To praca na czas nieokreślony
Wysokość wynagrodzenia starosty ustala Rada Powiatu. Propozycję ile ona ma wynosić dla Marzeny Dyl przedstawił wicestarosta Tadeusz Kuchta, wnioskując o przyznanie stawek maksymalnych:
- wynagrodzenie zasadnicze: 10 tys. 430 zł
- dodatek funkcyjny: 3 tys. 450 zł
- dodatek specjalny: 30% wynagrodzenia zasadniczego i dodatku funkcyjnego: 4 tys.164 zł
- dodatek za wieloletnią pracę w wysokości 20% wynagrodzenia zasadniczego: 2 tys. 086 zł.
Łącznie miesięcznie 20 tys. 130 zł brutto, czyli maksimum. Ustawowo wynagrodzenie starosty nie może być niższe niż 14 tys. 435 zł.
Uzasadniając taką propozycję, Tadeusz Kuchta wyliczał zadania i obowiązki starosty wynikające z przepisów.
- Głównymi zadaniami jest organizacja pracy zarządu powiatu, starostwa powiatu, reprezentuje go na zewnątrz, bierze udział w różnych uroczystościach. Wydaje szrege decyzje, nadzoruje służby, inspekcje, straże, zawiera porozumienia z zakresu administracji publicznej. Praca starosty ma czas nieograniczony. To praca po godzinach, również w soboty, dni wolne od pracy. Starosta realizuje zadania szefa obrony cywilnej. Starostwie ościennych powiatów też mają maksymalne stawki wynagrodzeń - argumentował.
"Ani skromności, ani pokory"
Te argumenty nie przekonały jednak radnego opozycji z Klubu PiS Krzysztofa Wawrzyńczaka, który tak skwitował propozycję wynagrodzenia dla Marzeny Dyl:
- Ani dobrych praktyk, ani skromności, ani pokory.
Dalej też nie szczędził jej ostrych słów:
- O cytowanych kompetencjach to wszystko prawda, tylko czy trzeba sięgać po takie środki finansowe, żeby dobrze, efektywnie, bez narażania na szwank powiatu wyszkowskiego realizować obowiązki starosty? - pytał. W imieniu radnych klubu PiS zaproponował następujące składowe wynagrodzenia: wynagrodzenie zasadnicze - 8 tys. 300 zł, dodatek funkcyjny - 2 tys. 800 zł, dodatek specjalny - 3 tys. 330 zł, dodatek za wieloletnią pracę - 1 tys. 660 zł, łącznie 16 tys. 090 zł brutto.
- Uzasadnienie wynika z refleksji, jaką żeśmy poczynili, a dotyczy ona bilansu otwarcia - mówił Krzysztof Wawrzyńczak. - Na początek dobrze byłoby tak skalkulować wynagrodzenie pierwszej osoby w starostwie, żeby ono nie było antymotywacyjne. Jeśli starosta ma uzyskiwać wynagrodzenie na poziomie maksymalnym, to właściwie nie ma już powodów, żeby starać się każdego dnia być coraz lepszym. Druga to sprawa doświadczenia. Rzeczywiście, pani starosta posiada doświadczenie jako wieloletnia radna powiatu wyszkowskiego, ale jak chodzi o doświadczenie w sprawowaniu funkcji wykonawczych, to ono nie istnieje. Natomiast istnieje pewne doświadczenie w migracji politycznej. Raz z tej strony stołu, raz z tej strony stołu. Obiecuję, że do tego tematu już nie będę wracał. Z tymi migracjami wiąże się też postawa, która powinna być nieskazitelna. Ta postawa też jest jakimś elementem do ustalania wynagrodzenia starosty powiatu wyszkowskiego. A tutaj wydaje się, że jest wiele do zrobienia. Dlatego mając na czele dobro powiatu, sukcesy zarządu na czele z panią starostą, sprawiedliwym wydaje się ustalenie wynagrodzenia na poziomie 16 tys.090 zł. Jest to zgodne ze wszystkimi normami, które w tej materii obowiązują. Myślę, że też jest zgodne z działalnością obecnej pani starosty w Radzie Powiatu Wyszkowskiego. Tak się składało, że pani starosta brała już udział w ustalaniu odpowiednich wynagrodzeń swoich poprzedników i wtedy decyzje pani starosty charakteryzowały się umiarem i odpowiedzialnością. Apeluję, żeby iść tą drogą w odniesieniu do siebie samej. Najlepiej nie brać udziału w głosowaniu, a jeśli to za dużo, to przychylić się do naszej propozycji. To początek drogi. Możemy wrócić do kwestii wynagrodzenia starosty za czas jakiś i dokonać stosownych korekt, adekwatnych do aktualnych osiągnięć przewodniczącej zarządu powiatu. Myślę, że nasza propozycja - klubu radnych PiS - nie jest krzywdząca dla osoby, która piastuje urząd starosty. Daje materialną satysfakcję, a także przestrzeń do jeszcze lepszej pracy, a właściwie służby społecznej.
