Prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko 62-letniemu Krzysztofowi S., byłemu radnemu miejskiemu i lokalnemu politykowi PiS, który oskarżony jest o czyny pedofilskie. Grozi mu kara do 3 lat więzienia.
Jest finał prokuratorskiego śledztwa w aferze pedofilskiej z udziałem byłego radnego gminy Wyszków z klubu PiS, która wstrząsnęła Wyszkowem na początku marca ub. roku.
Więcej czytaj TUTAJ
Kończąc prowadzone postępowanie, 29 grudnia 2020 r. Prokuratura Rejonowa w Ostrołęce skierowała przeciwko Krzysztofowi S. akt oskarżenia do sądu. Zarzuty wobec byłego radnego dotyczą nawiązania za pośrednictwem komunikatora na Facebooku kontaktu z małoletnim poniżej 15. roku życia w celu poddania się lub wykonania innej czynności seksualnej oraz prezentowania małoletniemu zdjęć zawierających treści pornograficzne - również za pośrednictwem komunikatora internetowego. Zarzuconego czynu oskarżony dopuścił się 2 kwietnia 2018 r. w Wyszkowie.
Akt oskarżenia obejmuje zarzuty z art. 200a. par. 2 Kodeksu Karnego - "Kto za pośrednictwem systemu teleinformatycznego lub sieci telekomunikacyjnej małoletniemu poniżej lat 15 składa propozycję obcowania płciowego, poddania się lub wykonania innej czynności seksualnej lub udziału w produkowaniu lub utrwalaniu treści pornograficznych, i zmierza do jej realizacji, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2" oraz art. 200. par. 3 (seksualne wykorzystanie małoletniego) - "Kto małoletniemu poniżej lat 15 prezentuje treści pornograficzne lub udostępnia mu przedmioty mające taki charakter albo rozpowszechnia treści pornograficzne w sposób umożliwiający takiemu małoletniemu zapoznanie się z nimi, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3". Zarzuty postawiono w związku z art. 11 § 2 KK: "Jeżeli czyn wyczerpuje znamiona określone w dwóch albo więcej przepisach ustawy karnej, sąd skazuje za jedno przestępstwo na podstawie wszystkich zbiegających się przepisów".
Z chwilą ujawnienia sprawy, śledztwo wszczęła wyszkowska policja pod nadzorem prokuratury. Krzysztof S. od początku nie przyznawał się do zarzucanych mu czynów i złożył krótkie wyjaśnienia, sprzeczne ze zgromadzonym w sprawie materiałem dowodowym. Podejrzany złożył natomiast do sądu zażalenie na postanowienie prokuratora o zabezpieczeniu majątkowym na jego mieniu. Sąd zażalenie Krzysztofa S. odrzucił. W nieruchomościach należących do Krzysztofa S. dokonano przeszukania pomieszczeń. Policjanci zabezpieczyli tam komputery, laptop, notebook. Sprzęt został przekazany do specjalistycznej analizy biegłemu. Krzysztof S. poskarżył się i na te działania śledczych, składając zawiadomienie do prokuratury. Wyjaśnieniem wątku cały czas zajmuje się Prokuratura Rejonowa w Pułtusku.
Akt oskarżenia skierowano do Sądu Rejonowego w Wyszkowie. Krzysztof S. będzie odpowiadał "z wolnej stopy". Prokurator nie wnioskował na żadnym etapie postępowania o areszt tymczasowy. Jak tłumaczył, nie zachodziła obawa matactwa, gdyż śledczym udało się zabezpieczyć cały materiał dowodowy.
Przypomnijmy, w marcu ub. roku Zbigniew Stonoga ujawnił treści o charakterze pornograficznym, jakie wyszkowska młodzież i dzieci mieli otrzymywać przez internet (na FB) od Krzysztofa S. Były tam m.in. jego nagie zdjęcia, na których prezentuje genitalia, oraz zaproszenia na spotkania.
- Mamy dowody, że radny PiS Krzysztof S. wysyłał do dzieci swoje nagie zdjęcia. Mamy relację dzieci, które padły jego ofiarą, były u niego w domu fizycznie, one nie ukończyły 15. roku życia - ogłosił wówczas publicznie Zbigniew Stonoga.
O sprawie szeroko pisaliśmy TUTAJ Miała ona swoje reperkusje społeczne - Krzysztof S. złożył rezygnację z członkostwa w PiS oraz zrezygnował z mandatu radnego miejskiego. Po ujawnieniu sprawy w mediach społecznościowych, Krzysztof S. rozmawiał z naszą redakcją i przyznał wówczas, że zdarzało mu się zapraszać młodzież z FB do swojego domu:
- Raz się zdarzyło ale absolutnie... hmmmm... przyszli - sami się wprosili, jak to się mówi. Chcieli wypić. Oczywiście nie małoletni. Małoletni pili herbatę - mówił.
Potwierdził też, że wysyłał swoje nagie zdjęcia.
- Hmmm... Trudno powiedzieć. Nieraz z nudów jakieś tam. Ale napewno nie tak, że wziąłem wysłałem komuś po prostu: masz moje zdjęcie. Może jakaś prowokacja, że ktoś przysłał swoje, może na odpowiedź. Nie wiem, mogło się tak zdarzyć - potwierdził w marcu ub. roku.
Komentarze
Zostaw komentarz