REKLAMA

REKLAMA

Nie odwracajmy się od rzeki

Autor: Elwira Czechowska

Miasto | Piątek, 07 sie 2020 01:52

- Korzystanie z rzeki jest najtańszą formą rekreacji, a Bug stanowi o naszej lokalnej tożsamości. Przybliżmy miasto do rzeki, ale zacznijmy od małych kroków: wykośmy plażę, zróbmy slip, żeby było jak zwodować kajaki, zadbajmy o minimalną infrastrukturę, ulepszmy szlaki turystyczne nad rzeką – postulowali uczestnicy lokalnej dyskusji „Nadbużańskie wrota - wyszkowska rekreacja z rzeką czy bez niej”, którą 5 sierpnia zorganizowała grupa społeczników „Obie Strony Miasta”. Zdaniem uczestników debaty, na duże inwestycje i projekty przyjdzie jeszcze czas. Ale nie ma już czasu na marnowanie potencjału, jaki niesie ze sobą bliskość rzeki. Trzeba promować modę na Bug i z Bugu uczynić lokalną markę turystyczną.

REKLAMA

- Spotkanie poświęcone jest naszej rzece. Chcemy znaleźć sposób przybliżenia miasta do rzeki po to, by miasto, mieszkańcy poczuli ten nadrzeczny klimat, aby spojrzeli na rzekę z nieco innej perspektywy np. z perspektywy kajaka, plaży, bulwaru nadrzecznego czy też z drugiej strony miasta, bo Wyszków to obie strony miasta i rzeka – powiedział prowadzący Piotr Płochocki, reprezentujący „Obie Strony Miasta”. 

„Obie Strony Miasta” - to grupa społeczników, która zawiązała się półtora roku temu. 

- Przyglądamy się miastu, temu, jak ono się rozwija. Kojarzeni jesteśmy głównie z zagospodarowaniem miasta i planami zagospodarowania przestrzennego, natomiast na tym nasze zainteresowania się nie kończą, czego dowodem jest ta dyskusja, która jest pierwszą z cyklu debat lokalnych o mieście otwartym – zapowiedział Piotr Płochocki. 

Do udziału w pierwszej debacie zaproszono z jednej strony urzędników, z drugiej lokalnych społeczników, którzy na co dzień wykorzystują w swoich działaniach walory rzeki, jednocześnie promując ją. Gminę Wyszków reprezentował Adam Mróz – naczelnik wydziału inwestycji, WOSiR – dyrektor Adam Szymański, spółkę Wody Polskie Marzena Sobiewska. Gośćmi debaty byli także: Jerzy Sitek - twórca „Leśnej Szkoły”, Adam Grześkiewicz – prezes Stowarzyszenia Miłośników Rybienka Leśnego i okolic oraz Bartłomiej Adler (Koalicja Ratujmy Rzeki i Stowarzyszenie Aktywności Kulturalnych, Sportowo-Turystycznych, Przyrodniczych i Rozwoju Osobistego Pan Hilary). Przebieg dyskusji można było na żywo śledzić w internecie, a internauci oraz mieszkańcy bezpośrednio uczestniczący w spotkaniu w Bibliotece Miejskiej, mieli możliwość zadawania pytań oraz komentowania przebiegu debaty. 

„Z rzeką czy bez niej?”

Dla gości debaty to pytanie wydawało się retoryczne. Wszyscy zgodnie stwierdzili, że nie wyobrażają sobie wyszkowskiej rekreacji w oderwaniu od naturalnych zbiorników wodnych – Bugu, Liwca. 

- Wyszkowska rekreacja bez rzeki nie może istnieć, ale nie może też istnieć ogólnie turystyka bez naszej rzeki. To wiąże się także z lasami i terenami przyległymi, choć rzeka jest elementem, który najbardziej przyciąga społeczeństwo i najłatwiej ludzi przyciągnąć do niej. Bardzo ważne z mojego punktu widzenia jest włączenie tej rzeki w całokształt turystyki i rekreacji gminnej – mówił Adam Szymański, dyrektor WOSiR. 

- Trudno mówić o rozwoju miasta, zapominając o rzece Bug – potwierdził naczelnik Adam Mróz. 

- Nie można wyobrazić sobie wyszkowskiej rekreacji bez rzeki. To jedna z ostatnich dzikich rzek Europy, to jest skarb, największe bogactwo naturalne, jakim jesteśmy obdarzeni przez naturę. Byłoby najzwyklejszym grzechem zaniechania, gdybyśmy to zaniedbali i zaprzepaścili. To diament, który trzeba oszlifować, ale umiejętnie i z umiarem – dodał Adam Grześkiewicz. 

Bartłomiej Adler także nie wyobraża sobie rekreacji bez rzeki. 

- Powinniśmy uważać ją za coś, co stanowi o naszej tożsamości miejskiej - podkreślał. 

