O kulisach rozmów opowiedzieli podczas konferencji prasowej przewodniczący zarządu powiatowego PiS Waldemar Sobczak, Marek Tauter oraz szefowie stuktur gminnych: Brańszczyka Jerzy Żukowski, Somianki, Rząśnika i Zabrodzia Mariusz Bryk, Wyszkowa Eugeniusz Zaremba.
- Podmioty prawicowe sygnalizowały nam chęć odbycia spotkania na temat wspólnej reprezentacji do wyborów samorządowych. Z naszej inicjatywy, przy współudziale ministra Kowalczyka, 28 lutego 2017 roku zebrało się kilkadziesiąt osób z dziesięciu czy jedenastu organizacji prawicowych: związkowych, stowarzyszeń, organizacji kombatanckich. Na tym spotkaniu zaproponowaliśmy cykliczność spotkań w celu zawarcia porozumienia z tymi ugrupowaniami, żeby iść wspólną reprezentacją w najbliższych wyborach samorządowych, bo wiadomo, że tylko taka wspólna reprezentacja dawała nam szansę na uzyskanie lepszego wyniku niż 4 lata temu. Odbywały się spotkania, żeby, dyskutować, dochodzić do konsensusu. Pod koniec roku Klub Gazety Polskiej zaproponował zawarcie porozumienia w gminie Wyszków, ale nie pod szyldem PiS, tylko Zjednoczonej Prawicy czy pod inną nazwą. Dotychczas w historii wyborów samorządowych nigdy nie mieliśmy takiej sytuacji, żebyśmy jako członkowie PiS startowali pod inną nazwą niż Komitet Wyborczy PiS. Jeśli chodzi o powiat, nie było sztywnego stanowiska KGP – to dotyczyły tylko list w gminie Wyszków. Sądziliśmy, że jeżeli uzyskamy zgodę komitetu politycznego, skłonni byliśmy iść w tym kierunku. W styczniu dostaliśmy zarządzenie komitetu wykonawczego PiS, który zobowiązał terenowe struktury partii do nie podejmowania jakichkolwiek wiążących ustaleń dotyczących wyborów. To zarządzenie związało nam ręce i do chwili wyjaśnienia tej kwestii nie mogliśmy prowadzić formalnie rozmów w tonie i klimacie jak poprzednio. Sytuacja się usztywniła, ale mieliśmy jeszcze nadzieję. Postawiliśmy w lutym problem Wyszkowa na zarządzie okręgowym. Zarząd okręgowy podjął decyzję, że nie ma innej możliwości jak KW PiS-u i inną decyzję może podjąć tylko Jarosław Kaczyński. Poinformowaliśmy o tym naszych partnerów. Jedno ugrupowanie nie zgodziło się z taką formą - mówił Waldemar Sobczak.
Chodzi o Klub Gazety Polskiej z Markiem Głowackim na czele.
- Jeszcze przed ogłoszeniem decyzji zarządu okręgowego do rady powiatu byliśmy dogadani, że pójdziemy pod szyldem PiS. Problem był tylko do rady miejskiej – nastąpiła niezgoda. Marek Głowacki powiedział, że nie będzie startował pod szyldem PiS do rady miejskiej. Ogłosiliśmy spotkanie na 7 marca, na które Marek Głowacki nie przyszedł. W rozmowie telefonicznej powiedział, że nie widzi dalszej współpracy z PiS-em i jednocześnie odwołuje to, cośmy się dogadali i następne spotkania są bezcelowe. Współpraca z Gazetą Polską się zakończyła. Na obecną chwilę tych spotkań nie ma - mówił Eugeniusz Zaremba.
- Niewykluczone że będą – dodał Waldemar Sobczak. - Ale my musimy realizować postanowienia statutu. Każda niesubordynacja, nieposłuszeństwo zostałaby oceniona tak, że mógłby komitet nawet zostać rozwiązany. Nie możemy iść na inne porozumienie, pod innym szyldem. Mamy zakaz. Ale wiele podmiotów jest zainteresowanych dalszym prowadzeniem rozmów i apelujemy o prowadzenie dalszych rozmów, ale warunek muszą przyjąć nasz, że będzie to komitet wyborczy PiS. Kodeks wyborczy preferuje te silne komitety, ugrupowania. Jedyna szansą, żeby uzyskać lepszy wynik to jest wspólna reprezentacja i wspólny kandydat wyszkowskiej prawicy. To zostanie dobrze odebrane w oczach wyborców. Jeszcze raz apelujemy do ugrupowań i osób zainteresowanych. Zapraszamy osoby, które chciałyby kandydować w poszczególnych gminach, chętnie z nimi porozmawiamy. Na naszej liście mają prawo sobie zastrzec, że są osobami niezależnymi. Z uporem maniaka będziemy dążyli do tego, żeby w Wyszkowie - mimo trudności - lista do rady miejskiej, powiatu czy sejmiku była wspólna, ale pod szyldem PiS-u.
- To się sprawdziło w wyborach do sejmu, nie ma podstaw, żeby to zmieniać – dodał Jerzy Żukowski.
- Niepotrzebnie koledzy stawiają to na ostrzu noża. Bałem się tego momentu, że kiedy przyjdzie taka decyzja od góry może być spięcie i niestety się nie pomyliłem. Ale nadal apelujemy o rozsądek, bo nie chcielibyśmy popełniać błędów z poprzednich wyborów. Tylko jedna reprezentacja prawicy jest w stanie uzyskać lepszy wynik a jeden wspólny mocny kandydat miałby szansę wygrania tych wyborów. Rozmawialiśmy z wieloma kandydatami. Jeden szczególnie członek miałby olbrzymie szanse wygrać, ale cały ambaras polega na tym, żeby dwoje chciało naraz. Ten kandydat dystansował się, nie chciał brać odpowiedzialności. Wierzymy, że sytuacja się wypogodzi i może znajdziemy jeszcze wspólny język - uważa Waldemar Sobczak.