Długa lista zarzutów
Rada Pedagogiczna Zespołu Placówek Oświatowych w Brańszczyku złożyła skargę i wniosła o natychmiastowe odwołanie ze stanowiska dyrektor Agnieszki Eychler.
- Pani dyrektor w swoim postępowaniu wykazuje się nieznajomością przepisów prawa oświatowego i Karty Nauczyciela, brakiem umiejętności ich zastosowania w praktyce, złą organizacją pracy oraz niską kulturą osobistą - napisali już w kwietniu w piśmie do przewodniczącego komisji oświaty, kultury i promocji Rady Gminy w Brańszczyku.
Pracownicy zarzucają w swoim piśmie dyrektor, że kieruje szkołą w sposób nieskoordynowany, podejmuje nagłe decyzje według własnych potrzeb i bez konsultacji z pracownikami odpowiedzialnymi za konkretne zadania, narzuca swoje decyzje, zmienia koncepcje nauczyciela zajmującego się danym zadaniem bez wcześniejszego poinformowania go o tym, nie buduje właściwego wizerunku nauczycieli, poniża upominając i podnosząc głos na pracowników w obecności uczniów i innych pedagogów na korytarzu szkolnym. Nie konsultowała z nauczycielami kwestii przeniesienia przedszkola, przeniesienia pokoju nauczycielskiego do mniejszego pomieszczenia, sama zajmując większe. Nie zasięga opinii rady pedagogicznej w kwestii nagród i odznaczeń dla pracowników. Nauczyciele skarżą się, że dyrektor przydziela też nadmierną liczbę dyżurów w trakcie przerw na korytarzach, kontaktuje się z nauczycielami za pośrednictwem sekretarki i poczty elektronicznej. Zdaniem nauczycieli dyrektor nie dba o podnoszenie ich kwalifikacji. Dyskryminuje uczniów z niepełnosprawnościami, nakazuje rodzicom, aby przenosili ich do innych placówek. Zleca nauczycielom godziny pracy, za które nie otrzymują wynagrodzenia, przydziela sobie liczne, płatne zastępstwa. Szkoolna świetlica - w opinii skarżących - jest przepełniona, korzysta z niej około 40 uczniów, nie mają warunków do odrabiania lekcji. Według nauczycieli, dyrektor faworyzuje swoją koleżankę, przez której zaniedbanie konieczne było zwołanie rady pedagogicznej w okresie urlopowym nauczycieli. Nauczyciele także zwrócili uwagę, że częstą praktyką w szkole stało się samowolne przeglądanie biurek i szafek nauczycieli przez panią dyrektor, co ich zdaniem jest kolejną niewłaściwą formą kontroli. Nauczyciele podnoszą również, że dyrektor nie dba o wyposażenie sal lekcyjnych w sprzęt dydaktyczny, multimedialny.
- Współpraca pani dyrektor z nauczycielami nie układa się pomyślnie. o czym świadczy odejście licznej grupy nauczycieli z naszej szkoły. W przeciągu półtora roku z powodu złej współpracy i braku możliwości porozumienia odeszło z pracy 15 pracowników (13 nauczycieli i 2 pracowników obsługi). Kolejni zamierzają rozwiązać umowy z dniem 31 sierpnia. Rada Pedagogiczna ZPO ocenia negatywnie działania dyrektora szkoły i jej relacje z pracownikami. Ponadto dostrzega w podejmowanych przez panią dyrektor działaniach zachowania noszące znamiona mobbingui wobec podległych pracowników - napisali do przewodniczącego komisji nauczyciele ZPO.
Wymienione punkty to nieliczne z przywołanych sytuacji i zaniechań, które są przez pracowników ZPO zarzucane dyrektor Agnieszce Eychler.
