REKLAMA

REKLAMA

Z komentarzami i prokuraturą w tle. Skarga mieszkańca na burmistrza i jego zastępcę

Autor: Elwira Czechowska

Miasto | Piątek, 23 maj 2025 08:10

Rażące naruszenie zasad praworządności, dostępu do informacji publicznej, wolności wypowiedzi oraz przepisów o dostępie do informacji publicznej zarzuca burmistrzowi i jego pierwszemu zastępcy mieszkaniec gminy Wyszków. Złożył w tej sprawie skargę do Rady Miejskiej. Pojawia się też zarzut tłumienia krytyki, odstraszania obywateli od angażowania się w debatę publiczną oraz represji za publikowanie krytycznych opinii. Adrian Karłowicz doczekał się m.in. doniesienia do prokuratury za opublikowany komentarz. "Została przekroczona granica dopuszczalnej krytyki. Warto stawiać granice" - mówi wiceburmistrz Alicja Staszkiewicz. Radni już przystąpili do rozpatrywania skargi.

Miasto

Blokowanie, ograniczanie, zawiadomienie

Skarga Adriana Karłowicza (jej treść publikujemy w całości poniżej) związana jest z blokowaniem mu dostępu do profili w mediach społecznościowych związanych z samorządem gminy Wyszków, utrudnianiem dostępu do publicznych informacji tam publikowanych, tłumieniem jego krytyki, a wreszcie z zawiadomieniem do prokuratury w sprawie jednego z komentarzy na FB, które złożyli przeciwko niemu burmistrz Piotr Płochocki i wiceburmistrz Alicja Staszkiewicz, uznając, że komentarz narusza ich dobre imię.

Czytaj także: Komentator nie będzie ścigany. Prokuratura: brak interesu społecznego

Skarga wpłynęła do przewodniczącego Rady Miejskiej, który zgodnie z właściwością przekazał ją do rozpatrzenia Komisji skarg, wniosków i petycji. Skarżący zaadresował ją również do Komisji współpracy z mieszkańcami, ale rozpatrywanie skarg nie znajduje się w jej kompetencjach. Natomiast Komisja właściwa merytorycznie już dwukrotnie w ostatnich dniach spotkała się, aby ustalić procedury rozpatrzenia skargi.

Na burmistrza do radnych, na zastępcę do burmistrza 

Zgodnie z przepisami jest 30 dni na rozpatrzenie skargi. Najpierw stanowisko, czy skargę uznaje się za zasadną, czy bezzasadną, a może zasadną w części wypracowuje właściwa komisja. Następnie skarga - wraz z wnioskami komisji - trafia pod obrady całej Rady Miejskiej, która w drodze uchwały uznaje skargę za zasadną lub nie. Z uwagi na jej obszerność, w pierwszej kolejności Komisja skarg i wniosków zawnioskuje na najbliższej sesji do Rady Miejskiej o wydłużenie terminu na jej rozpatrzenie do 24 czerwca. Drugi wniosek do Rady Miejskiej będzie natomiast dotyczył wyłączenia ze skargi części dotyczącej I zastępcy burmistrza, gdyż radni mogą rozpatrywać skargi wyłącznie złożone na działalność burmistrza, zaś jego zastępcy podlegają jemu jako pracodawcy, w związku z czym tylko on ma uprawnienia do rozpatrywania skarg na ich działalność.  

- Przepisy stanowią, iż do właściwości rad należy rozpatrywanie skarg na wójta, burmistrza, prezydenta, o tyle rozpatrywanie skargi na zastępcę burmistrza to już państwa kompetencja nie jest - mówiła radnym mecenas Sylwia Sendrowicz.

- Komisja obowiązana jest przekazać skargę do rozpatrzenia odpowiedniemu organowi i dlatego musi przekazać burmistrzowi Wyszkowa część skargi dotyczącą I zastępcy burmistrza - do rozpatrzenia zgodnie z właściwością - potwierdziła sekretarz gminy Anna Gołębiewska

Urzędniczka poinformowała też radnych, że jest konieczność przeprowadzenia postępowania wyjaśniającego.

- Jest skarżący i jest druga strona, której dotyczy skarga i musicie mieć państwo na tyle argumentów, żeby zdecydować o jej zasadności lub nie. Skarga może być zasadna w całości lub w części, bezzasadna w całości lub w części lub też konkretny zarzut zawarty w skardze może być zasadny lub nie - wszystko w zależności od tego, co wskazuje materiał dowodowy. To będzie wynikało z państwa uzasadnienia - wyjaśniła sekretarz.

Zasadna, niezasadna?

Radna Monika Bieżuńska zapytała, jakie są konsekwencje uznania skargi przez komisję za zasadną?

- Wówczas organ powinien przeprowadzić ustalenia, jeśli chodzi o pracowników, skąd to wynikało, dlaczego, i podjąć kroki naprawcze - odpowiedziała sekretarz Gołębiewska

- Czy skarżącego też możemy zaprosić do złożenia jakichś wyjaśnień? - zapytała przewodnicząca komisji Barbara Łapińska.

- Jeśli uznacie państwo, że potrzebujecie więcej niż skarżący napisał w skardze, to może być taka sytuacja - poinformowała sekretarz. 

W pierwszej kolejności radni zdecydowali jednak, że zwrócą się do burmistrza Piotra Płochockiego o jego stanowisko w sprawie skargi i szczegółowe odniesienie się do stawianych w niej zarzutów. 

- Zapoznałam się z treścią skargi i na moją lekturę, to tam jest dużo rzeczy, które wykraczają poza państwa kompetencje, ale rozpatrujecie skargę i powinno być zbadane, czy burmistrz działał zgodnie z przepisami obowiązującego prawa. Argumenty drugiej strony należy również wnikliwie przestudiować i później zaczyna się w skardze wskazanie, czego skarżący by wprost oczekiwał. Ale do wielu z tych działań państwo jako komisja nie jesteście kompetentni. Każdy organ ma swoje odrębne kompetencje i mamy zakaz ingerencji w kompetencje drugiego podmiotu. Dużo takich działań (wskazanych przez skarżącego) nie będzie możliwych do spełnienia. Ale oczywiście jako rada możecie dyskutować - wypowiedziała się mecenas Sylwia Sendrowicz

Podkreślała, że skarga wymaga wnikliwego przeanalizowania, bo zawiera szereg różnych wątków, nad którymi trzeba się pochylić.

- Dotyczy kwestii represyjnej reakcji na wyrażoną opinię i ograniczenia dostępu do informacji publicznej. Zakładam, że prawidłowym działaniem jest wystąpienie do burmistrza, bo dopiero po wyjaśnieniach będziecie mieli państwo w tej sprawie informacje. Było prowadzone postępowanie karne, które zostało umorzone, to sam dokument i przyczyny, dla których to postępowania zostało w taki sposób zakończone, może ukazać, która strona ma status pokrzywdzonego, a kto sprawcy i kto w tym postępowaniu rzeczywiście jest ofiarą, a kto jest sprawcą - mówiła prawnik urzędu.

