Mateusz Tryc do ringu wrócił po długiej przerwie. Ostatni raz wyszkowianina w ringu mogliśmy zobaczyć w październiku ubiegłego roku, kiedy przegrał przed czasem z Leonardem Carillo. Tym razem w Białymstoku miało być inaczej. Tryc jako rywala dostał Ukraińca, dla którego był to dopiero czwarty pojedynek na zawodowym ringu. Bilan Petro Lakotkskiego przed walką w Białymstoku to jedno zwycięstwo i dwie porażki. Jednak od początku walki rywal Tryca był bardzo ofensywny. Wyszkowianin również nie odpuszczał rywalowi i byliśmy świadkami bardzo ciekawej walki w półdystansie. W piątej rundzie Tryc posłał prawy podbródkowy, który zachwiał Lakotskyim. Jednak Ukrainiec przetrzymał trudny moment i postanowił odpowiedzieć tym samym. Tryc został trafiony i upadł na deski. Sędzia ringowy liczył wyszkowianina, ten wstał i był gotowy do kontynuowania pojedynku. Jednak sędzia przerwał walkę.
Tym samym Mateusz Tryc poniósł drugą porażkę w zawodowym ringu. Jak sam mówił po gali, był gotowy do dalszej walki. Sędzia miał inne zdanie. Teraz przed Mateuszem przerwa, na pewno jest jeszcze za wcześnie, żeby mówić o kolejnym pojedynku. Druga przegrana walka z rzędu może skomplikować sytuację wyszkowianina jeśli chodzi o mocniejsze walki. Ale na pewno będzie także motywacją do dalszej, ciężkiej pracy, aby udowodnić swoją wartość.