Konflikt od wielu miesięcy
29 czerwca nauczycielki pojawiły się na sesji Rady Gminy Brańszczyk, aby całej radzie przedstawić sytuację w szkole. Wniosek Rady Pedagogicznej dotyczący odwołania dyrektor ze stanowiska przedstawiła na sesji Renata Pietrzak. Rada pedagogiczna ocenia negatywnie działania dyrektor szkoły i jej relacje z pracownikami, dostrzega także w działaniach podejmowanych przez dyrektor zachowania noszące znamiona mobbingu wobec podległych pracowników:
- Jako Rada Pedagogiczna stanowimy jedność, o czym świadczy nasza dzisiejsza obecność. Deklarujemy również, że każda z nas pismo podpisała dobrowolnie, bez żadnego przymusu. Czujemy żal i ogromne rozczarowanie, że tak łatwo pan wójt zmienia swoje stanowisko. Pierwsze rozmowy na temat sytuacji w szkole miały miejsce w kwietniu bieżącego roku. W rozmowach uczestniczyli przedstawiciele zarówno Rady Pedagogicznej, pracownicy niepedagogiczni, jak i Rada Rodziców. Wszyscy zostali zapewnieni o wsparciu pana wójta i pozytywnym rozwiązaniu problemu. Niejednokrotnie podkreślał pan, że los szkoły nie jest panu obojętny, a pracownicy są dla pana ważni. Pan wójt prosił nas o sporządzenie pisma, które będzie stanowiło podstawę odwołania dyrektora. Zapewniał pan o podjętych krokach, czyli przeprowadzonych konsultacjach z prawnikiem, dyrektorem kuratorium w Ostrołęce. Dał nam pan nadzieję i zmotywował do działania. Ponadto prosił pan o wsparcie i niepozostawianie pana samego w sytuacji, gdy pani dyrektor uda się do sądu. Prosił pan o dyskrecję do zakończenia roku szkolnego, jednocześnie zapewniając, że po 23 czerwca sprawa zostanie zakończona - mówiła.
Jest tylko gorzej
Tymczasem nauczycielki po napisaniu skargi czują się zastraszane przez dyrektor:
- Pani dyrektor bardzo szybko dotarła do pisma złożonego przez nauczycieli. Obecnie przy każdej możliwej okazji rozpoczyna rozmowę od słów „Pani podpisała pismo”. W związku z czym czujemy się przez panią dyrektor zastraszani. Natomiast pani dyrektor jest pewna, że od września w dalszym ciągu będzie zajmowała stanowisko kierownicze w naszej placówce. Podczas spotkania 23 czerwca, na którym obecna była pani mediator, wójt został poinformowany o wielu zachowaniach pani dyrektor noszących znamiona mobbingu. Problemem w zaistniałej sytuacji jest zachowanie i postawa pani dyrektor względem pracowników. Jesteśmy również pewni, że zachowanie pani dyrektor nie ulegnie zmianie. Sytuacja w szkole po złożeniu naszej skargi oraz spotkaniach z panem wójtem nie uległa poprawie, a wręcz pogorszyła się. Jesteśmy zniesmaczeni tym, jak łatwo chce pan zwolnić nauczycieli z wieloletnim doświadczeniem zawodowym, którzy właściwie reagują na zło i prześladowania ze strony pani dyrektor, prosząc o pomoc i wsparcie. Zapewniamy, że każdy nauczyciel rzetelnie wypełnia powierzone mu obowiązki, wielokrotnie poświęcając swój prywatny czas, mając na uwadze dobry wizerunek szkoły. Zastanawia nas, jakie wartości pan reprezentuje, skoro toleruje pan zachowania noszące znamiona mobbingu, prześladowania i zastraszania stosowane przez panią dyrektor wobec nauczycieli i pracowników szkoły. Ubolewamy, że nie zależy jednak panu na dobru nauczycieli oraz właściwym funkcjonowaniu placówki. Szanowna pani przewodnicząca, szanowni radni zwracamy się w powyższej sprawie, gdyż widzimy, że dalsze rozmowy z panem wójtem jako organem prowadzącym nie mają sensu. Ze względu na zakłamany i nieprawdziwy obraz sytuacji, które stosuje pan w stosunku do nas, państwa radnych i rodziców - mówili rozżaleni nauczyciele.
