O zdarzeniu dowiedzieliśmy się z listu, jaki do naszej redakcji przysłała mieszkanka.
- "Może ktoś powinien zainteresować się szajką młodych chuliganów, rozrabiającą na osiedlu przy Zakolejowej - napisała - zaczęło się niewinnie, od rzucania kasztanami i orzechami w co popadnie oraz łamania gałęzi drzew, ale to, co stało się ostatnio, przechodzi ludzkie pojęcie. Dzieci 6 i 9 lat doszczętnie zdemolowały samochód stojący przy posesji jednego z mieszkańców - w biały dzień! Powybijały szyby, wyrwały lampy, samochód nadaje się do kasacji. Gdyby zobaczyli państwo ten samochód, nie uwierzylibyście w wiek sprawców. Chłopcy sami się przyznali, tłumacząc, że myśleli, że samochód jest niczyj i im się nudziło. Gdzie byli rodzice?? Policja rozkłada ręce, nic nie można zrobić, bo sprawcy nie podlegają pod żadne paragrafy. Jakby zabili człowieka to też nic by się nie stało, bo za młodzi? Jeśli oni w wieku 6 lat robią takie rzeczy, to co będzie za 10 lat? Podpalą komuś dom, bo im się nie podobał?"
Zaniepokojona sąsiadka
Sprawa jest znana wyszkowskiej policji, a dowie się o niej także sąd rodzinny w Wyszkowie. Jednak poza konsekwencjami finansowymi, jakie zgodzili się ponieść rodzice kilkulatków, chłopców nie spotka inna kara. Są zbyt mali.
- Ustawa o postępowaniu w sprawach nieletnich mówi, że dzieci do 13. roku życia nie odpowiadają za przestępstwa i wykroczenia - mówi Iwona Krajewska z wyszkowskiej policji. - Nie oznacza to, że rodzice nie poniosą odpowiedzialności materialnej - dodaje.
Policja przeprowadziła na miejscu interwencję w dniu zdarzenia, po otrzymanych zawiadomieniu. Dalszego toku ta sprawa jednak w komendzie nie ma, bo nie wpłynęło formalne zawiadomienie.
- Wiemy, że osoba zgłaszająca zdarzenie i rodzice tych dzieci uzgodnili, że pokryją koszty uszkodzenia samochodu. Zgłaszający zgodził się na to i odstąpił od złożenia zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa lub wykroczenia - informuje policjantka.
O zdarzeniu dowie się natomiast sąd, wydział rodzinny i nieletnich.
- Przekażemy notatkę informacyjną, jak zwykle w takich sprawach. Sąd rozpatruje sprawę pod kątem demoralizacji. Gdyby rodzice nie zgodzili się na naprawę szkód, sąd mógłby ich do tego zobowiązać, ale w tym przypadku nie ma takiej konieczności. Gdyby podobna sytuacja się powtarzała, sąd może przydzielić rodzinie kuratora - dowiadujemy się od funkcjonariuszki.