9 czerwca Komisja skarg i wniosków w składzie: Barbara Łapińska (przewodnicząca), Adam Wrzosek, Monika Bieżuńska, Joanna Kulesza (radna „wyłączyła się” z prac komisji, ale o tym szerzej za chwilę - red.), Michał Mielcarz, Marcin Król ponownie zajmowała się skargą, którą na burmistrza Piotra Płochockiego i pierwszego zastępcę Alicję Staszkiewicz złożył mieszkaniec gminy.
Czytaj także: Z komentarzami i prokuraturą w tle. Skarga mieszkańca na burmistrza i jego zastępcę
Adrian Karłowicz zarzucił burmistrzom w skardze m.in. rażące naruszenie zasad praworządności, dostępu do informacji publicznej, wolności wypowiedzi oraz przepisów o dostępie do informacji publicznej poprzez blokowanie i usuwanie komentarzy w internecie, tłumienie krytyki, odstraszanie obywateli od angażowania się w debatę publiczną oraz represje za publikowanie krytycznych opinii (m.in. złożenie zawiadomienia do prokuratury).
"Szerszy kontekst "działalności" skarżącego"
Na posiedzeniu 9 czerwca komisja skarg i wniosków zajęła się analizą odpowiedzi na skargę, którą w imieniu burmistrza przygotowali gminni prawnicy. Burmistrz odmówił nam udostępnienia jej treści.
- Treść odpowiedzi zawiera wiele wrażliwych informacji dotyczących m.in. małoletnich, które ze względu na ich dobro nie mogą zostać ujawnione. Treść odpowiedzi na skargę jest udostępniona wyłącznie osobom upoważnionym do jej rozpatrywania i proszę to uszanować - uzasadnia Piotr Płochocki.
Dopytany, że przecież w skardze mieszkańca nie było mowy o żadnych osobach małoletnich, czemu więc odpowiedź burmistrza na skargę ich dotyczy, Piotr Płochocki odpowiada:
- Żeby właściwie ocenić skargę, należało przeanalizować szerszy kontekst „działalności” skarżącego. Media będą miały dostęp do treści uzasadnienia uchwały, a tam, myślę, że radni z komisji skupią się na kwestiach poruszanych w skardze.
Z tego też względu, część posiedzenia komisji została utajniona i na ten czas musieliśmy opuścić obrady.
- W pewnym zakresie trzeba będzie wyłączyć jawność, gdy będziemy poruszać kwestie związane z ochroną osób prywatnych, w tym małoletnich - argumentowała radca prawny Sylwia Sendrowicz.
"Te zależności są w nas"
Udziału w posiedzeniu komisji nie wzięła także radna Joanna Kulesza, która „wyłączyła się” z prac komisji nad tą skargą z uwagi na to, że - jak sama przyznała - jest przyrodnią siostra skarżącego, choć nie utrzymują kontaktów. Zanim jednak opuściła posiedzenie komisji, w kuluarowej rozmowie z innymi radnymi Joanna Kulesza odnosiła się do opisywanego przez burmistrza „szerszego kontekstu „działalności” skarżącego”. Radni komentowali, że to ingerencja w życie prywatne (do odpowiedzi burmistrza dołączona jest m.in. "notatka służbowa dotycząca działań A. Karłowicza wobec szkoły", w której uczą się jego dzieci), nie mająca nic wspólnego z treścią skargi.
Nie pozostawił tego bez komentarza radny Adam Wrzosek, który uznał, że takie zachowanie radnej Kuleszy może wpływać na stanowisko członków komisji.
- Już dzisiaj stanęłaś w roli adwokata skarżącego. Pozostaje wpływ emocjonalny na pozostałych członków komisji - mówił. - Jesteśmy razem w Radzie, w koalicjach różnych, i to, co mówimy i w jaki sposób mówimy, ma wpływ. W jakiś sposób obecność Joanny wpływa na mnie. Nie wiem jak na innych, ale na mnie tak. Jest jakiś wpływ i emocjonalnie podchodzimy do tego. Te zależności są w nas, nawet nieświadomie.
