REKLAMA

REKLAMA

Czy my musimy, czy my zdążymy, czyli dworzec w ogniu dyskusji

Autor: Elwira Czechowska

Miasto | Wtorek, 29 kwi 2025 13:31

Dokładać spore pieniądze i ruszać z modernizacją budynku dworca, czy zrezygnować, ryzykując utratę dotacji? - Jesteśmy postawieni pod ścianą: albo zagłosujemy przeciw i przepadnie dofinansowanie, albo za i zgadzamy się na te ekstra koszty, które mi nie odpowiadają - mówił Paweł Zawadzki. - Czy my w ogóle zdążymy z realizacją do końca roku? - zastanawiali się radni Katarzyna Wysocka i Piotr Pokraśniewicz. - To nie będą źle wydane pieniądze, możemy mieć zrewitalizowany budynek, na jaki miasto zasługuje - przekonywali burmistrzowie.

REKLAMA

Najpierw na posiedzeniu komisji, a potem ponownie na sesji przetoczyła się długa dyskusja na temat planowanej modernizacji budynku dworca na stacji PKP/ PKS w Wyszkowie.

Czytaj także: Czy radni dołożą miliony, czyli co dalej z modernizacją dworca?

Tak naprawdę w tej kadencji pierwsza taka dyskusja i pewnie dlatego radni mieli tak dużo pytań i wątpliwości co do tej inwestycji, rozpoczętej jeszcze przez poprzedników.

Czytaj także: Tak ma wyglądać dworzec PKP w Wyszkowie

Czytaj także: Pomysły na nowy dworzec i park kolejowy

Czytaj także: Tak może wyglądać otoczenie wyszkowskiego dworca 

W budżecie na ten rok zaplanowano na nią 5,3 mln zł, z czego 3,2 mln zł stanowiła zewnętrzna dotacja (w sumie gmina pozyskała 4 mln zł, ale część wydała już w poprzednich latach). Po otwarciu ofert przetargowych okazało się, że najtańsza opiewa na kwotę 6,9 mln zł. Do rozstrzygnięcia przetargu i podpisania umowy z wykonawcą brakuje zatem około 1,8 mln zł (doliczając koszty nadzoru). Burmistrz wyszedł z propozycją, aby pieniądze wirtualnie zapisane w wieloletniej prognozie finansowej na 2026 rok z przeznaczeniem na zagospodarowanie terenu wokół dworca, przesunąć na modernizację samego budynku. Wnioskował o kwotę 2,2 mln zł. Ta propozycja wywołała burzliwą dyskusję i wahanie wśród radnych: po pierwsze, czy gmina zdąży wykonać tak dużą inwestycję do końca roku, bo taki jest wymóg, aby nie utracić dofinansowania z Urzędu Marszałkowskiego, a po drugie, czy należy ją wykonywać w standardzie zaproponowanym przez burmistrza. Radni mieli pretensje do urzędników, że sprawa jest procedowana tak późno, a oni na wcześniejszych etapach nie byli informowani o postępach w projekcie. Urzędnicy odbijali piłeczkę, że sami radni także nie interesowali się tematem. Ostatecznie radni zdecydowali o realizacji projektu, ale obcięli na niego planowane wydatki o 400 tys. zł, zwiększając budżet inwestycji do kwoty 7 mln 100 tys. zł. Decyzję poprzedziła kilkugodzinna dyskusja.

Kukułcze jajo, czyli czy gminę stać?

Dyskusję na sesji rozpoczął Adam Szczerba, przedstawiając wątpliwości zebrane w dyskusji z radnymi i urzędnikami na i po komisji. 

- Z mojego punktu widzenia to trochę temat kukułczego jaja, które zostało podarowane tej radzie przez poprzednią ekipę rządzącą i zastanawiamy się, co z tego jaja się wykluje - stwierdził. - Za każdym razem, jak mówimy o tej przebudowie, mówimy o innych wartościach. Zaczynaliśmy od tego, że na ten i przyszły rok miało być to 6,7 mln zł, teraz mamy zwiększać do 7,5 mln zł. Mówimy o tym, żeby środki przesuwać z planowanych w kolejnych latach na kolejną część przebudowy dworca i tego terenu. Finalnie mówimy o przebudowie całego terenu, która według wartości kosztorysowej wyjdzie 15 mln zł, o czym na pewno nie rozmawialiśmy wcześniej w szerszej perspektywie. Wreszcie dochodzimy do dyskusji o tym, jakie elementy przebudowa dworca zawiera. Czy ten dworzec remontować i z jakim efektem go remontować, jakie elementy są włożone do przebudowy? Jesteśmy w sytuacji, w której mamy już niewiele opcji do wyboru: albo zagłosować za taką zmianą i dołożeniem pieniędzy i realizacją projektu, albo nierealizowanie tego projektu. Jest pytanie, czy stać gminę na to, żeby ten budynek, który przejęliśmy - nie ma co wracać do tego, czy słusznie, skoro PKP teraz dworce remontuje - czy jako gmina możemy sobie pozwolić, by nie utrzymywać budynku, który jest w naszych zasobach i stracić dofinansowanie, które zostało pozyskane na zupełnie inną przebudowę (miała dotyczyć części poczekalni i terenu przed dworcem, co jest dla mieszkańców istotne w kontekście transportu, a ten zakres całkowicie się zmienił)? Czy stać nas na to? Z mojego punktu widzenia odpowiedź jest „nie”. Drugie pytanie, czy stać nas, żeby ten budynek przebudować w takim standardzie, o jakim się dowiadujemy z kosztorysu i oferty przetargowej? Możemy mieć w jakościowej formie zadbany budynek, który jesteśmy w stanie utrzymać jako gmina, ale nie stać nas na to, żeby iść w warianty nam proponowane. Jest wiele elementów, które są wysoko kosztowe jeśli chodzi o sam materiał, ale też ułożenie tych materiałów. Mimo wszystko remont budynku jest zasadny, jest on w naszych zasobach, należy mu się remont, jest ryzyko utraty dofinansowania i nie wiadomo czy drugi raz się pojawi, ale czy stać nas na to, żeby realizować go w takiej formie? 

