Debata radnych nad raportem o stanie gminy poprzedziła udzielenie wotum zaufania i absolutorium burmistrzowi Wyszkowa za 2020 r. W tym roku do udziału w debacie nie zgłosił się żaden mieszkaniec. Dyskutowali sami radni.
Czy nam zależy?
- Dlaczego mieszkańcy nie przychodzą na debatę? W zeszłym roku były dwie osoby, w tym roku nie ma nikogo. Czy nie powinniśmy wyciągnąć jakichś wniosków? Czy zależy nam, radnym, żeby była jak największa aktywność mieszkańców? Czy możemy tego jakoś ułatwić? Może powinno być to bardziej nagłośnione w Internecie, w prasie lokalnej? - zastanawiał się radny Bogdan Osik. I to on otworzył dyskusję nad raportem, widząc w nim wiele braków jeśli chodzi o dane dotyczące komunikacji miejskiej, gospodarki odpadami, wydanych zezwoleń na sprzedaż napojów alkoholowych, skarg, które wpłynęły na działanie organów samorządowych, dbałości o wybudowaną infrastrukturę miejską, dotacji udzielanych organizacjom pozarządowym.
- W 2018 roku wpłynęło 31 wniosków o dofinansowanie z zakresu kultury i sportu, w 2019 - 26, a w 2020 - 32 wnioski. Pandemia jak widać nie przeszkadza organizacjom pożytku publicznego. Wielkie podziękowania, że się nie poddały a wręcz działają lepiej niż przed pandemią - zauważył. W zakresie zadania polegającego na zahamowaniu procesu degradacji zabytków - podjęto się nasadzeń w parku, ale czy nie powinniśmy zająć się drugim obeliskiem Wazów? Promocja, budowanie własnej marki i lokalnej tożsamości... Była setna rocznica Bitwy Warszawskiej - zorganizowaliśmy wystawy plenerowe, odsłonięcie popiersia marszałka Piłsudskiego, podpisanie deklaracji o współpracy w Senacie. Ale zabrakło mi cennej rzeczy - udziału społeczników. Odbył się spływ rzeczny "100 Wioseł na 100-lecie Cudu nad Wisłą" - zabrakło mi tego w raporcie a to był sposób Stowarzyszenia Miłośników Rybienka Leśnego na uczczenie tej rocznicy. Co z ciągami pieszymi i rowerowymi, które już pobudowaliśmy - zapraszam na ul. Okrzei od Dworcowej do Pułtuskiej, zobaczmy, jakie są dziury w kostce, jak to się zapada. Powinniśmy dbać o to, co budujemy - zakończył.
Budują to wycinają
Na dwie obszerne kwestie: planowanie przestrzenne i ochronę środowiska – akcent położył radny Adam Szczerba.
- Są w raporcie o stanie gminy opisane jako coś pozytywnego, a to obszar zupełnie pomijany i prowadzony nie w tę stronę, w którą powinniśmy - mówił radny, powołując się na rozmowy z mieszkańcami i obserwacje dyskusji publicznych.
- Mówimy w raporcie, że 92 proc. gminy jest pokryte planami - szczycimy się tym elementem, ale patrząc na to, jakie dyskusje odbywają się przy wprowadzaniu nowych planów zagospodarowania, np. plan dla ul. Szpitalnej, gdzie mieszkańcy aktywnie próbowali bronić teren, by istniejące rozwiązania były zachowane i nie pogarszały w znaczącym stopniu aspektów mieszkaniowych. Podobnie dyskusja dotycząca planowanego bloku przy ul. Kołłątaja. Mieszkańcy są oburzeni, jak można zmieniać plan istniejący od wielu lat, bo przychodzi jeden z inwestorów, który nie interesuje się i ten plan jest zmieniany, a wniosków mieszkańców burmistrz nie uwzględnia. Widać kwestię nieposzanowania głosu mieszkańców i kierowanie się tylko dobrem inwestorów - mówił radny Szczerba.