- Jeżeli to stanowi problem, to ja mogę wyjść - odparła radna Joanna Kulesza.
- Tu się pojawia dosyć ważny wątek, że radny wskazuje, że go to dotyka - odniosła się Sylwia Sendrowicz. - W głosowaniu, ze względu na więzy pokrewieństwa, i tak nie może pani uczestniczyć - zwróciła się do radnej Kuleszy.
- Uważam, że powinnam mieć pełen dostęp do tego, co się dzieje na komisji. Zamierzałam się nie odzywać, tylko przysłuchiwać się. Tu jest inna kwestia jeśli chodzi o brak mojego udziału w spotkaniu. Może chodzi o to, że przejdę z informacjami dalej. Ale przez to, że mnie tutaj nie będzie, nie będę miała informacji, do których mam pełne prawo - zauważyła Joanna Kulesza.
- Do protokołu ma pani pełne prawo. Skargę pani otrzymała, stanowisko burmistrza pani otrzymała, ma pani pełny dostęp. To kwestia oddziaływania emocjonalnego, na co przepisu nie ma - tu bardziej o to chodzi, bo potem protokół pani otrzyma – wyjaśniła sekretarz Anna Gołębiewska.
- Wolę się jednak usunąć - stwierdziła Joanna Kulesza przed opuszczeniem obrad.
- Jak poruszamy tu kwestie sumienia, to też się znam ze skarżącym. Jak mam do tego podejść? - odezwała się radna Monika Bieżuńska.
- W małych społecznościach takie relacje są normalne. Jeżeli sędziowie się znają, razem grillują, to „się wyłączają”. Mój kolega z kancelarii został sędzią i też stwierdziłam, że w połowie spraw będę musiała „się wyłączyć”, bo się rzeczywiście znamy i nie wiadomo, na ile na jego osąd mogłaby mieć wpływ nasza znajomość - kontynuowała radca prawny.
- To twoja decyzja, czy zostajesz czy nie. Nikt ci nie może tego narzucić. My nie wydajemy wyroków tylko opinię - skomentował wątpliwości Moniki Bieżuńskiej radny Michał Mielcarz.
Po uwadze, że przecież burmistrza Piotra Płochockiego radna - podobnie jak pozostali członkowie komisji - także zna, Monika Bieżuńska uczestniczyła do końca w pracach komisji.
Odpowiedź w imieniu burmistrza
W żadnym z posiedzeń nie wziął natomiast udziału sam burmistrz, aby osobiście przedstawić radnym swoje stanowisko w sprawie, która - co wielokrotnie podkreślano - wzięła swój początek od prywatnego zawiadomienia do prokuratury, które Piotr Płochocki i Alicja Staszkiewicz złożyli przeciwko Adrianowi Karłowiczowi, zarzucając mu zniesławienie. Prokuratura umorzyła postępowanie, nie widząc interesu publicznego w ściganiu autora komentarzy na Facebooku. Jak podnosi jednak burmistrz, prokuratura wskazała, że zachowanie Adriana Karłowicza "może wypełniać znamiona czynów z art. 212 KK., a jego zachowanie związane z zamieszczanie komentarzy z podtekstem seksualnym nie jest ukierunkowane na krytykę związaną z działaniami burmistrza i jego zastępcy, zatem doszło do przekroczenia granic etycznych i społecznych, ponieważ w komentarzu poruszono - w ocenie pokrzywdzonych (burmistrzów) - kwestie prywatne, w tym pomówienie o istniejący między pokrzywdzonymi romans". Prokuratura wskazała w związku z tym burmistrzowi i jego zastępcy możliwą drogę postępowania sądowego, z prywatnego aktu oskarżenia.
Czytaj także: Komentator nie będzie ścigany. Prokuratura: brak interesu społecznego
Przed radnymi analizę skargi i stanowisko burmistrza prezentowały dwie prawniczki (w tym jedna specjalizująca się w ochronie dóbr osobistych i komunikacji medialnej z użyciem mediów społecznościowych) z kancelarii Jacka Nieściora, która obsługuje gminę Wyszków, oraz sekretarz gminy Anna Gołębiewska.