Radny zasugerował, aby nie zwiększać limitu wydatków o wnioskowaną kwotę, ale realizować inwestycję do wartości, jaka wychodzi z przetargu. 

- Przetarg na wykonanie i inspektora nadzoru mieszczą się w przedziale 7 mln zł, a nie 7,5 mln zł. Czy nie powinniśmy iść trybem takim, że jeśli mamy oferty i oferent zobowiązuje się do zrealizowania projektu w przedstawionej ofercie, to jeśli wyjdą prace dodatkowe, czy nie można ich pokryć z oszczędności, które mogą się ujawnić w trakcie procedowania? Mamy przykład basenu, gdzie zastosowano elementy tańsze. Takie elementy mogą się znaleźć i w przypadku dworca. Sama inwestycja jest zasadna i nie stać nas na stratę dofinansowania, ale powinniśmy otworzyć tę dyskusję i zdecydować, żeby środki, które w tej chwili przeznaczamy (5,3 mln zł) były wystarczające - stwierdził przewodniczący Rady Miejskiej.

Swoje zdanie wyraził wiceburmistrz Alicja Staszkiewicz:

- Mamy inwestycję w spadku, mamy pozyskane dofinansowanie w wysokości 4 mln zł, czyli realnie możemy mieć zrewitalizowany budynek, na jaki miasto zasługuje, za wkład z miejskiej kasy 2,9 mln zł, bo tyle nas będzie kosztowała w wysokim standardzie rewitalizacja na budynek reprezentacyjny w Wyszkowie. Zachwycamy się podobnymi realizacjami, dworcami, w innych miastach. Myślę, że nikt nie zagłosuje dziś za tym, żeby stracić 4 mln zł dofinansowania. Zróbmy wszystko, żeby zminimalizować koszty na etapie wykonania. To nie będą źle wydane pieniądze i apeluję, żeby na tym poprzestać. Jeżeli jest taka potrzeba, żeby wniosek formalny złożyć i zmniejszyć kwotę, która wynika z przeniesienia z wieloletniej prognozy finansowej, to ja jestem za, bo to jest kwota (wnioskowane 7,5 mln zł - red.) z jakimś marginesem - powiedziała.

Zalecenia konserwatora i ekspertyzy - są czy nie ma?

- Chcę wrócić do ekstra kosztów jak blachodachówka z tytan-cynku czy tynki - włączył się radny Paweł Zawadzki. - Zapytałem pracowników urzędu i dostałem informację, na jakiej podstawie to zostało w ten projekt „wciśnięte”? To była informacja od konserwatora zabytków, ale ona nie jest na piśmie. Po prostu konserwator dał taką informację, że tak będzie dobrze. A my na podstawie tego zawyżamy koszty tego projektu. Gmina powinna zadziałać w kierunku, żeby te koszty obniżyć - stwierdził.

Na wcześniejszym posiedzeniu komisji radny Zawadzki pytał również o plany wyburzenia 1/3 budynku dworca tzw. przybudówki. Czy jest to konieczne i z czego wynika?

- Mamy ekspertyzę i na etapie projektowania została podjęta decyzja, że bardziej uzasadnione ekonomicznie będzie wyburzenie niż remontowanie, izolacja fundamentów, itd. Nie chcę do tego wracać. Decyzja została kiedyś podjęta i tak to zostało zaprojektowane - odpowiadała wówczas Żaneta Kozak, naczelnik Wydziału Inwestycji i Pozyskiwania Funduszy.

Okazało się, że gmina nie dysponuje taką ekspertyzą. 

- Na komisji była mowa, że jest ekspertyza, że należało zburzyć 1/3 budynku ze względu na stan fundamentów, a okazuje się, że było niezrozumienie i takiej ekspertyzy nie ma. To wyburzenie jest elementem przebudowy, ale nie jest wymagane ekspertyzą. Jest natomiast ekspertyza na temat stropów, które są w dobrym stanie - poinformował Adam Szczerba.

Czytaj także: Czy radni dołożą miliony, czyli co dalej z modernizacją dworca?

Głos zabrał burmistrz Piotr Płochocki:

- Ta dobudówka z lat 80. raz, że była ciałem obcym, próbowała naśladować tę drugą część. Dwa, że dziś osprzęt stacji nie zajmuje aż tyle miejsca, pomieszczenia zostały puste, są bardzo rozdrobnione, a bardzo wysokie, trudne do eksploatacji, trudne do ogrzania, ich stan techniczny ze względu na jakość w jakiej zostały wybudowane jest słaby, trzeba by i tak wymienić wszystkie instalacje. Cała piwnica była kilkukrotnie zalewana z uwagi na bliskość studni. Naprawdę sensowniej było pozbyć się tego niehistorycznego elementu, który sprawiałby tylko trudne do przewidzenia problemy i zastąpić go elementem, który by ten dworzec uatrakcyjnił. Dlatego stworzono rodzaj oranżerii, która ma pełnić rolę poczekalni - tłumaczył.

Dworzec w wersji premium 

- Ten dworzec nie jest jakoś astronomicznie drogi - stwierdził burmistrz Piotr Płochocki - np. trochę większy dworzec w Suwałkach kosztował 15 mln zł, Trawniki - 8 mln zł, Zgorzelec - 7 mln zł. To są dość sumy porównywalne do rewitalizacji naszego dworca, a wszędzie to jest łączenie ze sobą funkcji wynikających z bycia dworcem z funkcją kulturalną. Pobliska stacja Jarzębia Łąka, gdzie poczekalnia została zaadaptowana na bibliotekę - wyliczał przykłady burmistrz. 

Piotr Płochocki przypominał, że inwestycja to dziedzictwo poprzedniej kadencji i poprzedniej ekipy rządzącej. Jednak nie ukrywał, że bardzo mu bliskie. 