Radca prawny powiatu zauważył, że stawki zaproponowane przez Krzysztofa Wawrzyńczaka są poniżej minimalnego wynagrodzenia gwarantowanego staroście, czyli 14 tys. 435 zł (dodatek stażowy nie jest wliczany w pensję ani minimalną, ani maksymalną, daje to kwotę 14 tys. 430 zł).
Radna Danuta Rzempołuch także uznała, że na początek kadencji zaproponowane stawki są za wysokie.
- Chciałabym za rok móc docenić pracę pani starosty i podnieść to wynagrodzenie. Maksymalne od razu na początku może nie do końca jest w porządku - stwierdziła.
Teatr polityczny
- Dosyć długo uczestniczę w działaniach samorządu. Mam wrażenie, że ustalanie wynagrodzeń dla starosty czy burmistrza to zawsze swoisty teatr polityczny. Właśnie dziś się na tej sali odbywa - włączył się w dyskusję były burmistrz obecnie członek zarządu powiatu Grzegorz Nowosielski. - Mógłbym pochylać się argumentami, które przed chwilą padły, gdyby nie wczorajsza sesja Rady Miejskiej. Kilka lat temu klub Masz Wybór, kiedy ustalane było moje wynagrodzenie, proponował stosownie niższą pensję, o 20% o ile pamiętam. Ci sami ludzie wczoraj burmistrzowi ustalili maksymalną pensję i odrzucili wszelkie argumenty, które padły tutaj: o motywacji, o braku doświadczenia samorządowego. Moglibyśmy dyskutować nad trafnością tych argumentów, gdyby wczoraj wasze kluby - klub PiS, który jest w cichej koalicji z WIS-em, nie zrobiły czegoś zupełnie innego. Nie wierzę, że gdyby siedział tutaj dzisiaj starosta z WIS lub z PiS, to państwo nie wnioskowalibyście o maksymalne wynagrodzenie. Gdybym w to wierzył, pochyliłbym się poważnie nad waszymi argumentami.
- Powiat to powiat, gmina to gmina. Każdy odpowiada za swoje decyzje - skwitował radny WIS Masz Wybór Arkadiusz Darocha.
- Czy w związku z tym, uważa pan, że burmistrz Płochocki dostał za wysokie wynagrodzenie wczoraj ustalone? - dociekał Grzegorz Nowosielski.
- Wczoraj miałem ciężki dzień w pracy, później przygotowywałem się do sesji, więc nie śledziłem, jaką kwotę otrzymał pan burmistrz. Jeśli mi pan przybliży, jaka to kwota i jaką kwotę pan radny miał jako burmistrz, to z chęcią odpowiem - odparł A. Darocha.
- Pan burmistrz otrzymał maksymalną dozwoloną prawem kwotę - mówił Grzegorz Nowosielski.
- Jaka jest różnica między tym, co pan zarabiał? - dociekał Arkadiusz Darocha.
- Jakie to ma znaczenie? Pan burmistrz otrzymał maksymalną dozwoloną prawem kwotę. Nie ma wysługi lat, bo nie pracował wcześniej zawodowo, w związku z tym dostał maksa. Podejrzewam, że gdyby miał możliwość, to dostałby wyżej - mówił Grzegorz Nowosielski.
- Uważam, że otrzymał odpowiednią kwotę, ponieważ będzie jakościowo o wiele lepszym burmistrzem - skwitował Arkadiusz Darocha.
Głos w obronie wyższych pensji zabrała Elżbieta Piórkowska.
