12 kwietnia odbyła się ostatnia rozprawa w trwającym od września 2019 roku procesie byłego prezesa Bugu Wyszków Dariusza Andrzejewskiego oraz pracownicy klubu Ilony J. Na 23 kwietnia sąd zapowiedział ogłoszenie wyroku. Podczas poniedziałkowej rozprawy przesłuchano ostatniego świadka - Pawła Sz., byłego członka zarządu Klubu. Sędzia Wacław Dąbkowski wysłuchał także mów końcowych.
"Prezesi finansowali klub"
Paweł Sz. pełnił funkcję w zarządzie Bugu Wyszków od 2009 roku do 2013 roku. Tam poznał Dariusza Andrzejewskiego.
- To były czasy trudne dla klubu, był pat, nie za bardzo ktoś chciał wziąć odpowiedzialność za klub i być w zarządzie - zeznał przed sądem Paweł Sz. - Znalazło się takich pięciu odważnych, którzy się tego podjęli. Sytuacja była nie za ciekawa, pieniędzy w kasie nie było. Przez dwa lata nie mieliśmy żadnych dotacji z urzędu. Na prezesie i pozostałych członkach zarządu ciążyło utrzymanie w początkowym okresie, chociaż ja złotówki do klubu nie dołożyłem. Po dwóch latach pojawiła się dotacja z Urzędu Miejskiego. Prezesi biegali do bankomatu i wpłacali pieniądze z własnych kont, żeby finansować klub, bo kwota dotacji nie wystarczała na utrzymanie klubu. Miasto wiedziało, jaka jest sytuacja klubu, mieliśmy spotkania, informowaliśmy burmistrza, prosiliśmy o pieniądze. Burmistrz nam obiecywał sponsora w postaci drukarni Quad Graphics. Rozmowy skończyły się jednak niczym. Dotacje z gminy szły na bieżącą działalność II drużyny. Pierwszą drużynę finansowali czterej członkowie zarządu.
Uznać za winnych
Prokurator podtrzymał zarzuty zawarte w akcie oskarżenia i zawnioskował o uznanie obydwojga oskarżonych - Dariusza Andrzejewskiego i Ilony J. - za winnych.
- Wnoszę o wymierzenie Dariuszowi Andrzejewskiemu kary łącznej 1 roku pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem wykonania na okres 3 lat próby oraz grzywny w wysokości 500 stawek po 30 zł z obowiązkiem naprawienia szkody - mówił prokurator. Dla Ilony J. wnosił o karę łączną grzywny w wysokości 500 stawek dziennych po 10 zł.
Oskarżyciel posiłkowy - gmina Wyszków - przyłączył się do stanowiska prokuratora.
- Materiał dowodowy wskazuje na winę, dzięki wyjaśnieniom Ilony J. obciążającym byłego prezesa Bugu Wyszków. To ona szczegółowo wskazała, w jaki sposób oskarżony dopuszczał się zarzuconych mu czynów i że na jego wyraźne poplecenie wykonywała te wszystkie czynności, których sprawa dotyczy. Finalnie dobrowolnie przyznała się do zarzucanych im czynów - mówił pełnomocnik gminy.
"Nie działał umyślnie"
Jednak zdaniem obrońcy Dariusza Andrzejewskiego, sprawa nie jest tak prosta, jak przedstawia to prokurator.
