5 kwietnia 2013 roku do gminy Zabrodzie wpłynął wniosek pani Agnieszki Nowak dotyczący wydania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach dla przedsięwzięcia polegającego na rozbudowie fermy królików. Choć wójt gminy Tadeusz Michalik odmówił udzielenia takich informacji, a odwołanie te wniesiono do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Ostrołęce, to decyzja wójta została uchylona.
Kolejna uchylona skarga w sprawie została wniesiona przez radnego Zygmunta Owsianego do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie w 2014 roku. Mimo niepowodzeń wójt wystąpił do Państwowego Powiatowego Inspektora Sanitarnego w Wyszkowie o opinię oraz do Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Warszawie o uzgodnienie warunków realizacji przedsięwzięcia.
Mieszkańcy miejscowości Płatków od lat skarżą się na brak estetyki w hodowaniu królików oraz nieprawidłowy sposób wywożenia odpadów. Nie chcą by ferma została rozbudowana. Rozprawę administracyjną z udziałem społeczeństwa w tej sprawie planowano na 30 kwietnia, jednak musiała zostać odwołana do czasu otrzymania postanowień Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska.
W końcu po 2 latach mieli okazję przedstawić swoje stanowisko bezpośrednio do inwestora, którego reprezentował Paweł Nowak. W celu wysłuchania opinii mieszkańców wsi 24 lipca zorganizowano rozprawę administracyjną, która odbyła się w Szkole Podstawowej w miejscowości Kiciny. Podczas kontrowersyjnej dyskusji społeczeństwo domagało się utylizacji odpadów, które są źródłem nieprzyjemnych zapachów.
- „Jeśli pan rozbuduje fermę to i obornika będzie drugie tyle! Niech pan nie sprzedaje tych odchodów rolnikom, bo podczas wywożenia leje się wszystko na ulice!” – protestowali mieszkańcy
Jak tłumaczył Nowak: - „Jest to normalny obornik, jak każdy inny. Wg ustawodawcy można to wylewać bez zaorywania na użytki zielone, tj. łąki. Stężenie związane z zapachem jest w normie, gdyby było za wysokie to ferma nie byłaby dopuszczona do obrotu. Ustawodawca mówi że wolno, no to wolno”.
- „Towar, który wyjeżdża za bramę już nie jest moim towarem. Jeśli ktoś ma awarie sprzętu, to proszę kierować uwagi do tego człowieka. Awarię są i będą. To tak jakby mnie państwo oskarżali, że jak ktoś leży pijany to trzeba zamknąć sklep z alkoholem” - dodał.
Mieszkańcy poirytowani sytuacją, nie przebierali w słowach: - „Pan zachowuje się jak tępy człowiek. Wszyscy panu tłumaczą, że śmierdzi, a pan tu o ustawach. Dlaczego kieruje pan wentylatory na wieś? To nie jest obornik, to sto razy przekracza smród obornika!”
Inwestor zapewnił jednak, iż stosuje francuski środek, który ma za zadanie zmniejszyć ten zapach, ale nie da się go zniwelować, a wszystkie beczki są hermetycznie zamknięte. – „Wentylacja jest potrzebna, jak na każdej dużej fermie. Jest ona ustawiona mechanicznie, steruje nią komputer, celem jest aby moje króliki się nie podusiły.”
Mieszkańcy wsi domagali się kompromisu. W odpowiedzi otrzymali zapowiedź używania maszyny, która będzie suszyć obornik na miejscu. Ponadto Paweł Nowak będzie chciał zamontować płyty obornikowe. Dzięki zadaszeniu odchody nie będą mokły. Jednak inwestor nie zrezygnuje z wywozu odpadów, gdyż nie pozwala na to ich ilość.