Zmiana na lepsze - tak brzmiał tytuł i temat przewodni piątkowego spotkania zorganizowanego w WOK Hutnik przez zarząd powiatowy PiS w Wyszkowie. Na widowni zasiedli nie tylko członkowie i sympatycy PiS, ale też reprezentanci licznych środowisk prawicowych - m.in. związków zawodowych, Klubu Gazety Polskiej, organizacji kombatanckich i pozarządowych. Serdecznie witani byli przez Waldemara Sobczaka, szefa PiS w powiecie wyszkowskim. Na sali dało się odczuć atmosferę konsolidacji, zwierania szeregów na wyszkowskiej prawicy. Jednomyślny był także odbiór wystąpienia ministra Henryka Kowalczyka - przyjęto je brawami i gratulacjami dla dotychczasowych dokonań rządu. A rząd Beaty Szydło niedługo będzie miał dwa lata i - jak powiedział gość - warto obejrzeć się wstecz, zdać sprawozdania z tego, co już dokonał. Było też trochę o najbliższych planach.
Potrzebne 500+
Za jeden z większych sukcesów rządu Beaty Szydło minister Kowalczyk uważa Program 500+ Jest ona wsparciem dla rodzin z dziećmi, ale ma też dobre przełożenie na gospodarkę kraju.
- Był bardzo potrzebny - ocenia Kowalczyk. - To program który jest inwestycją w demografię i widać już efekty wzrostu urodzeń – bardzo wyraźnie widać. Mówiono, że Polski nie stać na ten program, a my wypłacamy miliardy złotych i jeszcze budżet państwa ma się nieźle. Przyszłość pokaże, że to inwestycja bardzo opłacalna, bo bez naprawy demografii żadne podnoszenie wieku emerytalnego nie pomoże. Podnoszenie wieku emerytalnego było leczeniem skutków a nie przyczyn. Wsparcie demografii jest leczeniem przyczyn i to jest ważniejsze dzieło.
Ale rząd Szydło przecież także obniżył wspomniany wiek emerytalny.
- Odwróciliśmy bardzo złą decyzję poprzedniego rządu o podwyższeniu wieku emerytalnego. Dajemy Polakom wybów, a nie przymuszamy do pracy aż do śmierci. To rzecz kosztowna, ale nie jest tak, że Polski nie stać na takie koszty. Nie jest przypadkiem, że mamy bezrobocie najniższe od 20 lat. Wzrost gospodarczy rośnie, konsumpcja wzrasta dzięki Programowi 500+. Te pieniądze w części wracają do budżetu i napędzają rozwój gospodarczy - mówił Henryk Kowalczyk. - Budżet miał się zawalić, zbankrutować. A tymczasem dochody podatkowe wzrosły od 2013 rok ze 156 mld zł do 208 mld zł obecnie. Mówiłem przed wyborami, że tyle jest rocznie w Polsce wykradane, wyłudzane podatków. I okazuje się, że może nawet byłem zbyt skromny w tych szacunkach. Te liczby pokazują, jakie było ogromne złodziejstwo. Ktoś to wyciągał, ktoś na to przyzwalał. Nie wierzę, że poprzednicy byli tak ciemni, nierozumni i głupi. Obecnie mamy nadwyżkę budżetową za 8 miesięcy roku prawie 5 mld zł. To pokazuje naszą filozofię podejścia do rozsądnego zarządzania tym, co nam powierzono. Bo to nie są pieniądze rządu, to są powierzone pieniądze – troszczymy się o nie bardziej niż o swoje - podkreślał minister.
Wystarczy nie kraść
Wspomniał też o innych decyzjach, które zaważyły na budżecie Polski. To uszczelnienie systemu podatkowego oraz wyhamowanie prywatyzacji majątku narodowego.
- Wymagało to wielu działań, one nie są jeszcze zakończone ale efekty są już bardzo duże. Do tej pory było przyzwolenie na złodziejstwo w białych rękawiczkach, białych kołnierzykach. Koniec sprzedaży majątku narodowego nastąpił trochę późno, ale co nieco udało się uratować. Niestety, wiele rzeczy udało się wcześniej już sprzedać. Spółka PKP Energetyka sprzedana została za grosze. Mówiono nam, że państwowe jest złe, nie przynosi zysku. Były próby doprowadzenia do upadłości LOT-u, który cały czas przynosił straty. A tymczasem wystarczyło około 1,5 roku i zobaczcie, jak spółki skarbu państwa zamieniły straty na zyski. Widać, jaka jest różnica w zarządzaniu. Niektóre spółki odnotowały wzrost zysków o ponad 3000 proc. (Grupa LOTOS). Da się tak zarządzać, żeby majątku nie wyprowadzać. Po prostu wystarczy nie kraść, bo złodziejstwo było na ogromną skalę. Jedna ze spółek wyprowadziła na usługi prawne, doradcze prawie miliard złotych przez dwa lata. Widziałem faktury za usługi prawne na 40 mln zł. Zyski obecnie są stąd, że maleją koszty, nie ma fikcyjnych inwestycji. W tamtych sprawach jest kilkadziesiąt doniesień do prokuratury, bo takie numery robiono, jak zakup kopalni fosforytów w Senegalu, która nie istniała. Czy to wszystko? Pewnie nie, ale sporo zostało już miliardów uratowanych.
