- WOSiR jako administrator obiektów sportowych... Czy Pan też tak postrzega rolę Ośrodka?
- Moja koncepcja pracy WOSiR opiera się na trzech filarach: pierwszy - sport w większym stopniu upowszechniony; drugi - WOSiR jako organizator, kreator pewnych rozwiązań, pomysłów; trzeci - WOSiR jako wizytówka miasta na zewnątrz. Poprzez to, że mamy te obiekty możemy generować przychody nie tylko dzięki naszym mieszkańcom, którzy są zainteresowani zakupem usług, ale także dzięki podmiotom spoza miasta i gminy, które mogą zostawić u nas pieniądze. Mam nadzieję i wierzę w to, że tę wizję WOSIR, którą przedstawiłem, będę mógł realizować.
Nasz WOSiR nie działa w próżni i nie jest samotnym okrętem na morzu. W całej Polsce przez długi czas - a mam wrażenie, że nadal (porównałem sytuację blisko 100 ośrodków, które pełnią zadania związane ze sportem) wygląda to podobnie. W dużym stopniu rola takich Ośrodków jak nasz ogranicza się do zapewnienia warunków do uprawiania sportu, eksploatacji urządzeń i jeśli czas i środki finansowe pozwolą – rozbudowy. Jeśli spojrzymy na to w ten sposób, to wyszkowski WOSiR dobrze się z tej roli wywiązywał. Zmiana powinna polegać na tym, byśmy realizowali te same funkcje co dotychczas, bo stan nie może się pogorszyć, ale chcemy dołożyć do naszych zadań także koordynowanie działań sportowo-rekreacyjnych, pozyskanie środków zewnętrznych, aktywną sprzedaż, promocję, komunikację. Chcemy, żeby WOSiR był odpowiedzialny za budowanie kapitału społecznego, ale żeby inicjował i realizował również działania upowszechniające sport i rekreację, które wrobią w mieszkańcach nawyk zdrowego stylu życia.
- Do tego potrzeba pieniędzy i zmian organizacyjnych wewnątrz Ośrodka…
- Trzeba wykorzystać potencjał WOSiR, aby spróbować w mniejszym stopniu go dotować a nawet jeszcze zarabiać na tych obiektach, którymi dysponujemy. Na dziś mamy utracone korzyści z tego tytułu. Uważam, że sporo rzeczy w dziedzinie upowszechniania sportu można zrobić bezkosztowo – trzeba tylko mieć pomysł i zarazić nim kogoś. Choćby zachęcić do rywalizacji dwie szkoły, które zaktywizują się do działania np. poprzez mierzenie przez uczniów zrobionych przez nich kroków. Taką samą formułę możemy zaproponować zakładom pracy. Proste reguły, jakieś nagrody i coś zaczyna się dziać w tym temacie. Upowszechniać sport - to dawać takie inicjatywy, które będą w dużej mierze bezkosztowe.
Oczywiście do organizowania, planowania imprez i różnych wydarzeń potrzebujemy ludzi. Obecnie proporcje są takie, że na 50 pracowników WOSiR większość pełni zadania związane z prawidłowym funkcjonowaniem tego zakładu, a w niewielkim stopniu mamy możliwość realizowania zadań, które wynikają z nazwy Ośrodka. Będę chciał zwiększyć zatrudnienie pracowników do zadań związanych z organizacją i promocją wydarzeń sportowych. Obecnie jestem na etapie omawiania z osobami realizującymi zadania, propozycji możliwych kierunków zmian, które docelowo doprowadzą do tego Podstawą zmiany naszego podejścia powinno być spojrzenie na wszystkie procesy oczami klienta. WOSiR to nasze wspólne dobro – każdy może korzystać z jego oferty w różnych formach, ale powinien czuć się też za to trochę odpowiedzialny. Patrzę na WOSiR jak na biznes: mamy wytwarzać usługi i je sprzedawać, a nie tylko pełnić funkcję administracyjną.
- Czy do realizacji tych pomysłów potrzebna będzie Panu współpraca klubów sportowych? Jak Pan postrzega ich rolę i znaczenie w wyszkowskim sporcie?
- Do upowszechnienia sportu potrzebna jest współpraca nie tylko z klubami, ale tak naprawdę ze wszystkimi. Potrzebna jest dobra komunikacja, wykorzystywanie dobrych praktyk. Bo na przykład polecenie nas jako Ośrodka na imprezach sportowych w Polsce, w których biorą udział nasze kluby nic nie kosztuje, a może przynieść nam wymierne korzyści.
