Pierwsza odsłona "Vacek Festiwal - Dni Muzyki Dobrej", który został zorganizowany ku czci i pamięci wspaniałego pianisty Wacława Kisielewskiego, zmarłego 35 lat temu w Wyszkowie, odbyła się 4 lipca w parku miejskim.
Galeria zdjęć
"Vacek Festiwal" - wydarzenie z inicjatywy Stowarzyszenia Pan Hilary - rozpoczął się mini koncertem zespołu "BrassFederacja" na pl. Miejskim w Wyszkowie. Następnie barwna parada muzyczna przeszła do parku, gdzie nastąpiła inauguracja festiwalu
- Spędzajmy ten czas dziś miło i radośnie, przy dobrej muzyce - mówił, witając zebranych Piotr Adler - pomysłodawca i organizator Festiwalu.
Muzycy z BrassFederacji po przejściu do parku miejskiego zaprosili na swój główny koncert, w którym wykonali wiele autorskich utwórów m.in. "hot - hot", "Titus style". Zespół zaprezentował się w składzie: Artur Jargiło, Sylwester Zarzycki, Kuba Łupiński - trąbki, Bartek Łupiński - puzon, Piotr Wróbel - suzafon, Maciej Wojcieszuk, Wojciech Sobóra - perkusja.
Głównym punktem festiwalu było spotkanie z Zuzanną Kisielewską, córką Wacława Kisielewskiego, pisarką, perkusistką oraz dziennikarką, która gościła w Wyszkowie po raz drugi. Autorka przeniosła swoimi opowieściami w podróż sentymentalną do czasów, gdy jeszcze żył jej ojciec.
- Pierwsze radosne skojarzenie z pani tatą, z Wackiem Kisielewskim? - pytał Piotr Adler.
- Wszystkie są przyjemne, bo tak się złożyło nieszczęśliwie, że znałam go jako dziecko. To jest bardzo niewinny czas i wtedy małe rzeczy bardzo cieszą. Więc w tym okresie spędzaliśmy czas w parkach, pamiętam, że zawsze na niego wskakiwały wiewiórki - było to bardzo zabawne. Pamiętam też, że jak przyjeżdżał to przywoził arbuzy. W tamtych czasach było to czymś niewiarygodnym i wszyscy szaleliśmy z radości. Było bardzo mało i niedużo z tego pamiętam. Mam w głowie takie obrazy z tego czasu. Rytuałem mojego taty było codzienne czytanie prasy i później robił mi z tych gazet czapeczkę i jak mówił - to był jedyny sensowny użytek z tego kawałka papieru - wspominała.
- Czy zaczęła Pani grać na fortepianie w momencie, kiedy tata jeszcze żył? I czy motywem rozpoczęcia tej nauki byl fakt, że chciała Pani dorównać tacie czy po prostu wynikało to z zainteresowani i chęci? - pytał Piotr Adler.
- Tak świadomie to nie, raczej była to zabawa. Zaczęłam uczyć się gry już po jego śmierci. To była decyzja raczej poza mną, byłam wtedy mała, napewno od dziecka wychowywałam się z tym fortepianem, więc to była taka naturalna droga, którą chętnie dążyłam - mówiła.
- Jakie są Pani uczucia kiedy słyszy Pani w radio czy internecie słynną melodię "Dla Zuzi"?
- To jest bardzo trudne i szczerze mówiąc unikam słuchania tej melodii, bo jest to dla mnie bardzo emocjonalne doświadczenie. Bardzo lubię ten utwór i mam go w głowię, ale słuchanie dla mnie go jest trudne. Dla mnie nawet słuchanie fortepianu jest wymagającym przeżyciem. Jest to dla mnie szczególny instrument, bardzo wzruszający - mówiła.
- Jakim człowiekiem był tata?
- Jest mi trudno na to odpoeiedzieć, bo byłam wtedy bardzo mała. Zapamiętałam go jako ciepłego człowieka, bardzo kochanego. Z tych informacji, co mi przekazano o tacie, to słyszałam też, że był lekko "dziki", radosny, szalony, zwariowany, wkurzający i nieobliczalny. Głównie rozmawiałam z osobami, które znały Wacka i się z nim przyjaźniły i pracowały. Jeżdżę także do miejsc, w których on bywał m.in. w Paryżu, w Kolonii. Napewno zostawił po sobie bardzo mocny ślad, wszyscy go wspominają z wielkim wzruszeniem i żalem, że była to postać dla wielu bardzo ważna.
Rozmawiano także o książkach, których autorką jest Zuzanna Kisielewska. Jedna z książek dotyczyła muzyki pt. "12 i półtonów". Kolejnym omówionym dziełem literackim autorki był "Nolens Volens", który zawiera około stu sentencji łacińskich i kilka greckich, które używane są na co dzień i pojawiają się m.in. na banknotach, znanych budynkach. Pisarka podczas festiwalu zachęcała do czytania książek.
- Książka to jest inna przestrzeń niż internet. Jest to coś bardziej intymnego, coś co można wziąć do ręki. Książki mają sens, wiedza z książek jest zupełnie inaczej przyswajana. Nakłaniam wszystkich do czytania - mówiła pisarka, której książki można było także nabyć.
Podczas Festiwalu przygotowano mnóstw atrakcji dla najmłodszych m.in. warsztaty tworzenia instrumentów z drewna, zajęcia rytmiczno-muzyczne dla dzieci przygotowane przez Pracownię „Madu”, które cieszyły się dużym zainteresowaniem. Aktywne słuchanie muzyki i twórczości Marka i Vacka oraz warsztaty instrumentalne i wokalne dla dzieci i dorosłych przygotowała Anna Ropelewska-Gierek. Na otwartej Scenie Vackowej zaprezentowało się kilkoro lokalnych wykonawców. Martyna Redlicka (pianino) i Kuba Kurowski (perkusja) z Zabrodzia wykonali utwór pt. „River Flows in You”. Jakub Chmielewski na pianinie wykonał utwory Chopina. W sentymentalny nastrój wprowadził Ernest Matliński, który zaprezentował własne kompozycje zagrane na gitarze. Wystąpiili także Kajetan Michalik (gitara) oraz Kinga Szymańska (pianino) z Aleksandrą Puczyńską (skrzypce).
***
Koncert galowy Vacek Festiwal odbędzie się 13 lipca o godz. 19.30 w scenerii leśno - pałacowej przy hotelu „Baśniowa” w Rybienku Leśnym. Tego dnia na jednej scenie zagrają: Marek Tomaszewski, Janusz Olejniczak, Andrzej Jagodziński, Marcin Masecki - przyjaciele Vacka Kisielewskiego i fenomenalni pianiści, na których artystyczne losy Vacek wpłynął.
***
Wacek Kisielewski urodził się w 1943 roku w Warszawi. Był utalentowanym pianistą i kompozytorem, połówką duetu fortepianowego „Marek i Wacek”, który z sukcesem koncertował przez 20 lat. Zmarł 12 lipca 1986 roku w Wyszkowie, po obrażeniach w wypadku samochodowych, który miał miejsce 9 lipca 1986 roku w Kamieńczyku. Miał 43 lata.
Komentarze
Zostaw komentarz