- Jak miałbym za coś pana Nowosielskiego pochwalić, to mógłbym pochwalić za tę decyzję - przyznał nawet i odniósł się do głosów radnych. - Mamy tu dwie dyskusje: pierwsza jest o procedurze, czy państwo powinni do nas przyjść i się dowiedzieć, czy my powinniśmy państwa wcześniej poinformować. Być może tak, może w jedną może w drugą stronę, może macie państwo rację. Ale ja chcę powiedzieć o ideowej stronie - o tym, czy warto? Miasto zdecydowało się kupić dworzec, czy słusznie? Na dwoje babka wróżyła, bo owszem, PKP rewitalizuje dworce, natomiast na pewno ma też jakiś swój klucz i rewitalizuje te, które są jakoś dla niej ważne. Wiemy, jaka jest liczba połączeń kolejowych do Wyszkowa. Łatwo się domyślać, że nasz dworzec nie jest jakoś szczególnie istotny dla PKP. W tej perspektywie dobrze, że miasto to wzięło w swoje ręce, ale to ma też swoje konsekwencje. Skoro miasto zakupiło, to jednocześnie zobligowało się do tego, żeby go wyremontować. Jeśli chciało go wyremontować, mogło to zrobić na kilka sposobów: pomalować i zmienić okna i ten budynek zyskiwał na atrakcyjności, ale nadal nie było tam toalet, odpowiednich sanitariatów, jest opalany węglem, do niedawna na środku stał stary piec, więc podjęto decyzję, żeby dogłębnie zrewitalizować ten obiekt i moim zdaniem zrobiono dobrze na tym etapie. Podjęto decyzję, żeby go remontować w standardzie premium. Jak można się domyślać dlatego, że ile mamy w Wyszkowie tego typu obiektów? Ile zainwestowaliśmy w ostatnich 10-15 latach w zabytki i obiekty zabytkowe? Ja nie mówię o kościołach. Odnowiliśmy, bo trzeba co kilkanaście lat odrestaurować, Obelisk Wazów i kordegardę z zewnątrz. Tyle zrobiliśmy przez ostatnie kilkanaście lat. Teraz kupiliśmy budynek i zobligowaliśmy się zrewitalizować w taki sposób, i chcemy go wyremontować w taki sposób, żeby był wizytówką Wyszkowa, a co innego może być wizytówką jak nie budynek dworca? Jak państwo przejadą się pociągiem z Warszawy, to przekonacie się, że najsmutniejszy obraz na tej trasie to jest wyszkowski dworzec, to jest ostaniec. Ja przyszedłem na etapie, kiedy była już koncepcja. Znam osoby, które tę koncepcję realizowały i mogłem z historycznej strony doradzić. Gdy przeszedłem była mowa tylko o tych dwóch etapach, ale zorientowaliśmy się na etapie projektowania, że nie da się ze względu na konstrukcję dachu etapować. Podjąłem decyzję, żeby przesunąć środki, które były przeznaczone na skwer, bo swoją zielenią się broni, na budynek, a skwerem zająć się w przyszłości. On ma już swój gotowy projekt - mówił burmistrz.

„Chcemy mieć miasto z tożsamością”

- Chciałam dopytać o te walory historyczne: czy my musimy, czy możemy je wyeksponować? - zapytała radna Joanna Kulesza.

- Biorąc pod uwagę wypowiedzi naszych mieszkańców na przestrzeni ostatnich lat w różnych ankietach społecznych, że Wyszków to miasto ładnie położone nad rzeką, na skarpie, ma dobre połączenie z Warszawą, ale to miasto bez tożsamości, czyli nie ma punktu odniesienia. Mamy mało takich budynków, a jeszcze mniej mamy takich budynków wyremontowanych, które w pełnej krasie pokazują walory historyczne. To „musimy”, to nasz wewnętrzny imperatyw, wynikający z tego, że chcemy mieć miasto z tożsamością. Jeżeli nam wystarczy miasto z kostki brukowej, z takimi samymi uliczkami i domami, to oczywiście możemy. Dla mnie zawsze ta tożsamość była można powiedzieć priorytetowa i w swojej kampanii miałem mnóstwo punktów, które do tożsamości się odniosły, czy to była elektrownia, czy stajnia - ja znajduję odzwierciedlenie tych swoich idei w tej przestrzeni. Zaznaczam, że pomysł rewitalizacji dworca w takiej formule wcale nie był mój. Ktoś wcześniej już o tym zdecydował i mi się ta decyzja podoba, bo wychodzi naprzeciw oczekiwaniom tworzenia tożsamości miasta. Co do zasady uważam, że to jest inicjatywa wartościowa - odpowiedział Piotr Płochocki.

Burmistrz wspomniał też o własnym wkładzie w projekt: 

- W momencie gdy przyszedłem, to zastałem projekt, który zakładał pewne odstępstwa od normy, ale powiedziałem, że nie po to mamy koncepcję, która dbała o tę tożsamość, żeby teraz iść na kompromisy, które stworzą nam nie wiadomo co - przyznał. - A taki dworzec, maleńka poczekalnia w Jastrzębiej Łące, na prowincji, za stosunkowo niewielkie pieniądze nagle się okazuje, że jest nominowany do różnego rodzaju nagród branżowych jako zabytek, rewitalizacja roku, i ta niewielka gmina, jaką jest Tłuszcz, potrafi taki budynek zrealizować i to 7 lat temu, a my nie mieliśmy żadnych aspiracji w tym względzie i nigdy nie szliśmy w tym kierunku. Jesteśmy na najlepszej drodze do zbudowania czy też odzyskania swojej tożsamości, tym bardziej, że to jest dworzec kolejowy, a kolej dala asumpt do rozwoju Wyszkowa. My inwestując w tego typu budynek to raz, że nadrabiamy lata zaległości w inwestowaniu w obiekty historyczne, dwa - zyskujemy bazę dla działalności trzeciego sektora i kultury, a ta baza jest bardzo szczupła. My nie wybudujemy nowego ośrodka, nie przebudujemy też tego, odpowiadałby naszym potrzebom, więc musimy dywersyfikować infrastrukturę kulturalną, a rewitalizacja obiektów zabytkowych spotyka się w jednym punkcie. Mamy ich tak mało, że każdy powinniśmy z czasem wyremontować w miarę możliwości w ramach nadrabiania zaległości za ostatnie lata.