Profile samorządowe bez uregulowań

Jak wyjaśniała wstępnie radnym, profile samorządu gminnego w mediach społecznościowych nie doczekały się regulacji prawnychj w ustawodawstwie polskim, które mówiłoby, jak należy traktować te profile, na ile są one publiczne.

- O ile natomiast nie ma do tego regulacji prawnej, o tyle w szerokim zakresie orzecznictwo przychodzi nam z pomocą. Ustawodawca nie reguluje, ale linie orzecznicze zaczynają nam ten temat klarować - podkreśliła.

- Wyroki sądów to jest jedno, ale ważne jest, by podjeść zdroworozsądkowo i zgodnie z własnym sumieniem - zaapelowała radna Joanna Kulesza.

- Trzeba by się odciąć od innych rzeczy, to nie jest łatwe - odparł radny Adam Wrzosek.

Każdy sam wybiera ścieżkę postępowania

Mecenas Sendrowicz odniosła się także do stawianego w skardzie zarzutu represji ze strony burmistrzów w postaci zawiadomienia do prokuratury w związku z treścią jednego z komentarzy, ich zdaniem naruszających ich dobra osobiste. Skarżący podnosi, że zastosowano wobec niego najcięższy środek represji, mający służyć zastraszeniu go i wywarciu na nim presji zaprzestania publicznego komentowania. 

- Jeśli ktoś się czuje ofiarą danego postępowania, nie jesteśmy w stanie nikomu narzucić ścieżki postępowania. Ten wybór postępowania karnego zamiast cywilnego należy do ofiary postępowania. Jeśli jest przepis, który reguluje ochronę moich praw, to do mnie należy wybór tej ścieżki i jeśli jestem rzeczywiście ofiarą, to decyzję o tej drodze postępowania wybieram sam - zaznaczyła Sylwia Sendrowicz. - Przestępstwo zniesławienia jest przestępstwem prywatno-skargowym. To przestępstwo regulowane w Kodeksie Karnym, tyle że inna jest droga jego ścigania - prywatny akt oskarżenia. Aby zaistniało, ktoś musi wystąpić z prywatnym aktem oskarżenia. Prokurator może tylko w wyjątkowym okolicznościach prowadzić taką sprawę, inaczej tylko winien wskazać informację, że można to złożyć w trybie prywatnego aktu oskarżenia. 

- Składając to zawiadomienie, burmistrzowie nie mieli tej wiadomości, że mogą wystąpić do sądu? - zapytała radna Monika Bieżuńska.

- Prokurator może objąć takie postępowanie, ale wyjątkowo. W tej sprawie uważa, że państwo burmistrzowie mają umiejętności i wiedzę, aby podjąć to działanie samodzielnie. Ale wskazał, że jednak jego zdaniem te granice mogły zostać przekroczone. Pytanie czy burmistrzowie będą to upubliczniać. To już jest ich decyzja - odparła Sylwia Sendrowicz.

"Warto stawiać granice"

- mówi wiceburmistrza Alicja Staszkiewicz, którą poprosiliśmy o komentarz w tej sprawie. Z pytaniami chcieliśmy zwrócić się także do burmistrza, ale z nim nie udało nam się skontaktować.

- Skarga jest obszerna, porusza wiele różnych wątków i podnosi wiele tematów, a wręcz żądań czy sugestii dotyczących pracy urzędu, które nie są w kompetencjach komisji, do której trafiła. Komisja musi zatem odfiltrować kilkunastostronicową treść, by wyłuskać z tej skargi faktyczne zarzuty. Więc to etap formalny, po którym będzie można się odnieść do treści skargi - mówi Alicja Staszkiewicz.

Czy skieruje sprawę przeciwko Adrianowi Karłowiczowi na drogę sądową? 

- Jest rok na to, żeby podjąć taką decyzję, na tę chwilę takiej decyzji nie ma. Obszerne uzasadnienie prokuratora do decyzji o umorzeniu obecnego postępowania jasno wskazuje na to, iż istnieją podstawy do ścigania p. Karłowicza, więc należy się nad tym poważnie zastanowić, mierząc oczywiście siły i czas na zamiary. Natomiast w tym kontekście, jego ostatnie działania, jak złożona przez niego skarga na burmistrza, można odbierać jako próbę zniechęcenia nas do kontynuowania sprawy - odpowiada.  

Czy z perspektywy czasu i publicznego wymiaru, jaki przybrała sprawa związana z jej zawiadomieniem do prokuratury, drugi raz zrobiłaby to samo? 

- Czy jeszcze raz złożyłabym zawiadomienie do prokuratury? Myślę, że tak. Warto było się przekonać o tym, iż prokurator w piśmie - uzasadnieniu podreślił, iż została przekroczona granica dopuszczalnej krytyki. Przy okazji myślę, że to dobrze, że pojawiła się cała dyskusja o granicach, o tym, co jest dopuszczalną krytyką, a co hejtem naruszającym dobra osobiste. Ta sytuacja uzmysłowiła mi, jak bardzo my tu lokalnie, w Wyszkowie, jesteśmy niejako znieczuleni na to, co się mówi w przestrzeni publicznej. Wiele osób spoza Wyszkowa pisało do mnie wiadomości, zwracając uwagę, że jesteśmy pod tym względem specyficzni, że u nich w miastach dyskusja publiczna nie wygląda tak źle, że u nas ta spirala jest już tak mocno nakręcona, że trzeba stawiać granice, bo może stać się nieszczęście. Więc uważam, że warto te granice stawiać - mówi Alicja Staszkiewicz.

"Nie dam z siebie zrobić hejtera"

- Nie zgadzam się na próbę narzucenia mi milczenia, ani przyklejenia łatki "hejtera" - odpowiada z kolei w internetowym oświadczeniu Adrian Karłowicz. - Mam prawo do głosu i z tego prawa korzystam. Nie widzę powodu, by ukrywać swoje myśli. Piszę to, co uważam za słuszne, wtedy, kiedy widzę potrzebę, ale tylko kiedy mam na to czas i wewnętrzną ochotę. Nie potrafię być bierny wobec rzeczy, które mnie drażnią - bo milczenie to zgoda i przyzwolenie na to, co nas spotyka. Dla mnie obywatelskość nie polega na machaniu flagą. Polega na reagowaniu, gdy coś boli, uwiera, albo nie gra. I to robię - publicznie, jawnie i zawsze na własne nazwisko.