- W imieniu burmistrza przygotowałam odpowiedź na zarzuty skarżącego i ocenę od strony prawnej wszystkiego, co wysnuł w skardze przeciwko burmistrzowi pan Adrian Karłowicz - mówiła jedna z prawniczek (nie życzyła sobie podać redakcji swojego nazwiska). - Jest to wnikliwa weryfikacja i od strony prawnej, i odbioru społecznego, i weryfikacji tych profili w każdym medium społecznościowych i zagwarantowania praw obywatelom prawa do informacji. W mojej ocenie, bazując na przepisach i osobistym doświadczeniu, mogę powiedzieć, że zarzuty uważam za całkowicie bezzasadne. Nie znajdują oparcia w stanie faktycznym ani potwierdzenia w przepisach prawa, które mają bezpośrednie zastosowanie. Drugim argumentem za tym, że skarga powinna być w całości oddalona jest fakt, że organy publiczne (prokuratura) potwierdziły zasadność działań, gdzie jednoznacznie stwierdziły, że zachowanie pana Karłowicza może wypełniać znamiona przestępstwa z art. 212 par. 2.
Blokada, represje, usuwanie
Zarzuty stawiane przez skarżącego Adriana Karłowicza prawniczka podzieliła na trzy grupy:
1. Blokada na prywatnym profilu FB czy profilu należącym do burmistrza
2. Zarzuty o charakterze represyjnej reakcji burmistrza
3. Dostęp do informacji publicznej, a w zasadzie jego brak - poprzez systematyczne usuwanie czy blokowanie wpisów, czyli nieprawidłowa obsługa Ustawy o dostępie do informacji publicznej.
Odnośnie pierwszej grupy zarzutów, radca prawna stwierdziła, że istotny jest spór o to, czy profil „Piotr Płochocki - Burmistrz Wyszkowa” (oznaczony zresztą na FB jako „osoba publiczna” - przyp. red.) to profil prywatny, a więc pozostający w całkowitej dyspozycji osoby, która jest jego właścicielem, co oznacza, że ma ona prawo decydować od początku do końca, co z nim robi, także poprzez blokowanie kont jego użytkowników.
- Profil publiczny rządzi się swoimi prawami, które mają dodatkowe obostrzenia. Gdy osoba pełniąca funkcję publiczną ma swój profil, na którym publikuje treści związane z pełnioną funkcją, czy to oznacza, że ten profil - założony przez osobę prywatną - z automatu nabiera charakteru publicznego?
Prawniczka przyznała, że przeanalizowała kilka wyroków.
- Jest wyrok, który jednoznacznie przesądza, że tak nie jest. To konto (Piotr Płochocki - Burmistrz Wyszkowa - red.) zostało założone znacznie wcześniej, jeszcze przez kandydata na burmistrza, gdzie dzielił się on swoimi aktywnościami, co by uzasadniało, że nie było to konto do zamieszczania informacji związanych z pełnioną funkcją. Jak wykazuje burmistrz, skarżący miał blisko 10 miesięcy nieograniczonego dostępu do tego konta. Nikt tego dostępu nie ograniczał, każdy mógł komentować. Podstawą podjęcia takiego a nie innego działania (zablokowania konta Adriana Karłowicza) była seria zniesławiających ocen i opinii. Nie ma co do tego wątpliwości jak byście państwo przeczytali postanowienie prokuratury. Komentarze, które chyba niewiele miały wspólnego z oceną politycznej aktywności związanej z pełnieniem funkcji, na pewno nie służyły komentowaniu rzeczywistości, ale dotyczyły kwestii prywatnych i kwestii intymnych - tłumaczyła w imieniu burmistrza przedstawicielka kancelarii Jacka Nieściora.
Jeśli chodzi o drugą grupę zarzutów, jak mówiła obrończyni burmistrza, prokuratura potwierdziła, że doszło do przekroczenia granic etycznych i społecznych przez skarżącego.