Wójt prosi o czas
Wójt gminy Brańszczyk Wiesław Przybylski wyraził ubolewanie nad zaistniałą sytuacją. Przypomniał, że po zakończeniu kadencji poprzedniej dyrektor długo trwały poszukiwania kolejnego dyrektora. Został ogłoszony konkurs, ale kandydatów nie było. Pojawiła się Agnieszka Eychler, która została powołana na 5 lat. Gdy zaczęły docierać do urzędu sygnały o braku porozumienia między nauczycielami a panią dyrektor, dokonał stosownych interwencji:
- Użyliście tu bardzo mocnych słów - zwrócił się do nauczycieli. - Zajmuję się tą sprawą odkąd państwo do mnie przyszli i poinformowali mnie, że pani dyrektor tak się zachowuje. Rozmawiałem z nią kilkakrotnie. Wtedy prosiłem na rozmowie z państwem, żeby spisali na piśmie te rzeczy, o których mówicie, uwagi swoje, bo tego jest bardzo dużo. Natomiast nie mówiłem tutaj na spotkaniu w poniedziałek (posiedzenie komisji radnych), wszyscy radni byli i mogą potwierdzić, czy ja w jakiś sposób szkalowałem nauczycieli czy w jakiś sposób naruszyłem dobro osobiste nauczycieli czy powiedziałem o kimś źle? Zapewne nie. Nie wiem skąd w ogóle państwo wiedzą co na komisji było mówione. Ja przedstawiam odpowiedzi zarówno tej grupy, która tutaj jest jak i drugiej grupy, która panią dyrektor odbiera pozytywnie i być może stąd, jeżeli ktoś państwu coś powtarza, to jest taki dysonans, że coś się nie zgadza. Natomiast umówiliśmy się na zakończeniu roku szkolnego, że dacie mi czas do końca czerwca.
Kuratorium radzi
Wójt podkreślał, że jest to trudna sytuacja i trudna decyzja.
- W tej sprawie poradziłem się zarówno prawnika, jak i Kuratorium Oświaty i można na dwa sposoby to rozwiązać: albo zgodnie z prawem albo niezgodnie z prawem - mówił wójt.
Kuratorium doradziło, aby zgodnie z prawem wystąpić o ocenę dyrektora i opinię kuratora.
- Jeżeli jedna ze stron - organ prowadzący, rada pedagogiczna, związki zawodowe, wójt czy kuratorium oświaty - jeżeli jedna z tych ocen cząstkowych jest negatywna, możemy wtedy odwołać dyrektora. Natomiast jeżeli chce się odwołać w sposób natychmiastowy, to się łamie przepisy. Chodzi o to, żeby nie naruszyć przepisów i rozwiązać to zgodnie z prawem. Jest to trudny i niełatwy spór, ja nie mam takich kompetencji do rozwiązywania takich sporów, w tej sprawie jest dużo emocji i dlatego sięgnąłem po wsparcie mediatora i myślałem, że może uda się tę sprawę doprowadzić do jakiegoś porozumienia, ale widzę, że jest to niemożliwe. Natomiast padło tu też wiele takich sformułowań krzywdzących dla mnie, na to w ogóle sobie nie zasłużyłem - mówił Wiesław Przybylski.
Dyrektor "z nadania"?