W zainicjowaniu procesu pobudzenia mieszkańców Wyszkowa do aktywności bardzo dużą rolę będą odgrywały dwie grupy: seniorzy i dzieci. Ale tak naprawdę nie ma grupy w Wyszkowie, której nie chciałbym zaangażować do współpracy. Odbyłem już bardzo dużo spotkań z osobami, które w różny sposób są zainteresowane działaniem WOSiR. Mamy przecież szkoły, przedszkola – to jest duży potencjał. Tam usprawnienia i to bezkosztowo mają szansę być szybko wdrożone i dają szybkie korzyści. To duże wyzwanie, które nie do końca jestem w stanie, sam jako WOSiR zrealizować to zadanie. Potrzebne jest współdziałanie wszystkich mieszkańców Wyszkowa, którzy indywidualnie lub poprzez kluby są w jakimś stopniu właścicielami i odbiorcami naszych usług.
Nie chcę, żeby WOSiR był czyjąkolwiek konkurencją. Chcę, żeby był partnerem - mamy się bardziej wspierać niż konkurować. Na współpracy możemy dużo więcej osiągnąć, więcej ludzi zacznie się ruszaći będzie bardziej zadowolona z dostępnej bazy i oferty.
- A co ze sportem szkolnym. Gmina ma klasy sportowe, ale niestety brakuje ich kontynuacji w szkołach średnich.
- Dostrzegam ten problem. Podczas rozmów często zadaję pytanie: czy mamy mniej zdolne dzieci, młodzież i trenerów? Nie. Mamy tak samo zdolne dzieci i kadrę, a mimo to coś się takiego dzieje, że w wieku 13-15 lat te jednostki szczególnie utalentowane w sporcie po prostu tracimy. Nie ma kontynuacji kształcenia i szkolenia. A może to wynika z tych wartości, które dzisiejsza młodzież reprezentuje – potrzebuje nowych bodźców, rozwiązań, jest bardziej wymagająca, może jest wypalona? Nie ma jednej przyczyny takiego stanu, a problem jest złożony. Chciałbym się zaangażować w te sprawy i przy włączeniu osób będących autorytetami i mogących coś doradzić, powinniśmy się zastanowić, jak to zmienić? W stworzenie, organizację i funkcjonowanie klas sportowych zainwestowano mnóstwo czasu, pieniędzy i wysiłku trenerów. Mimo to mamy pojedynczych zawodników, którzy startują w zawodach na szczeblu krajowym, nieco więcej na wojewódzkim ale raczej drużynowo. Coś, co było dobre 15-20 lat temu, niekoniecznie może odpowiadać dzisiejszym realiom i oczekiwaniom dzieci i młodzieży.
- Baza sportowa - czy jest ona w gminie wystraczająca do realizacji Pana zamierzeń? Czy widzi Pan potrzebę jej rozbudowy i o jakie obiekty?
- Największy potencjał widzę w ludziach i ich pomysłach, kreatywności. Baza jest narzędziem, które musimy mieć do realizacji tych pomysłów. Nie jestem do końca zwolennikiem w rozbudowywania bazy w nieskończoność. Mamy ją wystarczającą. Posiadamy w gminie 40 obiektów (wliczając siłownie, siłownie zewnętrzne, sale gimnastyczne szkół, itd.). Zatem jako gmina dziennie możemy obsłużyć 3 tysiące klientów w istniejącej bazie sportowej, to blisko 10% społeczeństwa. To bardzo dużo zważywszy na fakt, że systematycznie aktywnych jest 2-3% społeczeństwa. A nie liczę tu jeszcze rekreacji na świeżym powietrzu (bieganie, rowery). A zatem my mamy obiekty tylko nie mamy sposobu, jak je efektywnie wykorzystywać. Mieszkańcy patrzą wyłącznie przez pryzmat obiektów WOSiR, że są oblegane i zajęte, ale mamy wiele innych obiektów, na których można realizować treningi. Nie do końca zgadzam się z tym, że mamy za małą bazę, aby zaspokoić potrzeby mieszkańców w zakresie sportowo-rekreacyjnym na poziomie amatorskim. Pytanie, jak to wykorzystać? To jest do przeanalizowania i nakreślenia pewnego planu i sposobu, ale nie jednoosobowo, tylko zespołowo i systemowo. Oceniając bazę nie odnoszę się do możliwości obsługi przez te obiekty imprez sportowych w najwyższych klasach rozgrywkowych.
