Z częścią radnych gminy Wyszków spotkał się zarząd Bug Wyszków w składzie: prezes Marcin Chodkowski, sekretarz Renata Pankowska i wiceprezes Arkadiusz Chalski. Celem spotkania było wyjaśnienie sytuacji finansowej, w jakiej znajduje się klub.
- Nie ma co ukrywać, że klub jest w bardzo trudnej sytuacji, przede wszystkim ekonomicznej. Jest dla nas ważne, aby była komunikacja między klubem, największym i najstarszym w Wyszkowie, a Radą Miejską - rozpoczął prezes Marcin Chodkowski. - Nikt z nas nigdy nie twierdził, że jeżeli jest jakaś nieprawidłowość, jakaś wątpliwość, że to jest jakieś zamierzone, celowe działanie poprzedniego prezesa, Dariusza Andrzejewskiego. Nigdy tego nie twierdziliśmy. Chcielibyśmy, aby wszystkie sprawy klubowe się powyjaśniały i nie było żadnych wątpliwości. Nie stawiamy żadnych oskarżeń, to są po prostu gołe fakty wynikające z dokumentów. Naszym założeniem nie jest obwinianie nikogo, a założenie że klub Bug Wyszków jest dobrem nas wszystkich. To spotkanie traktujemy, jak zaproszenia Państwa jako radnych do doradztwa, dyskusji, abyśmy wspólnie zastanowili się, jak można z tych problemów wyjść. Wydaje nam się, że w tym momencie największe pożary zostały przygaszone, ale to nie oznacza, że sytuacja jest stabilna i spokojna. Uważamy, że wielką stratą byłoby, gdyby klub z taką tradycją i taką historią, który dociera do tak dużej liczby osób, przestał istnieć, a takie ryzyko realnie dalej istnieje.
12 zł na koncie i tysiące złotych długów
Nowy zarząd został wybrany 23 lutego, czyli przed startem rozgrywek w rundzie wiosennej. Zastał klub w bardzo słabej sytuacji ekonomicznej. W klubowej kasie znajdywało się 0 zł, natomiast na klubowym koncie było nie wiele więcej, bo nieco ponad 12 zł. Zupełnie inaczej było w kwestii sportowej. Wszystkie drużyny dziecięce i młodzieżowe funkcjonowały, osiągały bardzo dobre wyniki, awansowały. Gorsza sytuacja była natomiast z grupami seniorskimi. Drużyna Bug II, czyli tzw. Rezerwy zakończyła rozgrywki z dorobkiem 1 punktu, a pierwsza drużyna zakończyła rundę jesienną z dorobkiem 5 punktów, czyli bardzo słabymi wynikami sportowymi.
- Mogę przytoczyć Państwu sytuację, podczas której zawodnicy przyszli dopytać, jakie wynagrodzenie będą otrzymywać, bo nie wiem czy Państwo wiecie, że na poziomie IV ligi wszystkie kluby płacą zawodnikom wynagrodzenie. Odpowiedziałem im wtedy, że daję im wszystko, co jest na koncie, a drugie tyle dokładam od siebie. Wstępnie się ucieszyli, natomiast jak się dowiedzieli, że na koncie jest te 12,50 zł, to ta radość była mniejsza – mówił prezes.
Zarząd po rozpoczęciu pracy na bieżąco dowiadywał się o kolejnych zobowiązaniach finansowych, głównie za rok 2017 ale również za początek roku 2018. Na dziś, poza bieżącymi wydatkami, klub nie ma zaległości finansowych z bieżącego roku. Nowy zarząd przyjął taktykę, aby faktury spłacać na bieżąco, nie licząc kwestii obiektów sportowych wynajmowanych od WOSiR, wobec którego powstała zaległość finansowa. Natomiast zaległe zobowiązania finansowe zarząd ustala i negocjuje z wierzycielami sposób ich spłaty oraz możliwość rozłożenia zaległości na raty.
Zaległości finansowe klubu przedstawiają się następująco:
- wobec Urzędu Skarbowego – 45 tys. 296 zł (zaległość za PIT4 - podatek dochodowy od wynagrodzenia)
- wobec podmiotów prywatnych – ponad 170 tys. zł (w tym wobec trenerów 125 tys. zł)
Klub musi również zwrócić część niewłaściwie wydanej dotacji do budżetu gminy. Jest to kwota około 131 tys. 500 zł.
Łącznie zadłużenie klubu wynosi zatem około 350 tys. zł. Przy planowanej spłacie miesięcznej w wysokości 10 tys. zł, klub potrzebuje 35 miesięcy na spłatę zadłużenia. Z osobami fizycznymi klub umawia się na krótsze okresy spłaty, natomiast wielką nadzieję pokłada w gminie i możliwości rozłożenia zadłużenia na większą liczbę rat. Sytuacja jest naprawdę bardzo trudna.
- W sytuacji, w której mamy zobowiązania na takim poziomie, że nie jesteśmy w stanie ich spłacać i nie jesteśmy w stanie się dogadać z wierzycielami, dla własnego dobra i bezpieczeństwa musimy złożyć w ciągu 30 dni od powstania stanu niewypłacalności wniosek o ogłoszenie upadłości klubu. Jeżeli tego nie zrobimy, odpowiadamy własnym, osobistym majątkiem za te wszystkie zobowiązania. To nie jest sytuacja komfortowa - skomentował Marcin Chodkowski.