Plany zagospodarowania ściśle wiążą się z kwestią ochrony środowiska naturalnego.
- W ten sposób możemy prowadzić politykę ochrony środowiska na naszym terenie. A tymczasem w każdym planie uchwalanym jest zmniejszenie wskaźnika powierzchni biologicznie czynnej. Na terenie usług oświaty w ZDZ zmniejszamy z 50 do 20 proc. obszar zieleni. Jak możemy dopuszczać do zmniejszania powierzchni biologicznie czynnej? W wielu przypadkach gmina pozwala na wycinki drzew a potem mieszkańcy muszą bronić drzew. Przy Piłsudskiego plan zakładał wycinkę 20-30 drzew, a po naleganiach, dyskusjach udało się ileś tych drzew uratować, odpowiednio przeprojektowując ten teren. Jest też nowy temat wycinki drzew w przypadku nowej inwestycji koło wiaduktu. Inwestor uzyskał zgodę na wycinkę, bo drzewa kolidowały z drogą i blokiem - nowo planowanymi. To poprośmy inwestora, żeby tak zaplanował na nowym terenie inwestycje, żeby nie kolidowały z drzewami – mówił radny Adam Szczerba.
Jego zdaniem w raporcie o stanie gminy znalazły się informacje o nasadzeniach drzew, ale nie ma informacji o tym, ile było wycinek drzew i o tym, że jeśli wycinamy to zasadzamy w to miejsce małe sadzonki drzew i krzewów.
- Mam dane dotyczące wycinki drzew - mogę pokazać, jaka liczba była wycinek po stronie gminy, ile nasadzeń, że po stronie gminy jest 100 parę drzew, a po stronie mieszańców - 3700 drzew, ale nie mogę takich danych pokazać jeśli chodzi o nasadzenia mieszkańców. Chcemy pokazać dane obiektywne, a to nie byłoby obiektywne – tłumaczyła naczelnik Żaneta Kozak.
Zieleń miejska to nie las
Uważa burmistrz, który zabrał głos w tej sprawie:
- To oczywiste, że wycinamy starsze a sadzimy młodsze, mniejsze i większe. Mam wrażenie, że pan radny myli las chroniony, puszczę, z zielenią miejską. Zieleń miejska ma charakter funkcyjny - jak w ogrodzie - sadzimy, rośnie jak nam przeszkadza przycinamy, jedno niszczy drugie, koliduje - wycinamy, przesadzamy i tak samo jest w mieście. Niektórzy z mieszkańców tak aktywnie zaangażowanych w ochronę dębu w Rybienku sami na swoich działkach wycięli drzewa, legalnie ale wycięli. To nieprawda, że wycięcie każdego drzewa jest złem. W mieście trzeba zarządzać zielenią. Zawsze będziemy brali strategicznie pozwolenia na wycinkę większej liczby drzew, żeby mieć je na biurku w przypadku realizacji inwestycji, żeby nas nie zatrzymało, ale jak na placu budowy da się nie wyciąć to nie wytniemy. Tak będziemy zawsze robili, bo brak pozwolenia na wycinkę może nas zatrzymać na miesiąc, dwa trzy z inwestycją a na pewno wytniemy tylko to, co konieczne do wycięcia – mówił Grzegorz Nowosielski.
- Żyjemy w mieście i bardzo fajnie jest być w mieście patrząc na świat w cieniu stojąc. Ale jak jest wiatr, deszcze stare drzewa zrzucają gałęzie, łamią się, przewracają i jak upadnie na nas, na nasz dom lub samochód zaczyna być problem i ktoś zapyta, dlaczego nie podjęto w porę odpowiednich kroków. A jak korzeń uszkodzi instalacje elektryczne, gazowe. W mieście wymiana drzew musi następować - stwierdził radny Dariusz Glinka.
