśmy być głosem doradczym. Ostateczne decyzje oczywiście należą do niego, ale warto je przedyskutować. 

Radosław Biernacki, przewodniczący Klubu Radnych Wspólnota Samorządowa Wyszków: "Burmistrz powinien zrezygnować"

- Spodziewałem się, że to prędzej czy później nastąpi. Na sesjach widać było, jak burmistrz „zgadza się” z radnymi koalicji. Z opozycją nie musiał, ale z koalicją chyba by wypadało. Widać było natomiast brak dialogu i na komisjach, i na sesjach. Oczywiście współpraca musi być z obydwu stron, ale swoimi działaniami burmistrz dążył do tego.

Jak współpraca z panem burmistrzem będzie wyglądała dalej? My nadal będziemy działać na rzecz mieszkańców. Jak projekty będą dobre, to będziemy je poopierać. A burmistrz? Uważam, że powinien zrezygnować. Jednocześnie wiem, że tego nie uczyni. Taka sytuacja będzie sprzyjać pogorszeniu, a nie polepszeniu współpracy.   

Katarzyna Wysocka, przewodnicząca Platformy Obywatelskiej w Wyszkowie: "Burmistrz nie powinien się odcinać od swojego środowiska"

- Jestem zaskoczona formą, ale współpracy między burmistrzem a radnymi koalicyjnymi nie było od dawna. Każdy to chyba widział. Uważam, że burmistrz powinien dogadać się ze swoimi radnymi. Nie powinien się odcinać od swojego środowiska. Wszystko zależy od postawy burmistrza - ruch jest po jego stronie. On ma w rękach wszystkie narzędzia i powinien zadecydować co dalej. Trudno mu będzie rządzić, nie mając większości w Radzie Miejskiej, a czy jest na tyle wytrwały i sprawny, żeby tak rządzić 3,5 roku? Tego nie wiem. Nie jest to łatwa sytuacja, także dla radnych, ale dla dobra miasta, uważam, że powinni się porozumieć. Kto zyska na obecnej sytuacji? Nikt. Bo jaki może być zysk z niezgody? Korzyści mogę mieć tylko przeciwnicy. Szkoda mi tylko naszego miasta. Co do przyszłości, zobaczymy co będzie. Teraz jesteśmy wszyscy w opozycji i mamy większość.  

Paweł Deluga, szef Komitetu Wyborczego Razem dla Ziemi Wyszkowskiej: "Mam nadzieję, że to pójdzie w kierunku otrząśnięcia się"

- To, że od dawna były tarcia, pokazywały głosowania. Widzieliśmy wszyscy, że coś się dzieje. Myślałem jednak, że dla dobra miasta i samorządu, obie strony pójdą po rozum do głowy i uda się porozumieć. Tym, co się wydarzyło w piątek, jestem zaskoczony. Nie traktujemy tego jako szansy na zbudowanie nowej koalicji. No bo wchodzić do koalicji burmistrza? Czy może radnych, którzy są w opozycji do burmistrza choć mają większość? Przedziwna konstelacja. Mam mimo wszystko nadzieję, że to pójdzie w kierunku otrząśnięcia się i ktoś wykona telefon, bo najłatwiej krzyczeć „referendum!”, tylko kto na tym zyska?

REKLAMA


Komentarze (1).

REKLAMA

John Kowalski

Dobre podsumowanie redaktor Elwiry, celnie i dosadnie. Dziwne zachowanie burmistrza ale także nieskuteczne działania radnych koalicji WIS Masz Wybór oraz PiS. Blondie okazała się poniżej oczekiwań i powinni dawno ją "ukryć" na inne, mnie odpowiedzialne stanowiska lub w ogóle się pozbyć. Podobnie z trzecim wice od spraw spółek, który podtrzymuje to co było., mógł bez problemu trafić do ucha burmistrza a radni z drużyny obecnego tego nie potrafili. Radni powinni rozpocząć od odwołania tych dwóch wice i przejść do modernizacji naszej Gminy. Burmistrz rozwinął trochę sprawy turystyki i kultury ale zbyt drogo Wyszków to kosztuje.

Zostaw komentarz.

REKLAMA

Polecane firmy.

Moda i uroda
Magia Kamieni - sklep z minerałami

ul. Krakowska 51A 32-566 Alwernia

[email protected]

122580715

Usługi
Ośrodek Szkolenia Kierowców PUCHTA

ul. gen. J. Sowińskiego 79A (II piętro) Wyszków

[email protected]

602 513 473, 505 142 852

www.puchta.wyszkow.com.pl

REKLAMA

Najnowsze komentarze.

REKLAMA

Nadchodzące wydarzenia.

REKLAMA

Okazje.

REKLAMA