Dramatyczny list otrzymaliśmy tuż przed 1 września:
"W nawiązaniu do Państwa artykułu, w dniu 18 lipca 2021 roku około godziny 16:00 (tu dane sprawcy - red.), będąc w upojeniu alkoholowym (mając ponad 2,5 promila alkoholu we krwi), spowodował poważny wypadek w miejscowości Trzcianka. Niestety, nic sobie z tego nie robi, gdzie jest to drugi raz, kiedy stracił prawo jazdy za jazdę pod wpływem alkoholu. Mało tego, chwali się wśród mieszkańców, że plastikowy dokument nie został mu odebrany i że nikt mu nic nie zrobi, bo ma układy w wyszkowskiej Policji.
Boimy się o życie naszych rodzin i dzieci, tym bardziej, że zaczyna się rok szkolny i na ulicach/drogach będą często pojawiały się dzieci.
Wielokrotnie Policja w Wyszkowie była informowana o tym, że mężczyzna ten jeździ samochodem po spożyciu alkoholu, zarówno przed, jak i po wypadku i niestety nic z tym faktem nie jest robione, a jeżeli już dochodzi do zatrzymania, to tłumaczenie polega na tym, że jechał jako pasażer, a jedyne co zostało zrobione w tej sprawie, to interwencja Policji po fakcie, po spowodowaniu wypadku przez niego. Dlatego pytamy, czy musi dojść do tragedii, żeby okiełznać poczynania ww. osoby?!
Niestety ww. sytuacja niczego go nie nauczyła i nadal jeździ pod wpływem alkoholu tylko obecnie innym samochodem. Przestrzegamy, jeżeli ktoś zobaczy czarny Citroen C1, prosimy o natychmiastowe wezwanie Policji i o zachowanie szczególnej ostrożności.
Mieszkańcy"
Ludzie obawiają się, że dojdzie do tragedii i ktoś zginie na drodze lub na chodniku przez pijanego kierowcę. Boją się szczególnie o swoje dzieci.
- Wiemy, że to jest nagminne, że jeździ po pijaku. Samochodu użycza mu sąsiad, a nawet rodzona siostra. Jesteśmy bezsilni na takie przyzwolenie społeczne, ale nie chcemy się na to godzić - mówi mieszkanka Trzcianki.
- Już raz zabrano mu prawo jazdy za jazdę po pijanemu. A on nadal jeździł po wódce. Potem był ten wypadek, gdzie cud, że nikt nie zginął. Jeździł przed wypadkiem i dalej będzie jeździł, bo czuje się bezkarny - dodaje inny mieszkaniec wsi.
Jak tuż po zdarzeniu z lipca informowała policja, pijanemu kierowcy zatrzymano wówczas prawo jazdy. Policja nie może jednak - ze względu na ochronę danych osobowych - udzielić informacji, czy to było kolejne w kartotece mężczyzny czasowe odebranie uprawnień do prowadzenia pojazdów.
- Postępowanie wyjaśniające jest w toku. Mogę jedynie zapewnić, że wobec wszystkich pijanych kierowców policja stosuje jedną zasadę - zero tolerancji. Z całą stanowczością mogę zaprzeczyć istnieniu jakichś "układów". Każdego traktujemy tak samo, ale w granicach przysługującego nam prawa. To, że ktoś posługuje się plastikowym dokumentem, o niczym nie świadczy. Uprawnienia policja zatrzymuje "elektronicznie", odnotowując ten fakt w systemie - mówi kom. Damian Wroczyński z KPP w Wyszkowie.
Obawy mieszkańców zostały przekazane komendantowi wyszkowskiej Policji. Odbyła się odprawa, na której policjanci ruchu drogowego oraz dzielnicowy Trzcianki zostali zobowiązani do większego nadzoru nad miejsowością.
- Liczymy też na sygnały od mieszkańców, gdyby mieli wiedzę o tym, że ten kierowca jeździ po pijanemu. Każde zgłoszenie jest dla nas bardzo istotne - mówi Damian Wroczyński.