- Tłuszcz też potrafi pozyskać środki i zrealizować CO-M, o którym też ostatnio mówiliśmy. Może warto też na inne obszary położyć nacisk w nawiązaniu do Tłuszcza - wtrącił dygresję Adam Szczerba.

Czytaj także: "Nie mamy już czasu". Rodzice osób z niepełnosprawnościami proszą o Centrum Opiekuńczo-Mieszkalne

A Joanna Kulesza drążyła temat: - Pomysł rewitalizacji dworca jest świetny pomysł, nie wiem czy pan Nowosielski miał w zamyśle te walory historyczne eksponować, trzeba by go zapytać. Natomiast ja powtórzę, czy pod względem prawnym - musimy czy możemy?

- Możemy, ale pewien imperatyw moralny zobowiązuje nas do tego, żeby zrobić to zgodnie z regułami sztuki - odparł Piotr Płochocki.

Poparł go prawnik urzędu:

- Skoro dworzec ujęty jest w ewidencji gminnej to z uwagi na pewne walory historyczne. Jeżeli wyzbędziecie się tych walorów historycznych, może będzie brak podstaw do tego, by dalej w tej ewidencji widniał. Skoro jest w ewidencji, to obowiązkiem właściciela jest rewitalizacja, dbanie o ten zabytek. Skoro mówimy w kontekście zabytku, powinniście brać państwo pod uwagę przede wszystkim te walory historyczne jak najbardziej - powiedział Kamil Prus.

Oddać charakter budynku

Zdaniem burmistrza, jakość modernizacji jest związana ze statusem tego budynku. 

- Wszystkie obiekty znajdujące się w ewidencji miejskiej zabytków uznaje się za zabytki. Dworzec jest w ewidencji miejskiej a nie jest w rejestrze konserwatora. Rejestr chroni prawnie, natomiast ewidencja obliguje miasto do tego, żeby chroniła te obiekty. Nie jest nam potrzebny wpis do rejestru zabytków. Nic mu nie zagraża, nie ma zagrożenia wyburzenia. Ta forma ochrony, którą mamy, jest dostateczna. My chcąc zachować reguły sztuki rewitalizacyjnej, odnoszącej się do obiektów w ewidencji miejskiej, mailowo zapytaliśmy i konserwator zabytków nam przesłał opinie dotyczące tynków, dachów. Reguły sztuki konserwatorskiej mówią, żeby odnawiać to, co stanowi tkankę historyczną, z zachowaniem maksymalnym tej tkanki. A reguły sztuki rewitalizacyjnej mówią, żeby oddać pewien charakter budynku. On ma oryginalne ściany, oryginalną podmurówkę, ma zachowanych kilka ciekawych elementów. Staraliśmy się, żeby wyeksponować kamienną podmurówkę, odsłoniliśmy drzwi, które są ukryte a były zamurowane od strony szczytowej, przykryliśmy je daszkiem, dokonaliśmy wszelkich możliwych aranżacji mających wydobyć te aspekty historyczne, które już tam są. Aby dopełnić reguł sztuki rewitalizacyjnej, potrzebne nam były materiały - mówił Płochocki. 

Burmistrz nawiązał też do dyskusji radnych na komisji, w której zwracali oni uwagę na wysokie koszty zaprojektowanych okien, tynków, podłóg, dachu i sugerowali zmianę materiałów na tańsze.   

- Mówimy tu o kosztach. Koszt okna drewnianego (a jest ich 25) to 6,5 tys. zł, ale to okno ma 2,6 metra wysokości. One są robione na zamówienie. Okna - mówimy o sumie oszczędności jakichś 80 tys. zł, a chciałbym zwrócić uwagę, ile kosztują rzeczy, które są absolutnie niezbędne: instalacja elektryczna 730 tys. zł, instalacja sanitarna wewnętrzna - milion złotych, zewnętrzna - 700 tys. zł. Koszty duże zbudowane są na dostosowaniu do współczesności, a nie na odtwarzaniu historycznych tynków i elementów - stwierdził burmistrz. 

Polemizował z nim radny Szczerba:

- Można zrobić dworce drożej i taniej, znajdziemy przykłady dużo droższe i bez dofinansowań i droższe z większymi dofinansowaniami. Kluczowe jest, czy my musimy pewne elementy tak wykonywać? Jeśli mówimy o oszczędności 60-70 tys. zł na oknach, mówimy też o tytan-cynku na dachu, elementach tynkowych, kwestiach różnych mozaiek - czy biorąc takie elementy jeden, drugi, trzeci pod uwagę, tych oszczędności nie wygenerujemy na poziomie 300, 400 czy 500 tys. zł. One w tej perspektywie dają tę kwotę realną, którą można wykorzystać. Mówimy o zachowaniu walorów historycznych i elementów zewnętrznych, które ten budynek definiują, natomiast jest dyskusja, czy on ma być robiony z takim a nie innym efektem. Mieszkańcy oczekują od nas również tego, że będziemy dbać, restaurować, ale robić to z myśleniem o kosztach, bo to są pieniądze publiczne. My musimy jako rada patrzeć też na to, jak dysponujemy środkami publicznymi - powiedział przewodniczący Rady Miejskiej.

W dyskusję włączyła się naczelnik Żaneta Kozak:

- Przypomnę, że jesteśmy w trakcie przetargu i obliguje nas ustawa o zamówieniach publicznych. Nie mamy takiej dowolności, o jakiej mówimy.