Głos zabrał także Paweł Różański, który 2 lata temu został poproszony przez wójta o objęcie stanowiska dyrektora w ZPO w Brańszczyku:
- Pan wójt przed wyborem pani dyrektor Eychler poprosił mnie o to, czy ja wyrażę zgodę, aby pełnić funkcję dyrektora. Zgodziłem się po bardzo dużych niechęciach z własnej strony. Dowiedziałem się 25 sierpnia, będąc na wakacjach, że nie jestem dyrektorem. Rozmawiałem wtedy z panem wójtem, że dostał dyspozycję zatrudnienia innej osoby a nie mnie, gdzie ja złożyłem już rezygnację z trzech innych firm, bo niestety nie mogłem pełnić funkcji dyrektora i pracować w innych firmach. Tłumaczyłem wtedy panu wójtowi, że jest to niezgodne z zatrudnieniem pracownika nie z naszej szkoły, niezgodne z Ustawą o systemie oświaty. Bo żeby zatrudnić dyrektora szkoły jako dyrektora albo pełniącego obowiązki musi być to osoba wybrana z kadry pedagogicznej. Agnieszka Eychler nie była członkiem rady pedagogicznej, więc pan wójt mógł powierzyć jej stanowisko co najwyżej na rok. O tym rozmawialiśmy i tak powinno być to prawidłowo załatwione i po roku pan wójt by się zorientował, co się dzieje, a były już sygnały niepokojące i pan wójt już wiedział o tym wcześniej i myślę, że na dzień dzisiejszy nie byłoby tej sytuacji, która ma miejsce obecnie - mówił.
- Powołanie dyrektora szkoły równa się z porozumieniem z Kuratorium Oświaty i był konkurs, na który nikt się nie zgłosił - tłumaczył wójt. - W związku z tym można było poza konkursem powołać osobę na to stanowisko. I nie mam tego na piśmie, ale kurator nie zgodził się na pana kandydaturę. Ja nie kłamię tylko mówię to, co mam w informacji.
- Z tego co wiem, to jest nieprawda - dodał Paweł Różański.
- Gdyby powołanie pani Agnieszki Eychler było niezgodne z prawem, to kurator by się na to nie zgodził - kontynuował wójt. - Bo jest to w porozumieniu z organem prowadzącym. Musi być zgoda gdyby nie było zgody to ja nie mógłbym tego zrobić.
"Współczuję tym, którzy zostali"
Słowa do wójta skierowała także Ewa Łapińska:
- My poczuliśmy się pozostawieni sami sobie, ponieważ obiecywał nam pan szybkie załatwienie sprawy. Mówił pan, że decyzję w zasadzie pan ma. Mówił nam na pierwszym spotkaniu, że przeprowadzone zostały konsultacje z prawnikiem, były już spotkania z personelem pedagogicznym w szkole i dlaczego pan dopiero wczoraj podejmuje proceduje oceny. Minęły dwa miesiące a pozostaliśmy w takich warunkach, w jakich byliśmy, a nawet powiem, że gorszych, bo to co się w tej chwili dzieje to po prostu jest dla niektórych osób trudne do wytrzymania. Ja mogę sobie pozwolić na pewien komfort, bo za chwilę odchodzę na emeryturę, ale zostają młode nauczycielki, które muszą się z tym borykać. Także prosimy tu o wsparcie z pana strony - mówiła.
Głos zabrała Katarzyna Bralewska - przedstawicielka nauczycieli, którzy odeszli z placówki:
- Mówi się, że poszliśmy z tej szkoły dlatego, bo założyliśmy swoje działalności. Jest to po części nieprawda, bo my żyliśmy w tej szkole tak, jak w rodzinie i tworzyliśmy grupę ludzi, którzy chcieli dać dzieciom jak najlepsze warunki rozwojowe i społeczne. Ja osobiście pisałam i do związków zawodowych, do inspekcji pracy, kuratorium, poszło wiele pism w związku z tym, że byłam nękana przez panią dyrektor i dla swojego zdrowia odeszłam z tej pracy, współczując całej reszcie nauczycieli, którzy tam zostali - mówiła.