Inną jeszcze kwestią jest zapewnienie administracyjnej obsługi obiektów. Rozbudowując bazę, wchodzimy w obsługę administracyjną, konieczność zapewnienia ciepła, mediów, sprzątania, itd. Podnosimy koszty. Już obecnie 80 proc. kosztów funkcjonowania istniejących obiektów – mówię ogólnie w Polsce – stanowią dwie grupy wydatków: koszty pracownicze i koszty mediów. To, co zostaje, czyli 20 proc., w niewielkim stopniu pozwala realizować rolę, do której takie ośrodki powinny być tworzone. W moim przekonaniu jest to bardzo niebezpieczna sytuacja. Traci na tym rozwój sportu, organizacja imprez, upowszechnianie sportu, integrowanie i współpraca ludzi. A z czego mamy jeszcze remontować, inwestować? Urządzenia w wyszkowskim Ośrodku, kiedyś nowoczesne i najlepsze na rynku, dziś mają 20-25 lat. Ich sprawność i efektywność działania jest dużo niższa niż obecnie oferowanych, wymagają napraw, konserwacji, wymiany, często brakuje części zamiennych. Proszę się cofnąć pamięcią o 25 lat, jak wtedy wyglądał sprzęt AGD, RTV, samochody, telefony, itp.? W każdej dziedzinie przeszliśmy „rewolucję” technologiczną, jeśli chodzi o urządzenia obsługujące obiekty sportowe również, może nawet jeszcze większą.
- Skoro uważa Pan, że obecna baza jest wystarczająca, co z planami rozbudowy stadionu i co z koncepcją kompleksu otwartych basenów na osiedlu Polonez? Jest Pan przeciwny tym planom gminy Wyszków?
- Modernizacja stadionu to zupełnie inny aspekt, bo w dużym stopniu zwiększy atrakcyjność i umożliwi nam organizowanie imprez zewnętrznych, jak np. obozy szkoleniowe dla klubów z Polski, czy zawody lekkoatletyczne wysokiej rangi. Poprzez to działanie chcemy stadion unowocześnić, dostosować do obecnych realiów i wymagań. Bez tego trudno nam będzie zaistnieć na „sportowej” mapie Polski. Koncepcja modernizacji stadionu przewiduje nie tylko zachowanie formuły zaplecza dla piłki nożnej, ale też dostosowanie do rozgrywania wcześniej wspomnianych pełnych zawodów lekkoatletycznych.
Co do otwartych basenów - obiektów umożliwiających taką aktywność nie mamy w gminie. Na pewno spełni on oczekiwania części mieszkańców. Ta koncepcja nie wzięła się znikąd. Najwyraźniej jest potrzeba funkcjonowania takiego letniego ośrodka z możliwością podgrzewanej wody, który – przy zmieniającym się klimacie – może funkcjonować przez okres 3-5 miesięcy. Nie zawsze możemy skorzystać z dostępności plaży miejskiej. Wiem, jakie były koszty przygotowania, zapewniania bezpieczeństwa na plaży i z ekonomicznego punktu widzenia budowa takiego kompleksu jest bardziej uzasadniona. Koszt ponosimy jednorazowo, natomiast plażę miejską musielibyśmy corocznie odtwarzać. Poza tym moim zdaniem nie do końca w szczęśliwym miejscu jest ona usytuowana. Bliskie sąsiedztwo mostu powoduje, że odpoczynek nie jest komfortowy. Tworząc w tym miejscu plażę, nie osiągniemy takich walorów, jakie są np. w Pułtusku, gdzie jest też całe zaplecze gastronomiczne. Poza tym uważam, że ludzie powinni być aktywni przez cały rok. W okresie jesienno-zimowym nie mają nawyku ruchu. Obiekt basenowy może spowodować, że taka osoba będzie po sezonie basenowym szukać aktywności na innych obiektach. A wyrobienie w sobie nawyku, jest podstawą do uprawiania sportu.
- A korty tenisowe, które przez większość roku nie mogą być wykorzystane?
- To jedna z inwestycji, którą bardzo bym popierał. Ze wstępnej analizy wynika, że przykrywając korty „balonem” zyskalibyśmy ponad 200 dni w roku do ich wykorzystania. Obiekt byłby wówczas całoroczny, co przy 3 kortach mogłoby generować dodatkowe znaczne przychody. Niestety to inwestycja rzędu 300-400 tys. zł. Uwzględniając koszty utrzymania, inwestycja mogłaby się zwrócić w kilka lat. Niestety, z punktu widzenia WOSiR są pilniejsze sprawy – na basenie urządzenia mają ćwierć wieku, na hali 16-17 lat a o strukturze wydatków i możliwościach inwestycyjnych wspominałem wcześniej.