- Zachowanie skarżącego nie jest ukierunkowane na krytykę związaną z konkretnymi działaniami - podkreślała.
Krytykowała także zarzut Adriana Karłowicza, że burmistrz i jego zastępca zdecydowali się na taki a nie inny krok, tzn. zawiadomienie do prokuratury zamiast np. mediacji.
- Jest to zarzut dalece niepoważny. Wybór drogi postępowania należy wyłącznie do pokrzywdzonych - mówiła prawniczka.
Co do trzeciej grupy zarzutów, dotyczącej dostępu do informacji publicznej, prawniczki także uznały je za bezpodstawne.
- Pojawił się zarzut, że tzw. przeciętni obywatele nie dostają odpowiedzi od urzędu w sposób właściwy, czyli, że w sposób niewłaściwy urząd zarządza dostępem do informacji publicznej. Zrobiliśmy analizę wniosków i zupełnie nie wiadomo, na jakiej podstawie skarżący wysuwa takie wnioski. W okresie od 2021 do 2025 roku wpłynął tylko jeden wniosek p. Karłowicza o dostęp do informacji publicznej, który został rozpatrzony zgodnie z prawem. Każdy wniosek jest rozpatrywany zgodnie z obowiązującymi terminami - mówiła prawniczka.
"Nie do prywatnych rozgrywek"
Całą skargę Adriana Karłowicza prawniczka oceniła jako próbę odwrócenia uwagi - jak to określiła - „od tego, co się zadziało i stanowiska niezbyt korzystnego postanowienia prokuratury”. W tym kontekście za instrumentalne uznała potraktowanie przez skarżącego komisji skarg i wniosków.
- Państwa praca i aktywność i zaangażowanie powinna być dedykowana nie tyle do prywatnych rozgrywek, ile rzeczywistych spraw wnoszących wartość do życia lokalnej społeczności - mówiła prawniczka.
- Trochę zadziwiające są te zarzuty - oceniała treści skargi. - To, co budzi moją wątpliwość, to po pierwsze „timing” - czas, kiedy skarga została złożona. Czemu dopiero w maju, skoro wiązałabym to mocno z tym, że w kwietniu prokuratura potwierdziła zasadność złożenia skargi przeciwko skarżącemu? Jest to próba odwrócenia uwagi od tego, co się zadziało i stanowiska niezbyt korzystnego postanowienia.
Prawniczka odnosiła się do głównych zarzutów skarżącego. W imieniu burmistrza zaprzeczyła, jakoby usuwane były komentarze Adriana Karłowicza z profilu gminy; zaprzeczyła, że burmistrz miał wcześniej kontakt ze skarżącym przez messenger, zaprzeczyła też praktykom systematycznego ograniczania dostępu skarżącemu do informacji.
- Powoływanie się na „efekt mrożący”, mający tłumić krytykę publiczną, także nie ma miejsca, bo skarżący nadal bardzo aktywnie komentuje na profilu gminy wszystkie wydarzenia, więc nie miało to na celu zablokowanie jego wystąpień na profilu gminy, bo ma możliwość wypowiedzenia się, skontaktowania się - argumentowała.
"Pewien wzorzec działalności"
Pozwoliła sobie na ocenę skarżącego.
- Jest pewien wzorzec działalności, którego też nie mogłam pominąć, bo trudno oderwać treść skargi od osoby skarżącego. Co ten wzorzec pokazuje? Mówię na podstawie dostępnych informacji, które są w komunikatorach. „20 lat prowokacji” - to są słowa skarżącego. „Świadome przekroczenia granic”, „głos niewygodnych”, „wsadza kij w mrowisko”, „konflikty z instytucjami - szkoły, urzędy” - macie na to dowody. Kuriozalne, ale pokazujące na pewne przemyślane, świadome graniczące z manipulacja, jest wykorzystanie sztucznej inteligencji do tego, żeby oceniać, jak daleko mogę się posunąć (w komentarzach). To chyba nie jest głos w demokratycznej ocenie? To pewien cynizm i świadomość. Zachowania jego mogą wypełniać znamiona czynu z art 212 KK.
