Jak donosi Polska Agencja Prasowa, Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia aresztował w czwartek, 21 czerwca, 26-letniego Kamila W. z Wyszkowa, który w miniony weekend zaatakował na pl. Defilad i w Ogrodzie Saskim cztery kobiety. Prokuratura przedstawiła mu sześć zarzutów m.in. zgwałcenia i rozboju. Decyzją sądu 26-latek został aresztowany na trzy miesiące. Mężczyźnie grozi do 12 lat więzienia. Jak ustaliła PAP, a potwierdziła Komenda Stołeczna Policji, tydzień wcześniej mężczyzna miał w bardzo podobny sposób napaść jeszcze jedną kobietę w Warszawie. Ofiara zdołała uciec i zawiadomiła policję. Funkcjonariusze mówią w mediach, że jego sposób działania był wyjątkowo brutalny i "nastawiony na popełnienie tych przestępstw". Redakcji TVN24 udało się porozmawiać z policjantem, który zatrzymał mężczyznę. Do zatrzymania doszło w pobliżu miejsca popełnienia jednego z przestępstw, przy ul. Oboźnej. Pomogły zeznania pokrzywdzonych oraz świadków, którzy dokładnie przedstawili rysopis mężczyzny. W chwili zatrzymania na ubraniu miał on jeszcze krew jednej ze swoich ofiar.
- Sytuacja była na tyle poważna, że komendant podjął decyzję, żeby wszyscy policjanci pracujący w komendzie i patrolujący ulice udali się na miejsce zdarzenia - mówił policyjny wywiadowca. Dodał, że funkcjonariusze dostali od ofiar bardzo szczegółowy opis wyglądu i ubioru napastnika, co znacznie pomaga w pracy. Dzięki dokładnemu opisowi mężczyznę udało się szybko ująć. - Myślę, że gdybyśmy tego nie zrobili w miarę szybko, mogłoby dojść do kolejnych przestępstw. Ta osoba była nastawiona na popełnianie tych przestępstw, popełniała te przestępstwa w dość krótkim czasie - powiedział funkcjonariusz.
Do dramatycznych zdarzeń doszło w minioną sobotę w kilku miejscach w centrum Warszawy. W krótkich odstępach czasu ofiarą 26-latka padły cztery kobiety w wieku od 21 do 47 lat. To przypadkowe osoby, które mężczyzna zaczepił, idąc chodnikiem - informuje Robert Szumiata ze śródmiejskiej komendy policji. Jak wynikało z relacji pokrzywdzonych, agresor zaczepiał nieznajome na przykład prosząc je o papierosa, a następnie uderzał pięściami, szarpał za włosy i przewracał na ziemię. Kobiety broniły się i wzywały pomocy, a gdy świadkowie reagowali, mężczyzna uciekał.
- Mężczyzna jest podejrzany o to, że na jednej z pokrzywdzonych dopuścił się dwóch przestępstw: zgwałcenia oraz rozboju, a kolejną przemocą doprowadził do poddania się innej czynności seksualnej, grożąc jej przy tym pozbawieniem życia. Trzecią z pokrzywdzonych, używając przemocy, usiłował doprowadzić do obcowania płciowego, a ostatnią z napadniętych kobiet przy użyciu siły próbował poddać innej czynności seksualnej - powiedział Szumiata.
Kamil W. podczas przesłuchania w prokuraturze przyznał się do zarzucanych mu czynów, ale skorzystał z prawa do odmowy składania wyjaśnień. Jak ustaliła PAP, podczas posiedzenia sądu 26-latek powiedział, że atakował kobiety, bo "coś w nim eksplodowało". Kamil W. nie był wcześniej karany ani notowany. Przez kilka lat przebywał za granicą, nie ma stałego adresu.
Fot. Komenda Stołeczna Policji
Źródło: PAP, tvnwarszawa.pl, rmf24.pl