Strategia tylko na papierze

Skoro wszyscy są tak zgodni, że to na rzece powinny opierać się lokalna rekreacja i turystyka, prowadzący skonfrontował słowa (także te pisane) z rzeczywistością. Piotr Płochocki przypomniał, że w 2002 roku gmina Wyszków przyjęła „Strategię rozwoju turystyki na lata 2002-2007”, a w 2007 roku jej aktualizację na lata 2007-2015. 

- W tym dokumencie czytamy, że na unikalne walory gminy Wyszków składają się m.in. obszary leśne, obszary projektowanych rezerwatów, dolina Bugu, rzeki Bug i Kamieńczyk, Rybienko Leśne. Wśród słabych stron gmina wskazała w strategii mało urozmaiconą i rozwiniętą bazę noclegową, małą liczbę szlaków turystycznych, zbyt luźne powiązanie miasta z rzeką. Mówi się w tym opracowaniu o markowych produktach turystycznych i proponuje się np. następujący produkt „Wyszków – wrota Bugu” oraz „Wyszków – nadbużańskie wrota”. Wśród inwestycji i działań władz i środowisk lokalnych, które podnoszą atrakcyjność gminy w oczach turystów, wskazuje się na zagospodarowanie rzeki Bug poprzez przystań, zagospodarowanie kąpielisk nad Bugiem i Liwcem oraz utworzeniem nowych np. na stawach w Rybienku Leśnym. W jaki sposób gmina przepracowała ten dokument w kwestii rzeki? – pytał Piotr Płochocki.

- Tego typu dokumenty są niezbędne dla każdej gminy do aplikowania o środki zewnętrzne. Ja też jestem członkiem stowarzyszeń związanych z wodą, płetwonurkiem, motorowodniakiem, ale nie mogę zaprzeczyć, że najważniejszy do tej pory dla nas był rozwój gospodarczy – odpowiedział w imieniu władz gminy Adam Mróz. 

Nie uważa jednak, że gmina całkowicie zaniedbała temat turystyki. 

- Nie mogę powiedzieć, że nie odrobiliśmy lekcji i nie skorzystaliśmy z tych dokumentów, bo one pomogły nam poukładać pewne elementy. Brakowało szlaków rowerowych, pieszych, i one zostały oznakowane i stworzone. To było pierwsze działanie, które wykonaliśmy – wyliczał przedstawiciel Urzędu Miejskiego. - Wydaliśmy mapy turystyczne, w formie questingu wykonaliśmy projekt dla młodzieży, wykonaliśmy punkt widokowy przy moście. Kajaki, dostęp dla wędkarzy poprzez zarybianie rzeki, nasyp przeciwpowodziowy w Rybienku Leśnym, którym można przejść i patrzeć na rzekę to jest to, co zrobiliśmy w ostatnim okresie. Także inwestycje w parku przybliżyły rzekę od tej wysokiej strony. Wyciągnęliśmy wnioski dla rozwoju miasta i zapewnienia pewnej oferty turystycznej, którą chcemy przedstawić mieszkańcom.

Wyszków stawia na przemysł

Ale – jak zauważył Adam Mróz - Wyszków nie będzie konkurencyjny dla miast leżących np. nad Zalewem Zegrzyńskim, bo Wyszków od zawsze kojarzony był z przemysłem. 

- Dzięki przemyślanym inwestycjom drogowym, udało się stworzyć dobre zaplecze dla rozwijającego się przemysłu. Dzisiaj jesteśmy atrakcyjnym miastem satelickim dla Warszawy. Trzeba się zderzyć ze świadomością, że nasza oferta nie będzie porównywalna z Zalewem i nasza dzika rzeka nie pozwoli się tak uregulować i zabetonować. Oferta turystyczna musi być w odniesieniu do tego, co mamy i co możemy mieć. Nie uważamy, że będziemy mogli skutecznie przyciągnąć turystę z Warszawy, bo szybką drogą można szybciej dotrzeć do atrakcyjnych miejsc jak np. Mazury. Nie mamy też zabytków, bo to zaledwie kilkanaście pozycji. Jestem za tym, żebyśmy korzystali z tej strategii, natomiast atrakcyjność turystyczna, rekreacyjna jest na kolejnym, nieco niższym miejscu.

Piotr Płochocki zauważył: 

- Zrobienie wału przeciwpowodziowego nie poczytywałbym jako inwestycję w rekreację. Przypomnę, że trzy przedwojenne punkty, które najmocniej rozwijały Wyszków, to były: huta szkła, gimnazjum koedukacyjne i letnisko Rybienko Leśne - szalenie popularne wówczas wśród warszawiaków. Ta strategia nie wiąże rąk i nie formułuje rzeczywistości tak, że jak Wyszków nie zbuduje bulwarów, to starci swoją szansę. Ta strategia stawia alternatywy - jeśli nie Wyszków, to może np. Kamieńczyk, czy stawy rybienkowskie. Ja jednocześnie inwestowałbym w szeroko rozumiana rzekę i w miasto. 