Decyzją zarządu i rady nadzorczej Bugu Wyszków w lutym zostało ponadto skierowane zawiadomienie do organów ścigania, które zbadają sytuację w klubie.
Nierozliczone miesiące
Obecny zarząd ma jeszcze nierozliczoną z poprzednikami kwestię finansów w dwóch pierwszych miesiącach 2018 roku.
- Z naszych dokumentów księgowych wynika, że do rozliczenia pozostaje kwota około 22 tys. zł. Mamy prośbę do byłego zarządu o rozliczenie się z tej kwoty. Taka kwota została wypłacona z drugiej transzy dotacji za luty i do tej pory nie została, przynajmniej z nami, rozliczona. Nie mamy żadnego dokumentu, który by wskazywał, na co te środki zostały przeznaczone. Były prowadzone wstępne rozmowy z byłym prezesem, który zobowiązał się rozliczyć te środki i wprost zwrócić je. Było ustalonych kilka terminów, lecz w żadnym z nich nie wywiązał się z tego. Teraz zabraknie nam tych pieniędzy w zimę na rozliczenie dotacji z gminy Wyszków – mówił prezes Chodkowski.
Według raportu finansowego za 2017 r., na dzień 31 grudnia 2017 r. aktywa klubu powinny wynosić 115 tys. 899 zł. W tym czasie w kasie powinno znajdować się 73 tys. 650 zł.
- Do naszych czasów stan rachunku bankowego podniósł się z -4 zł do 12 zł, natomiast stan kasy wynosił 0 zł. Do tej pory nie wiemy, co się z tymi środkami stało. Będziemy prosić byłego prezesa, by nam wyjaśnił, gdzie te pieniądze się znajdują. Nie wykluczam różnych rzeczy. To może być jakaś pomyłka. Teoretycznie te środki mogły być wydane w styczniu, lutym. Na razie nasze prośby do prezesa o wyjaśnienia, były nieformalne. Spotkaliśmy się osobiście kilka razy i różne wyjaśnienia były. Często nie pokrywały się ze sobą. W tym momencie musimy zacząć wyjaśniać to formalnie – zapowiada Marcin Chodkowski.
Mocno bym się zastanowił, czy ryzykować...
Kolejną kwestią poruszoną na spotkaniu były wynagrodzenia zarządu. Zdementowana została pogłoska jakoby zarząd przyznał sobie jakieś dodatkowe środki. Aby zarząd mógł pobierać wynagrodzenie, musi to wynikać ze statutu. Takich zmian dokonano przed lutowymi wyborami. Ustalono, w jakiej wysokości zarząd może pobierać wynagrodzenie, dopiero po tych ustaleniach rozpoczęto wybory do zarządu. Ta kolejność była podyktowana tym, aby już kandydaci na członków zarządu wiedzieli, na jakich warunkach obejmować będą funkcje. Podczas tego spotkania był ogromny problem z ukształtowaniem zarządu, ze względu na brak chętnych. Wśród wybranych wprowadzono nowe funkcje: Renata Pankowska zajmuje się obsługą bioura - jest w biurze praktycznie w pełnoetatowym wymiarze godzin. Marcin Chodkowski zrezygnował z jednego dnia pracy w kancelarii na rzecz pracy w klubie. Arkadiusz Chalski świadczy klubowi wiele świadczeń jako ratownik medyczny w ramach obejmowanego stanowiska, a nie jak przedtem odpłatnie. Zlikwidowano kilka miejsc pracy, między innymi koordynatora klubu. Zarząd objął tę funkcję i podzielił między siebie wynagrodzenia, jakie należałoby wypłacić osobom z zewnątrz.
- Nasza wiedza na temat tych zobowiązań znacząco się różniła od stanu zastanego. Gdybym wiedział, że taka jest sytuacja, to bym się mocno zastanowił, czy ryzykować swoje bezpieczeństwo finansowe i swojej rodziny, by pełnić funkcję w zarządzie - przyznał Marcin Chodkowski.
Zarząd postanowił także wprowadzić wiele zmian w funkcjonowaniu klubu. Zmieniono biuro rachunkowe. Powstał plan naprawczy, który obejmuje m.in. pozyskiwanie dodatkowych pieniędzy, przygotowanie kosztorysów, a także poprawę wizerunkową (tworzona jest nowa strona internetowa, powstał kanał na platformie YouTube, ujednolicenie adresów e-mail wszystkich trenerów). Klub szuka także oszczędności gdzie tylko się uda. Obecnie trwają poszukiwania jednego, głównego sponsora technicznego, który dostarczać będzie stroje, piłki sprzęt sportowy itp. w konkurencyjnych cenach w zamian za reklamę. Podpisano także umowę z kliniką medyczną w Warszawie, która zapewnia ubezpieczenie zawodników, a także w razie wypadku leczenie i rehabilitację. Wprowadzona została także zmiana systemu płatności. Wszelki opłaty np. za uczestnictwo dzieci w treningach, odbywają się w formie bezgotówkowej na konta odpowiadające danym rocznikom. Ma to zabezpieczyć zarząd przed pomówieniami o złe gospodarowanie środkami, ponieważ wszelkie transakcje będą udokumentowane na koncie bankowym.
