Odejście Rewii "Sylaba" ze struktur Wyszkowskiego Ośrodka Kultury "Hutnik" stało się faktem 1 września. Prowadzenie zespołu przejęło Stowarzyszenie Przyjaciół Rewii Dziecięcej "Sylaba". "Rozstanie" z domem kultury po 36 latach współistnienia zostało przypieczętowane porozumieniem z dyrektorem Mariuszem Kowalskim, w którym czytamy m.in.: "WOK „Hutnik” oświadcza, iż nie będzie korzystał z utworów (…) słownych i słowno-muzycznych, a z nazwy i logotypów Rewii Dziecięcej „Sylaba” będzie korzystał wyłącznie dla potrzeb sprawozdawczości, składania informacji z działalności Ośrodka, opisywania zdarzeń z przeszłości, tworzenia roczników i biuletynów”.
Tymczasem, jak się okazało, w Urzędzie Patentowym RP od 1 kwietnia 2020 roku toczy się proces zastrzegania nazwy i logotypu Rewii Dziecięcej „Sylaba” przez Wyszkowski Ośrodek Kultury „Hutnik”. Wyszło to na jaw, gdy założycielka Rewii, Irena Zdunek, chciała zastrzec znaki firmowe "Sylaby".
- Po co „Hutnik” zastrzega prawo do korzystania z nazwy „Sylaba” w kwietniu, w momencie, w którym zespół jest w jego strukturach, w Polsce pandemia dopiero się rozpoczyna, nie wiadomo, ile potrwa i jakie przyniesie skutki? Rzuca to nowe światło na późniejsze wydarzenia, związane z wręczonymi kadrze zespołu w maju 2020 r. wypowiedzeniami związanymi z rzekomymi skutkami pandemii COVID-19 i wszystkimi późniejszymi uzasadnieniami tej decyzji zarówno ze strony dyrektora WOK „Hutnik” Mariusza Kowalskiego, jak i burmistrza Wyszkowa Grzegorza Nowosielskiego i wiceburmistrz Anety Kowalewskiej, którzy właśnie zaliczają poważną wizerunkową porażkę - mówią w imieniu zespołu członkowie Stowarzyszenia oraz instruktorzy.
Zarząd Stowarzyszenia wystosował 15 października mailowo pismo do dyrektora WOK "Hutnik", w którym oczekuje wycofania wniosku z Urzędu Patentowego.
- "Z danych widniejących na stronie Urzędu Patentowego RP wynika, że mimo zadeklarowanego w porozumieniu ze Stowarzyszeniem Przyjaciół Rewii Dziecięcej „Sylaba" niewykorzystywania przez WOK „Hutnik" w przyszłości znaku słowno-graficznego i słownego „sylaba", jako dyrektor WOK „Hutnik" prowadzi Pan od 1.04.2020 r. procedurę rejestracji znaku słowno-graficznego i słownego „sylaba" dla swoich potrzeb (sygn. Z.512136). W związku z powyższym oczekujemy natychmiastowego zaprzestania wyżej opisanej procedury. Fakt nie odstąpienia od procedury rejestracji znaku słowno-graficznego i słownego „sylaba" przez Pana, mimo porozumienia podpisanego w sierpniu ze Stowarzyszeniem Przyjaciół Rewii Dziecięcej „Sylaba", jasno pokazuje nieszczerość dobrych intencji względem naszej organizacji i zespołu, którym się opiekujemy. Jest też w sprzeczności z Pańskimi dotychczasowymi zapewnieniami w mediach czy w Pańskiej informacji do Rzecznika Praw Dziecka o chęci współpracy z naszą organizacją w sposób uczciwy i możliwie najlepszy dla dzieci, nie wspominając już o narażaniu naszej organizacji na dodatkowe koszty związane ze złożeniem sprzeciwu do Urzędu Patentowego w sprawie w/w procedury rejestracji. Oczekujemy Pańskiego pisemnego ustosunkowania się do sprawy i natychmiastowego zawieszenia procedury rejestracji znaku słowno-graficznego i słownego „sylaba" przez WOK "Hutnik" - czytamy w piśmie Stowarzyszenia.
Dyrektor WOK "Hutnik" podtrzymuje swoje stanowisko zawarte w porozumieniu z przedstawicielami Rewii.
- Ośrodek nie rości sobie żadnych praw do tych znaków, do nazwy. Porozumienie cały czas jest aktualne i obowiązuje - mówi "Tubie Wyszkowa" Mariusz Kowalski.
Dlaczego w takim razie WOK "Hutnik" wystąpił z wnioskiem do Urzędu Patentowego?