- Przemysł turystyczny to też jest przemysł. Niech jedną z gałęzi przemysłu w Wyszkowie będzie turystyka – zaapelował Adam Grześkiewicz i dodał. - Wyszków nie będzie i nie potrzebuje być konkurencją dla Zegrza, bo to są dwie różne kategorie. Nie powinniśmy się z nikim ścigać, nie powinno nas interesować, co robią inni, ale powinniśmy zastanowić się, co tutaj zrobić, żeby ludziom się żyło lepiej. Produkt markowy, lokalny to nasza przebogata przyroda, z jednej strony las, a z drugiej rzeka. 

Głos zabrał Maciej Sarnacki:

- W biurku u pana burmistrza jest jeden gotowy projekt na produkt turystyczny Wyszkowa – budowa ośrodka nauki żeglarstwa dla dzieci na zbiorniku wodnym w Skuszewie. Trzeba było się tylko dogadać z właścicielem, wydzierżawić grunt, zakupić kilka łódek. Mogliśmy zrobić projekt edukacyjny dla dwóch podstawówek. Przyjeżdżałaby telewizja i mielibyśmy darmowy czas antenowy. Nie ma konkurencji z Zalewem Zegrzyńskim? – pytał.

- Nie widzę dychotomii, że „albo – albo”, czyli albo będzie w Wyszkowie funkcjonował przemysł albo będą pływały łódki – zauważył Adam Grześkiewicz. - Jeśli ktoś pracuje, np. dojeżdża do pracy do Warszawy, to po pracy chce wypocząć. I do tego służy rzeka. Mogą być kominy w dzielnicy przemysłowej, a jednocześnie może być miejsce, gdzie można bezpiecznie łódkę spuścić do wody i nie trzeba jechać nad Zegrze. Nie myślmy w kategoriach „albo – albo”, myślmy w kategoriach „i – i”…

Plażowanie tak wyczekiwane

Bo – jak pokazała dyskusja - oczekiwania mieszkańców są znacznie bardziej przyziemne.

- Nie potrzeba mi nic więcej, jeśli chodzi o kontakt z rzeką, że wejdę na chwilę do niej pomoczyć nogi, a potem pogrzeję je w piasku – stwierdził prezes Stowarzyszenia Miłośników Rybienka Leśnego i Okolic. 

- Co z plażą miejską? – nawiązał Piotr Płochocki, pytając przedstawiciela gminy. 

Adam Mróz podkreślał, że z punktu widzenia samorządu Bug - poza walorami rekreacyjnymi – to także źródło zagrożeń (powodziowych) dla mieszkańców. „Kapryśność” i nieprzewidywalność rzeki w zależności od warunków pogodowych, to m.in. jeden z powodów, dla których gmina odstąpiła od organizacji plaży czy plaży z kąpieliskiem nad Bugiem.  

- Gmina dwukrotnie podejmowała próby organizacji plaży. Przy sprzyjającej pogodzie i właściwym zaaranżowaniu przestrzeni trudno nie powiedzieć, że była to rzecz urokliwa, trudno nie zauważyć ludzi korzystających i być negatywnie do tego nastawionym. Ale jako urzędnicy wydający środki publiczne rozmawiamy też o tym, że jest nieprzewidywalność rzeki, jest nieco śmierdząca w niektórych miejscach, występuje przyducha i takiego kąpieliska nie dałoby się w takich warunkach urządzić. To kwestie jakości wody ale też koszty urządzenia bezpiecznej, strzeżonej plaży z dostępem do miejsc parkingowych. To koszt rzędu 300 tys. zł. Ja twierdzę - choć miło wspominam kąpielisko - że ryzyko wciąż występuje. Pojawiają się bakterie, które nie pozwoliły nam zlokalizować plaży w tym miejscu. Można jako alternatywę rozpatrywać rzekę Liwiec. Ale my chcieliśmy zaproponować baseny otwarte w formule Lagetto przy obecnej pływalni jako element dużej kompleksowej infrastruktury dla naszych mieszkańców. Szacujemy, że to wydatek od 3,5 do 5 mln zł. W tym roku chcemy wykonać koncepcję funkcjonalno-użytkową, aby w przyszłym roku ją realizować. Z powodu pandemii te pomysły musieliśmy zawiesić. Mam nadzieję, że w przyszłym roku do tego pomysłu wrócimy – powiedział Adam Mróz. 

- Funkcja kąpielowa to nie jest najważniejsza funkcja na plaży. Od tego są baseny. Nie potrzebujemy kąpieliska nad Bugiem. Potrzebujemy miejsca, gdzie możemy rozłożyć kocyk i odpocząć z dziećmi - zauważył Adam Grześkiewicz. - Plaża istnieje, trzeba niewielkiego szlifu, by działała jak trzeba.  I nie potrzeba wielkich inwestycji, aby ta plaża była bezpieczna. My w Rybienku Leśnym robimy takie rzeczy za zero złotych – mówię to na przykładzie Nadbużańskiego Szlaku Turystycznego. 

