Zabytkowa stajnia dworska z 1936 roku, która znajduje się za pałacem Skarżyńskich przy ul. 3 Maja w Wyszkowie, to miejsce z potencjałem. Gmina Wyszków postanowiła tchnąć życie w ten budynek i przyległy 2,5-hektarowy teren na nadbużańskiej skarpie. Pod hasłem „Nowa kultura w starych murach - tworzymy Społeczny Dom Kultury” gmina pozyskała z KPO dotację i przystąpiła do realizacji projektu "Stajnia". 10 października zorganizowano pierwsze spotkanie konsultacyjne z udziałem przedstawicieli organizacji pozarządowych, środowisk twórczych, radnych, urzędników, pasjonatów lokalnej historii i zainteresowanych mieszkańców.
Czytaj także: Jest pomysł na Społeczny Dom Kultury
Burmistrz Piotr Płochocki przypomniał historię dworskiej stajni.
- Stajnia jest naszym wyszkowskim zabytkiem. Jest obiektem jednocześnie wyjątkowym i wyjątkowym tak nie do końca. Wyjątkowym dlatego, że nie mamy tych historycznych budynków zbyt wiele. W swojej architekturze jest trywialnym, zwyczajnym przykładem stajni dworskiej w porównaniu do bardziej wyszukanych stylów architektonicznych. Ale dla nas jest ona ważna, bo jest częścią kompleksu pałacu Skarżyńskich, który w wielu elementach jest efektowny, choć nie jest bogaty w zabudowania. Stajnia powstała w 1936 roku. Ma ponad 700 m kw. powierzchni, rozbudowane poddasze, ma bardzo grube mury. Działka, na której usytuowana jest stajnia 2,5 hektara. Pewna perspektywa adaptacyjna tej stajni jest bardzo szeroka - mówił.
- Chcemy dzisiaj stąd wyjść z wypracowanymi pomysłami na zagospodarowanie zarówno terenu, jak i budynku zabytkowej stajni w postaci wytycznych dla architektów, którzy na kolejnym etapie pracy będą opracowywali koncepcję - zapowiedzieli urzędnicy.
- Żeby doszło do rewitalizacji takiego obiektu, jest wiele etapów: konsultacje i pomysł na przeznaczenie, ekspertyza budynku (zostanie wykonana w ramach projektu dofinansowanego z KPO), dopiero następnie projekt architektoniczny. Architekci muszą najpierw wiedzieć, co tam zaprojektować. Ale dziś nie pracujemy nad projektem architektonicznym - mówiła wiceburmistrz Alicja Staszkiewicz, zachęcając uczestników do prawdziwej "burzy mózgów". - Nie przejmujemy się obecnym planem zagospodarowania. Zapominamy, że istnieje, bo jest mocno ograniczający, ale tym się nie martwimy. To jest obiekt zabytkowy i starajmy się jak najwięcej tej zabytkowej tkanki zachować. "Społeczny" i "kultura" - o takim przeznaczeniu głównie myślimy, ale nie wykluczamy - a wręcz chcielibyśmy - znaleźć tam miejsce dla jakiejś działalności komercyjnej, która pozwoli ten obiekt utrzymać.
Obowiązujący dla terenu stajni plan zagospodarowania przewiduje w tym miejscu zabudowę mieszkaniową oraz nieużytki, a zatem jakiekolwiek inwestycje wymagają zmiany planu zagospodarowania.
- Czy jest zgoda konserwatora zabytków, informacja, czy i co można zmienić w układzie pomieszczeń na dole budynku? - pytała radna Katarzyna Wysocka.
- Musimy zapytać konserwatora o coś konkretnego, żeby móc odpowiedzieć na to pytanie, bo idąc konsultować z konstruktorem, architektem czy konserwatorem musimy mieć co skonsultować. Prosimy o nieograniczanie się w pomysłach - odpowiedziała Żaneta Kozak, naczelnik wydziału rozwoju Urzędu Miejskiego w Wyszkowie.
- Naszym założeniem jest maksymalne zachowanie istniejącej tkanki - dodała Alicja Staszkiewicz.
Uczestnicy konsultacji zostali podzieleni na zespoły robocze, w których wypracowywali pomysły na przeznaczenie i zagospodarowanie zarówno budynku stajni, jak i działki, na której się znajduje. Niektórzy zwracali uwagę, że dyskusję tę należałoby rozpocząć od rozmowy z właścicielami pałacu Skarżyńskich, aby poznać ich plany i uniknąć dublowania pomysłów, jak to może mieć miejsce np. w przypadku gastronomii.
- Będziemy brać pod uwagę plany biznesowe właścicieli pałacu, byśmy nie duplikowali funkcji. Będą rozmowy szczegółowe z właścicielami. To sąsiedztwo i inne uwarunkowania musimy wziąć pod uwagę - zapowiedziała wiceburmistrz.
Wśród pomysłów na zagospodarowanie stajni a nawet jej powiększenie o kolejne budynki, najczęściej wybrzemiwały te związane z życiem społeczno-kulturalnym. W Wyszkowie od dawna brakuje miejsca pracy twórczej, ale też przestrzeni na zwyczajne robocze spotkania różnych organizacji i grup działających w obszarze sztuki, muzyki, kultury, animacji życia społecznego. Wszystkie grupy robocze wskazywały na potrzebę wykorzystania naturalnego ukształtowania skarpy na amfiteatr. Wyszkowianie chętnie widzieliby tam przestrzeń do rekreacji, wypoczynku z lokalem gastronomicznym w tle.