- Nie mamy tak dużej dowolności, ale dowolność jest, bo mamy przykłady chociażby basenu. Są elementy nienaruszalne, jest jasność, natomiast jeśli wejdzie inspektor nadzoru, pewnie jest obszar, który nie wpływa znacząco na zmianę projektową, nie wymaga uzgodnień, a może wygenerować oszczędności. Efekt historyczny, bo nie zabytkowy, możemy osiągnąć też takimi zabiegami - odparł Adam Szczerba.

Rzeczywistość zweryfikuje przeznaczenie

O program użytkowy obiektu dopytywał kilkukrotnie radny Waldemar Karłowicz

- Czy ktoś jest w stanie doprecyzować, jakie generalnie funkcje mają być w tym budynku? Słyszymy, że biurowe, usługowe i kulturalne. Biurowe to jakie? To jest poważna rzecz. Został budynek zaprojektowany, natomiast nie są w nim dokładnie określone funkcje, a to się wiąże z instalacjami, itd. a my tej informacji nadal nie mamy. Jaka tam będzie funkcja realizowana i do czego i kto będzie fizycznie ten budynek użytkował? - zapytał.

- Pewne rzeczy musi zweryfikować rzeczywistość, dlatego nie przyporządkowaliśmy konkretnych pomieszczeń - odparł burmistrz. - Spotykają się tam dwie potrzeby: jak ktoś jak np. Jarzębia Łąka rewitalizuje budynek pod konkretną potrzebę i wie, że tam ma być biblioteka, czytelnia, to łatwiej, a u nas tak nie było, bo chcieliśmy połączyć kilka aktywności, dlatego wystrefowaliśmy budynek. Zrobiliśmy trzy strefy: poczekalnia, strefa do adaptacji przez np. trzeci sektor (stowarzyszenia - poddasze zaadaptowane), przestrzeń dla kultury, czyli mała sala koncertowa wytłumiona, ma odpowiedni sufit zapewniający odpowiednią akustykę. Nie tylko koncertowa, bo mamy niedobór takich miejsc, gdzie chce się spotkać np. 30 osób. To jest poszerzenie zasobu lokali, które są nam potrzebne. Dlatego zostawiamy sobie margines swobody i przeznaczenia na sam koniec.

- Jeżeli ten budynek dworca nie będzie użytkowany non stop, codziennie, to moje wahania będą wzrastały - odparł radny Karłowicz

Także podał przykład rewitalizacji budynku dworcowego, w Książenicach z kwietnia 2024 r. 

- Powstał w budynku dworca ośrodek kultury: sala wielofunkcyjna z widownią na 200 miejsc, którą można dzielić na mniejsze pomieszczenia, nowoczesna mediateka z 50 miejscami do pracy, punkt pocztowy, filia Urzędu Miejskiego, łącznie 1000 m kw. My przypominam budujemy 440 niecałe. Do tego tam jest parking na 24 samochody, posadzone zostaną dwa szpalery drzew, powstanie trawnik rekreacyjny opadający w stronę ogrodu deszczowego i to wszystko za 8 mln 333 tys. zł brutto. My budujemy perełkę i chciałbym, byśmy tylko takie budynki w Wyszkowie budowali, natomiast ale czy my już jesteśmy na takim etapie? I czy te pieniądze przełożą się na to, że ten obiekt będzie użytkowany non stop, a nie będzie tylko pięknym obiektem do CV architekta, z którym będzie można jeździć na konkursy? - zapytał.

- Infrastruktura potrafi determinować działania a czasami działania potrafią determinować infrastrukturę - odpowiadał burmistrz. - Przychodzą różne podmioty i my nie mamy możliwości jeśli chodzi o jakąkolwiek ofertę przestrzeni dla nich. Nikt o tym nigdy nie pomyślał. Zostawiamy sobie do decyzji, komu te pomieszczenia na górze udostępnimy. Na tę chwilę było w budynku kilka podmiotów, z czego jeden organizował wernisaże raz na jakiś czas, inny był kanciapą dla zespołu na próby i sprzęt. Ta idea, która stoi za tym, jak ten dworzec jest użytkowany teraz, była taka, żeby tam cokolwiek się działo. Ale jeśli wrzucimy te pieniądze, to będzie wystrefowane. Przede wszystkim nadal użytkowane jako dworzec, bo był z tym problem, a to jest budynek dla wszystkich, którzy będą korzystać i z autobusów, i pociągów, a ja wierzę i dołożę wszelkich starań, by takich ludzi było jak najwięcej i by jakość tych usług się poprawiała. Tutaj tych funkcji jest tyle, bo nam przyświeca idea, by on żył cały czas. I projekt przestrzeni wokół dworca jest tak pomyślany, że przewidziana jest obszerna stylizowana altana, dwa wagony kolejowe, które miasto zakupiło, z których jeden miał być rozkładaną sceną. Nie boję się o tę ideę także dlatego, że to jest w miejscu komunikacyjnym i to jest komunikacja, którą będziemy chcieli rozwijać - bronił projektu burmistrz.

- Powierzchni użytkowej jest tam niecałe 400 m kw, to nie jest duży budynek, a mamy wydać na niego 7 mln zł. Jeżeli chodzi o inwestowanie w dworce, gmina Łochów wyremontowała dworzec za 1,8 mln zł i też ładnie wygląda. My jako radni spróbujmy po wybudowaniu tego dworca, o ile to się wydarzy, jednak wpływać, żeby ten dworzec tętnił życiem, by to nie był pomnik, zabytek, który będzie stał i tam będzie hulał wiatr - zaapelował Paweł Zawadzki.

Perełka, a wokół perełki…

- Załóżmy, że już mamy tą perełkę, jest pięknie zrobiony ten dworzec, w tej chwili nie wiemy, ile na to pójdzie środków, a co z tymi alejkami dookoła, co z ulicą, gdzie jest wiecznie kałuża, śmieciami, które zalegają w krzakach, co budynkami prywatnymi z punktami usługowo-handlowymi, co z dworcem PKS? Nawet ta szpecąca kładka nad torami… Jak taka perełka będzie tam pasowała do tej całej otoczki? - zadała pytanie radna Justyna Tchórzewska.