Swoja opinię wyraził także Adam Szymański:

- Jest mi to bardzo bliskie, bo jestem zwolennikiem rekreacji bardzo aktywnej. Za dużo mniejsze pieniądze niż funkcjonowanie plaży można zrobić dużo więcej rzeczy, dzięki którym ludzie w ciszy i spokoju odpoczną nad rzeką. Mimo wszystko ludzie przestają być aktywni i nasze działania powinny iść w kierunku zaktywizowania ludzi. Jestem daleki od przeinwestowania w obiekty sportowe, bo nie można ludzi zagłaskać i podać im wszystkiego na tacy. Wolałbym te pieniądze, które by się znalazły w budżecie, przeznaczyć na edukowanie młodzieży, aby czuła potrzebę ruchu. 

- Chcielibyśmy, żeby władze przywróciły plażę miastu. To nie muszą być potężne wydatki. Nie odwracajmy się od rzeki. Zróbmy coś, żeby przywrócić w LOK zatokę dla łodzi, dla kajaków, bezpieczny slip. Spójrzmy na Pułtusk, Serock – apelował Andrzej Biernacki. 

- Nie ma rozwoju gospodarczego bez dbania o atrakcyjność miasta. Proszę brać przykład z Radzymina – przywoływała z kolei internautka Alicja.

Nie samymi żaglówkami Bug stoi…

Czego – poza miejscem do plażowania – oczekują od rzeki mieszkańcy?

- Część osób potrzebuje po prostu poleżeć sobie na plaży, pobudować zamki na piasku. Mogłyby powstać wieże widokowe do obserwowania łęgów. Można takie drobne mostki nad ciekami wodnymi zrobić, gdzie można spacerować. Mało dociera do mieszkańców informacji turystycznych o naszych terenach. Potrzebny jest ośrodek, który by się zajął tą wodą. W LOK były osoby, które uczyły nas pływać, były żaglówki, był ktoś, kto nas ściągał ze szkoły i zarażał tą rzeką - mówił Jerzy Sitek.

- Te żaglówki na Bugu to jest już historia. Poziom wody obniżył się od 1,20 do 1,50 metra. Te żaglówki nie wrócą. Nie wierzę, że znajdzie się pomysł państwa – także ekonomiczny, żeby to znów stałą się rzeka żeglowna - zauważył Adam Mróz. Ale wśród zebranych odezwały się głosy, że istnieje wiele innych jednostek pływających o bardzo małym stopniu zanurzenia (tratwy, łódki), którymi z powodzeniem można pływać po Bugu. 

Zdaniem Adama Mroza nie do gminy należy inicjowanie rozwoju bazy nad rzeką. 

- To nie jest zadanie gminy, żeby prowadziła działalność gastronomiczną nad rzeką i inne takie aktywności. Nie ma przedsiębiorców, którzy widzieliby w tej rzece interes? Także pola namiotowe, kempingowe to powinna być domena prywatnych przedsiębiorstw. LOK to teren prywatny i to nie gmina sprzedała ten teren - mówił.

- Ale wystarczyło, że nie ma promu na Bugu i to spowodowało spadek obrotów w gastronomii w Kamieńczyku o 30% - zauważył Maciej Sarnacki.

- Nie ma rekreacji nad rzeką bez choćby minimalnej infrastruktury. Jest to chociażby miejsce do zwodowania łódki czy kajaka. Takie miejsce co najmniej jedno w mieście powinno być. Kolejne to „zimowisko barek”- takie miejsce, w którym można by przetrzymać łódkę, nawet przez zimę - wyliczał Adam Grześkiewicz. 

- Dla Wyszkowa naturalnym odbiorcą produktu turystycznego jest mieszkaniec Warszawy – stwierdził Bartłomiej Adler. - Nie zgodzę się, z tym, że ludzie są nieaktywni. Lokalne firmy wynajmujące kajaki są w stanie w jeden weekend obsłużyć 1400 osób i są to głównie przyjezdni. Problem w tym, że nie ma informacji - ludzie przekazują sobie informację „z ręki do ręki”, bo w wyszukiwarkach Bugu jako miejsca spływów nie znajdziemy. To zakrawa o promocję, ale co nam z promocji, skoro nie ma tu nic innego: nie ma gdzie wsiąść, wysiąść do kajaka, nie ma informacji turystycznej, nie ma gdzie zjeść, gdzie skorzystać z toalety… - wyliczał. 

Jego zdaniem potencjał naszych okolic jest ogromny. 