- Czy to ten, czy inny burmistrz, ten czy inny starosta, to biorąc pod uwagę pracę, odpowiedzialność, zarządzanie jednostkami, zakres odpowiedzialności, zawsze uważałam, że wynagrodzenie powinno być maksymalne. Przez wiele lat pełniłam funkcję dyrektora i zazwyczaj miałam mniej niż moi pracownicy, bo nie mogłam godzin nadliczbowych realizować. Bardzo to było bolesne. Dlatego uważam, że bardzo dobrze się stało „na górze” (w gminie Wyszków) i z obecną panią starostą.
- Ze swojego doświadczenia samorządowego chcę zwrócić uwagę na jedną rzecz. Mówimy o odpowiedzialności burmistrza, wójta, starosty. Na przestrzeni ostatnich 10 lat ta odpowiedzialność z każdym rokiem wzrasta. W ostatnich 3 latach wzrastała ogromnie. To są stanowiska odpowiedzialne i powinny być wynagradzane - potwierdził radny Paweł Abramczyk.
W koalicji, w opozycji...
- Jestem mocno zażenowany dyskusją, która się teraz odbywa - stwierdził radny Bartłomiej Adler. - To, co usłyszeliśmy na początku, dopóki pan Grzegorz nie powiedział o tym teatrze, to były w miarę rozsądne argumenty. Pan Grzegorz zapoczątkował ten teatr. Nie wiem, w jakim celu odnieśliśmy się do gminy. Jesteśmy w powiecie, decydujemy o pensji starosty. Nie ma żadnego znaczenia, jakie tam są ustalenia. Apeluję, żebyśmy rozsądnie podjęli decyzję i skończyli tę szopkę.
- Jeśli argumenty padają w drugą stronę, to zaraz się robi dyskusja dla państwa nieprzyjemna - odniósł się Grzegorz Nowosielski. - Przed chwilą pan radny Darocha powiedział, że pan burmistrz dostał maksa i świetnie, to dobra decyzja, bo będzie lepszym burmistrzem niż jego poprzednik. Ale jeszcze wcześniej radna z państwa klubu powiedziała, że trzeba zostawić przestrzeń na motywację. To już jest szalona niekonsekwencja. Nie uciekniecie od tego, że robicie inaczej, jak jesteście w koalicji, a zupełnie inaczej, jak jesteście w opozycji. To nazwałem teatrem politycznym.
Krzysztof Wawrzyńczak przypomniał, że starosta Wojciech Kozon zarabiał ponad 19 tys. zł, a jego poprzednik Jerzy Żukowski 16 tys. 100 zł.
- Co się takiego wydarzyło w ciągu tych paru miesięcy, że trzeba od razu sięgać po ten najwyższy pułap? Całe szczęście, że ustawodawca nie pozwala na więcej, bo pewnie nie byłoby granic - stwierdził.
Za jego radą Marzena Dyl nie wzięła udziału w głosowaniu. Wniosek klubu radnych PiS o ustalenie pensji starosty na poziomie 16 tys. 090 zł poparło tylko pięcioro radnych: Bartłomiej Adler, Mariusz Bryk, Agnieszka Eychler, Krzysztof Wawrzyńczak i Stanisław Żołyński. Od głosu wstrzymali się Arkadiusz Darocha i Paweł Deluga. Przeciw było dziesięcioro radnych: Paweł Abramczyk, Marek Kaniewski, Tadeusz Kuchta, Adam Mróz, Grzegorz Nowosielski, Agnieszka Ołdak-Prokop, Mieczysław Pękul, Elżbieta Piórkowska, Danuta Rzempołuch i Iwona Wyszyńska.
Za wnioskiem Tadeusza Kuchty, czyli pensją na poziomie 20 tys. 130 zł zagłosowało dziesięcioro radnych: Paweł Abramczyk, Arkadiusz Darocha, Marek Kaniewski, Tadeusz Kuchta, Adam Mróz, Grzegorz Nowosielski, Agnieszka Ołdak-Prokop, Mieczysław Pękul, Elżbieta Piórkowska, Iwona Wyszyńska. Od głosu wstrzymali się Paweł Deluga i Danuta Rzempołuch. Przeciw zagłosowało pięcioro radnych: Bartłomiej Adler, Mariusz Bryk, Agnieszka Eychler, Krzysztof Wawrzyńczak, Stanisław Żołyński.