W grudniu ubiegłego roku Centrum Usług Wspólnych (dawne ZOPO) rozstrzygnęło przetarg na utrzymanie czystości w siedmiu szkołach gminy Wyszków w 2018 roku. Umowę podpisano z firmą "Almar" z Płocka, która miała sprzątać szkoły do końca 2018 roku. Firma jednak nie dotrwała do końca zlecenia i w czerwcu, zachowując okres wypowiedzenia, odstąpiła od umowy.
- Zrobiła to zgodnie z zapisami umowy, nie musiała nawet podawać przyczyny, ale najpewniej chodziło także o względy finansowe - mówi zastępca burmistrza Aneta Kowalewska.
Gmina na to zadanie przeznaczyła w budżecie 514 tys. zł. "Almar" w przetargu zaoferował cenę 478 tys. zł. Łączna powierzchnia sprzątania wynosi 19.339 m kw. Nieoczekiwanie gmina stanęła przed problemem, kto posprząta szkoły. Dyrektorzy indywidualnie poszukiwali wykonawców tej usługi, ale oferowali oni bardzo wysokie stawki. Do negocjacji włączyło się CUW i ceny udało się nieco obniżyć. Na dziś każda szkoła - w trybie zapytania ofertowego - znalazła dla siebie nową firmę sprzątającą. Jednak sprzątanie będzie kosztować znacznie więcej niż w okresie styczeń - czerwiec 2018. Niektórzy dyrektorzy szacują, że może to być nawet o 100 proc. więcej. Problem dotyczy zwłaszcza największych szkół - SP nr 4 i SP nr 5.
- Podwyżki będą bardzo duże - mówi dyrektor SP nr 5 Zbigniew Szczerba. Utrzymanie czystości w jego szkole kosztowało dotychczas około 10 tys. zł miesięcznie. Teraz może to być nawet 17 tys. zł.
- Rozmowy i negocjacje cenowe jeszcze trwają, ale firma już świadczy nam usługi. Trwa sprzątanie szkoły, aby była ona przygotowana na rozpoczęcie nowego roku szkolnego - mówi dyrektor Szczerba.
Podobnie jest w pozostałych szkołach.
- Problem na dziś jest opanowany. W każdej szkole jest firma sprzątająca, nie we wszystkich ta sama, ale dyrektorzy mają nasze zapewnienie, że sfinansujemy jako samorząd tę różnicę wydatków na sprzątanie - mówi zastępca burmistrza Aneta Kowalewska.
Umowy z wykonawcami obowiązują do końca grudnia. Już we wrześniu gmina zmierzy się z przygotowaniem specyfikacji nowego przetargu na 2019 rok.
- Być może podzielimy przetarg na części - mówi Aneta Kowalewska. - Z pewnością trzeba być przygotowanym, że oferty mogą być wyższe niż do tej pory - rynek to wyznacza. To się wiąże z wyższymi kosztami pracy.
Pojawia się pytanie, czy gmina nie powinna wrócić do systemu, który zmieniła w 2012 roku, liikwidując w szkołach etaty sprzątaczek.
- Pojawiają się takie głosy w dyskusji, że za 17 tys. zł można by zatrudnić w szkole pięć sprzątaczek, i ja jestem jak najdalsza od wykluczania jakiegokolwiek rozwiązania. Ale nie patrzę na to wszystko tak "zero-jedynkowo" - mówi wiceburmistrz Kowalewska. - W obecnym systemie w koszt usługi wchodzi zatrudnienie pracowników, zabezpieczenie środków czystości, a dyrektorzy nie martwią się, czy ktoś zachorował, nie przyszedł do pracy. To nie ich problem. Pilnują, by jakość usług została zagwarantowana i w szkołach było czysto. Zmierzymy się z nowym przetargiem i zobaczymy, co można zmienić, poprawić, na dziś nie ma rozmowy o powrocie do dawnego systemu.