REKLAMA

REKLAMA

Mogła stracić kilkaset tysięcy złotych! Pomógł pracownik banku

Autor: Elwira Czechowska

Na Sygnale | Sobota, 03 gru 2022 10:41

Przestraszona i zmanipulowana mieszkanka Wyszkowa była gotowa przekazać oszustom kilkaset tysięcy złotych. Postawą godną naśladowania wykazał się jednak pracownik jednego z oddziałów banku w Wyszkowie, który udaremnił przestępstwo.

Na Sygnale

REKLAMA

Podając się za funkcjonariuszy Komendy Policji w Warszawie oraz za prokuratora, sprawcy przez kilka dni wielokrotnie kontaktowali się z seniorką, dzwoniąc na jej numer stacjonarny oraz na numer telefonu  komórkowego. Podczas rozmowy informowali 81-latkę, że prowadzą sprawę kryminalną dotyczącą oszustów współpracujących z pracownikami jednego z banków, którzy kradną pieniądze klientów. Na tym etapie kobieta nie zdawała sobie sprawy, że rozmawia z oszustem, który nią manipuluje, stwarzając pozory profesjonalizmu i wiarygodności, dlatego wykonywała jego polecenia. Przestraszona i zmanipulowana mieszkanka Wyszkowa została skłoniona przez oszustów, by z konta bankowego wypłaciła kwotę kilkuset tysięcy złotych.

- W razie trudności z wypłatą tak dużej gotówki, seniorka została poinstruowana przez oszustów, iż ma mówić, że chce wypłacić pieniądze, ponieważ planuje kupić mieszkanie w Warszawie - informuje sierż. szt. Ilona Puścian z Policji w Wyszkowie.

Na szczęście kobieta trafiła na czujnych pracowników banku, którzy zauważyli nietypowe zachowanie klientki. Poinformowali 81-latkę, że najprawdopodobniej padła ofiarą oszustów. Dzięki temu kobieta nie straciła oszczędności całego życia.

Po raz kolejny przypominamy o sposobie działania oszustów:

Metoda „na policjanta”

Rozmówca podaje się za policjanta, który prowadzi tajną akcję, mającą na celu ochronę oszczędności, zgromadzonych przez seniorów na rachunku bankowym. Jednocześnie informuje, że tylko współpraca z organami ścigania pozwoli na uratowanie pieniędzy przed defraudacją. Aby uwiarygodnić swoją historię, fałszywy stróż prawa prosi o wybranie numeru alarmowego 112 lub 997, ale jednocześnie nie rozłącza się. Po wybraniu przez ofiarę wskazanego numeru, w słuchawce pojawia się kolejny głos informujący o połączeniu z rzekomym dyżurnym komendy, który potwierdza tożsamość swojego przedmówcy jako policjanta. Kolejno następuje telefoniczne instruowanie pokrzywdzonego, w  jaki sposób ma wypłacić pieniądze i komu je przekazać lub gdzie pozostawić. Oszuści najczęściej proszą o przekazanie pieniędzy osobie, która się po nie zgłosi albo też przelanie na podane konto bankowe, które rzekomo należy do Policji. Coraz częściej by nie narazić się na zdemaskowanie, złodzieje proszą o pozostawienie pieniędzy np. w koszu na śmieci lub wyrzucenie ich przez okno.

Metoda „na wnuczka”

Do pokrzywdzonego dzwoni osoba przedstawiająca się za wnuczka (lub innego członka rodziny), który pilnie potrzebuje pomocy finansowej. Rozmowa zawsze prowadzona jest w taki sposób, by ofiara sama podała imię np. wnuczka czy siostrzeńca. Później następuje wypytywanie o zgromadzone oszczędności i opowiadanie wyimaginowanych historii o przeznaczeniu pieniędzy. Jednocześnie pada zapewnienie o szybkim zwrocie długu. Oczywiście będący w potrzebie członek rodziny nigdy nie może odebrać „pożyczki” osobiście, bo właśnie załatwia ważną sprawę, ale ma znajomego, który się po nią chętnie zgłosi. Pokrzywdzeni dowiadują się o tym, że zostali oszukani w momencie, gdy dochodzi do rozmowy z prawdziwym członkiem rodziny, który o pożyczce nic nie wie.

 Metoda „na wypadek”

Oszust, dzwoniąc do pokrzywdzonego, przedstawia się jako policjant lub kolega bliskiego członka rodziny. Tym razem wymyśla historię o rzekomym wypadku, którego sprawcą jest osoba bliska ofierze, a jedynym ratunkiem uniknięcia kary jest przekazanie „poszkodowanej w wypadku” znacznej sumy pieniędzy. Najczęściej pada informacja, że krewny nie może zgłosić się po pieniądze osobiście, ponieważ właśnie składa zeznania w komisariacie. Podobnie jak w metodzie „na wnuczka”, pieniądze od seniora odbiera znajomy dzwoniącego.

Metoda „na pracownika banku”

Rozmówca podaje się za pracownika banku. Informuje ofiarę, że z jej konta skradziono pieniądze. Następnie do pokrzywdzonego telefonuje rzekomy policjant, który potwierdza fakt defraudacji pieniędzy z rachunku bankowego oraz przestrzega, że może dojść również do kradzieży mieszkaniowej. W celu ochrony przechowywanych w domu kosztowności i gotówki poleca albo przekazanie ich osobie, która się po nie zgłosi, albo np. wyrzucenie przez okno lub pozostawienie ich np. we wskazanym koszu na śmieci.

Oszuści dzwonią do osób postronnych i wymyślają także inne historie. W ten sposób grają na emocjach ludzkich.  Ich działania są bardzo dynamiczne. Rozmówca nie ma czasu na skontaktowanie się  z rodziną i sprawdzenie takiej informacji.