Nie zgadzał się z nim radny Szczerba:
- Idąc tym trybem rozumowania, to każdy system korzeniowy może stanowić zagrożenie dla infrastruktury i powinniśmy w mieście każde drzewo wyciąć, bo może potencjalnie stanowić zagrożenie. Jeżeli mówimy, że drzewo się łamie, to obowiązkiem zarządcy terenu nie jest wycinka drzew i sadzenie nowych, ale dbanie o zabezpieczenie systemu korzeniowego i tego co się dzieje na górze. Jeśli widzi, że są gałęzie do usunięcia, bo mogą stanowić zagrożenie, to trzeba to zrobić a nie czekać aż się drzewo zestarzeje, żeby je wyciąć. Zabiegi pielęgnacyjne powinny być prowadzone. Drzewo w mieście jest elementem niezbędnym. Każde drzewo w mieście jest ważne - podkreślał.
Przychodzą tylko przeciwnicy
Burmistrz polemizował także w kwestii konsultacji społecznych z mieszkańcami.
- Co do zainteresowania społeczeństwa. Ludzie interesują się szczegółami nie ogółem. Przychodzą i pytają w swoich sprawach indywidualnych a duże debaty na temat stanu gminy z zasady przyciągają radnych, ekspertów, działaczy politycznych i społecznych a nie mieszkańców. Na dyskusje o planach przychodzą tylko ci, którzy są przeciw, bo uważają, że ich interes jest naruszany. Przychodzą ci, którzy narzekają, bo jak się komuś coś zmienia na lepsze, to po co ma przyjść? Pochwalić? W każdym planie szukamy kompromisu i tam na Szpitalnej też był szukany np. zmieniała się intensywność zabudowy, wysokość, powierzchnia biologicznie czynna. Jak byście państwo współpracowali z tymi przedsiębiorcami? Czy zabudowa wielorodzinna jest potrzebna czy nie - czy jest korzystna czy nie, jak zachęciłby pan inwestorów, żeby taką zabudowę w Wyszkowie realizowali. Wiele jest emocji związanych z planami ale wiele też wiele przekłamań. Mieszkańcy Rybienka Nowego są straszeni płaskimi dachami, że rzekomo to spowoduje budowę bloków na ich osiedlu. Większej bzdury nie słyszałem. I tak można ludzi szybko straszyć i manipulować, ale to nie prowadzi do integracji społecznej i pozytywnych zjawisk - uważa burmistrz Grzegorz Nowosielski.
- Jestem oburzony - odparł radny Adam Szczerba. - Parę razy zaatakował pan mieszkańców, twierdząc, że głoszą nieprawdy, populistyczne opinie. Gdyby pan był na debatach społecznych, zobaczyłby pan, jaka jest logika tych debat. Zmian w planach w gminie Wyszków jest tyle, że ludzie nie są w stanie zrozumieć, co się dzieje. Mieszkańcy stwierdzili, że to jest nieludzkie, aby wprowadzać takie zmiany, które są absurdalnie niezrozumiałe i mało tego - nikt ich nie broni. Z ust mieszkańców padały informacje, że burmistrz mówi: „to nie ja - to radni, a radni to nie my - to pan burmistrz”. Projektant planu to samo: „to nie ja, to urząd mi zlecił, a burmistrz odpowiada - ja zlecam to odpowiedniemu planiście”. Nigdzie nie ma osób odpowiedzialnych. Mówienie, że są pomówienia, nieprawdy to jest zwykłe obrażanie ludzi, którzy mają prawo się wypowiedzieć, co sądzą na temat tych zmian.
Zwrócił się także do radnych:
- Problem dyskusji społecznych polega na tym, że nikt z państwa na tych dyskusjach nie jest i nie widzi, co tam się dzieje. Na dyskusjach nie pojawia się też nigdy ktoś, kto wnioskuje o daną zmianę, żeby zaniepokojonym mieszkańcom wytłumaczyć takie kwestie - powiedział Adam Szczerba.