Burmistrz uspokajał:

- Logiczną konsekwencją jest, że jeśli inwestujemy tyle czasu, pieniędzy i energii w obiekt, to chcemy, by on wybrzmiał na tym tle, na którym stoi. Będziemy próbować za wszelką dostać jakiekolwiek dofinansowanie do aranżacji całego terenu z dworcem, z podjazdem, aż do budynków usługowych i z dawnym dworcem PKS. Już na etapie obecnym zakładamy rozbiórkę tego budynku, bo ona jest na granicy katastrofy budowlanej, a nie pełni żadnej swojej funkcji i szpeci okolicę. W to miejsce w myśl projektu ma powstać duża komfortowa wiata komfortowa i funkcja dworca autobusowego i dworca kolejowego ma być ze sobą połączona w budynku dworca, więc nie zakładamy budowy nowego budynku. Mają być wyeksponowane wagony na przedwojennych podwoziach, które mają wzbogacić zasób do wykorzystania dla trzeciego sektora i kultury sprawić, że aktywność wyjdzie z dworca w sezonie cieplejszym. Na infrastrukturę kolejową nie mamy żadnego wpływu, kładka jest w zarządzie PKP i możemy tylko apelować. Własnością kolei jest rampa i budynek na rampie bardzo stary o cechach zabytkowych, a obecnie jest on dzierżawiony i tam jest składowisko złomu i rzeczy, które urągają estetyce tego miejsca. Zwróciliśmy się do PKP z pytaniem, czy nam by nie zechciał wydzierżawić i byśmy mogli powoli zacząć robić tam porządek. Pawilony to teren, który jest własnością PKP, a budynki są prywatną własnością. One są w słabym stanie technicznym, niewiele jest użytkowanych, poza tym „odcinają” dworzec od parku kolejowego, przesłaniają dąb o wymiarach pomnikowych, który rośnie przy torach. Ja jestem zwolennikiem tego, by na przestrzeni najbliższych lat zdążać do rozbiórki i wykupienia tej przestrzeni, aby zagospodarować park ze skwerem i aby podróżni mieli większe możliwości, bo są zagrodzeni pierzeją budynku o średniej estetyce i walorach technicznych. Będziemy dążyć do tego, by cały ten teren wyglądał w sposób należyty. Potrzebna jest nasza wzajemna współpraca, postaramy się, żeby informować się o tym na bieżąco. Chciałbym, byśmy zmierzali do tego, aby to budynek dworca był tym najbardziej efektownym i godnym wyeksponowania, a cała reszta ma nie szpecić i być funkcjonalna - powiedział burmistrz Płochocki.

Radny Bogdan Osik dodał: ja widzę jak wygląda otoczenie dworca, jak to jest dewastowane. Jak to będzie dalej? Piękny budynek i to będzie wizytówka, a obok druga wizytówka - śmieci? Wiemy, jak wygląda ten teren, jak trochę popada, jest dziura na dziurze, pontony można wyciągać, żeby pływać. Kiedy będzie ten skwer budowany? - pytał.

- Mamy na niego projekt. To kwestia tego, że zdecydowaliśmy się na budynek i wszystkie środki, jakie mamy na tę chwilę, skierowaliśmy na budynek. Mi też osobiście zależy na tym, żeby jak najszybciej doprowadzić to do jakiejś kultury. Teraz zrobimy rozbiórkę budynku PKS i tam będzie docelowo parking na 25 miejsc. Była przewidziana wycinka drzew, ale udało się dużą ładną topolę ocalić przy budynku dworca. Projekt jest gotowy na całość. To, co będzie można poprawić na bieżąco, to spróbujmy poprawić przy okazji rozbiórki budynku - poinformował burmistrz.

O możliwościach pozyskania środków zewnętrznych wspomniał radny Zawadzki.

- Pytaliśmy o potencjalne dofinansowanie do terenu zewnętrznego i sceptycznie wypowiadała się pani naczelnik na temat możliwości pozyskania takiego dofinansowania. Za to, jeżeli byłby to zabytek, to dofinansowanie dużo łatwiej jest uzyskać na sam budynek - zauważył.

- Ale podrażamy wtedy koszt, bo będziemy musieli spełnić dodatkowe wymogi konserwatora - odparł Piotr Płochocki. A naczelnik Żaneta Kozak dodała: - Jeśli otrzymaliśmy dofinansowanie na budynek, to jest zasada o zakazie podwójnego dofinansowania. Wszystkie działania, które podejmujemy mają na celu przybliżenie nas do pozyskania środków zewnętrznych na teren wokół dworca. Widzimy przynajmniej dwie możliwości, dlatego zależało nam na posiadaniu dokumentacji projektowej. Możemy mówić o zieleni miejskiej, działaniach związanych z rozwojem mobilności miejskiej… Nie wiem, skąd wywnioskował pan mój pesymizm?

- Jeśli mówimy, że będziemy myśleli o pozyskiwaniu środków na drugi etap, to dobry moment, żeby to zrewidować. Bo skoro drugi etap ma kosztować 8 mln zł, to jest potrzeba dyskusji, czy jest potrzeba wydania na ten teren takich środków. Dobrze by było, żebyśmy zanim pójdziemy w jakieś dofinansowania mogli na ten temat porozmawiać - zaapelował Adam Szczerba.

Czy my zdążymy? 

- Kiedy był stworzony ten kosztorys? - zapytała radna Katarzyna Wysocka. - Bo do końca roku zostało parę miesięcy, inwestycja ma być skończona do końca roku. Czy to w ogóle jest realne? Skoro my się teraz zastanawiamy, jaka blacha, okna, tynki, jakie podłogi, to trzeba się zastanowić, czy ta inwestycja jest w ogóle realna? Bo to wymaga zmiany projektu, to będzie trwało. My w ogóle realnie mamy czas?
- Kosztorys był na koniec 2024 roku - odpowiedziała Żaneta Kozak.

