"Od czterech lat walczę z rakiem jelita grubego - mówi Agnieszka Zawadzka. - Kiedy poznałam tę straszną diagnozę, od razu trafiłam na stół operacyjny. Potem przyszedł czas na pierwszą chemioterapię. Wtedy okazało się też, że rak dał przerzut do wątroby. Lekarze zdecydowali o drugiej operacji… Niestety pod koniec 2016 roku okazało się, że choroba znowu zaatakowała. Pojawił się kolejny przerzut, tym razem w płucach. Trzeci raz znalazłam się na sali operacyjnej.
Leczenie mnie wyczerpało. Z dnia na dzień zaczęło brakować mi sił. Mój przeciwnik okazał się bardzo silny. Mimo operacji i litrów chemii, wyniki nie pozostawiły złudzeń. Spełnił się najczarniejszy ze scenariuszy - wznowa w jelicie i w płucach. Musiałam walczyć dalej. Rozpoczęłam radioterapię. Chemii lekarze nie chcieli mi już podawać, bo po wykonaniu badania szpiku kostego okazało się, że jest on bardzo uszkodzony.
Od pół roku przyjmuje lek Erbitux, który ma powstrzymać chorobę. Niestety nie jest on refundowany. Miesięczny koszt tego leku to prawie 17 tys. zł. Oprócz tego rozpoczęłam immunoterapię w Niemczech, która polega na pobudzeniu układu immunologicznego do walki z rakiem. Wszystkie nasze oszczędności wyczerpały się. Dlatego zwracam się do was z ogromną prośbą. Pomóż mi w walce o życie! W domu czeka na mnie ukochana córeczka Patrycja!".
Z historią Pani Agnieszki możemy zapoznać się na stronie Fundacji siepomaga.pl. Tam również prowadzona jest zbiórka na jej leczenie. Potrzeba pół miliona złotych. Apelujemy o pomoc dla Pani Agnieszki Zawadzkiej!