- Nie obraziłem mieszkańców - odrzekł burmistrz. - Powiedziałem, że przychodzą mieszkańcy zainteresowani i przeciwni. Ci, którzy mają stosunek neutralny i pozytywny, nie przychodzą. Różnica między nami polega na tym, że pan się spotyka z mieszkańcami od dyskusji publicznej do dyskusji a ja codziennie mam kontakt z interesantami, którzy przychodzą do Urzędu Miejskiego. My nie jesteśmy sądem i nie możemy wezwać na debatę wnioskodawcy zmiany planu. Debata jest przywilejem a nie obowiązkiem. Dyskusje są gorące. Ktoś, kto jest wnioskodawcą sam nie chce przyjść na dyskusję, żeby nie zostać zakrzyczany. W Wyszkowie jest ogromny popyt na mieszkania. Pan optuje za obniżeniem wskaźnika intensywności zabudowy. Jeżeli będziemy budować niżej i rzadziej to spowoduje wzrost i tak już horrendalnie wysokich cen za metr kwadratowy. Chyba, że wyznaczymy na to nowe tereny, ale jestem pewien, że każde takie miejsce spotka się z protestami.
- Absolutnie istnieje zasadność budownictwa wielorodzinnego. Takie tereny powinny być tworzone, wydzielane. Nie jestem przeciw zabudowie wielorodzinnej. Biorąc pod uwagę przykład ul. Szpitalnej - ona mogła tam powstać tylko na odpowiednich parametrach i uwzględniając potrzeby społeczne na przyszłość mieszkańców a nie tylko potrzeby doraźne inwestora - skwitował radny Szczerba.
Czy to sukces?
W raporcie nie podoba mu się jeszcze wiele innych kwestii.
- Mamy raport z dofinansowań pozyskanych przez gminę i jest duży slajd z kwotą 60 mln zł, ale jeśli ktoś doczyta - to jest to kwota pozyskana w ciągu 15-16 lat, co daje średnią wartość rocznie 4 mln zł, co już nie jest taką dużą kwotą jak 60 mln zł i a więc może to być mylące - mówił.
Nawiązał do zlikwidowanego funduszu sołeckiego i do braku budżetu obywatelskiego w gminie Wyszków.
- W ubiegłym roku 650 tys. zł to inwestycje z funduszu sołeckiego. W tym roku podjęliście państwo decyzję, żeby go zlikwidować a więc inwestycji za kilkaset tysięcy złotych nie będzie w tym roku. Nie będzie tak, że będzie mniejsza lub większa inwestycja w każdej miejscowości realizowana, co gwarantował fundusz sołecki. Przypominam, że gmina otrzymywała za to zwrot 150 tys. zł, których też się pozbawiliśmy - zauważył.
W sukcesach i wyróżnieniach - jego zdaniem - powinno się pokazywać rzeczywiste sukcesy.
- A pokazujemy nominowany do nagrody plac Miejski, który oczywiście nagrody nie dostał. A pomijamy to, że nasza gmina była liderem we wprowadzeniu uchwały krajobrazowej ale jako jedyni pozwoliliśmy sobie tę uchwałę odwołać i na czerwono na mapie Polski się pojawiliśmy jako ci, którzy uchwałę uchylili. I nadal nie ma informacji, kiedy taka uchwała zostanie przyjęta - zauważył.
Jego zdaniem warto zwrócić uwagę na aspekt dostępności do oferty kulturalnej.
- Mieszkańcy wskazują, że brakuje infrastruktury kulturalnej - mówił.
- Subiektywne jest odczucie, czy to sukces czy nie, że nasz plac Miejski został nominowany do nagrody. Ale został zauważony, a nie wszystkie zostały wyróżnione nominacją - mówiła naczelnik Żaneta Kozak.