- Jeżeli pisała pani do inspekcji pracy, to dlaczego inspekcja pracy się tym nie zajęła? Jeżeli była pani nękana, to dlaczego pani nie założyła pani dyrektor sprawy w sądzie? - odparł wójt Wiesław Przybylski. - Jeżeli chodzi o pani odejście ze szkoły, to też musiałaby wypowiedzieć się pani Eychler, bo też do mnie zgłaszano różne rzeczy, o których nie chcę teraz tu mówić. Nie zostawiłem państwa, z różnych stron próbowałem tę sprawę rozwikłać. Myślałem, że uda się dojść do pojednania, szukałem sposobu, żeby ten konflikt załagodzić. Nie uważam, żeby to było złe. Ale nie rozwiążemy już tego w inny sposób. Mogę wszcząć procedurę odwołania dyrektora po zasięgnięciu opinii kuratora, co trwa 21 dni, a nie jak w przypadku oceny pracy 2 miesiące. Podjąłem odpowiednie kroki. Jeżeli państwo uważają, że są mobbingowani, czy w jakiś inny sposób doświadczają przemocy, to przecież jest sąd i Inspekcja Pracy i można to zgłosić.
Zaniepokojeni rodzice
Do dyskusji włączyła się również przewodnicząca Rady Rodziców:
- Rodzice są bardzo zaniepokojeni, może plotkami, może to jest prawda. Tylu nauczycieli nie mogłoby kłamać, można jednostkę przekonać, ale nie tylu nauczycieli. Źle się dzieje i odbija się to na wszystkich, na uczniach. Chciałabym się dowiedzieć, co będzie brane do oceny pani dyrektor? - pytała.
- Odpowiedzialność za kierowanie szkołą, prowadzenie jej, jeśli chodzi o sprawy pedagogiczne, jest kuratorium. Kuratorium prosi też o opinię radę pedagogiczną, ocenia się relacje z dyrektorem i rada pedagogiczna może powiedzieć jak funkcjonuje szkoła. Jeżeli chodzi o organ prowadzący czyli samorząd - odpowiada on za stronę finansową, za gospodarowanie finansami. Ja nie mogę się wypowiadać jeśli chodzi o sprawy pedagogiczne. Państwo pismo złożyli do kuratorium, związków zawodowych, Inspekcji Pracy i nikt nie zajął się tym tematem, każdy odpowiedział zdawkowo. Tylko ja się tym zająłem. To odwołanie się odbędzie, tylko nie tak szybko, jak państwo chcą. W takiej sytuacji jest to już nieuniknione - mówił wójt.
"Należało działać wcześniej"
- O złej sytuacji w szkole mówiło się już dawno - dodał radny Piotr Deptuła. - Bez podjęcia stosownych działań w odpowiednim momencie to musiało się tak zakończyć. W 2022 roku szesnastu nauczycieli oraz pięciu pracowników obsługi odeszło lub skorzystało z urlopów dla poratowania zdrowia. Mówimy tu tylko o 2022 roku. Myślę, że tych osób będzie coraz więcej. Rada gminy wypowiedziała się w tej kwestii już 9 maja i wtedy należało podjąć stosowne kroki zgodne z przepisami prawa. Sytuacja byłaby już rozwiązana.
- Nie byłaby, ponieważ zastępca dyrektora była na zwolnieniu. Do końca roku szkolnego było 1,5 miesiąca. Zawsze się łatwo ocenia, że coś można było. Nie uważam, żebym zrobił źle, podejmując próbę ratowania tego. Niech pan nie wlicza osób, które miały umowę na czas określony i umowa się skończyła. Nie wiem, czego państwo jeszcze ode mnie w tej chwili oczekują? Co chcecie, żebym zrobił? - pytał wójt.
- Żeby nam pan pomógł - powiedzieli nauczyciele.
- I to robię. Mogę ewentualnie przyspieszyć procedury po zasięgnięciu opinii kuratora z 2 miesięcy do 21 dni. Podałem mój sposób postępowanie, może on wam się nie podobać, możecie to oceniać negatywnie. Bo według mnie z tego co mi doradzano uważałem, że jest to właściwe podejście, rozmawiałem z kuratorem i z własnym prawnikiem i podjąłem taką decyzję i taką drogę - zaznaczył wójt.