- Społeczne siedlisko kultury i sztuki - to nasz pomysł, mówił w imieniu swojego zespołu Paweł Kraszewski.
W siedlisku, które mogłoby być etapami powiększane o nowe zabudowania, miałoby się znaleźć miejsce na m.in. centrum edukacji ekologicznej, aby mogły powrócić konie i inne zwierzęta, ogród botaniczny, przestrzeń kulturalną jako miejsce dla artystów, stowarzyszeń, przystań dla kajaków + wypożyczalnia, wypożyczalnia rowerów, zaplecze konferencyjne, amfiteatr na skarpie, baza noclegowa, klubokawiarnia.
- Ogólna sala wielofunkcyjna z małą sceną, salka na próby muzyczne, miejsce na warsztaty, galeria dla młodych artystów, przestrzeń na spotkania z widownią, warsztaty teatralne - wyliczał pomysły kolejnej grupy Łukasz Wachowski. - Brakuje miejsca dla harcerzy w naszym mieście, chociażby magazynu, gdzie mogą przechowywać rzeczy ale też miejsca, by mogli biwakować. Amfiteatr na skarpie, muszla koncertowa zamykana na zimę, rodzinna przestrzeń na ognisko, biwak, potańcówki na dechach. Otwarte lodowisko. Przestrzeń na aktywności wodne. Miejsce na współpracę wielopokoleniową. No i trzeba przewidzieć miejsca parkingowe.
- Tego nie zrobi miasto. Musi być pełna oddolność. Możemy zrobić to otwarte dla ludzi. W innych miastach prowadzenie jest zlecane jakiejś organizacji pozarządowej, która pilnuje, by kalendarz był różnorodny, by dla wszystkich miejsca starczyło i by działo się to, czego mieszkańcy oczekują. Ważne, by nie dublować „Hutnika” - dodał Karol May.
Joanna Kulesza i jej grupa oczami wyobraźni widzą na terenie stajni potańcówki, przestrzeń dla młodzieży, karczmę z kuchnią regionalną, a może salę ślubów z miejscem do ślubów plenerowych. Oczywiście miejsce na warsztaty dla młodych, kawiarnię w oranżerii. plenerowe muzeum multimedialne - może muzeum historii Wyszkowa?
Adam Szczerba i jego zespół dokonał podziału planów zagospodarowania obiektu na trzy obszary:
- Pierwszy nad rzeką w pasie skarpy - powinna być tam dostępna na przestrzeń rekreacyjno-sportowa (park linowy, hamaki, ścianki wspinaczkowe) oraz amfiteatr lub zadaszona przestrzeń sceny i widowni. Drugi obszar (niezabudowany, na górze) musi przewidywać miejsce na parking, ale może też powstać zewnętrzna galeria. I trzeci obszar - zabudowania. Jeden budynek nie jest wystarczający. Dużą potrzebą społeczną jest dostęp do infrastruktury, pomieszczeń dla stowarzyszeń, organizacji, grup niezrzeszonych (harcerze, sztuka, malarstwo, modelarstwo), które obecnie nie mają się gdzie realizować czy przechować rzeczy. Sam budynek to zestaw pracowni tematycznych (garncarnia, modelarstwo, fotografia), Proponujemy, by ten by ten obiekt był wrotami do "Nadbużańskich wrót:, które proponowaliśmy w kampanii - by tam znajdowało się przecięcie szlaków rowerowych, pieszych, wodnych, punkt informacji turystycznej włącznie z bazą noclegową - mówił.
- Tożsamość - to doskonałe miejsce, żeby znaleźć nową opowieść dla tego miejsca i dla miasta - zauważył Jakub Bazelak. - Sam konkurs dotyczący budynku powinien być fragmentem, a na ten teren trzeba by stworzyć master plan z tym co my chcemy opowiedzieć o Wyszkowie. Odczuwam potrzebę myśli przewodniej, czym chce się stać Wyszków.
- To jest bardzo reprezentacyjna działka, w pięknym otoczeniu i tym tokiem musimy iść, by odzyskać, zbudować na nowo tożsamość miasta - podkreślała Alicja Staszkiewicz. - Pomysłów jest wiele, ale wybrzmiało kilka rzeczy - potrzeb i pomysłów - po pierwsze przestrzeń warsztatowa (na próby czy dla NGO), przestrzeń wystawienniczo-muzealna, galeria; przestrzeń gastronomiczna; amfiteatr; przestrzeń rekreacyjna; parking; rozbudowa o kolejne budynki - podsumowała.
- Jak jest perspektywa czasowa realizacji projektu? Czy dożyję? - pytał Piotr Adler.
- Do końca kadencji - odparł Piotr Płochocki. - Mi się podoba idea organicznego siedliska, która tu padła, tzn. powoli to rośnie, a my już korzystamy.
Projekt musi być oparty o dofinansowania zewnętrzne, bo same rewitalizacji budynku to wydatek rzędu kilkunastu milionów złotych.
Czytaj także: Stacja uzdatniania wody w zabytkowej stajni?
Czytaj także: Teren po MONAR na sprzedaż?