Placu Miejskiego bronił także burmistrz:
- Mam wrażenie, że radny Szczerba bardzo dbał w swojej wypowiedzi, żeby ten raport - broń Boże - nie zrobił pozytywnego wrażenia o naszej gmina a nawet radny opozycyjny powinien budować pozytywny wizerunek gminy. Jeśli są tam informacje prawdziwe, to nie należy się obawiać, że ktoś, kto je przeczyta, będzie miał pozytywne wrażenie o pozyskaniu środków, czy też o placu Miejskim. Od dłuższego czasu państwo macie problem z placem Miejskim. Ja tam widzę zieleń - państwo beton, ja widzę tłumy ludzi - państwo pustkę, ja widzę aktywację społeczną i integrację mieszkańców - a państwo zbędnie wydane pieniądze. Możemy się co do tego kłócić, ale nominacja do tej nagrody jest sukcesem. Konkurowaliśmy z metropoliami i ich realizacjami za dziesiątki milionów i mieliśmy tu małe szanse wygrać i jednak jest to sukcesem.
„Minusów mi brakuje”
Burmistrz podkreślał, że nie ma ustawowego wzoru raportu.
- Nie chcemy się spierać, chcemy by odpowiadał jak największej liczbie radnych i mieszkańców, ale żeby był dokumentem zwięzłym - mówił.
- Raport jest dokumentem przygotowywanym autorsko i nie jesteśmy w stanie i nie chcemy wszystkich informacji zamieścić w raporcie, bo po to są inne sprawozdania. Raport ma być syntetycznym spojrzeniem na gminę. Im więcej stron, tym bardziej zniechęca, żeby do tego zajrzeć – wyraził opinię skarbnik gminy Dariusz Korczakowski.
- Raport jest sprawdzaniem z działalności, ze realizowanych już spraw - nie przedstawia planów na przyszły rok. Nie można zawrzeć informacji czy należy lub nie zająć się np. obeliskiem. Nie sposób pokazać w nim wszystkiego. Nasze jednostki przedstawiają sprawozdania ze swojej działalności, wszystkie strategie i plany są sprawozdawane – dodała Żaneta Kozak.
- Raport powinien pokazywać obiektywny obraz gminy - a obiektywny to i plusy i minusy. A w tym raporcie minusów mi brakuje - skwitował radny Adam Szczerba.
„Już nie jak w dziurze”
Chwalić a nie krytykować należy zdaniem przewodniczącej Elżbiety Piórkowskiej.
- Każda mała rzecz mnie cieszy - mówiła. - Wszystko negując to jest takie trochę wpływanie na świadomość mieszkańców. Jest silna grupa komentujących, my wiemy, która to jest grupa, która manipuluje. Zauważmy, co się dobrego dzieje. W „Hutniku” brakowało klimatyzacji od wielu lat. Teraz jest i oby wszyscy zauważyli. Mieszkańcy przychodzili po czujniki powietrza, są, powstały. Dajmy szanse, Boże drogi, jesteśmy wyszkowianiami. Jeśli tu mieszkamy, to kochamy ten Wyszków i chcemy, żeby on jak najlepiej wyglądał. Wskazujmy, co nam się nie udaje, ale w życzliwy sposób. Plac Miejski gdybyśmy zrobili sondę wśród mieszkańców, to większość powie „czujemy się jak w trochę większym miejscem a nie jak w dziurze”. Chciałabym bardzo, żebyśmy zobaczyli, że Wyszków nie jest takim ostatnim miastem.
- Gdybyśmy tylko pokazywali, jak jest dobrze, fajnie, to osiadalibyśmy na laurach. Pokazywanie, co należy poprawić, daje impuls do rozwoju. Klimatyzacja w „Hutniku”, na którą tyle lat czekaliśmy być może dlatego powstała, że ludzie krytykowali i narzekali - odparł Adam Szczerba.
- Nie powinniśmy wpadać w samozachwyt, bo to jest antyrozwojowe. Każdej władzy jest potrzebna konstruktywna krytyka - podsumował burmistrz.
Głosami większości radnych uzyskał on wotum zaufania i absolutorium za 2020 r. Przeciw głosowali tylko radni Adam Szczerba i Bogdan Osik. Od głosu wstrzymał się Paweł Turek.