- Mamy do czynienia w zarzutach z tezą o poświadczeniach nieprawdy w dokumentach dotyczących wynagrodzeń trenerów klubu. Poświadczenie nieprawdy miałoby polegać na tym, że wszelkiego rodzaju wynagrodzenia trenerów miały być pokrywane z pieniędzy pochodzących z dotacji. Nie można tego prawidłowo ocenić bez oceny funkcjonowania klubu w okresie całej prezesury Andrzejewskiego. Od początku zastanawiałem się nad prawidłową konstrukcją prawną zarzutów pod adresem Andrzejewskiego: oszustwo z art 286 par. 1 KK oraz z art. 277 - oszustwo kredytowe. W jednym i drugim przypadku działanie przestępcze ma charakter umyślny i kierunkowy. Ja zapytam - na jakiej podstawie można twierdzić, że tej sprawie w przypadku uzyskania dotacji z gminy mamy działanie ze skutkiem umyślnym i kierunkowym? Dotacja jest to świadczenie mające formę pomocy przyznawane przez organ np. samorządu jednostce, która spełnia warunki wstępne na realizację określonych celów. Bug Wyszków otrzymywał dotację na podstawie wniosku, w którym były określone zadania, sfinansowaniu których te środki miały służyć. Gdyby Bug Wyszków nie zamierzał realizować zadań, można by było przyjąć, że w istocie mamy do czynienia z działaniem wprowadzającym w błąd, skutkiem czego byłoby doprowadzenie miasta do niekorzystnego rozporządzenia mieniem. Tu zarzuty formułuje się w odniesieniu do świadczenia już wypłaconego, które miasto już rozporządziło. Dlatego teza, że Andrzejewski popełnił przestępstwo jest nieuprawniona - mówił jego adwokat.
To pomówienie
Obrońca podważał także wersję byłej współpracownicy D. Andrzejewskiego, która obciążyła go w swoich zeznaniach a sama dobrowolnie poddała się karze.
- Najłatwiej posłużyć się pomówienia współoskarżonego, która - wybielając p. Zbigniewa F. (były wiceprezes Bugu Wyszków za kadencji Dariusza Andrzejewskiego - przyp. red.) - że nie miał jako wiceprezes świadomości co podpisuje, pomawiała Andrzejewskiego o umyślne poświadczanie nieprawdy. Dowód z pomówienia powinien być jasny, spójny, konsekwentny i powinien znajdować potwierdzenie w dowodach pośrednich. Tak, to są te umowy, na których trenerzy nie rozpoznali swoich podpisów i pieniądze, których nie otrzymali. Ale zeznania nie są spójne, może w postępowaniu przygotowawczym były, ale znamienne są zeznania z rozprawy przed sądem, gdy mówiła, że "prezes podpisywał dokumenty automatycznie te, które mu przedstawiała do podpisu". Te twierdzenia Ilony J. nie polegają na prawdzie. Wiemy, że całą organizacją klubu zajmował się Andrzejewski za wyjątkiem jednego aspektu - rozliczeń składek od dzieci, które uczęszczały na zajęcia. Za Ilony J. pośrednictwem były one rozliczane. Kolejna rzecz: w umowach z trenerami były błędy, np. błędne nazwisko trenera i czy mój klient nie zwróciłby na to uwagi? Jest też sprawa umów trenera M. Mój klient miał w sposób świadomy i celowy poświadczyć nieprawdę na umowie z M. Zapytam w takim razie po co Andrzejewski miał składać podpis na podrobionej umowie trenera M., skoro z jego zeznań wynika, że dysponował dwoma dokumentami umów zlecenia na kwotę wyższą niż na umowie podrobionej przez panią Ilonę J.? Te lapsusy, błędy, wskazują, że pani J. mija się z prawdą, pomawia w sposób bezprawny. W istocie mieliśmy do czynienia z sytuacją, że prezes podpisywał dokumenty automatycznie, bo jej ufał. Ufał dlatego, że jeżeli wnosiła wniosek o dotację do urzędu to osoba odpowiedzialna za to w urzędzie mówiła, co jest źle i przedkładano dokumenty jeszcze raz, poprawione. Musiało być tak, jak urząd sobie życzył.
"To miasto rozliczało dotacje"
Adwokat podkreślał, że Klub od początku funkcjonował na granicy opłacalności. A gmina o tym wiedziała.
- "Chcącemu nie dzieje się krzywda" - ta maksyma ma kapitalne zastosowanie w tej sprawie - podkreślał obrońca byłego prezesa. - Miasto posiadało pełną wiedzę, że klub nie ma finansowania wystarczającego na działalność, że ta dotacja nie może być w całości przeznaczona na finansowanie bieżącej działalności bez pokrycia wcześniejszych zobowiązań. Wszyscy o tym wiedzieli. Inaczej nie byłoby przekrętu w postaci finansowania pierwszej drużyny za pośrednictwem Stowarzyszenia "Ważna Róża" przy pełnej wiedzy władz miasta. Czy można mówić, że doszło do wprowadzenia w błąd Urzędu Miejskiego, który - jak mówi słowami burmistrza - był w stanie unieważnić konkurs o przyznanie dotacji i czekać na odpowiedni wniosek Bugu Wyszków? To miasto w sposób aktywny pomagało rozliczyć dotację tak, by było wszystko zgodnie z prawem. Nie ma tu znamion popełnienia tego czynu, który miał polegać na doprowadzeniu miasta do niekorzywstnego rozporządzenia mieniem.