- Można w prosty sposób zagospodarować teren na pole dla camperów czy pole namiotowe – uważa Bartłomiej Adler a odbiorcy z pewnością by się znaleźli. - Myślę, że każdy wolałby dwie godziny krócej jechać i podziwiać widoki, które nie odbiegają od tych na Podlasiu. Dlaczego nie pomyśleć o parku narodowym np. Dolnego Bugu czy Nadbużańskim Parku Narodowym. To wymaga ogromu pracy i walki z biurokracją, ale dlaczego nie? Zacznijmy od małych kroków, bo Nadbużański Park Krajobrazowy, którym się chwalimy, kończy się dokładnie na granicy naszego powiatu i to jest powód do wstydu. Nadbużański Park Krajobrazowy – to jest marka turystyczna. 

Potwierdził to Jerzy Sitek: 

- Pamiętam, jak był tworzony Wigierski Park Narodowy, jakie były protesty na początku. A teraz każdy, kto ma tam działkę robi na tym duże pieniądze. To jest bardzo dobry pomysł na markę turystyczną, ale u nas jest problemem choćby Rezerwat Fidest utworzyć…. Może przy Liwcu trzeba by stworzyć taki teren ochrony? – zastanawiał się.

- Radni i burmistrz Malinowski podjęli decyzję, że takiego parku w naszej gminie nie będzie. On się skończył w Kamieńczyku. Pewnie u nas by też tak było, żeby zarabiać na tym pieniądze, ale dzisiaj byłoby niezwykle ciężko wrócić do infrastruktury, jaką jest park krajobrazowy – uważa Adam Mróz. 

Uczestnicy debaty z rozrzewnieniem wspominali rzekę sprzed kilkudziesięciu lat.

- Gdy byłem dzieckiem, nad wodą było mnóstwo ludzi - od Długich Dołów, przez Zakręzie, aż po Rybno. Wędkowaliśmy, kapaliśmy, się, łaziliśmy po krzakach. A dziś rzeka jest pusta i trochę zdziczała. Ważne jest, żeby budować nie niszcząc przyrody, bo to perełka naszej gminy oprócz dwóch puszcz, które otaczają Wyszków. Brakuje osób, które pasjonowały się rzeką. Jak był LOK i Liga Morska, ile tam się rzeczy działo… ile ludzi się tam wychowywało… Działało i to powinno wrócić. Brakuje miejsc, żeby usiąść i popatrzeć na rzekę. Cieszę się, że władze miasta dużą wagę przywiązują ostatnimi czasy do zieleni, ale o rzekę też trzeba zadbać – mówił Jerzy Sitek. 

Tożsamość z rzeką

Nie tylko zadbać, ale – jak mówił Bartłomiej Adler – „znaleźć tożsamość z tą rzeką”. I podał antyprzykład. Gmina Wyszków zbudowała w poprzedniej kadencji Nadbużańską Ścieżkę Edukacyjną, która biegnie od dawnego mostu pontonowego w stronę Pałacu Skarżyńskich.  

- Mam mieszane uczucia co do tej ścieżki – mówił. - Stoi tam tablica mówiąca o korzyściach soku z sosny tylko w pobliżu żadnej sosny nie ma. Skoro mamy tradycje flisackie, dlaczego nie zrobić tablicy, która nawiązuje do tych tradycji? Ta ścieżka kosztowała 200 tys. zł, a porównajmy ją do tego, co zrobiono niewielkimi nakładami po drugiej stronie rzeki – nawiązał do stworzonego przez Stowarzyszenie Miłośników Rybienka Leśnego i Okolic Nadbużańskiego Szlaku Spacerowego. Być może nie są potrzebne duże nakłady finansowe, aby ulepszyć szlaki nad rzeką. Można to zrobić w każdym kierunku rzeki i zrobi się piękna pętla, która będzie szlakiem rowerowym, biegowym, konnym. 

Adam Mróz poinformował, że gmina ma plany rozbudowy nadbużańskiej ścieżki.

- Koncepcyjnie przygotowaliśmy się, żeby to przedsięwzięcie kontynuować. Byłoby połączenie od mostu pontonowego nad kanałkiem i pod torami kolejowymi i dotarlibyśmy do terenu przy parku i LOK, ale PKP stawia bardzo duże ograniczenia - także finansowe. Mamy warianty z programem funkcjonalno-użytkowym, ale polegliśmy na dostępności terenu - mówił. 

- Inwestycje są drugorzędne, bo są pochodną tego, czego my oczekujemy – zauważył Bartłomiej Adler. - Czujemy się często jako mieszkańcy stawiani pod ścianą w zakresie inwestycji i tego, co miasto chce nam zaoferować. Oczekujemy, żeby spotkać się i porozmawiać, co chcemy zrobić, jakie są pomysły. 

Pierwsza jaskółka

W tym samym tonie wypowiadał się Adam Grześkiewicz, który wyszedł z propozycją powołania zespołu konsultacyjnego pod egidą gminy Wyszków czy burmistrza Wyszkowa. 