- "Sylaba" to nie jedyny zespół - wystąpiłem z wnioskiem także o zastrzeżenie nazwy "Oberek". Było w planach tworzenie stowarzyszeń zewnętrznych (Stowarzyszenie Przyjaciół RD "Sylaba" funkcjonowało już od ponad roku - red.). Nie wiadomo, jak się miała rozwinąć sytuacja. Żeby uporządkować te kwestie, za radą prawników, wystąpiłem z takimi wnioskami - mówi dyrektor WOK "Hutnik".
- Trudno powstrzymać sam nasuwający się wniosek, że decyzja o usunięciu Rewii Dziecięcej „Sylaba” z WOK „Hutnik” zapadła już wcześniej, a pandemia koronawirusa dostarczyła tylko stosownego pretekstu, choć do dziś nikt nie zgłosił bezpośrednio żadnych zarzutów względem funkcjonowania Rewii w WOK „Hutnik” - mówi Irena Zdunek.
Założycielka zespołu wspomina, że przez wiele lat nazwa i znaki graficzne "Sylaby" były zastrzeżone, o co dbał dyrektor "Hutnika" Zbigniew Zdunek.
- W pewnym momencie przestaliśmy przedłużać tę własność, bo to wszystko są konkretne pieniądze. Nie przyszło mi do głowy, że ktoś może chcieć to odebrać. Rodzice sprowokowali mnie teraz po odejściu z "Hutnika" do tego, żeby przedłużyć własność w Urzędzie Patentowym. Złożyłam wniosek i wtedy wyszło na jaw, że już toczy się jedno postępowanie w tej sprawie - z wniosku dyrektora WOK "Hutnik" - mówi Irena Zdunek. - Widać, że cała ta intryga zaczęła się dużo wcześniej. Ktoś sobie to zaplanował, żeby mnie upokorzyć, a "Sylabę" zniszczyć. Do głowy by mi nie przyszło, że po 40 latach pracy w kulturze, w tym 36 w Wyszkowie, nie zasłużyłam nawet na godne pożegnanie, a tu kolejny szok! Przecież pan dyrektor, osoba dorosła, na stanowisku, podpisał porozumienie, że nie będzie nigdy rościł sobie żadnych praw - nie rozumiem, o co tu więc chodzi? Jedno jest pewne, tu nikt nie działał w dobrej wierze. A przecież pracowałyśmy dobrze, wykonywałyśmy wszystkie polecenia, nie było żadnych zastrzeżeń ze strony pracodawcy. Owszem, łatwo nie było, bo nasze rozmowy były trudne, nasze pomysły dla dyrektora niezrozumiałe, ale nie było żadnych konfliktów. Cisza, spokój, każdy robił swoje, żadnych zastrzeżeń do naszej pracy i nagle... pandemia spowodowała, że musimy odejść. Ale ten wniosek z 1 kwietnia mówi sam za siebie - był jakiś plan, który gdzieś po drodze, może na fali reakcji rodziców i przyjaciół "Sylaby", zatrzymał się. Ale on się tylko zatrzymał... Wydawało się, że nic gorszego nie można było zespołowi zrobić, ale jak widać to jeszcze za mało. Jeszcze mało satysfakcji po takim upokorzeniu nas...
Irena Zdunek może złożyć sprzeciw w Urzędzie Patentowym, aby zablokować możliwość wykorzystania nazwy i logotypu Rewii Dziecięcej „Sylaba” przez WOK „Hutnik” w przyszłości. Wiąże się to jednak z kolejnymi opłatami.
- Niefrasobliwa to forma pomocy zespołowi, który dopiero od kilku tygodni jest „na swoim” i liczy każdą złotówkę dwa razy, zanim rozsądnie ją wyda i to na dodatek w szalenie niepewnym, pandemicznym czasie. Nie znajdujemy logicznego uzasadnienia dla tego typu działań dyrektora Kowalskiego, tym bardziej, że złożenie wniosku o opatentowanie znaku czy nazwy to też niemałe pieniądze, których WOK „Hutnik” rzekomo nie ma zbyt wiele - mówią przedstawiciele "Sylaby".
Zapytaliśmy dyrektora WOK "Hutnik", czy w świetle podpisanego z zespołem porozumienia wystąpi do Urzędu Patentowego o zawieszenie wniosku z 1 kwietnia?
- Ale nawet jeśli zastrzegę znak "Sylaby", nic do tego nie mam. Porozumienie będzie, że się zrzekam - zapewnia Mariusz Kowalski.