Apelujemy o zachowanie rozsądku i ostrożności w kontaktach z osobami obcymi, szczególnie takimi, które namawiają nas do wypłacenia i przekazania pieniędzy. Pamiętajmy, że przez telefon każdy może być wnuczkiem, policjantem, urzędnikiem, synem znajomego…  Dlatego należy zachować ostrożność i kierować się ograniczonym zaufaniem wobec rozmówców podających się  za bliskich, potrzebujących wsparcia finansowego lub innych osób, które zapewniają o chęci ochrony naszych oszczędności. Nie należy także wpuszczać do domu nieznajomych i przekazywać im pieniędzy.

Zapamiętaj!

Prawdziwi policjanci NIGDY nie informują o prowadzonych przez siebie działaniach telefonicznie! Policjanci nigdy przez telefon nie wypytują o dane personalne oraz ilość oszczędności i miejsca ich przechowywania. Nigdy nie proszą o przekazanie pieniędzy nieznanym osobom lub pozostawienie ich we wskazanym przez nich miejscu.

Zachowaj czujność! Jeśli ktoś będzie chciał cię oszukać, podając się przez telefon za policjanta – zakończ rozmowę telefoniczną! Nie wdawaj się w rozmowę z oszustem. Poinformuj o podejrzanym telefonie kogoś bliskiego.

Ostrożność może uchronić przed utratą zbieranych przez wiele lat oszczędności.

W sytuacji, kiedy masz podejrzenia zawsze dzwoń na numer alarmowy 112.

Autor: sierż. szt. Ilona Puścian

REKLAMA


Komentarze (4).

REKLAMA

Essa

Żadne dane wrażliwe.nie zostały ujawnione, także "geniusze" z Kościuszki dzialali ok, - chyba musisz ich nie lubić Wwy ????

Wwy

Tylko dlaczego podawali ile babcia chciała wypłacić a banku.?Geniusze z Kościuszki popisali się dyskrecją.

do 60+

a co cię to obchodzi skąd.

60+

A skąd babcia miała taką kasę? ,I nikt się nią nie opiekował? Ani rodzina ani przyjaciele. Jeżeli nawet nie miała rodziny i była samotna to w tym wieku powinna mieć opiekę z OPS u. Dziwna sprawa.??!!

Zostaw komentarz.

REKLAMA

Polecane firmy.

REKLAMA

Najnowsze komentarze.

"Żeby nie budziły dyskomfortu dla urzędników"

Znający się do p. burmistrza Piotra Płochockiego

Piotrze, wycofaj się z tego, bo w "sprawach różnych" to radni powinni de facto Ciebie pytać a nie urzędników, a Ty powinieneś im odpowiadać bez uników. Nie będziesz wiedział o podstawowych i ważnych sprawach jak duży przetarg (a po roku wiemy, że wiedział będziesz śladowo), to posiłkuj się wtedy naczelnikami. A jeśli już zaczniesz zaskakiwać radnych i publikę zorientowaniem to zaczniesz powoli zyskiwać jako burmistrz Naczelniczka od przetargów nie może znać wszystkich szczególików z procedury i literówek? Tak, ale rzetelne ustalanie terminów koniecznych do przygotowania oferty z poszanowaniem równej konkurencji jest jednym z podstawowych obowiązków zamawiającego. I dlatego zapytana o to Żaneta Kozak, owa kierowniczka od przetargów, nie może wpadać w dyskomfort i rezonans emocjonalny. To burmistrz odpowiada za to osobiście, a kierowniczka jeśli w jego imieniu nie ogarnia, powinna dostać adekwatne do wiedzy i możliwości stanowisko, dając spokojny sen burmistrzowi, radnym oraz samej sobie. Radny Karłowicz najwyraźniej jest praktykiem, zna rzeczy i słusznie kładzie uwagę na wymagany termin do złożenia ofert, bo to także może być czynnikiem cenotwórczym w ofertach przetargowych. Podniesiona kwestia możliwego zarządzania urzędnikami przez przewodniczącego RM jest już dawno ustalona. Przełożonym urzędnika jest burmistrz i wyłącznie od niego zależy czy kierownicy/urzędnicy będą na sesji czy nie, ale jak wcześniej pisałem, w wyszkowskich realiach ryzykownie jest zostawiać burmistrza na sesjach samego z doświadczonymi radnymi. I ważne jeszcze, żeby adwokat w kwestiach oczywistych nie "sugerował ostrożności w zarządzaniu...." jeśli coś wie, bo doczytał. Niech uczy burmistrza, że coś jest tak, inne inaczej, jeszcze w czymś tam to interpretacje są różne i nie wiadomo, więc zaleca ostrożność. Warto zadbać o dobrą obsługę prawną. Piotrze, nie próbuj być autorytarny w stosunku do radnych, bo to nie Twoi podwładni, a Ty nie dźwigniesz tego wg własnego pomysłu. Odpuść dla swojego dobra, bo za chwilę możesz mieć nieznany dotąd ze swej mocy wydatek energetyczny i emocjonalny przed, w trakcie i po sesjach Rady Miejskiej. Wszystko co napisałem jest czynem w dobrej wierze i w najlepszej intencji. Stawiając krzyżyk przy Płochockim, zagłosowałem przeciwko kolejnej kadencji Nowosielskiego, tym razem prowadzonej z drugiego rzędu. Położyłem w tym nadzieję. Nie byłem sam. Pozwól nam zagłosować kiedyś tylko na Ciebie...

Nadchodzące wydarzenia.

REKLAMA

Okazje.

REKLAMA