Zdaniem ministra Kowalczyka każdy kraj dba o swoją gospodarkę, tylko Polska o swoją nie dbała, wręcz odwrotnie – dbała o cudzą.
- To się skończyło i mam nadzieję, że nigdy nie wróci - podsumował przedstawiciel rządu. Szczyci się odbudową polskiego górnictwa i przemysłu stoczniowego.
- Górnictwo – tutaj stał się cud. Systematyczna praca doprowadziła do tego, że po dwóch latach górnictwo przynosi zyski i rozpoczynają się inwestycje w nowe pokłady, szyby. Górnictwo stoi na nogach. Kosztowało to trochę budżet, pracy i odcięcia pijawek żerujących na górnictwie. Rozpoczęliśmy też odbudowę przemysłu stoczniowego. Stocznie zostały zrujnowane przez poprzedników. Chodziło o to, żeby zniszczyć, grunty sprzedać. Odwracamy to i odbudowujemy przemysł stoczniowy.
Konstytucja dla biznesu
Dla zobrazowania minister przedstawił dane liczbowe, wyniki makroekonomiczne w zestawieniu z 2013 i 2017 roku. Wzrosły dochody podatkowe do budżetu, spadł deficyt budżetowy, zyski spółek skarbu państwa i ich notowania na giełdzie znacznie się poprawiły. Rząd rozpoczął proces podnoszenia płacy minimalnej (od stycznia 2018 r. - 2.100 zł brutto), minimalnej stawki godzinej (od stycznia 13,70 zł), emetytur i rent.
- Nie opłaca się w tym momencie trzymać pracowników na stawce godzinowej, co zachęca do zawierania umów i wychodzenia z umów śmieciowych. Jest rynek pracownika i o pracowników coraz trudniej - mówił minister.
Wśród innych decyzji, które przełożyły się pozytywnie na gospodarkę, wyliczał obniżenie podatku dochodowego CIT dla małych przedsiębiorców. Rząd przygotowuje zresztą cały pakiet zmian pod haslem "Konstytucja dla biznesu i pakiet 100 zmian dla firm". Nowości czekające przedsiębiorców to m.in.: ograniczenie kontroli – nie może być kilka kontroli naraz, 15 proc. CIT dla małych przedsiębiorców, zaliczenie do bieżącej amortyzacji wydatków inwestycyjnych do kwoty 100 tys. zł (do tej pory amortyzacja była rozpisywana); podniesienie limitów środka trwałego do 10 tys. zł z obecnych 3,5 tys. zł; obniżenie składek na ZUS dla właścicieli firm o najniższych dochodach.
- To jest coś niesamowitego, aż takich wyników nie spodziewałem się choć popierałem rząd Zjednoczonej Prawicy – skomentował Marek Głowacki z Klubu Gazety Polskiej.
Bezpieczniej u siebie
Minister wspomniał też o innych projektach rządu, które wpływają na bezpieczeństwo Polaków.
- Wzrasta bezpieczeństwo Polski. Znacznie podnieśliśmy wydatki na obronę narodową. 2 proc. PKB na obronność, stała obecność wojsk amerykańskich w Polsce. Nastąpiła zmiana myślenia - nie redukujemy, nie likwidujemy, nie zmniejszamy armii, ale wręcz przeciwnie. Oprócz armii zawodowej tworzy się Wojska Obrony Terytorialnej. Poprawa bezpieczeństwa wewnętrznego nastąpi też poprzez modernizację służb mundurowych. Europejczycy boją się dziś zamachów, terroryzmu a grupy terrorystyczne przenikają do krajów wśród uchodźców. My imigrantów przyjmujemy, mamy ich bardzo liczną rzeszę, ale głównie z Ukrainy. A tym w Syrii jesteśmy w stanie pomagać tam, na miejscu. Te osoby nie muszą koniecznie tu przyjeżdżać, bo zawsze w domu jest lepiej niż na obczyźnie - mówił minister.
Dla Polaków rząd stworzył program Mieszkanie+, który pozwoli na pozyskiwanie tanich, dostępnych dla przeciętnej rodziny mieszkań. Minister wspomniał też reformę oświatową, którą rząd wprowadził, bo - jego zdaniem - poprzedni system edukacyjny się nie sprawdził.
Po wystąpieniu ministra był czas na pytania i dyskusję. Wyszkowianie pytali m in. o to, czy myśli się o licencjonowaniu usług, np. transportowych czy pogrzebowych.
- Nie ma planów licencjonowania usług pogrzebowych. Chyba, że jest taki wniosek. Jeśli tak, warto rozważyć ze środowiskiem. Dla prowadzących działalność jest to dobre, dla tych, którzy chcą wejść na rynek – mniej dobre. To tak jak z aptekami, apteka dla aptekarza. Był dylemat. Ale chcieliśmy obronić rynek przed zalewem sieci zagranicznych koncernów - mówił minister.
Pytany o to, jak długo Grzegorz Schetyna będzie stał na czele komisji spraw zagranicznych, odparł, że dopóki nie zmieni się parlamentarny zwyczaj, że opozycja stoi na czele kilku sejmowych komisji.