O opublikowanym komentarzu na temat burmistrzów mówi:

- Zwykła metafora. Analogia do głównego komentarza. Wpis do publicznego tekstu o publicznych osobach wykonujących publiczne zadania - czyli o wspólnej pracy nad projektem budżetu. Bez wycieczek  osobistych. Bez wulgaryzmów. Bez pomówień. Według mnie - nic wielkiego. A jednak - zgodnie z powiedzeniem: „Uderz w stół, a nożyce się odezwą” - to właśnie ten komentarz zabolał. Naprawdę uważam, że trzeba sporej determinacji albo bardzo elastycznej wrażliwości, żeby z dyskusji o budżecie zrobić insynuację z podtekstem seksualnym. Moim zdaniem, to nie jest próba rozwiązania problemu - a zastraszenia mnie i uciszenia. Głosowałem na tych ludzi. Oczekiwałem więcej. Wiem, że jako ich wyborca nie mam immunitetu na bezkarność - ale też nigdy nie unikałem odpowiedzialności. Zdziwiło mnie, że zostałem pozwany za „zniesławienie” - zwłaszcza w kontekście rzekomej insynuacji o nieodpowiedniej relacji z jego zastępczynią czy jakiejś podobnej kategorii (tego do dziś nie wiem, ponieważ nie mam dostępu do akt). Nie taka była moja intencja. Jeśli moje słowa zostały odebrane inaczej - mogę tylko wyrazić ubolewanie.

Prokuratura z uwagi na brak potrzeby ochrony praworządności oraz interesu społecznego umorzyła postępowanie w sprawie tego komentarza. 

- Umorzenie nie oznacza ani winy, ani jej braku. Sprawa po prostu znika. Jakby nigdy jej nie było. Zdaniem prokuratury mogłem kogoś urazić - choć szanse na to są bardzo niskie - to nie zerowe. Jeśli władza wykonawcza chce dociekać swoich praw - to owszem może, ale bez wykorzystywania swojego stanowiska i bez robienia sprawy publicznej z prywatnego sporu. Ale nie znikają pytania: czy obywatel może jeszcze "swobodnie pytać, komentować, analizować"? Czy wystarczy "niewygodny komentarz", żeby urzędnicy złożyli zawiadomienie do prokuratury?  To historia nie tylko o mnie. To historia o tym, co może spotkać "każdego", kto publicznie zada pytanie, zinterpretuje dane, napisze opinię i nie trafi w ton uznany za bezpieczny. O tym, jak łatwo zamienić "dialog w procedurę". I jak trudno potem dowiedzieć się... o co tak naprawdę chodziło - mówi Adrian Karłowicz.

***

SKARGA

Dotyczy: Skierowania sprawy do Komisji Skarg, Wniosków i Petycji oraz do Komisji Współpracy z Mieszkańcami w związku z naruszeniami prawa do informacji publicznej i wolności wypowiedzi przez organy wykonawcze Gminy Wyszków

Szanowny Panie Przewodniczący,

Niniejszym składam skargę dotyczącą działań Burmistrza Wyszkowa Pana Piotra Wojciecha Płochockiego oraz Pierwszego Zastępcy Burmistrza Wyszkowa Pani Alicji Staszkiewicz.

Moim zdaniem opisane poniżej działania stanowią rażące naruszenie zasad praworządności, dostępu do informacji publicznych oraz wolności wypowiedzi, gwarantowanych przez Konstytucję RP oraz przepisy o dostępie do informacji publicznej stawiając współpracę z mieszkańcami pod znakiem zapytania.

I. Stan faktyczny

- Ograniczenie dostępu do informacji publicznych

Kilka miesięcy wstecz zostałem zablokowany na oficjalnym profilu Burmistrza Wyszkowa na portalu społecznościowym Facebook pod nazwą „Piotr Płochocki -Burmistrz Wyszkowa”, który służy wyłącznie do publikowania informacji dotyczących działalności publicznej Burmistrza. Wraz z blokadą ukryto bądź usunięto wszystkie moje komentarze, które, choć czasami krytyczne, były zawsze konstruktywne i merytoryczne. Ostatni mój wpis dotyczył zapytania, dlaczego Pan Piotr Płochocki, mimo krytyki sposobu ustalania stypendiów sportowych przez poprzedniego burmistrza G. Nowosielskiego, postanowił przyznać stypendia na podstawie niezmienionego i krytykowanego regulaminu, który wprowadził jeszcze poprzedni samorząd. Burmistrz Piotr Płochocki twierdzi, że to jego prywatny profil, z którego już nie raz obrażał czy to media, czy mieszkańców, blokując użytkowników, kasując komentarze itp. Zablokowanie mojej osoby, prawdopodobnie popiera rzekomo zniesławiającym komentarzem na łamach mediów, przez co nie mam bezpośredniego dostępu do informacji publicznych, które Pan burmistrz zamieszcza tylko na swoich mediach społecznościowych - nie widzę jego artykułów, komentarzy, reakcji itp.

Na oficjalnym profilu Gminy Wyszków na portalu społecznościowym Facebook zauważyłem również, że moje komentarze były wybiórczo usuwane w ciągu ostatniego roku. Dodatkowo, zdaje się, że doszło do nieautoryzowanego dostępu do profilu gminy, skutkującego cofaniem reakcji, kasowaniem komentarzy oraz blokowaniem innych użytkowników.

- Represyjna reakcja na wyrażoną opinię

W związku z moim publicznym komentarzem pod artykułem dotyczącym projektu budżetu gminy na rok 2025, opublikowanym na Facebooku w lokalnym portalu „Tuba Wyszkowa”, burmistrz Piotr Wojciech Płochocki oraz jego zastępczyni Pani Alicja Staszkiewicz, złożyli przeciwko mnie zawiadomienie do prokuratury, oskarżając mnie o rzekome zniesławienie na podstawie art. 212 Kodeksu karnego.

Tu pojawia się też moje pytanie - czy w sprawę zaangażowano prawników z Urzędu Miejskiego w Wyszkowie, którzy przygotowali obszerną dokumentację mającą uzasadnić zawiadomienie złożone do Prokuratury Rejonowej w Wyszkowie? Moje podejrzenia co do tego, wynikają z faktu, że sprawa była złożona w trybie publicznym, jednak Urząd Miejski w Wyszkowie poinformował mnie, że nie posiada w swojej dokumentacji zawiadomienia, które Państwo Burmistrzowie złożyli w Prokuraturze, choć złożyli je jako organ wykonawczy Gminy Wyszków. Po kilku miesiącach postępowanie zostało umorzone - prokuratura nie znalazła uzasadnienia dla kontynuowania sprawy w tej formie, nie dopatrując się potrzeby ochrony praworządności oraz interesu społecznego.