- Czy do lepszego funkcjonowania Ośrodka potrzebna jest Pana zdaniem zmiana formuły jego finansowania i rozliczeń z klubami sportowymi i Szkołą Podstawową nr 5? WOSiR jest obecnie zakładem budżetowym, co oznacza, że otrzymuje dotację, ale drugie tyle musi wypracować sam. W związku z tym zarabia m.in. na wynajmie obiektów klubom sportowym i szkole. Tyle, że te kluby i szkoła czerpią pieniądze z dotacji gminy Wyszków. To tak jakby przekładać te same pieniądze z jednej kieszeni do drugiej…
- Dla mnie przejście WOSiR z formuły zakładu budżetowego na formułę jednostki budżetowej nie byłoby dobrym rozwiązaniem. Jeśli ja muszę wypracować jakąś część przychodu po swojej stronie, to ja mam motywację, cel, do którego dążę. Formuła jednostki budżetowej powoduje, że tyle ile potrzebuję na pokrycie kosztów funkcjonowania - biorę z budżetu gminy, a to co zarabiam automatycznie trafia do budżetu. Przejście na formułę jednostki, wg mnie wpływa na obniżenie motywacji ludzi i obniżenie możliwości efektywnego zarządzania organizacją. Jeśli zaś chodzi o sposób rozliczania między WOSiR a SP nr 5 czy klubami to wolałabym, żeby WOSiR zarabiał więcej pieniędzy na własnej działalności, np. organizowaniu imprez, które mogą przyciągnąć ludzi spoza Wyszkowa.
- Pewne propozycje nowych imprez sportowych znalazły już odzwierciedlenie w gminnym kalendarzu imprez na 2020 rok. Będą np. mistrzostwa w tenisie ziemnym, rodzinne potyczki sportowe z okazji Dnia Dziecka, nowe imprezy biegowe. Co jeszcze będzie Pan chciał zaproponować?
- Cechą dzisiejszych czasów jest to, że ludzie - zwłaszcza młodzież, dzieci - potrzebują nowych bodźców, wrażeń, szybko się nudzą i nawet jeżeli mają zamiłowanie do jednej formy ruchu, to lubią to robić w różny sposób. Będziemy chcieli zaproponować działania propagujące sport w różnych formach. Może być wrażenie, że dużo jest imprez lekkoatletycznych, biegowych, ale jak myślę o upowszechnianiu sportu - to właśnie poprzez LA najłatwiej to zrobić, bo to i najtańsza, i najbardziej powszechna i najbardziej niezależna dyscyplina sportu. Każdy może coś zrobić na własną rękę, niekoniecznie wynajmować do tego halę czy kort.
Jest szansa, że już w tym roku zaproponujemy więcej niż tylko te wydarzenia ujęte w kalendarzu. Powinniśmy się też otworzyć na możliwość organizowania wydarzeń jak np. obozy sportowe dla zewnętrznych klubów. Nie chciałbym się zresztą zamykać tylko do wydarzeń sportowych. Imprezy mogą mieć przecież charakter sportowo- czy rekreacyjno-kulturalny, mogą łączyć się np. z jakimś koncertem. Powinniśmy budować „koalicje” i dokładać czynniki kulturalne, zdrowotne, związane z bezpieczeństwem, żeby ktoś, kto nie jest zainteresowany sportowym wymiarem imprezy, miał przy okazji inną atrakcję.
- Czy uważa Pan, że Wyszków potrzebuje imprezy, która byłaby jego wyróżnikiem na zewnątrz?
- Taka impreza na pewno pomoże w rozwoju Wyszkowa nie tylko w aspekcie sportowym, ale moją ambicją nie jest to, żeby na koniec tego roku mieć już wypracowaną formułę imprezy, która stanie się kultową, sztandarową, która w rok przyciągnie pół Polski. Trzeba odrobinę cierpliwości i spokoju. Większość takich imprez w Polsce zrodziła się przypadkowo – jak chociażby słynny Bieg Rzeźnika w Bieszczadach, gdy dwóch kolegów założyło się, czy w określonym czasie przebiegną wskazany dystans. Tych imprez w Polsce jest masa, trudno się wyróżnić. Myśląc o takiej imprezie, którą moglibyśmy się chwalić, trzeba wziąć pod uwagę coś, co nas wyróżnia. W moim przekonaniu jest to przyroda. Walory turystyczne mamy przez wielu ludzi niedoceniane. Mimo że jest płasko, to lasy, tereny nadbużańskie, Puszcza Kamieniecka, Puszcza Biała, bliskość Podlasia, dają duże możliwości, by uprawiać turystykę pieszą, rowerową, kajakową. Wyszków położony jest w pięknym miejscu, trzeba tylko to piękno z niego wydobyć i umieć dostrzec, dlatego chciałbym budować naszą markę w oparciu o walory turystyczne, krajoznawcze.
- Dlaczego zdecydował się Pan objąć stanowisko dyrektora WOSiR?
- Miłość do sportu to coś, co było we mnie zawsze. Swoją dotychczasową pracę bardzo lubiłem, ale to była korporacja. W pewnym momencie zaczęło do mnie docierać, że mam coraz mniejszą szansę na dalszy rozwój osobisty. W WOSiR mam taką szansę i możliwość, żeby realizować zadania w dziedzinie, którą interesuję się również prywatnie. Dostrzegam też potencjał Ośrodka i wierzę, że uda się go wykorzystać, co będzie korzystne dla całej wyszkowskiej społeczności.
- Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Elwira Czechowska