Piotr Lewandowski od dziecka gra i komponuje utwory na instrumenty klawiszowe. Wyszkowska publiczność miała już okazję usłyszeć go na żywo. Jednak pod względem repertuaru niedzielny koncert był naprawdę niepowtarzalny, bo muzyka, która docierała do uszu słuchaczy, powstawała "na żywo". Uzdolniony Piotr Lewandowski improwizował i tworzył melodie - jak mówi - "w locie", jednocześnie je aranżując. Artysta grał nieprzerwanie - improwizując - przez kilkadziesiąt minut. Zagrał również nowe kompozycje, które powstały w trakcie rocznej przerwy w koncertowaniu.
Pięknej muzyce niestety nie towarzyszyla odpowiednia oprawa. Ze względu na fatalne usytuowanie sceny kontakt artysty z publicznością - i wzajemnie - był utrudniony. Niezbyt licznie przybyli wyszkowianie przysiedli na dostępnych na placu Miejskim ławkach, z daleka od sceny, pod którą była tylko smutna (z pewnością najbardziej dla artysty) pustka. Obserwowanego z daleka wykonawcę zasłaniały kolumny i elementy konstrukcji sceny. Szkoda, bo ta muzyka i jej autor zasługują na więcej. W tym miejscu, w tej scenerii nie było ani nastrojowo, ani klimatycznie, a tak mogło być, gdyby np. organizatorzy zaplanowali koncert na godziny wieczorne, po zmroku, w scenerii podświetlonych fontann, czyli głównej atrakcji pl. Miejskiego.