Wyjaśniając wątek ze swojej strony, informuję co następuje. Pod artykułem Tuby Wyszkowa na portalu Facebook zatytułowanym „Pierwszy budżet nowego burmistrza” pozwoliłem sobie nie zgodzić się z treścią tytułu, co zresztą sam uargumentowałem - stwierdziłem, że burmistrz nie jest ani niezależny, ani jedyny. Skoro ma „drugiego burmistrza” i dla utrzymania koalicji musiał powołać trzeciego burmistrza - więc sytuacja wygląda nieco inaczej niż tytuł mógłby sugerować. Napisałem, że nie chciałbym, aby ludzie obwiniali za ten budżet tylko „głowę” - skoro w tym układzie równie ważne są „szyja” i „ręce”.

Na mój komentarz odpowiedział inny użytkownik, pisząc, że „należy mówić „zastępca burmistrza”, a nie „drugi burmistrz” czy „viceburmistrz”, ze względu na ordynację wyborczą”.

Odpowiedziałem, że „ordynacja ordynacją, ale burmistrz z burmistrzową są ponoć już tak blisko, że nieraz stanowili jedno ciało - i tak też należy ich traktować. Warto docenić jego wkład, ale nie można odmówić zasług pani Staszkiewicz w tym duecie”. Dodałem również, że o kompletnym trio nic nie mogę powiedzieć, bo w tamtym czasie pana Eychlera w ogóle nie było widać w jakimkolwiek zarządzaniu gminą.  Była to analogia, metafora, publiczny komentarz do publicznego artykułu o publicznych działaniach władzy wykonawczej nad projektem budżetu. Żadnych odniesień osobistych, wulgaryzmów, pomówień. Tym komentarzem Państwo Burmistrzowie poczuli się zniesławieni jak wynika ze szczątkowych informacji  udzielonych mi przez Policję.

Burmistrz oraz jego zastępczyni kontaktowali się ze mną w przeszłości za pośrednictwem aplikacji Messenger, dlatego uważam, że gdyby rzeczywiście poczuli się zniesławieni, pierwszym krokiem powinna być próba wyjaśnienia sprawy w sposób mniej inwazyjny - np. poprzez wysłanie prywatnej wiadomości, sygnalizującej, że mój komentarz godzi w ich dobre imię. Taki sposób kontaktu z pewnością dotarłby do mnie bez problemu, dając możliwość natychmiastowego odniesienia się do ich zarzutów, ewentualnej edycji komentarza oraz rozwiania wszelkich niejasności. Ponadto, administratorzy zarządzający profilem „Tuba Wyszkowa” mogli zostać poproszeni o reakcję, w tym usunięcie mojego wpisu. Facebook także oferuje możliwość zgłoszenia potencjalnie naruszających regulamin treści, a z doświadczenia wiem, że interweniują dość szybko. Jednak żadna z tych dróg nie została przez nich podjęta, a komentarz „wisi w odmętach Internetu” po dziś dzień.

Pod moim komentarzem pojawiła się również odpowiedź użytkownika, który - jak później ustaliłem - jest bliskim krewnym Pani Alicji Staszkiewicz. Napisał on, że „nie pozwoli na obrażanie swojej siostry”, po czym szybko usunął swój wpis. Skontaktowałem się z nim prywatnie, pytając, gdzie i w jaki sposób miałem kogokolwiek obrazić, wyrażając moje niezrozumienie i proaktywne podejście do rozwiązania ewentualnego sporu. Zamiast wyjaśnienia, zostałem jedynie postraszony tym, że kancelaria prawna tej osoby skieruje sprawę do prokuratury z art. 212 Kodeksu karnego i nie życzy sobie więcej kontaktu z mojej strony.

W mojej ocenie, celem powyższego działania Państwa Burmistrzów nie było szybkie usunięcie rzekomego pomówienia z przestrzeni publicznej, co mogłoby zminimalizować ewentualne straty wizerunkowe, lecz zastosowanie represyjnych środków wobec mojej osoby. Skierowanie sprawy bezpośrednio do prokuratury, zamiast próby mediacji/ wyjaśnienia, miało na celu nie tylko uciszenie mojej proaktywnej obywatelskiej postawy i ograniczenie możliwości uczestnictwa w debacie publicznej prowadzonej w mediach społecznościowych, ale także wywarcie na mnie presji i poczucia zagrożenia, zwłaszcza w kontekście mojego życia zawodowego.

- Osobiste konsekwencje represji

Jako żołnierz Wojsk Obrony Terytorialnej w czynnej służbie od blisko dekady, w korpusie podoficerskim z wzorową opinią służbową, obawiam się, że wszelkie ewentualne postępowania karne - nawet w przypadku mojego ostatecznego uniewinnienia - mogłyby skutkować postawieniem mnie w roli podejrzanego lub oskarżonego. Taki status mógłby prowadzić do dyscyplinarnego usunięcia mnie z wojska, co stanowiłoby poważne zagrożenie dla mojej kariery. Osoby, które złożyły na mnie pozew do prokuratury, doskonale o tym wiedzą. Anonimowy donos do moich ówczesnych przełożonych w związku z rozpatrywaną sprawą o rzekome zniesławienie wstrzymał na kilka miesięcy mój awans zawodowy. Formalnie dopiero po umorzeniu postępowania mogłem podpisać zaświadczenie o niekaralności, w którym potwierdzić mogłem brak toczących się spraw karnych prowadzonych wobec mojej osoby. Utrata statusu żołnierza w służbie czynnej miałaby także bezpośrednie konsekwencje zawodowe, w tym utratę szczególnej ochrony mojego stosunku pracy w drukarni Quad, z której „dziwnym przypadkiem” już próbowano mnie zwolnić - na szczęście nieskutecznie.

Ponadto w przestrzeni publicznej bardzo często pojawiały się głosy zachęcające mnie do objęcia funkcji publicznych. Mimo że nigdy nie wykazywałem aspiracji politycznych, uważam, że ewentualne prokuratorskie zarzuty to celowa próba zablokowania mi takiej hipotetycznej możliwości, ponieważ polityk samorządowy nie może być osobą karaną za przestępstwa. Nigdy nie miałem prowadzonych spraw przed sądami czy Prokuraturą, więc odbieram to jako świadome działanie mające na celu dyskredytację mojej osoby i przypięcia mi łatki „hejtera”.

Jestem przekonany, że podjęte wobec mnie działania mają na celu nie tylko ograniczenie mojego udziału w debacie publicznej, ale również zmuszenie mnie do rezygnacji z wyrażania opinii i konstruktywnej krytyki. Paradoksalnie, jako obywatel, który oddał swój głos na obecne władze, oczekując otwartości na dialog i współpracę na rzecz rozwoju naszej gminy, spotkałem się z próbą wykluczenia i zastraszenia. Rozumiem, że oddany na obecne władze Gminy Wyszków głos nie daje mi immunitetu na bezkarność i bezgraniczną swobodę wypowiedzi i staram się komunikować z poszanowaniem prawa i granic wolności wypowiedzi, tak by nikogo nie urazić.

