16 kwietnia na służbowe skrzynki mailowe radnych Rady Miejskiej w Wyszkowie trafiła wiadomość od burmistrza Piotra Płochockiego, w której poinformował on o swojej decyzji dotyczącej sposobu udzielania radnym informacji.
- Podjąłem decyzję o wstrzymaniu do odwołania udziału urzędników w części obrad Rady Miejskiej poświęconej sprawom różnym - informuje m.in. burmistrz. Jednocześnie Piotr Płochocki odsyła radnych po informacje drogą telefoniczną, mailową, składając pisma na sesji, czy podczas wcześniej umówionych wizyt w urzędzie bądź na komisjach. Poniżej publikujemy treść wiadomości do radnych, w której uzasadnia on swoją decyzję.
"Szanowni Państwo Radni,
Sesja Rady Miejskiej to jeden z najistotniejszych elementów życia samorządowego - stanowi forum, na którym kształtowane jest lokalne prawo oraz gdzie podejmowane są decyzje o kluczowym znaczeniu dla mieszkańców. W imieniu własnym oraz pracowników Urzędu Miejskiego pragnę zapewnić, że zawsze dokładamy wszelkich starań, aby Radni mieli zagwarantowany dostęp do wyczerpujących informacji i merytorycznego wsparcia w toku pełnienia swoich obowiązków.
Od lat w Gminie Wyszków istniał zwyczaj uczestniczenia w obradach Sesji Rady Miejskiej (również w części poświęconej sprawom różnym) przez pracowników merytorycznych Urzędu, tak aby Radni mogli niezwłocznie uzyskać potrzebne wyjaśnienia. Była to praktyka, która - co do zasady - sprzyjała sprawnemu przepływowi informacji oraz oszczędzała Państwa cenny czas, umożliwiając zadawanie pytań „na bieżąco”.
Niestety, w ostatnim okresie wspomniany punkt obrad coraz częściej przestaje pełnić swoją pierwotną funkcję. Zamiast koncentrować się na kwestiach istotnych dla mieszkańców i nowych sprawach wymagających wyjaśnienia, pojawiają się powtarzające się insynuacje czy wręcz zarzuty wobec pracowników Urzędu, niepoparte żadnymi dowodami czy wcześniejszym zapoznaniem się z dokumentacją.
Szczególnie niepokojące były ostatnie wypowiedzi jednego z Radnych, które wprost insynuowały możliwość „ustawiania” postępowań zakupowych realizowanych przez Urząd. Tego typu zarzuty w sposób drastyczny i nieuprawniony godzą w profesjonalizm całej instytucji i dobre imię jej pracowników.
Czytaj także: Przebudowa dworca droższa niż zakładano. Czy można było tego uniknąć?
Kierując się potrzebą ochrony pracowników Urzędu przed nadużywaniem wolności wypowiedzi przez niektórych Radnych (do czego jestem zobowiązany jako ich pracodawca i przełożony), a jednocześnie opierając się na przeprowadzonej analizie przepisów i zwyczajów samorządowych, podjąłem decyzję o wstrzymaniu do odwołania udziału urzędników w części obrad Rady Miejskiej poświęconej sprawom różnym.
Podkreślam jednak, że decyzja ta:
- Nie narusza przepisów ustawy o samorządzie gminnym, która nie nakłada obowiązku stałej obecności pracowników urzędu na Sesji w każdym jej punkcie.
- Nie ogranicza prawa Radnych do uzyskiwania informacji, o ile istnieją inne, skuteczne sposoby kontaktu z właściwymi komórkami i pracownikami Urzędu.
Dlatego też pragnę zapewnić, że w dalszym ciągu możliwe będzie uzyskanie przez Państwa wszystkich niezbędnych informacji i wyjaśnień, w szczególności poprzez:
- kontakt telefoniczny z danym pracownikiem lub komórką urzędu w godzinach pracy,
- spotkania osobiste w Urzędzie (po wcześniejszym ustaleniu terminu),
- zgłaszanie pytań na piśmie w trakcie sesji, na które odpowiedzi udzielimy bez zbędnej zwłoki,
- konsultacje podczas posiedzeń Komisji, jeśli uprzednio zostanie zasygnalizowana potrzeba obecności konkretnych pracowników.
Wskazane formy komunikacji pozwolą Państwu nie tylko na otrzymanie szybkich i rzetelnych informacji, lecz również pomogą uniknąć sytuacji konfliktowych czy osobistych ataków, które - niestety - niejednokrotnie zaburzały dotychczasowy przebieg sesji.
Jednocześnie chciałbym wyrazić wolę dalszej dobrej współpracy, z poszanowaniem roli i praw zarówno Rady Miejskiej, jak i Urzędu Miejskiego. Z doświadczenia wiem, że wzajemny szacunek, dbałość o merytoryczną jakość dyskusji i otwartość na konstruktywną krytykę są fundamentami sprawnie działającego samorządu. Liczę, że wspólnie uda nam się przywrócić atmosferę rzeczowej debaty, w której każdy głos - zarówno Radnych, jak i urzędników - będzie wysłuchany z należytą uwagą i szacunkiem.
Decyzja o wycofaniu pracowników merytorycznych z punktu obrad „sprawy różne” nie jest krokiem, do którego dążyłem w pierwszej kolejności. Jest to jednak środek zaradczy, zmierzający do ochrony urzędników przed bezzasadnymi atakami, a przede wszystkim do zachowania powagi i konstruktywnego charakteru naszych obrad. Wierzę, że przy zaangażowaniu Przewodniczącego Rady, jak również wszystkich Radnych, uda się wypracować formułę rozmowy, w której nie zabraknie merytorycznych pytań i troski o dobro mieszkańców, a jednocześnie unikać będziemy zarzutów i sugestii godzących w czyjeś dobre imię.