- Nasze Stowarzyszenie w swoim planie działania jako pierwszy punkt wymienia „kierunek rzeka”. Społeczność Rybienka Leśnego, Latoszka, Drogoszewa to miejscowości zrośnięte z rzeką, nie istniejące bez rzeki. Chcemy rewitalizacji i zagospodarowania terenów nad Bugiem. Zamiast mówić o trudnościach, bo można się zakopać, ja wolę mówić o rozwiązaniach. Moim zdaniem słowem kluczem jest współpraca. To spotkanie to pierwsza jaskółka, która przekształci się w trwałe forum współpracy, współdziałania. Współpracą można osiągnąć bardzo dużo, a tylko i wyłącznie wymieniając trudności, nic nie osiągniemy. Może powołać pod egidą burmistrza społeczny zespół konsultacyjny, złożony z osób, organizacji, organów społecznych, samorządowych i organizować cykliczne spotkania, które przybliżyłoby nas do posunięcia sprawy zagospodarowania rzeki do przodu - zaproponował. 

Zdaniem Piotra Płochockiego instytucjonalne zagospodarowanie i dbanie o rzekę jest trudne i stwarza pewne problemy. W jaki sposób społecznicy mogą pomóc miastu? – pytał.

- Społecznicy zrobią to, czego nie mogą zrobić urzędnicy spętani procedurami. Możemy dzielić się pomysłami, organizować akcje bez obciążania budżetu gminy. Możemy pobudzać energię społeczną, bo człowiek jest najważniejszą wartością. Chodzi o to, by wokół rzeki gromadzili się ludzie, by to nas połączyło. Może to, żeby spotkać się razem nad rzekę, popłynąć kajakiem, nie rozmawiać o polityce, jest największą wartością. Infrastruktura społeczna to coś, co ludzi jednoczy we wspólnym celu – odpowiadał Adam Grześkiewicz.

Dlatego, zdaniem Wojciecha Chodkowskiego, działania, które planują wyszkowianie, powinny być powiązane szerzej.

- Rzeka Bug nie zaczyna i nie kończy się w Wyszkowie – zauważył. - Musi się dogadać wójt z burmistrzem i włączyć w to inne gminy, aby stworzyć system naczyń połączonych. 

A warto, bo - jak podkreślał Wojciech Chodkowski - korzystanie z rzeki jest najtańszą formą rekreacji. 

- Jeśli będzie możliwość, żeby ktoś wsiadł w Kamieńczyku, płynął do Wyszkowa czy Popowa, to turysta z Warszawy nie będzie jechał do Krutyni. Czy za te pieniądze - 5 mln zł na baseny, które będą służyć przez sześć tygodni w roku, nie można stworzyć nawyku i możliwości korzystania z rzeki? – zastanawiał się.

Nie było takich inicjatyw 

Czy są jakieś instytucjonalne przeszkody w zagospodarowaniu rzeki w Wyszkowie Piotr Płochocki pytał przedstawicielkę spółki Wody Polskie, zarządcy rzeki. 

- W swoich zadaniach macie Państwo prowadzenie spraw związanych z turystycznym wykorzystaniem wód i współpracę z podmiotami w tym zakresie – zauważył prowadzący dyskusję.

- Trudności we współpracy z samorządem nie ma, tylko nie ma takich potrzeb społecznych. Nie było do tej pory takich inicjatyw, a my nie możemy finansować zadań związanych z rekreacją - odpowiedziała Marzena Sobiewska. - Każdy użytkownik w ramach zwykłego korzystania korzysta z rzeki. Jeśli będą zgłaszane inne potrzeby, będziemy starali się je realizować. Np. jeśli ktoś jest zainteresowany budową slipu czy nadbrzeża, może do nas wystąpić i dostanie wytyczne i zezwolenie. Ale pamiętajmy, że plany zagospodarowania rzeki muszą być zgodne z planami ochrony przeciwpowodziowej. To są tereny zalewowe i trudne będzie wybudowanie stałej infrastruktury. Można myśleć o zagospodarowaniu bez urządzeń. Jak zaczniemy otwierać rzekę na stronę Rybienka, możemy wprowadzić tam wodę i zamiast zabezpieczyć przed powodzią stworzymy zagrożenie powodziowe.  

Brud, krzaki, błoto

Uczestnicy spotkania wskazywali natomiast na inne sprawy utrudniające korzystanie z rzeki. 

- Nad rzeką jest brudno – mówił Jerzy Sitek. - Boli mnie od lat, że nad rzeką jest brudno. Trzeba by straż miejską postawić… 

- Idąc w kolejne inwestycje, stwarzamy nowe miejsca do tego, że śmieci będą się pojawiały. Trzeba edukować ludzi, żeby te rzeczy szanowali – powiedział Adam Szymański. 