II. Podstawa prawna i zasady funkcjonowania profili publicznych w portalach społecznościowych

  1. Prawo do informacji publicznej
    • Zgodnie z art. 61 Konstytucji RP oraz art. 2 ust. 1 Ustawy o dostępie do informacji publicznej, każdy obywatel ma prawo do informacji o działalności organów władzy publicznej.
    • Prowadzenie profili na portalach społecznościowych przez organy władzy nie jest jedynie formą komunikacji, lecz realizacją ustawowych zadań informacyjnych, co wymaga zapewnienia równoprawnego i niedyskryminującego dostępu do publikowanych treści.
  2. Wolność wypowiedzi i debata publiczna
    • Art. 54 Konstytucji RP gwarantuje wolność wyrażania poglądów, co w przypadku funkcjonowania profili publicznych jest szczególnie istotne. Jak wskazuje orzecznictwo Europejskiego Trybunału Praw Człowieka oraz polskich sądów administracyjnych, krytyka dotycząca działalności publicznej podlega szerszej ochronie niż wypowiedzi osób prywatnych.
    • Oficjalne profile, takie jak profil Burmistrza Wyszkowa i profil Gminy Wyszków, powinny być traktowane jako przestrzenie publicznej debaty, w których każdy obywatel ma prawo do swobodnego wyrażania opinii.
  3. Naruszenia zasad funkcjonowania profili publicznych
    • Usuwanie komentarzy o charakterze krytycznym, blokowanie dostępu do informacji publicznych oraz cofanie „polubień” przez osoby zarządzające profilami, stanowi nie tylko ograniczenie prawa do informacji, ale również działa jako forma cenzury.

Obecność organów władzy publicznej w mediach społecznościowych nie stała się jeszcze przedmiotem odrębnej, poświęconej temu zjawisku prawnej regulacji. Nie oznacza to jednak, że tego rodzaju profile są wyłącznie prywatnymi stronami w mediach społecznościowych, a jego administratorzy dysponują dowolnością w kształtowaniu ich treści i zasad funkcjonowania. Organy władzy publicznej związane są zasadą praworządności i legalizmu. Oznacza to, że każde ich działanie musi znajdować podstawę w przepisach prawa. W tym aspekcie aktywność w mediach społecznościowych odbierana jest przede wszystkim jako realizacja zadań informacyjnych organu. W ostatnich latach intensywnego rozwoju technologicznego media społecznościowe często wykorzystywane są jako powszechny i najszybszy sposób dostępu do informacji. Gdyby jednak ograniczyć funkcję profili wyłącznie do celów informacyjnych, to ich oddziaływanie nie byłoby tak rewolucyjne jak jest w rzeczywistości i niewiele różniłoby się od komunikacji za pośrednictwem Biuletynu Informacji Publicznej. Przewagą mediów społecznościowych nad BIP-em jest to, że umożliwiają one dwukierunkową komunikację. Użytkownicy zainteresowani danym tematem mogą w czasie rzeczywistym wyrażać swoją opinię, w szczególności poprzez reakcje i komentarze.

“Każda bowiem publikowana przez organ informacja może zostać skomentowana przez innych użytkowników portalu. W konsekwencji często portal taki staje się forum publicznej debaty na temat kwestii, o których organ poinformował na swoim profilu. Debata ta toczy się zarówno między obywatelami, jak również z udziałem samego organu, który przedstawia swoje stanowisko w omawianej sprawie czy wyjaśnia powstałe wątpliwości.”

Wyrok WSA w Poznaniu z dnia 30 czerwca 2022 r. IV SAB/Po 56/22

Rola mediów społecznościowych władzy nie jest więc ograniczona wyłącznie do funkcji informacyjno-promocyjnych, ale także służy aktywizacji obywateli i kształtowaniu debaty publicznej.

“Witryna taka stanowi niejako forum, na którym umieszczane są komentarze i opinie osób zainteresowanych dotyczące spraw publicznych. Jest to współczesna swego rodzaju “Agora”, służąca do umieszczenia i wymiany informacji oraz prezentowania swoich poglądów związanych z działaniem organów publicznych.”

Wyrok WSA w Olsztynie z dnia 9 lutego 2023 r. II SAB/Ol 210/22

Nie można także zapominać o tym, że funkcjonowanie profilu organu władzy w mediach społecznościowych wiąże się z koniecznością zaangażowania określonych publicznych środków w postaci sprzętu czy pracy urzędników.

„Profil Miasta na portalu prowadzony jest przy tym z wykorzystaniem zasobów pracowniczych Urzędu w ramach obowiązków służbowych wyznaczonych pracowników, co prowadzi do konstatacji, że wykonując te zadania, pracownicy nie działają w imieniu własnym, lecz na rzecz organu, a specjalne oddelegowanie ich do tego rodzaju działalności nie miało na celu używania portalu do publikowania jakichkolwiek informacji, lecz takich, które mają walor informacji publicznych (o działaniach organów w ramach ich ustawowych, władczych kompetencji) i promocyjny. W przeciwnym wypadku należałoby stwierdzić, że specjalnie oddelegowani pracownicy organu samorządowego w godzinach pracy podejmują działania niezwiązane z działalnością, do jakiej ów organ został powołany.”

Wyrok WSA w Gdańsku z dnia 13 stycznia 2021 r. II SAB/Gd 91/20

Skoro prowadzenie publicznego profilu w mediach społecznościowych jest przejawem wykonywania zadań publicznych oraz wiąże się z wydatkowaniem publicznych środków, to tak jak każde inne działanie instytucji publicznej musi być realizowane na podstawie i w granicach prawa. Należy jednocześnie podkreślić, że prawa i wolności obowiązują także w sferze internetowej.

W tym zakresie w pierwszej kolejności warto zwrócić szczególną uwagę na treść art. 61 Konstytucji RP w zakresie, w jakim gwarantuje on obywatelom dostęp do informacji o działalności organów władzy publicznej. Każdy człowiek ma prawo do informacji, co zostało jednoznacznie podkreślone w art. 2 ust. 1 Ustawy o dostępie do informacji publicznej. Zatem jeżeli organ decyduje się na prowadzenie działalności informacyjnej za pośrednictwem mediów społecznościowych, to zobowiązany jest czynić to zgodnie z prawem, a więc w sposób niedyskryminacyjny, zapewniający równy dostęp do informacji. Wszelkie przypadki blokowania użytkownikom dostępu do znajdujących się na stronach treści w sposób oczywisty i jednoznaczny naruszają prawo.

