Kapitan Daszkowski zawitał w swoich rodzinnych stronach, w Wyszkowie, niespełna trzy miesiące przed swoimi 90. urodzinami, aby porozmawiać z prowadzącą spotkanie dyrektor Biblioteki Małgorzatą Ślesik-Nasiadko między innymi o najnowszej książce „Rejs do Dżeddy”. Podczas tego rejsu był kapitanem załogi zagranicznej, pochodzącą między innymi z Libanu. W wypowiedziach pisarza znalazło się także miejsce na wspomnienia lat młodzieńczych i dziecięcych.
- Nie ma już romantyzmu morza. We wszystkim dziś panuje pieniądz. Swego czasu, gdy rozpoczynałem szkołę, człowiek był oczarowany możliwością poznania egzotycznych regionów świata. Dzisiaj młodzi myślą tylko o tym, by przyzwoicie zarobić. To jest typowe dla obecnego społeczeństwa - porównał swoje motywacje, aby zostać marynarzem z dzisiejszymi realiami.
Podczas spotkania nie mogło zabraknąć także pytania, co sprawiło, że kapitan żeglugi wielkiej został pisarzem - marynistą. Debiutanckim opowiadaniem był „Ostatni papieros” wydany w 1958 roku.
- Pisarska żyłka narodziła się w Wyszkowie. To tu, ucząc się gimnazjum, byłem redaktorem naczelnym gazetki szkolnej. Moje pierwsze opowiadanie było wynikiem pracy na fińskim statku Satu - opowiedział pisarz. - Gdy zaczynałem pracę to były czasy największego stalinizmu w Polsce, wielu młodych nie otrzymało prawa pływania - wspomniał.
Przytoczył także wiele anegdot związanych z latami spędzonymi na statku, między innymi o pensjach, załogach, jakie poznał oraz możliwości zakupu wielu deficytowych lub niedostępnych w kraju towarów.
- Otworzył się przed Panem, młodym człowiekiem, świat. To właśnie po to wyjechał Pan z Wyszkowa, skończył szkołę morską i chciał zdobyć patent kapitański. Wreszcie udało się Panu poznać nieco dziwną Dżeddę, a jeszcze wcześniej otworem stanęła Afryka. Tyle rejsów do Afryki zaowocowało sukcesem wydawniczym i wydaniem w czterech nakładach książki. Obok rejsów robił Pan karierę literacką - zaznaczyła dyrektor biblioteki.
- Książki wtedy cieszyły się dużą popularnością. Były one jedyną okazją do poznania świata, wtedy nie wyjeżdżało się za granicę - odpowiedział.
W swojej historii udało mu się też być załogantem statku, którego kapitanem po raz pierwszy w Polsce była kobieta, Danuta Kobylińska-Walas. Tej kobiecie udało się utorować drogę na morze dla innych kobiet. Tę i wiele innych opowieści z historii polskiej żeglugi Daszkowski zawarł w swoich książkach. W jego dziełach ocalały także wspomnienia o statkach wojennych, takich jak Narwik.
Słuchacze spotkania mieli wiele pytań do pisarz, a także przygotowane prezenty. Porucznik Abramczyk, pamiętający dziecięce zabawy z Daszkowskim, wrócił wspomnieniami do tamtych lat i przekazał nagranie z uroczystości w lokalnym kościele. Podziękowanie za wieloletnią przyjaźń oraz twórczość przekazała Ewa Ciunkiewicz, na ręce Eugeniusza złożyła także prezent - obraz, będący rodzinną pamiątką.
- Mam nadzieję, że uda nam się zmobilizować wyszkowskie władze, aby wznowiły nakład książki „Mój Wyszków”. Dziękuję Państwu za tak liczne, rodzinne przybycie. Ta sala była budowana z myślą, aby rodziny mogły tu tworzyć ciepłe, wyszkowskie wspomnienia - podkreśliła.
Eugeniusz Daszkowski zdradził także swoje dalsze pisarskie plany. W przyszłym roku ukazać ma się książka o miłości - „Miłość na statku” oraz autobiografia marynisty. Zwieńczeniem spotkania była niespodzianka dla pisarza, tort przygotowany przez Bibliotekę oraz gromkie "Sto lat" w związku ze zbliżającymi się urodzinami kapitana.