Prawniczki podkreślały, że „aluzje”, czyli treści, które mogły zniesławiać, Adrian Karłowicz ponawiał w komentarzach w styczniu, grudniu i lutym 2025r.
- W mojej ocenie, uwzględnienie tej skargi spowodowałoby, że jeżeli pozwolimy na tego rodzaju wypowiedzi, które prokuratura mówi, że daleko przekraczają kulturę demokratyczną w debacie publicznej, która nie powinna wykraczać poza merytorycznie dozwolone aspekty, będzie to zachęta, żeby pozostali czuli się na tyle bezkarni, żeby takie wypowiedzi mogły być zamieszczane lub żeby tego rodzaju skargi składać - podkreślała.
Zablokowany prewencyjnie
Na podstawie odpowiedzi Piotra Płochockiego i oświadczeń podległych mu urzędników, Komisja uznała właściwie wszystkie zarzuty skarżącego wobec burmistrza za nieprawdziwe. Przede wszystkim przyjęła, że Piotr Płochocki ma dwa profile na FB pod własnym imieniem i nazwiskiem i obydwa są prywatne, także to oznaczone „Burmistrz Wyszkowa”. Został on założony został w czasie kampanii wyborczej. Burmistrz argumentuje, że założył go jako osoba prywatna, sam moderuje jego treści, sam go finansuje.
- Pan burmistrz wyjaśnia, że profil „Piotr Płochocki - Burmistrz Wyszkowa” należy do osoby fizycznej, przez tę osobę jest finansowany i ma prawo do moderacji treści. Dopnrowolne ograniczenie treści do spraw służbowych nie zmienia prywatnego charakteru prawnego konta. Skarżący miał nieograniczony dostęp i komentował w sposób nieograniczony na tym profilu, ale też zamieszczał posty zniesławiające - od grudnia 2024 do lutego 2025 roku. Była cała seria tych komentarzy zniesławiających. Blokada na profilu FB nastąpiła w lutym i była konsekwencją jednej zniesławiającej informacji. Burmistrz twierdzi, że postąpił prawidłowo, bo był czas, że skarżący miał swobodne prawo do komentowania, ale potem przekroczył granice etyczne. Było to (zablokowanie) środkiem prewencyjnym wobec innych prowokacyjnych zachowań - mówiła, powołując się na wyjaśnienia burmistrza radna Barbara Łapińska.
Adrian Karłowicz w swojej skardze podnosił, że „oficjalne profile, takie jak profil burmistrza Wyszkowa i profil gminy Wyszków, powinny być traktowane jako przestrzenie publicznej debaty, w których każdy obywatel ma prawo do swobodnego wyrażania opinii”.
Przewodnicząca komisji skarg podkreślała jednak, że nie ma przepisów narzucających prowadzenie w social mediach oficjalnego profilu burmistrza.
- Ja też miałam wątpliwości, czy to jest profil publiczny czy prywatny. Ale te argumenty są przekonujące. Nie ma prawnej podstawy, żeby ten profil zmieniać. Nie ma zarządzenia burmistrza, uchwały Rady Miejskiej. A nasza komisja nie ma w kompetencji rozstrzygnięcia, czy to prywatny czy publiczny profil - mówiła Barbara Łapińska.
"Obecnie nie jest zablokowany"
Radni dyskutowali także nad kwestią usuwania komentarzy i blokowania kont użytkowników na koncie FB gminy Wyszków oraz burmistrza Wyszkowa, co podnosił skarżący. Burmistrz zapewnił radnych, że nigdy nie został usunięty ani ukryty żaden komentarz Adriana Karłowicza przez administratorów (gminnych urzędników) na oficjalnym profilu gminy Wyszków. Adrian Karłowicz nie został na tym koncie także zablokowany. Co innego na koncie burmistrza, które - według niego - ma charakter prywatny bowiem należy do osoby fizycznej i nie jest to oficjalny kanał prowadzony przez instytucję a zatem blokada jest realizacją prawa podmiotowego włąściciela.