- To my jesteśmy zaskoczeni tym, że cały przetarg jest ogłaszany i rozstrzygany na ostatnią chwilę. Fajnie by było, gdyby to było pół roku temu, żebyśmy mogli zareagować i się do tego odnieść. A w tej chwili jesteśmy postawieni pod ścianą, że albo zagłosujemy przeciw i przepadnie dofinansowanie albo za i zgadzamy się na te ekstra koszty, które mi nie odpowiadają - przyznał Paweł Zawadzki.

Naczelnik Kozak wyszła z ripostą. 

- Panie radny, rozmawialiśmy, tłumaczyłam około dwie godziny i mówiłam, że robimy wszystko możliwie jak najszybciej. To nie leżało i nie czekało. A pan dalej powtarza, że wszystko na ostatnią chwilę. Nie wiem po co te nasze rozmowy, skoro tłumaczenia niewiele przynoszą - stwierdziła.

- Rozmawialiśmy i ja stwierdzam fakt, że to wszystko jest na ostatnią chwilę, bo nie mamy już w tej chwili żadnego ruchu - odparł Paweł Zawadzki.

- To dla mnie jeden z najtrudniejszych problemów, przed jakim stanęliśmy jeśli chodzi o Radę - przyznał z kolei radny Karłowicz. - Faktycznie, budynek nadaje się do remontu, natomiast skala tego remontu i to jak to przedsięwzięcie jest przeprowadzone, budzi moje poważne wątpliwości i zastrzeżenia. Pani naczelnik mówi, że wszystko jest na czas, ale mamy tą trzymiesięczną dziurę od momentu uzyskania projektów wykonawczych do momentu ogłoszenia przetargu. Gdybyśmy mieli te nawet 2 miesiące, bylibyśmy w innej sytuacji.

- Te trzy miesiące to jest czas, w którym weryfikowana i poprawiana była dokumentacja. Jest to dokumentacja wielobranżowa, były rozbieżności i była weryfikowana. To nie jest tak, że dokumenty leżały i nic z tym nie zostało zrobione - zapewniała Żaneta Kozak.

Głos zabrała Monika Bieżuńska:

- Nie o to chodzi, że przez te 3 miesiące nic nie robiliście, tylko bardziej o to, że my jako radni nie mieliśmy wcześniej informacji, że taka inwestycja jest przygotowywana. Nie mieliśmy wglądu do inwestycji, nie mieliśmy czasu na przenalizowanie. Tak naprawdę od tygodnia mogliśmy się zająć tym tematem, podczas komisji i na dzisiejszej sesji - powiedziała.

- Rozmawiamy teraz, bo w tym momencie stajemy przed tym, że mamy przesunąć środki. Cały czas mówiliśmy trochę o innych wariantach tego projektu. Finalnie mówimy o 7 mln zł. Przebudujemy budynek, a on będzie w takim otoczeniu, w jakim jest. A to otoczenie jest problemem. Finalnie całość będzie droższa. Pewnie należało gdzieś na etapie wcześniejszym inaczej ten proces przeprowadzić, a teraz stajemy przed faktem dokonanym - poparł ją Adam Szczerba.

Naczelnik nie dawała za wygraną.

- Proszę uczciwie powiedzieć, kto z państwa przyszedł do nas i poprosił o to, żebyśmy pokazali projekt? Bo on jest od końca roku. Ja nie przypominam sobie, żeby ktoś przyszedł i zapoznał się z projektem - stwierdziła Żaneta Kozak.

- My mówiliśmy do tej pory o 5,3 mln zł, a teraz dowiadujemy się o 7,5 mln zł. Takiej potrzeby nie było. Dowiadujemy się tydzień temu. Inaczej byśmy patrzyli, gdybyśmy wiedzieli, że kwota jest inna. Ja byłem i widziałem na tym etapie i projekt, i kosztorys - powiedział przewodniczący Szczerba.

Żaneta Kozak podkreślała, że kilkukrotnie mówiła radnym o projekcie: 

- Ja za każdym razem podkreślałam, że minimalna wartość tego zadania będzie 6,7 mln zł. Żeby uzyskać 4 mln zł dofinansowania, jesteśmy zobligowani wyłożyć 2,7 mln zł ze środków własnych. Czekaliśmy na przetarg, rozstrzygnięcie i w tym momencie rozpoczęła się dyskusja - wyjaśniała.

- Ale w te 6,7 mln zł wchodziły pieniądze już wydane w ubiegłym roku na projekt, a teraz mówimy o 7,5 mln zł i to nie uwzględnia tych kosztów, które już zostały wydane. Naprawdę mówimy o innych środkach. Bo jeśli mówimy o elementach superwykoczenia to szacujemy, że może być to rząd wielkości pół miliona, o których nie mówiliśmy wcześniej - polemizował Adam Szczerba.

- Te dyskusje i problemy pojawiły się na poziomie informacji. Informacja o tym projekcie pojawiła się pod koniec roku, w jakimś stopniu byliśmy jako radni o tym informowani, ale mam propozycję, by w tak dużych inwestycjach aktualizować nam informacje choćby przez maila, w ten sposób unikniemy takiej dyskusji, że za późno się o czymś dowiadujemy - zaproponował radny Michał Mielcarz.

Dali, ale mniej

Z najdalej idącą sugestią wyszedł radny Piotr Pokraśniewicz

- Jest obawa, że nie zdążymy wybudować na czas tego obiektu i wyremontować i warto ogólnie się zastanowić, czy ten projekt ma w tej chwili w ogóle wejść, czy nie. Jeśliby budynek zostałby wciągnięty do rejestru zabytków, to z mocy ustawy byśmy uzyskali 50% zwrot nakładów na remont od konserwatora. Pytanie, czy my zdążymy? Bo w  maju wejdzie wykonawca, czy on w pół roku wyrobi się z remontem tego budynku? Sądzę, że będzie jak z ul. Pułtuską że będziemy starali się o wydłużenie tego czasu remontu. Powinniśmy zrezygnować na tym etapie i nie zwracać uwagi na tą dotację, bo dużo więcej kasy włożymy jeszcze jako sama gmina i może się okazać, że my będziemy musieli tą dotację zwracać - stwierdził.