Temat należy rozważyć także z perspektywy art. 54 Konstytucji RP zapewniającego każdemu wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji. W tym miejscu Konstytucja ponownie akcentuje szczególną rolę prawa do informacji, ale gwarantuje ponadto możliwość wyrażania własnego zdania i udział w debacie publicznej. Prawo to jest szczególnie istotne w kontekście treści umieszczanych przez władze na profilach w mediach społecznościowych, gdyż często dotyczą one ważnych dla mieszkańców spraw i budzą emocje, które widać w komentarzach pod tego typu wpisami.

Przy wytyczaniu granic wolności słowa niezwykle pomocne jest orzecznictwo Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Ten jednoznacznie wskazuje, że w odniesieniu do osób i spraw publicznych zakres dopuszczalnych wypowiedzi jest zdecydowanie szerszy. Podkreśla on:

Wolność wyrażania opinii stanowi jeden z głównych fundamentów społeczeństwa demokratycznego oraz jeden z podstawowych warunków jego rozwoju i samorealizacji każdej jednostki. Prawo to ma zastosowanie nie tylko w odniesieniu do informacji i idei, które są przyjmowane przychylnie oraz uznawane za nieobraźliwe lub obojętne, lecz także w odniesieniu do tych, które obrażają, szokują lub niepokoją. Takie są wymogi pluralizmu, tolerancji i otwartości, bez których nie ma społeczeństwa demokratycznego. […] wolność wyrażania opinii podlega wyjątkom, które należy interpretować w sposób ścisły, a konieczność zastosowania jakichkolwiek ograniczeń w tym względzie musi być przekonywująco uzasadniona. Granice dopuszczalnej krytyki są zawsze szersze w odniesieniu do polityka jako takiego, niż w stosunku do osoby prywatnej. W przeciwieństwie do osoby prywatnej, polityk w sposób nieuchronny i świadomy poddaje się procesowi uważnej analizy swoich słów i czynów ze strony zarówno dziennikarzy jak i całej opinii publicznej – stąd też musi wykazać się większym zakresem tolerancji.”

Wyrok ETPCz z dnia 21 lutego 2012 r. sprawa Gąsior przeciwko Polsce, skarga nr 34472/07

Refleksja ta znajduje potwierdzenie w orzecznictwie polskich sądów. Jak trafnie stwierdził Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gorzowie Wielkopolskim:

„Krytyka obywatelska jest działaniem społecznie pożytecznym i pożądanym, jeśli jest podjęta w interesie społecznym. Dlatego też jeżeli organ wybiera taką drogę komunikacji z obywatelami, to winien jest przestrzegać praw określonych w Konstytucji, ta zaś dopuszcza zarówno wypowiedzi aprobujące, jak i krytyczne. Wobec tego organ powinien znosić krytykę ze strony obywateli formułowaną za pośrednictwem portali społecznościowych organu, a jej wyrażanie nie powinno wiązać się z ograniczaniem dostępu do publikowanych na tym portalu informacji i możliwością wyrażania opinii w sprawach publicznych na profilu organu. Takie działanie stanowi bowiem zarówno naruszenie art. 54, jak i art. 61 Konstytucji RP, a ponadto działa jako pewien rodzaj cenzury, ograniczający wybranym obywatelom jawność działalności organu, który też może zniechęcać ich do tego rodzaju aktywności w przyszłości.”

III.  Potencjalne działania jako przypadek SLAAP  (Strategic Lawsuit Against Public Participation)

Zwracam uwagę na fakt, iż działania podjęte przeciwko mnie, szczególnie skierowanie sprawy na drogę postępowania karnego z art. 212 KK o zniesławienie, mają znamiona Strategic Lawsuit Against Public Participation (SLAPP), czyli strategicznego pozwu mającego na celu stłumienie publicznej krytyki. W mojej sprawie dostrzegam elementy charakterystyczne dla tego zjawiska, co może prowadzić do nadużycia prawa w celu tłumienia wolności wypowiedzi, a także wpływać na utrudnianie obywatelskiej aktywności w przestrzeni publicznej. W przypadku takich postępowań celem nie jest faktyczne dochodzenie roszczeń cywilnych czy karnych, lecz zastraszenie, zniechęcenie oraz zablokowanie obywateli przed wyrażaniem swoich opinii i krytyki, szczególnie wobec działań przedstawicieli władzy. Jest to narzędzie wykorzystywane w sposób instrumentalny, aby zepchnąć obywatela do obrony i zmusić go do wydatkowania znacznych środków, czasu i energii. Tego typu sprawy mają na celu wymuszenie milczenia, a nie rozwiązanie rzeczywistych sporów.

Nieproporcjonalność działań - wybór postępowania karnego zamiast cywilnego

Moje wypowiedzi nie miały na celu nikogo znieważyć. Osoby, które poczuły się nimi dotknięte, mogły w pierwszej kolejności poinformować mnie o tym bezpośrednio, zgłosić sprawę administratorowi profilu, na którym rzekomo zamieszczono zniesławiający komentarz, lub skorzystać z opcji zgłoszenia do moderacji na Facebooku. Ostatecznym i zarazem najbardziej adekwatnym środkiem dochodzenia roszczeń w przypadku naruszenia dóbr osobistych jest postępowanie cywilne - na przykład żądanie przeprosin lub sprostowania.

Zamiast tego zdecydowano się jednak na najdalej idącą i najbardziej dotkliwą formę - postępowanie karne z art. 212 Kodeksu karnego, które przewiduje karę grzywny, a nawet pozbawienia wolności. Taki wybór wydaje się nie tylko nieproporcjonalny, ale również budzi wątpliwości co do rzeczywistych intencji - czy rzeczywiście chodzi o ochronę dóbr osobistych, czy może raczej o wywołanie efektu mrożącego wobec osób krytykujących działania samorządu. To chyba sytuacja bez precedensu w naszej gminie - która nigdy wcześniej nie miała miejsca.

Zgłoszony komentarz nie był nawet głównym wpisem pod artykułem dotyczącym projektu budżetu, lecz odpowiedzią na inny komentarz - trudno więc uznać go za łatwo dostrzegalny. Co więcej, wcześniej nie pojawiały się publiczne insynuacje dotyczące rzekomej bliskiej relacji między burmistrzem a jego zastępczynią, co czyni mój komentarz precedensem. Również brak wcześniejszych skarg pod moim adresem budzi dodatkowe wątpliwości. Opisałem współpracę burmistrzów wyłącznie w kontekście zawodowym - w odniesieniu do prac nad budżetem - opierając się na ich własnych wypowiedziach, chociażby podczas zaprzysiężenia: „to będzie po prostu drugi burmistrz”.

Trudno mówić o recydywie - jestem osobą niekaraną, cieszącą się dobrą opinią. W tej sytuacji zastosowanie postępowania karnego wydaje się nie tylko nieproporcjonalne, ale wręcz nieuzasadnione. Sprawa toczyła się przez wiele miesięcy, a mimo licznych okazji do kontaktu z przedstawicielami strony inicjującej postępowanie, nikt nie podjął próby bezpośredniego wyjaśnienia - temat był konsekwentnie pomijany. O całej sprawie dowiedziałem się dopiero podczas  przesłuchania na policji.