- Na profilu gmina Wyszków nie jest zablokowany obecnie żaden użytkownik. W przeszłości czasowo byli zablokowani (tu burmistrz przekazał radnym nazwiska oraz nazwy zablokowanych kont np. Wyszków Miasto Opryszków i inne według niego tzw. fake konta - red.). Na koncie Bug Nature Festival nie jest obecnie zablokowane żadne konto. W przeszłości czasowo byli zablokowani (tu znów nazwy kont) - oba profile zostały odblokowane - wyliczała przewodnicząca Barbara Łapińska.
Radni nie rozstrzygali przyczyn blokowania i odblokowywania kont w social mediach przez burmistrza czy urzędników, a takie działania bez wątpienia miały miejsce dotychczas w przypadku osób krytycznie wypowiadających się o działaniach władzy wykonawczej, o czym sami zainteresowani informowali naszą redakcję.
- W kompetencji komisji nie jest nakazać burmistrzowi odblokowanie i przywrócenie zablokowanych komentarzy. Przy profilach oficjalnych można dać jakieś rekomendacje, ale i tak prowadzi je władza wykonawcza - wyjaśniała radnym mecenas Sylwia Sendrowicz.
- Wyjaśnienia burmistrza z dokumentacją i załącznikami podważają oskarżenia i mówią o „wiarygodności” skarżącego w temacie usuwania komentarzy. Profil gminy administrują pracownicy urzędu. Skarżący komentuje nawet teraz, więc jest to nieprawda skarżącego - mówił radny Adam Wrzosek.
"Nie chodziło o to, żeby uciszyć"
Analogicznie komisja postąpiła w przypadku pozostałych zarzutów stawianych w skardze przez skarżącego Adriana Karłowicza, m.in. tego, że Urząd Miejski nie udostępnił mu treści zawiadomienia do prokuratury.
- Skarżący pytał, czy w urzędzie są dokumenty dotyczące zawiadomienia. Otrzymał odpowiedź, że nie posiada urząd żadnego dokumentu o zawiadomieniu popełnienia przestępstwa, bo były to dokumenty prywatne. Burmistrz odpowiada, że zawiadomienie zostało sporządzone na prywatnym papierze, bez pieczęci urzędowych, poza godzinami pracy. Brak jest zatem w zasobach Urzędu Miejskiego dokumentów. Jeśli nie ma takich dokumentów, to wiadomo, że to były prywatne sprawy - mówiła Barbara Łapińska.
Radni z komisji odrzucili zarzut o stosowanie SLAP (tzw. pozew zastraszający - red.).
- W Unii Europejskiej dopiero się nad tym dyskutuje. W Polsce działania dopiero są w fazie wstępnych rozpatrywań. Skarżący nas zobowiązuje, żebyśmy opracowali punkty, wytyczne, przeprowadzili szkolenia - to jest wykraczające poza nasze kompetencje. W uzasadnieniu burmistrz pisze, że w skierowaniu wniosku do prokuratury chodziło o ochronę dobrego imienia i jego dóbr osobistych i tylko o to chodziło, a nie żeby go (skarżącego - red.) uciszyć, zabronić czegokolwiek - mówiła Barbara Łapińska.
Jej zdaniem nie ma też dowodów na to, że burmistrz miał wpływ na przebieg służby skarżącego w WOT i blokowanie jego awansu.
- Ze stanowiska burmistrza wynika, że takie działania nie miały w ogóle miejsca - mówiła przewodnicząca Komisji.
- Nie było takich działań. Udowodnić tego nie można, ale w ogóle ich nie było, więc nie ma co udowadniać. A nawet jeśli, to nie jest kompetencją komisji sprawdzać, czy coś takiego było - stwierdziła sekretarz Anna Gołębiewska.
Komisja przeanalizowała również zarzut utrudniania dostępu do informacji publicznej i tu także nie przyznała racji skarżącemu.
