Ulica Makowa to łącznik między ul. Szpitalną a Kasztanową. Mieszka już przy niej kilkanaście rodzin, ale okolica nadal w rozbudowie. Mieszkańcy nie kryli zdziwienia, gdy 1 września na drogę wjechał ciężki sprzęt i przystąpił do pracy.
- Wzdłuż drogi wbito drewniane paliki - w pierwszej chwili pomyślałem, że to wyznaczenie linii oświetlenia ulicznego - mówi jeden z mieszkańców.
W ubiegłym roku odbyło się bowiem spotkanie przedstawicieli ulicy z burmistrzem, na którym uzgodniono, że gmina wykona koncepcję generalnej przebudowy ul. Makowej, obejmującej oświetlenie uliczne, odwodnienie, nową nawierzchnię drogi. Tymczasem koparki w środowy poranek rozpoczęły przebudowę samego pasa drogowego. Mieszkańcy zainterweniowali w Urzędzie Miejskim. Zaniepokoił ich nie tylko zakres ale przede wszystkim jakość prowadzonych prac, a także fakt, że są wykonywane na terenie nie należącym do gminy.
- Na tej drodze, na odcinku bliżej ul. Szpitalnej, znajduje się bardzo dużo naniesienia w postaci zanieczyszczonej ziemi. Była ona nawożona przed laty przez samych mieszkańców, którzy w ten sposób zapewniali sobie dojazd na teren budowy swoich domów a potem także do gotowych posesji. Z urzędu mieliśmy zapewnienie, że to wszystko zostanie wywiezione a droga wyrównana, a tymczasem wykonawca zabrał się za przygotowywanie podbudowy pod "natrysk" na tej nawiezionej ziemi. Wyniesienie tego terenu jest tak duże, że położenie kolejnych warstw spowoduje zalewanie okolicznych niżej położnych posesji przy każdym deszczu. Ten teren należy najpierw odpowiednio przygotować - zniwelować i wyrównać - mówią mieszkańcy, którzy poprosili naszą redakcję o interwencję.
Ich zdaniem, obecna inwestycja, która ma kosztować 120 tys. zł (choć jej koszt może wzrosnąc jeśli zakres prac sie zwieksza), jest marnowaniem publicznych pieniędzy a im samym utrudni osiągnięcie celu, jakim była kompleksowa przebudowa ulicy.
- Nikt nam nie powie, że jak powstanie ta asfaltowa nakładka, to za rok czy dwa ktoś tu ponownie przyjdzie układać kostkę asfaltową, chodnik, oświetlenie, Będziemy czekać w kolejce znowu 15 lat. Te prace powinno się natychmiast wstrzymać i wrócić do tej inwestycji, jak już będzie koncepcja uzgodniona z mieszkańcami i projekt. Teraz to jakaś prowizorka, bez okrawężnikowania... - mówią mieszkańcy.
I prace rzeczywiście gmina wstrzymała. Tym bardziej, że - jak zwrócili uwagę mieszkańcy - pas drogowy został wytyczony do utwardzenia częściowo na prywatnych działkach.
- Chaos się pojawił, ale już panujemy nad sytuacją - zapewnia Adam Mróz, naczelnik wydziału inwestycji i bezpieczeństwa Urzędu Miejskiego w Wyszkowie. - Prace zostały dziś (2 września) wstrzymane i dokonujemy korekty dokumentacji, bo na tym etapie powstał błąd. Ten teren jest trudny - nierówny, mocno wyniesiony z jednej strony, pas drogowy wąski od ul. Kasztanowej a szeroki od Szpitalnej. Ta droga jest nieregularna, bo powstawała w wyniku kilku różnych planów zagospodarowania. W terenie wygląda prosto, ale ewidentnie nie jest to prosty odcinek. Chcemy to wyregulować i zrobić we właściwy sposób, na naszym terenie.
Naczelnik zapewnia, że przed położeniem podbudowy i warstw emulsji wywieziona zostanie zbędna ziemia i wyrównany teren.
- Zbierzemy to, co było nawożone przez lata i wytyczymy właściwą oś tej drogi, na gminnym terenie - mówi.
Uważa, że mieszkańcy nie powinni się czuć pokrzywdzeni.
- Poprawią się warunki dojazdu do posesji - mówi Adam Mróz. Jednocześnie zapewnia, że nie oznacza to rezygnacji z kompleksowej przebudowy ul. Makowej w kolejnych latach. - Zdecydowaliśmy się doraźnie poprawić warunki, ale to nie oznacza, że nie pracujemy nad koncepcją, która obejmie także budowę oświetlenia, chodnika i zjazdów do posesji.
Mieszkańcy jednak nie kryją złości.
- Za co ktoś bierze pieniądze - począwszy od geodety, przez urzędników aż do inspektora nadzoru - skoro takie fuszerki są odstawiane? - pytają. - Gdyby nie nasza czujność, ta emulsja zostałaby położona na tej zanieczyszczonej ziemi, a po pierwszym deszczu spłynęła na nasze posesje.
- Przepraszam mieszkańców, że doszło do chaosu. Będzie dobrze. Zapewniam, że to dobra technologia - mówi Adam Mróz i broni inspektora nadzoru Marka Wiesiołka.
- To rozwiązanie projektowe było naznaczone błędem, ale już to poprawiamy - mówi naczelnik.
Tę samą technologię gmina zastosowała na sąsiedniej ul. Słonecznikowej. Tam prace przebiegają bez zakłóceń.