Na dziś bez Rezerw
W kwestii sportowej działalności klubu także planowane są zmiany.
- Sensem istnienia tego klubu jest tak naprawdę tylko to, aby mieszkańcy gminy Wyszków mieli szansę rozwoju sportowego w zakresie piłki nożnej, mieli realną szansę pójścia dalej. Marzy nam się kiedyś w przyszłości dobry poziom trzecioligowy, na jaki stać Wyszków jako miasto. To jest coś, co byśmy chcieli za jakieś 4, 5 lat osiągnąć. To jest taki poziom, który powoduje, że zawodnik młody jest eksponowany na rynku piłkarskim i ma realne szanse na zauważenie przez potencjalnych menadżerów i transfer do klubów Ekstraklasy. Drugim celem jest oparcie I drużyny o własnych wychowanków. Dzieci, które trenują u nas 4 razy w tygodniu, nie mają już czasu, ani siły na głupoty. Klub buduje poczucie celu, wspólnoty, ambicje. Sport uczy pewnej dyscypliny, szacunku, obowiązkowości. Kolejną kwestią jest kwestia trenerów. Dotychczasowy trener pierwszej drużyny został przesunięty do innych zadań i już tej drużyny nie prowadzi. W większości trenerzy są naszymi wychowankami lub mieszkańcami naszej gminy związanymi z klubem. Pomagamy naszym wychowankom zdobywać uprawnienia. Chcemy mieć własną, wyszkoloną kadrę trenerską. Oczywiście nie zamykamy się na innych – mówił zarząd.
Drużyna Rezerw zostanie zlikwidowana. Planowo powstać ma więcej drużyn młodzieżowych.
- Docelowo potrzebujemy tej II drużyny. Sens grania drużynami młodzieżowymi jest tylko wtedy, gdy grają w jakiejś wysokiej lidze. Jeśli tak nie jest, lepiej jest wprowadzić ich do drużyny seniorskiej. Druga drużyna pełni bardzo ważną rolę. Zawodnicy z tej pierwszej, którzy aktualnie nie grają tzw. ławka gra w drużynie rezerwowej. Na daną chwilę utrzymanie dwóch drużyn było nieracjonalne ekonomicznie oraz osobowo. Obecną pierwszą drużynę stanowią zarówno zawodnicy, którzy grali w drugiej drużynie w poprzedniej rundzie. Mogą teraz, jak na ligę okręgową, stworzyć bardzo przyzwoity zespół – mówił zarząd.
- Żeby ten Bug Wyszków utrzymać, nie ogłosić żadnej upadłości… Chociażby dlatego, że jest to klub z tradycjami, powinniśmy się nim chlubić, nawet jeśli nie osiąga takich wyników, to cieszę się, że tyle dzieciaków tam „zagospodarowujemy”, że ten czas wolny oni wiedzą jak spędzać. Formalnie trzeba rozwiązać sprawy z poprzednim zarządem, to są ogromne kwoty. Jeżeli my mamy pomóc temu klubowi, musimy wiedzieć o planie naprawczym i budżetowym. Widać, że Państwo zajęli się już rozwiązywaniem kwestii administracyjnej i finansowej. Widać tu już pewną przejrzystość – odniosła się do przedstawionych informacji przewodnicząca Rady Miejskiej Elżbieta Piórkowska.
Klub na daną chwilę nie jest w stanie poradzić sobie samodzielnie, opłacić chociażby wszystkich obiektów. Tutaj również poszukiwane są kolejne oszczędności np. zmiana miejsc treningowych ze stadionu na obiekty bezpłatne np. Orliki. Większość wpływów klubu pochodzi ze składek od członków, opłat rodziców. Niezbędna jest dotacja z gminy Wyszków. Ale to wciąż za mało. Dlatego planowane jest np. przeprowadzenie zbiorki z nagrodami dla najhojniejszych ofiarodawców. Klub chce także stać się organizacją pożytku publicznego, pozyskiwać 1% podatku. Wszystkie te zabiegi mają skutkować poprawą sytuacji ekonomicznej klubu.
- Dotacja z budżetu gminy jest bardzo „ciasna” – mówił prezes Chodkowski. - Środki, które my rzeczywiście wydajemy, są dużo większe niż te, które otrzymujemy od gminy. To, że gmina nam daje, to jest super, jesteśmy za to wdzięczni. Bez tego byśmy nie żyli. Ale z punktu widzenia potrzeb klubu to jest daleko za mało. Nawet z poważną kwotą, jaką zbieramy od rodziców. Dzięki temu wychodzimy mniej więcej na zero. Jeżeli byśmy nie obsługiwali zadłużenia, to byśmy się wyrobili, a ponieważ musimy je obsługiwać, to jesteśmy trochę pod wodą – podsumował prezes.