Zdaniem adwokata, "zarzutem prokuratora powinna być objęta kwestia późniejszego zarządu, który w sposób kuriozalny uznał wysokość rzekomych zaległości wobec trenerów na podstawie ich ustnych oświadczeń bez jakichkolwiek umów i nie rozliczył ostatniej dotacji w 2017 roku, nie składając stosownego rozliczenia, co skutkowało koniecznością zwrotu tej dotacji w wysokości 30 tys. zł".
- Pan Andrzejewski swoim zachowaniem nie popełnił żadnego przestępstwa. Podpisywał umowy, poświadczał za zgodność z oryginałem ale nie sposób przypisać mu umyślności, bo umyślność determinuje świadomość, a gdyby ta świadomość była, nie byłoby tych błędów w umowach. Gdyby było doprowadzenie do niekorzystnego rozporządzenia mieniem, Urząd Miejski żądałby zwrotu całej dotacji, a nie tylko kwot z umów z trenerami. Wnoszę o uniewinnienie - powiedział obrońca oskarżonego.
"Proszę o uniewinnienie"
W ostatnim słowie Dariusz Andrzejewski podkreślił natomiast:
- Każdą dotację, która była przyznawana Klubowi, przydzielała komisja złożona z radnych i urzędników. Pani Osowiecka, która rozliczała dotacje z Urzędu, stwierdziła, że gmina nie jest poszkodowana w tej sprawie. Trenerzy mówili, że pieniądze dostawali z umów i pobierali ze składek od rodziców. Wszystkie pieniądze z dotacji były przeznaczane na działalność Klubu, a ja jeszcze dopłacałem swoje. Nie mam sobie nic do zarzucenia, proszę o uniewinnienie.
Ogłoszenie wyroku nastąpi 23 kwietnia.
***
Akt oskarżenia w sprawie dotyczy siedmiu czynów z art. 270 par. 1 Kodeksu karnego, o które oskarżono Ilonę J., a także siedmiu czynów w tym m.in. z art. 286 par. 1, 271 par. 3 i 297 par. 1 w zw. z art. 11 par. 2 Kodeksu karnego, o które oskarżono Dariusza Andrzejewskiego. Zarzuty dotyczą m.in. poświadczania nieprawdy, fałszowania dokumentów - głównie umów o dzieło zawieranych z trenerami Klubu i wystawianych im rachunków. Obejmują okres od 1 lutego 2017 roku do 12 stycznia 2018 roku. W charakterze pokrzywdzonego w procesie występuje gmina Wyszków, którą oskarżony były prezes Bugu miał doprowadzić do niekorzystnego rozporządzenia mieniem na łączną kwotę około 56 tys. zł. Chodzi o pozyskanie z budżetu gminy dotacji na prowadzenie sekcji i zajęć piłki nożnej na podstawie umów ze sfałszowanymi podpisami. Fałszowaniem podpisów trenerów na umowach zajmowała się Ilona J., była pracownica biura Klubu Bug Wyszków, która przyznała się do zarzucanych czynów i zadeklarowała dobrowolne poddanie się karze. Ilonie J. prokuratura zarzuciła, że w okresie między lutym 2017 a styczniem 2018 roku podrobiła na umowach i rachunkach podpisy sześciu trenerów Bugu Wyszków, poświadczając tym samym, że wypłacone zostało im wynagrodzenie za prowadzenie treningów. Następnie umowy te i rachunki jako autentyczne były przedstawiane w Urzędzie Miejskim w Wyszkowie i stanowiły podstawę rozliczenia dotacji z budżetu gminy dla Klubu.