Wybór ścieżki karnej może mieć efekt odstraszający nie tylko wobec mnie, ale również wobec innych obywateli, którzy w przyszłości chcieliby zabierać głos w sprawach publicznych. W rezultacie, zamiast otwartej debaty, pojawia się mechanizm zniechęcający do krytyki władzy - co stoi w sprzeczności z podstawowymi zasadami demokracji.

Art.  212. [Zniesławienie]

§1. Kto pomawia inną osobę, grupę osób, instytucję, osobę prawną lub jednostkę organizacyjną niemającą osobowości prawnej o takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć ją w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności, podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności.
§2. Jeżeli sprawca dopuszcza się czynu określonego w § 1 za pomocą środków masowego komunikowania, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.
§3. W razie skazania za przestępstwo określone w § 1 lub 2 sąd może orzec nawiązkę na rzecz pokrzywdzonego, Polskiego Czerwonego Krzyża albo na inny cel społeczny wskazany przez pokrzywdzonego.
§4. Ściganie przestępstwa określonego w § 1 lub 2 odbywa się z oskarżenia prywatnego.

Instrumentalne wykorzystanie prawa i asymetria stron

Władze lokalne dysponują znaczną przewagą instytucjonalną i prawną, podczas gdy ja - jako obywatel - muszę samotnie stawić czoła potężnemu aparatowi administracyjnemu i prawniczemu. Prawdopodobnie prawnicy urzędu (ponieważ zawiadomienie było złożone przez organy wykonawcze gminy) przygotowali wielostronicowy akt oskarżenia, angażując w to środki publiczne - czas oraz zasoby opłacane z budżetu miasta. To kosztowne i czasochłonne działania finansowane z pieniędzy podatników, podczas gdy ja, pozbawiony zaplecza instytucjonalnego, zmuszony jestem samodzielnie się bronić, ponosząc koszty pomocy prawnej oraz poświęcając własny czas i środki. Co więcej, działania strony przeciwnej prowadzone są w godzinach służbowych, co dodatkowo pogłębia nierówność - sytuacja ta przypomina nierówną walkę pomiędzy „Miastem” a „Mieszkańcem”. Uważam, że jest to sytuacja bezprecedensowa w skali regionu.

Prokuratura Rejonowa w Wyszkowie oraz Komenda Powiatowa Policji w Wyszkowie pozostają we współpracy z władzą wykonawczą i - moim zdaniem - zdarza się, że inaczej traktują zawiadomienia składane przez organy władzy publicznej ze względu na ich rangę, niż te pochodzące od osób prywatnych. W mojej ocenie Burmistrz Wyszkowa oraz jego Zastępczyni wykorzystali swoje stanowiska, by złożyć zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa - zamiast skorzystać z możliwości wniesienia oskarżenia prywatnego, podjąć próbę mediacji lub dążyć do polubownego rozwiązania sporu.

Ewentualna sprawa sądowa trafiłaby do Sądu Rejonowego w Wyszkowie, co budzi uzasadnione wątpliwości co do pełnej niezależności tego sądu oraz potencjalnego konfliktu interesów. Skład Rady w dużej mierze tworzą osoby związane z Komitetem Wyborczym Wyborców Wyszkowska Inicjatywa Społeczna „Masz Wybór” oraz ich koalicyjnym partnerem - Prawem i Sprawiedliwością.

Mam świadomość, że żadna instytucja nie powinna działać pod wpływem politycznym. Niemniej jednak, biorąc pod uwagę skalę lokalnych powiązań i przewagę polityczną „obozu” burmistrza, uważam za konieczne wystąpienie z prośbą o zagwarantowanie mi pełnej bezstronności. Oczekuję, że moja skarga i wniosek zostaną rozpatrzone przez pełen skład komisji w sposób uczciwy i obiektywny - zgodnie z zasadami sprawiedliwości oraz z poszanowaniem prawa obywateli do wyrażania opinii bez obawy przed represjami.

W przeciwnym razie, sprawa ta stanie się niebezpiecznym precedensem, który w przyszłości może prowadzić do wykorzystywania prawa nie w celu ochrony sprawiedliwości, lecz interesów władzy.

Zablokowanie przestrzeni do debaty i ograniczanie wolności słowa

Oprócz wszczęcia postępowania karnego, podjęto również inne działania, które systemowo ograniczają moją możliwość uczestnictwa w debacie publicznej. Uważam, że wpisują się one w mechanizm określany jako SLAPP - czyli strategiczne pozwy mające na celu uciszenie krytyki.

...ciąg dalszy skargi w załączniku

Załączniki.

REKLAMA


Komentarze (13).

REKLAMA

Marta

Dzień dobry... osobiste rozterki lub "kuksańce" o władzę wiejsko-miejską, ukazuje, iż gdy władza we głowach przejmie dowódcze role, zapomina się dla kogo i po co jesteście na stanowiskach, a wykorzystywanie swej pozycji w stwarzaniu wrażenia, że przede wszystkim Państwu leży na sercu aby mieszkańcy nie doznali waszej podłości lub bliskiego spotkania z podłością i że posiadacie zastępy prawnicze, gdy ktokolwiek zrobi dystrybucję informacji od waszych z urzędu plotek, bo skąd Pan, z którego sobie zrobiliście sposób na swoją chwałę, mógł siać w przestrzeni domniemania ? ale żeby wszystko kojarzyło się z jednym i co autor miał na myśli, to nie potwierdziliście niechcący, czego on nie miał na myśli? Kładką nad torami przy dworcu PKP się zajmijcie aby jej funkcjonalność odpowiadała każdemu uczestnikowi ruchu: niepełnosprawnemu, pieszemu czy rowerzyście, a przede wszystkim prawdziwie zadbała o bezpieczeństwo. Rozmawiajcie ze sobą bez nerwów, a nie prób podważania swej wiarygodności i ukazywania, co jesteście wstanie zrobić drugiemu, gdy wyraża swoje zdanie, prawda?

Roch Kowalski

Nie jestem za takim panem Adrianem, który swoimi ostrymi postami nic nie wnosi i niewiele z niego pożytku a konsoliduje zaplecze samorządowe burmistrza, wice i radnych koalicji. Dobrze, że część radnych takich Karłowicz czy Pokraśniewicz z PiS, Bogdan Osik, Adam Szczerba, Monika Bieżuńska z Masz Wybór czy Brzeziński z WIS robią swoją robotę, nieraz wbrew burmistrzowi, na którego czekamy raport o stanie Wyszkowa i co zrobił przez rok (czego nie dowiózł a z czym są problemy). Jestem przeciwko jednak ustawie, którą forsuje koalicja Tuska o mowie nienawiści. Takie nieciekawe posty obywatela Adriana będzie podstawą, żeby go zgrillować i poddać restrykcjom. Jestem za wolnością słowa a nie zamykaniem ust, a nastąpi to gdy zastępca Trzaskowski zostałby prezydentem i podpisałby ten bubel prawny i domknięcie systemu bezprawia.