- Naprawdę oczekujecie, że to gmina za państwa pieniądze będzie sprzątała, wystawiała kosze i sprzątała wszystkie miejsca, do których dochodzimy? Nie tędy droga, żebyśmy my tam wszędzie stawiali kosze. Edukujmy społeczeństwo, żeby tych śmieci nie było. Można tego oczekiwać od miasta, ale miasto nie ma własnych pieniędzy tylko nasze. Boje się, że zdejmiemy z nas wszystkich odpowiedzialność za to, że te śmieci tam zostawiamy – odpowiedział Adam Mróz.

- Nie powinno się dyskusji rozpoczynać od pieniędzy – zauważył jednak Adam Grześkiewicz - najważniejsze są dobre pomysły a dopiero na końcu pytajmy, ile to kosztuje? Skoro mówimy o sprzątaniu rzeki, powiem tyle, że siłami społecznymi zebraliśmy w ubiegłym roku 5,5 tony śmieci znad rzeki w ramach „Operacji Rzeka” i nie pytaliśmy, kto je wyrzucał, kto za to odpowiada. Po prostu posprzątaliśmy te śmieci. Można to zrobić bezkosztowo. Żaden z podmiotów publicznych nie dołożył złotówki, wszystkie koszty pokryli sponsorzy. Podpisaliśmy porozumienie z Wodami Polskimi, które nam ułatwiają takie działania. Rybienkowską stronę rzeki to my posprzątamy, bierzemy to na siebie. Zacznijmy od małych kroków: wykośmy plażę, zróbmy slip, żeby można było zwodować kajaki i za ułamek tej kwoty można to zrobić. To jest ta minimalna infrastruktura, którą należy zrobić, bo teraz tej infrastruktury nie ma.

- Trochę kajakuję i nie ma gdzie tych kajaków wyjąć – przy kościele śmierdzi, w LOK można się poślizgnąć, a z plaży daleko taszczyć te kajaki – potwierdził Jurek Sitek.

Od siebie dodał kolejny postulat:

- Jest mnóstwo pieniędzy na trenerów a nie ma pieniędzy na animatorów turystyki, a tych jest mnóstwo w Wyszkowie. Tych ludzi trzeba tylko zmobilizować, zbodźcować w tym kierunku – powiedział. 

Zdaniem dyrektora WOSiR pewne rzeczy można zrobić od ręki, bezkosztowo, jak chociażby organizacja imprez, które promują rzekę. 

- Ale jak przejść po tej trawie do pasa na plaży? – zastanawiał się radny Bogdan Osik. - Spacerowałem ostatnio koło LOK, zaczepił mnie wędkarz i zapytał, czy nie da rady zrobić czegoś z tym terenem? Czy tak ciężko jest zrobić porządek? Odchwaszczmy go od mostu kolejowego do mostu betonowego. Dwieście metrów od Urzędu Miejskiego a leżą tony śmieci… 

- Zakrzaczenia planowaliśmy jesienią z tego terenu wykosić. Zajmiemy się tym – zadeklarowała przedstawicielka Wód Polskich.

Idąc za ciosem Andrzej Biernacki zwrócił się z prośbą o odmulenie rzeki w rejonie Rybienka Leśnego i Drogoszewa. 

- Przy główkach od strony Rybienka jest metr błota, zamulone to jest. Za parę lat to w ogóle nie będzie rzeki - zauważył.

- To powinien też Polski Związek Wędkarski oczyszczać, ale przekaże swojemu dyrektorowi, zrobimy wizję w terenie - usłyszał w odpowiedzi.

Kładka, kawiarnia, impreza…

Przed dyskusją publiczną organizatorzy przeprowadzili wśród internautów ankietę, w której pytali o najbardziej pożądane inwestycje nad Bugiem. W pierwszej trójce znalazły się imprezy na rzece Bug (Noc Świętojańska, zawody kajakowe); stworzenie szlaków spacerowych, przystań dla kajaków i małych łódek wraz z wypożyczalnią; kawiarnia i restauracja nad rzeką. Ale najwięcej głosów zebrała kładka przez Bug do Rybienka Leśnego na wysokości ul. Szpitalnej.

- Wygrało przedsięwzięcie, które jest typowo komunikacyjne. Nie chodzi o dostęp do rzeki tylko o pokonanie bariery, jaką jest rzeka. Tego oczekują mieszkańcy - rozwiązania problemów komunikacyjnych. Z pewnością takie połączenie jest potrzebne, jest potrzeba jak największej liczby dodatkowych połączeń między brzegami – skwitował wyniki ankiety Adam Mróz. 

Z sali padł postulat, aby gmina zabezpieczyła sobie niezbędną rezerwę terenu pod ewentualną kładkę i nie sprzedawała ostatniej w Wyszkowie działki z bezpośrednim dostępem do rzeki (działka przy ul. 3 Maja po byłym ośrodku MONAR – red.).

- Dwa tygodnie temu byłem na plaży. 80-120 osób, które tam spędzały czas, to jest najlepsza ankieta. Tam gdzie są ludzie, tam trzeba działać. Można zrobić plażę jako miejsce rekreacji, wypoczynku – podsumował radny Bogdan Osik. 