- Z tego co ja wiem z pogłosek, nauczyciele, którzy podpisali listę, zostaną zwolnieni. Wczoraj dowiedziałem się, nie wiem z jakich przyczyn, że główną osobą, która to zamieszanie zrobiła jestem ja i dwie inne osoby. Nie życzę sobie takich pomówień. Zwróccie uwagę na to, że jeśli sprawa nie zostanie załatwiona polubownie, to odbije się to także na dobrym imieniu naszej gminy. To nie będzie ciekawie, warto to przemyśleć - mówił Paweł Różański.
- Jeśli pójdziemy drogą oceny, pani dyrektor nie będzie pracowała od września - mówił wójt.
- A co w sytuacji, gdy pani dyrektor powoła komisję do wydania oceny rady pedagogicznej, która nie będzie składała się z nas, tylko z nauczycieli z tej drugiej grupy, która jest dyrektor przychylna? Na co my jesteśmy skazywani? - pytały nauczycielki.
"Wychowują nasze dzieci"
- W jakich warunkach te panie zaczną pracę we wrześniu? - pytała sołtys Agnieszka Ponichtera. - Wychowują nasze dzieci, wnuczki, przekazują wiedzę. Co te panie mają zrobić, żeby normalnie wrócić do pracy? Może pani dyrektor jest pewna, że dalej zostanie. Musimy tak do tego podejść, żeby nie zostały z tym problemem, żeby tego mobbingu nie było.
- W momencie, kiedy wysłali państwo te pisma, to też uważam, że niektóre instytucje powinny inaczej zareagować. Ja podjąłem ze swojej strony odpowiednie kroki w tej sprawie. Tak jak mówiłem państwu, nie jest tylko całkowita wina pani dyrektor. Pani dyrektor też przytacza swoje argumenty. Ja staram się w jakiś sposób szukać prawdy i dlatego tyle to trwało - odpowiadał wójt.
Do dyskusji włączyła się Ewa Wielgolaska, przewodnicząca Rady Gminy Brańszczk:
- Ja rozumiem wszystkie strony tego konfliktu. Jeżeli wam jako nauczycielom zależy na tym, aby uciąć ten konflikt i żeby wszyscy pracowali w spokoju, to jest już tylko to co pan wójt zadeklarował. Zamknąć tą sprawę oczywiście w sposób zgodnie z przepisami. Ja wiem, że prawo oświatowe jest skomplikowane. Ale to wymaga czasu. Jeżeli sytuacja zabrnęła już tak daleko, to pewnie nie da się już żadnego konsensusu ustalić ani dojść do porozumienia. Chodzi tylko o to, żeby nikomu nie zrobić krzywdy. To jest najgorsza rzecz, jaka może być wchodzić w jakieś sytuacje, że ktoś coś powiedział - mówiła.
- Jest nam bardzo przykro z tego powodu, bo my do państwa przychodzimy z problemem, który dla nas jest bardzo istotny i jesteśmy na granicy wyczerpania i reakcja pani przewodniczącej, która się śmieje, to przepraszam bardzo ale jest to troszeczkę nie na miejscu. Nas to boli - mówiły nauczycielki.
- Mi jest przykro słyszeć takie słowa. Zrozumcie też nas w tej sytuacji. Słuchając sytuacji, że ktoś coś powiedział w Wyszkowie na ulicy to jest straszne. To nie jest przyjemne do słuchania tym bardziej, że w grę wchodzą kwestie między ludźmi dorosłymi, między dyrektorem a nauczycielami. Proszę nas cierpliwie wysłuchać i zrozumieć. Pewnie większość to się lubuje w słuchaniu jakiś ciekawostek. Chcemy, żeby tego nie insynuować i zamknąć sprawę i o to mi chodziło. To są naprawdę trudne rzeczy i proszę sobie nie dodawać - mówiła rozemocjonowana Ewa Wielgolaska.
- Zawsze się łatwo ocenia kogoś w sytuacji, w której się nie było. Natomiast jak ktoś się znajdzie w takiej sytuacji, to nie jest takie proste. Tak łatwo można zrzucić winę na jedną stronę. Ja nie uważam żebym źle postąpił, zrobiłem wszystko co jest w mojej kompetencji - mówił wójt.