Radny Artur Brzeziński w imieniu klubów koalicyjnych WIS i PiS złożył natomiast inny wniosek formalny - o zmniejszenie limitu wydatków w pozycji „Kolej na park etap I” z 7,5 na 7,1 mln zł. 

- Uzasadnieniem wniosku jest ta dyskusja. Jesteśmy za optymalizacją kosztów z zachowaniem pełnej użyteczności tego budynku. Zaoszczędzone 400 tys. zł wnioskujemy przeznaczyć na utwardzanie dróg metodą natryskową - uzasadniał.  

Wniosek poparło 17 radnych, od głosu wstrzymało się czworo: Katarzyna Wysocka, Lidia Błachnio, Wojciech Rojek, Radosław Biernacki

Radni zatem przeszli do głosowania nad zmianą w budżecie i zwiększeniem kwoty wydatków na modernizację dworca o 1,8 mln zł. Propozycję poparło 15 radnych, przeciw było troje: Bogdan Osik, Joanna Kulesza, Piotr Pokraśniewicz, od głosu wstrzymało się także troje radnych: Waldemar Karłowicz, Lidia Błachnio, Marcin Turowski

Po tej decyzji gmina będzie mogła rozstrzygnąć przetarg na modernizację dworca i podpisać umowę z wykonawcą, co ma nastąpić 30 kwietnia. Inwestycja musi być zakończona do końca roku. Wykonawca z godnie z przetargiem ma 7 miesięcy na przebudowę i modernizację obiektu. 

REKLAMA


Komentarze (9).

REKLAMA

Jan Kowalski

BRAK POMYSŁU. BRAK PRZEWIDYWANIA p. Płochockiego

Anna

Nie przenoście nam stolicy do Wyszkowa

John Kowalski

Poprzednia władzunia przejęła dworzec od PKP nie wiadomo po co bo nie miała pomysłu na ten obiekt. Obecna władza zamiast zrobić z tego obiekt funkcjonalny dla mieszkańców w dziedzinie komunikacji i transportu, stara się z niego zrobić kolejny pałacyk, który będzie beczką bez dna dotycząca finansowania. Zamiast razem z konsorcjum transportu autobusowego stworzyć sieć komunikacyjną z prawdziwego zdarzenia i ograniczyć wykluczenie komunikacyjne, władza miejska chce finansować luksusowy hotel dla szczurów i innych gryzoni. Kto będzie odpowiadać za ten obiekt, dworzec kolejowy ?

ocochodzi

Ci radni mają dziwną tendencję. Zamiast rozwiązywać realne problemy których pełno dookoła to stwarzają sobie kolejne

Darek

Dworca za miliony im się zachciało. W pierwszej kolejności niech PKP zadba o pozyskanie pasażerów. Dworzec za miliony a pociągi puste. Panie Szczerba Święta już za nami a Panu jeszcze jaja w głowie. Niezłe jaja to zrobiliście wprowadzając ,,Uchwałę śmieciową". Brakujące 2 mln. proponuję zebrać od mieszkańców - wysokość składki uzależniona od zużycia np. prądu. Zresztą na pewno coś się narodzi w Waszych głowach.

kompan

Z kogoś tu naprawdę wychodzą ukryte kompleksy. Najpierw Porządzie , teraz Jarzębia Łąka i Tłuszcz.Panie burmistrzu to my już nie do Serocka będziemy się porównywać ? Rząśnik i Tłuszcz nas przegoniły?

wyborca

Rzeczywistość zweryfikuje też przydatność. To podobnie jak w przypadku władz Wyszkowa

znam rzeczy

Po raz kolejny Piotr Płochocki okazuje jak myśli. Wmawia nam, że ponad 7 milionów trzeba wydać na 400 metrów kw., bo co prawda nie ma pomysłu na to co tam będzie, ale się rozejrzy jak już te miliony wyda... Salka koncertowa obok pociągów towarowych... szkoda, że nie na peronie pomiędzy dwoma torowiskami. To by dopiero wygrywało konkursy!

Powinienem zostać wróżbitą!

Wbrew cenzurze 2025-04-24 09:36:34 Będzie się działo i będzie zabawa w dobrego i złego policjanta. Ktoś się wstrzyma pod publiczkę, ktoś będzie przeciwny, ale ogólnie zobaczymy kolejną odsłonę jednej wielkiej koalicji żłobersów przy korycie. Potem będzie podobnie, tylko role się zmienią, żeby inni też mogli czasem zachować twarz, ktoś się wstrzyma, ktoś inny będzie przeciw i tak w koło. Koalicja, opozycja to podziały dla naiwnych. A teraz w odpowiedzi czytamy, że to jednak radnych miliony, z którymi mogą robić co chcą, więc robią co chcą.

Zostaw komentarz.

REKLAMA

Polecane firmy.

Opieka i wychowanie
Edukacyjna Bawialnia Montessori

ul. Sowińskiego 58 - Galeria RONDO, II piętro 07-200 Wyszków

[email protected]

537-798-318, 608-012-077

www.roisa.pl

Usługi branżowe
"LEK-MET" Andrzej Wrzesiński - Skup Złomu Stalowego i Metali Kolorowych

Leśna 40 (obok Cynkometu) 07-202 Wyszków

[email protected]

29-742-30-14, 797-633-676

www.lekmet.pl

REKLAMA

Najnowsze komentarze.

REKLAMA

Nadchodzące wydarzenia.

REKLAMA

Okazje.

REKLAMA