Z wyrazami szacunku, Piotr Wojciech Płochocki, Burmistrz Wyszkowa".
Z podobną sytuacją w samorządzie gminy Wyszków mieliśmy już do czynienia. W 2019 r. burmistrz Grzegorz Nowosielski i koalicja rządząca zdecydowali, że radni w trakcie sesji nie mogli zadawać pytań ustnie, jak było wcześniej praktykowane w punktach "Zapytania i wolne wnioski" oraz "Sprawy różne". Od tej pory mogli je jedynie złożyć pisemnie, a treści pisma nie wolno im było nawet odczytać podczas sesji. Rządzący powoływali się jednak na nowelizację Ustawy o samorządzie gminnym.
- Przeanalizowałam statut gminy i ustawę - jest zapisane, że interpelacje i zapytania składamy pisemnie do przewodniczącej rady, która przekazuje je do burmistrza - tłumaczyła wówczas przewodnicząca Rady Miejskiej Elżbieta Piórkowska.
- Może na jakimś spotkaniu spróbujemy wypracować formułę obrad. Bliski mi był poprzedni system, kiedy 99 proc. zapytań było ustnych, odpowiedzi padały bezpośrednio - mówił ówczesny burmistrz Grzegorz Nowosielski. - Można było od razu dopytać, uszczegółowić odpowiedź. Niebagatelny jest dla mnie fakt, że przy dużej ilości pytań udzielanie odpowiedzi pisemnej zajmuje urzędnikom czas kosztem innych obowiązków. Zgodnie z duchem nowelizacji ustawy, rady gmin upodobniają się do zasad obradowania Sejmu. Dyskutuje się tam tylko na tematy zawarte w porządku obrad. Zgodnie z nowelizacją ustawy, tracimy trochę ducha samorządności. Było pewną wartością, że można było przedstawić własne pomysły, wnioski, przemyślenia w trakcie obrad. Spróbujemy wypracować pewną formułę zgodną z ustawą, bo przecież nikt nie chce uciekać od dyskusji. To ona jest zaczynem dobrych rozwiązań, które wypracowywaliśmy do tej pory na sesji.
- Musi być jasno określone, o czym możemy mówić w punkcie obrad zatytułowanym „Sprawy różne”. Skoro nie możemy zadawać pytań i składać interpelacji ustnie, nie możemy wnioskować, to czy ten punkt nie jest martwy? Nas jako klub bardzo zdziwiło, że nie możemy interpelacji odczytać - mówił radny ówczesnej opozycji Adam Szczerba.
- My jako urzędnicy jesteśmy dostępni codziennie. Nie jest nas szczególnie trudno zastać, więc bez konieczności formalizowania po prostu współpracujmy ze sobą. Z mojej codziennej pracy wiem, że mając pytania, wątpliwości państwo przychodzicie do nas zaproponować coś, wyjaśnić itp. Przychodźcie do nas, pytajcie, będziemy rozmawiać. Niech to będzie zwyczajny, normalny, życzliwy wymiar współpracy - argumentowała zastępca burmistrza Aneta Kowalewska.
Na obecną decyzję burmistrza Piotra Płochockiego radni koalicji rządzącej z Klubów PiS i WIS-Masz Wybór nie mieli wpływu. Dowiedzieli się o niej z maila od burmistrza, podobnie jak pozostali członkowie Rady Miejskiej.
- Treść, ani idea powstania tego komunikatu nie była ze mną konsultowana - mówi Adam Szczerba. - Jako przewodniczący Rady Miejskiej nie dostrzegam sytuacji, w której dyskusje na sesji zaburzały przebieg obrad lub w których występowałoby nadużywanie wolności słowa. Wręcz przeciwnie, zamknięcie możliwości dyskusji z urzędnikami w czasie sesji może zostać odebrane jako próba ograniczenia tej wolności i utrudnienie dostępu do informacji dla mieszkańców i osób oglądających obrady. Jako radny poprzednich kadencji, który we wcześniejszych latach swojej działalności jak i w czasie kampanii wyborczej walczył o to, aby Rada Miejska prowadziła otwarte dyskusje, nie rozumiem takiej decyzji. Z mojego punktu widzenia będzie to sytuacja utrudniająca funkcjonowanie zarówno radnym, mieszkańcom, jak i urzędnikom, bo będzie wiązała się z większą ilością zapytań składanych w formie pisemnej, co przełoży się na wydłużenie procedowania spraw, a tym samym przesunie w czasie podejmowanie decyzji.
- Nie podoba mi się ta decyzja - przyznaje Radosław Biernacki, przewodniczący Klubu Radnych "Wspólnota Samorządowa Wyszków". - Czy burmistrz także zaliczy się do urzędników i będzie opuszczał w tym punkcie sesje? Co jeśli mieszkańcy zadadzą mi pytanie i będę chciał je zadać na sesji, żeby to wybrzmiało i żebym uzyskał odpowiedź? Nie ma przepisów, żeby urzędnicy byli w tym punkcie obecni, ale nie ma też przepisów, które zabraniają mi zadanie pytania w formie ustnej. To ogranicza wolność słowa. Będę tą sprawę poruszał na sesji - zapowiada.
- Zostawię to bez komentarza - mówi Piotr Pokraśniewicz, przewodniczący Klubu Radnych PiS w Radzie Miejskiej.
Od komentarzy wstrzymuje się także kilkoro innych radnych, z którymi rozmawialiśmy, m.in. przewodnicząca zarządu i radna Platformy Obywatelskiej Katarzyna Wysocka, która jeszcze nie zdążyła zapoznać się z treścią maila od burmistrza.