- Obdarzyliśmy pana zaufaniem i z tym zaufaniem pana zostawimy, że zrobi pan wszystko dla dobra społeczności tej szkoły, dla grona pedagogicznego i dzieci. Trzymamy pana za słowo - dodał radny Andrzej Skłucki.
"Współpraca przebiega poprawnie"
Dyrektor ZPO nie uczestniczyła w sesji Rady Gminy. Swoje stanowisko składała wcześniej na piśmie wójtowi, odnosząc się do zarzutów rady pedagogicznej, ujętych w 28 punktach:
- Organizacja pracy szkoły leży w gestii dyrektora szkoły. Punktem priorytetowym dla mnie jest bezpieczeństwo uczniów i wychowanków szkoły. Planowane przedsięwzięcia wymagające współpracy zespołowej, zawsze konsultuję z pracownikami, którzy będą odpowiedzialni za poszczególne zadania. Wspólnie razem z moim zastępcą omawiałyśmy propozycje poszczególnych pracowników w sytuacjach nagłych i nieprzewidzianych, w których trzeba podjąć szybkie działania, oczywistym jest, że podejmuję samodzielnie decyzję jako dyrektor szkoły i biorę za nie pełną odpowiedzialność - czytamy w piśmie, w którym dyrektor - pisze Agnieszka Eychler. - W mojej ocenie współpraca z nauczycielami przebiega poprawnie, każdy z nauczycieli ma z góry zaplanowany swój zakres zadań, a w przypadku problemów nigdy nie odmówiłam pomocy w ich rozwiązaniu. Nie rozumiem zarzutu o udzielanie upomnień pracownikom szkoły w obecności uczniów i pozostałych pracowników, gdyż nie było takiej sytuacji.
W nawiązaniu do zarzutu o przeniesieniu przedszkola informowała, iż decyzję swoją konsultował z wójtem gminy oraz z wicedyrektor. Decyzja była podjęta wspólnie.
- Dodatkowo zorganizowałam spotkanie z rodzicami, na którym obecni byli wszyscy wychowawcy przedszkolni ja i mój zastępca, które odbyło się w życzliwej atmosferze - dodaje dyrektor.
Zapewnia, że cała dokumentacja szkolna uczniów i nauczycieli znajduje się w szkole i w każdym momencie może być zweryfikowana przez właściwe instytucje.
Zarzut o braku dbałości o odpowiednie wyposażenie sal lekcyjnych w niezbędne pomoce dydaktyczne oraz sprzęt multimedialny uważa za bezpodstawny.
- Wszystkie sale lekcyjne wyposażone są w pomoce dydaktyczne oraz sprzęt multimedialny tj. komputer/laptop, rzutnik, ekran do wyświetlania bądź tablicę interaktywną. Wszystkie sprzęty, które ulegną zepsuciu są na bieżąco naprawiane po
uprzednim zgłoszeniu przez nauczyciela do sekretariatu - pisze dyrektor.
Dyrektor wylicza w swojej odpowiedzi szereg szkoleń, organizowanych w roku szkolnym 2021/ 2022 i 2022/ 2023.
- Jako dyrektor szkoły darzę pracowników dużym zaufaniem, nie sprawdzam biurek ani szafek przydzielonych danemu nauczycielowi w pokoju nauczycielskim. Organizacja nowego roku szkolnego zmiana przydziału sal danym nauczycielom itp. Wymagało posprzątania wspólnych części szkoły a nauczyciele przed końcem roku szkolnego 2021/2022 byli poproszeni o spakowanie do pudełek potrzebnych rzeczy i weryfikację niepotrzebnych i dokonanie ich utylizacji w związku z RODO czego większość nie wykonała. Nauczyciele mieli możliwość pozostawienia niepotrzebnych rzeczy w szkole z przeznaczenie na makulaturę. Punkt ten obraża mnie i moją osobę - dodaje dyrektor.