WWY

Czy pan Kowalski z komentarzy poniżej może wyjaśnić o co mu chodzi? Co ma pisanie komentarzy w internecie (merytorycznych dodajmy, a nie typu krytyka dla samej krytyki czy tylko po to, żeby sobie coś napisać, często bez ładu i składu, jak choćby w/w Kowalski) do bycia żołnierzem i bronieniem wszystkich? Czy to żołnierz, czy nie - w wolnym czasie chyba może komentować w internecie sprawy swojej gminy? Czy też w czasie wolnym między pracą i służbą powinien przywdziewać pelerynę i patrolować ulice naszego miasta? Widziałem niektóre komentarze A. Karłowicza i były to wpisy merytoryczne, z sensem, nikogo nie obrażające, no, może poza osobami, które jako wszystko wiedzące najlepiej, źle znoszą krytykę.

Jan Kowalski

Ma chłop rację. Burmistrz blokuje kogo chce, więc zostają same przydupasy, którzy lajkują i serduszkują. Dasz reakcję hahaha? Nara z mojego profilu frajerze. Tak być nie powinno. A w gazecie się chwalił, że taki odporny na krytykę...

Jan Kowalski

Nigdy w naszej historii nie mieliśmy ziomka przestępcy PrezydentaRP. Cały świat nam będzie zazdrościł a inni ziomkowie się zjadą. Głosujmy na niego. W końcu zrobi porządek z tymi gogusiami. I co zabronicie? To armię wam na łeb sprowadzi. Wszyscy ziomkowie do wyborów, PIS górą . I tak nas ułaskawi.

Co pani Alicja na to?

Skonfundowany 2025-05-13 09:12:50 Przeczytałem komentarz p. Burmistrzów pod artykułem i jestem skonfundowany. Odwołują się do "hejtu, cyberprzemocy w internecie" i walki z nimi. Czy to nie Pani Staszkiewicz rok temu pisała o paniach Dyl i Wyszyńskiej, że są zdradzieckimi s...?(W domyśle suk*mi). Czy to nie Ci sami Burmistrzowie, jako kandydaci na ten urząd, prowadzili kampanię pełną hejtu skierowaną przeciwko G. Nowosielskiemu w celu osiągnięcia własnych korzyści w postaci przejęcia władzy? To jednym wolno "hejtować", ale jak już przykład poszedł "z góry" i suweren wziął z nich przykład to nagle problem?

Wyroki sądów to jedno …..

“ - Wyroki sądów to jest jedno, ale ważne jest, by podjeść zdroworozsądkowo i zgodnie z własnym sumieniem - zaapelowała radna Joanna Kulesza.“ Pani mecenas … Pani w tym uczestniczy a to chyba początek tego przedstawienia. Tego w Wyszkowie jeszcze nie było ;) Ale boję się już pisać …. Może ten Nowosielski nie był takim złym burmistrzem z tego co teraz widać no nikt się nie bał chociaż go krytykować

Wyroki sądów to jedno …..

“ - Wyroki sądów to jest jedno, ale ważne jest, by podjeść zdroworozsądkowo i zgodnie z własnym sumieniem - zaapelowała radna Joanna Kulesza.“ Pani mecenas Senderowicz … czy Pani się pod tym naprawdę podpisuję .

Jan Kowalski

Moim zdaniem to Pana Adriana, głównego komentatora życia publicznego i specjalistę z każdego zakresu, chcieli zwolnić z pracy z uwagi na fakt, że zamiast pracować, to pisze komentarze na Facebooku.

A co pani czarująca Alicja na to?

Skonfundowany 2025-05-13 09:12:50 Przeczytałem komentarz p. Burmistrzów pod artykułem i jestem skonfundowany. Odwołują się do "hejtu, cyberprzemocy w internecie" i walki z nimi. Czy to nie Pani Staszkiewicz rok temu pisała o paniach Dyl i Wyszyńskiej, że są zdradzieckimi s...?(W domyśle suk*mi). Czy to nie Ci sami Burmistrzowie, jako kandydaci na ten urząd, prowadzili kampanię pełną hejtu skierowaną przeciwko G. Nowosielskiemu w celu osiągnięcia własnych korzyści w postaci przejęcia władzy? To jednym wolno "hejtować", ale jak już przykład poszedł "z góry" i suweren wziął z nich przykład to nagle problem?

Roch Kowalski

To wygląda na dziecinadę. Z jednej strony burmistrz i jego zastępczyni, którzy przez rok niewiele zrobili, nie uporządkowali po Nowosie ani urzędu, ani instytucji i spółek komunalnych mu podległych, do tego podobno blokują wpisy na stronie oficjalnej gminy, niewygodne dla urzędu im podległego . Z drugiej strony mamy podobno żołnierza WOT, podoficera, który powinien bronić wszystkich i być szlachetną osobą a grzeje klawiaturę na każdy temat. Ręce opadają. Radni powinni mieć więcej władzy, żeby przyjrzeć się władzy nieudolnego burmistrza z drugiej strony dać ostrzeżenie żołnierzowi, bo to urągą postawie tych, którzy mają nas bronić.

wyborca

Szanowna Pani wice burmistrz szkoda że Pani w ocenie innych nie ma żadnych granic,i nie stawiała ich sobie Pani w kampanii wyborczej Karna wraca z podwójną siłą a wyborców da się oszukać tylko raz

Trp

Jestem fanem pana Adriana, fajnie, że komuś się chciało pokazać, że bycie burmistrzem czy zastępcą nie daje władzy absolutnej (co chyba się im wydało oczywiste) na zasadzie "ja mówię i tak będzie". Chyba nikt nie sądził, że po poprzednim burmistrzu da się komunikować z ludźmi w sposób bardziej arogancki i lekceważący (a już na pewno nikt się tego nie spodziewał po zasłużonym działaczu społeczno-kulturalnym).

Zostaw komentarz.

REKLAMA

Polecane firmy.

Ubezpieczenia
Multiagencja Ubezpieczeniowa - JANINA NOGA

ul. Pułtuska 133/10 07-200 Wyszków

[email protected]

608 554 520, 29 743 34 01

www.ubezpieczeniawyszkow.pl

Moda i uroda
Magia Kamieni - sklep z minerałami

ul. Krakowska 51A 32-566 Alwernia

[email protected]

122580715

REKLAMA

Najnowsze komentarze.

REKLAMA

Nadchodzące wydarzenia.

REKLAMA

Okazje.

REKLAMA