* * *

Mnogość wątków w tej dyskusji (a nie poruszono jeszcze wszystkich) jest dowodem na to, że temat zagospodarowania i wykorzystania turystycznego oraz rekreacyjnego rzek w gminie Wyszków ma dla mieszkańców istotne znaczenie. Jak widać, inicjatorzy debaty słusznie na pierwszy ogień wybrali właśnie ten temat. Czy z dyskusji wyniknie jednak jakieś działanie? Mieszkańcy pokazali, że wcale nie chodzi im o rzeczy i sprawy wielkie, ale czasem tak prozaiczne, jak dobre dojście czy dojazd do rzeki, kosz na śmieci, ciekawy pieszy szlak czy dostęp do rzetelnej informacji. Ale jeszcze bardziej chodzi o pobudzenie pewnego ducha i stworzenie klimatu do dialogu o tym, jak z bliskości rzek uczynić atut, a nie postrzegać je wyłącznie jako źródła problemów i wydatków. Dobrze, gdyby dyskusja sprowokowała do przemodelowania dotychczasowego podejścia decydentów do tej kwestii. Wymowna jednak w tej debacie była nieobecność burmistrza, naczelnika wydziału promocji, czy przewodniczącego komisji promocji przy Radzie Miejskiej a także przedstawicieli Powiatu Wyszkowskiego. Wymowny był także brak jakiekolwiek odpowiedzi na propozycję panelistów, aby stworzyć pod egidą burmistrza zespół działający na rzecz rozwoju wyszkowskiej turystyki i rekreacji. Temat z pewnością nie ucichnie jednak wraz z tą debatą. Społecznicy będą dalej robić swoje, aby odkrywać rzekę i zachęcać do jej odkrywania innych. Co zrobi z tym samorząd? Czas pokaże. Jedno jest pewne, trudno będzie dalej marginalizować ten temat. 

REKLAMA


Komentarze (7).

REKLAMA

Dera

nie trawię arogancji i zadzierania nosa prowadzącego debatę

Zbigniew Malinowski

I tylko dodam "dla nas czas spełniania marzeń o wypoczynku w ..................... już się skończył". Dla nas faktycznie zawsze będzie bardziej atrakcyjna baza Zegrza, Mazur, Serocka. Tylko kopnięcie Łosia może coś zmienić, dla Młodych, Polska Syrenka z silnikiem 1,8 120 KM nie zdominuje Niemieckiego BMW. Polecam Ministerstwo Rozwoju.

Zbigniew Malinowski

Ile ludzi tyle pomysłów :) :):) Skoncentrujcie się na tym co USA, i wszystko się wyjaśni. Nie wystarczy pomysł, trzeba podążać za potrzebami MŁODZIEŻY !

Www

Moim zdaniem artykuł długi, ale bardzo dobrze napisany. Wyczerpuje temat i doskonale pokazuje, komu zależy na naszym mieście i jego mieszkańcach. Powstają strategie dla strategii. Taki sport. Autor czy autorka w sposób obiektywny przedstawia sytuację. Zgadzam się, że bardzo wymowna jest nieobecność na spotkaniu osób odpowiedzialnych za promocję miasta.

Zgadzam się z qsa

Ojj tak, zgadzam się w 100%! Burmistrz wraz z vice i p. Naczelnik kultury w ostatnim czasie prężnie działają jeśli chodzi o wymyślanie i tworzenie broszurek prawda-fałsz na poziomie podstawówki.. Czy zajęcia zdalne to praca online? Oto jest pytanie...

qsa

Wymowna nieobecność burmistrza - pewnie drukuje ulotki w stylu "Prawda-Fałsz", którymi zasypie Was w nastepnym odcinku serialu. Pan Burmistrz nie chce dyskutować, to jest jego miasto, po co ma dyskutować skoro on i Anecia już o wszystkim zdecydowali.

Do Edzi Pedzi

A czy urzędnicy w godzinach pracy to mogliby się zająć jakąś kreatywną budującą dla społeczeństwa robotą a nie pisaniem głupot w internecie...

Zostaw komentarz.

REKLAMA

Polecane firmy.

Zdrowie
PODOLOG Małgorzata Krynicka-Gad

ul. Centralna 44 (nad apteką) Wyszków

[email protected]

794-077-667

www.podologwyszkow.pl

Moda i uroda
LÚA Butik odzieżowy dla kobiet

ul. 11 Listopada 29 07-200 Wyszków

[email protected]

530-954-500

Dziecko
"MADU" Pracownia Zabawy i Rozwoju

ul. Geodetów 31 07-200 Wyszków

[email protected]

510-965-263

www.madu.com.pl

REKLAMA

Najnowsze komentarze.

Nadchodzące wydarzenia.

REKLAMA

Okazje.

REKLAMA