- Jest notatka służbowa, że Urząd Miejski rzetelnie przestrzega zapisów w zakresie dostępu do informacji publicznej. Wydział nie stwierdza przekroczenia ustawowych terminów w zakresie udzielania odpowiedzi na wnioski o DIP - mówiła Barbara Łapińska.
Mediator? Z czyjego budżetu?
Komisja przyjęła argumentację pracowników urzędu, że to do pokrzywdzonego - w tym przypadku burmistrza i jego zastępcy - należy wybór drogi dochodzenia swoich praw i nie musiał on szukać drogi porozumienia ze skarżącym, chociażby poprzez sugerowane przez niego mediacje.
- Jeśli ktoś się poczuł urażony czyjąś wypowiedzią, to nie prowadzi mediacji, tylko wykorzystuje dostępne przepisy - mówiła sekretarz Anna Gołębiewska.
- Skarżący pyta, dlaczego od razu procedura karna? To jest wybór osoby pokrzywdzonej. Burmistrz miał prawo sam zdecydować. Skarżący prosi o mediacje, chce przeprosin - nie możemy nikogo chyba zmuszać do takich działań - mówiła Barbara Łapińska.
- Mediator z jakiego budżetu? Bo to osoba z zewnątrz, nie zrobi tego pro publico bono. Ale pomijając to, to nie jest w państwa kompetencji - podkreślała Sylwia Sendrowicz.
Burmistrz chce uczyć komunikacji
- Ja sugeruję - tak jak burmistrz zasugerował, że chciałby wprowadzić regulamin na konta publiczne, i ja sugeruję w rekomendacjach, by w tych regulaminach opisać, jaki charakter powinny mieć wypowiedzi, zamieszczane materiały, żeby można było je określać jako profil publiczny. Chodzi o określenie, co jest kontem publicznym a co nie jest - dodał Michał Mielcarz.
- Dopóki nie ma regulaminu, nikt nie wie i nie przypuszcza, czy to jest profil prywatny czy nie. Jest napisane „Burmistrz Wyszkowa”. To sugeruje, że to może być publiczny. Można mieć wątpliwości - przyznała radna Bieżuńska.
- Regulamin jest istotny, ale nie należy zapominać o tym, że w debacie należy uniknąć języka agresywnego i nie nastawionego na domniemania. Żaden regulamin kultury języka nie zastąpi - stwierdziła sekretarz Anna Gołębiewska.
- Mówi się, że urzędnik czy polityk powinien mieć grubą skórę, ale wszystko w granicach - dodała radna Barbara Łapińska.
Na koniec komisja przyjęła zapewnienie burmistrza, że aktualnie trwają w Urzędzie Miejskim prace nad regulaminem komunikacji cyfrowej gminy Wyszków w mediach społecznościowych, gdzie zostanie wprowadzone rozróżnienie między komunikacją osobistą a instytucjonalną i gdzie pojawią się mechanizmy mediacyjne dla spornych przypadków.
- Burmistrz deklaruje podjęcie działań naprawczych - będziemy wnioskować, aby proaktywne inicjatywy burmistrza w miarę szybko zostały podjęte i przeprowadzone. Burmistrz proponuje m.in. zorganizowanie otwartej konferencji na temat nowoczesnych standardów komunikacji samorządowej w mediach społecznościowych z udziałem ekspertów z zakresu prawa administracyjnego oraz przedstawicieli mieszkańców - zapowiedziała przewodnicząca Barbara Łapińska.
Przechodząc do głosowania, radni w większości uznali skargę Adriana Karłowicza za bezzasadną. Jedynie radna Monika Bieżuńska wstrzymała się od głosu. Teraz sprawa, wraz ze stanowiskiem komisji, trafi pod obrady Rady Miejskiej 24 czerwca. Zgodnie z przepisami, skargę na zastępcę burmistrza komisja przekazała do rozpatrzenia burmistrzowi, jako bezpośredniemu przełożonemu Alicji Staszkiewicz.