30 grudnia podczas spotkania konsultacyjnego z mieszkańcami samorząd powiatu przedstawił koncepcję przebudowy ul. Daszyńskiego w Wyszkowie. Spotkanie cieszyło się dużym zainteresowaniem mieszkańców, którzy od dawna czekają na tę inwestycję. Nie oczekują wiele - jak sami mówią, aby było ładniej i aby kanalizacja deszczowa się nie zapychała. Ale mimo niewielkich oczekiwań a także krótkiego odcinka do planowanej przebudowy, inwestycja będzie stanowić poważną, kilkumilionową pozycję w budżecie samorządu. Dlatego powiatowi tak bardzo zależy na wykorzystaniu szansy, jaką jest możliwość pozyskania 80-procentowego dofinansowania z Narodowego Programu Przebudowy Dróg Lokalnych. Wówczas powiat i gmina Wyszków na pół sfinansowałyby to zadanie w pozostałych 20 procentach. Aby jednak ubiegać się o dofinansowanie, muszą zostać spełnione warunki techniczne zgodne z obowiązującymi przepisami. Przy okazji prac koncepcyjnych rozważano wiele wariantów przebudowy ulicy, ale część z nich - właśnie z uwagi na te obwarowania - odrzucono.
- Był pomysł rewolucyjny - przebudowa ul. Daszyńskiego i włączenie jej bezpośrednio do ronda GDDKiA (przy "Wyszkowiance" - red.) - mówił projektant Robert Rosiński. - Była brana pod uwagę przebudowa ul. Daszyńskiego ze zmienioną organizacją ruchu na styku z ul. Białostocką. Pierwszeństwo przejazdu miała mieć ul. Daszyńskiego. Przeprowadzono jednak pomiar natężenia ruchu na wlotach na skrzyżowania, aby sprawdzić, skąd jest większy ruch. Okazało się, że największy strumień ruchu jest z ul. Białostockiej od strony Białegostoku, mniejszy od ul. Świętojańskiej.
O powodach odrzucenia tych pomysłów mówił naczelnik Wydziału inwestycji i dróg publicznych Starostwa Powiatowego Marek Markowski.
- Pojawiły się pomysły na kompleksową rewitalizację tej ulicy, bo poprawy wymaga funkcjonowanie elementów ruchu, brak jest zatok parkingowych, murki, które niszczą samochody. Rozważaliśmy albo zachowanie status quo albo wprowadzenie całkowicie nowego układu komunikacyjnego szczególnie pod kątem upłynnienia ruchu wlotowego do Wyszkowa od strony Rybienka Leśnego, aby ta ulica (daszyńskiego) mogła przejąć część ruchu lokalnego, który powoduje korki i zatykanie się ulicy Kościuszki. Ale bez uzgodnień z Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad nie możemy sami projektować, a GDDKiA nie patrzy na to zbyt przychylnym okiem. Uważa, że jest to mało realne rozwiązanie, szczególnie, że sami zamierzają w niedalekiej przyszłości przebudowywać to rondo, co będzie się wiązało z jego powiększeniem i prawdopodobnie przesunięciem. Był też pomysł budowy ronda na skrzyżowaniu z ul. Pułtuską. Nie jest to jednak możliwe, bo nie możliwe jest spełnienie wymagań określonych przepisami warunków technicznych. Ten pomysł upadł. Kolejny pomysł - zmiana organizacji ruchu z nadaniem pierwszeństwa ulicy Daszyńskiego. Biorąc pod uwagę duży strumień ruchu w kierunku na i z ul. Białostockiej wprowadziłaby tylko zamęt i paraliż, nie poprawiając efektywności tego skrzyżowania. Zmuszeni zostaliśmy do wariantu najbardziej zachowawczego, z zachowaniem status quo. Novum jest ciąg pieszo-rowerowy po stronie zachodniej (numery nieparzyste). Zasadne i potrzebne jest przebudowanie infrastruktury podziemnej (kanalizacji deszczowej, sanitarnej) i oświetlenia. Położyliśmy nacisk na zachowanie zieleni – staraliśmy się zachować wszystko, wszystkie drzewa są zachowane. Pozostawiona jest fontanna, nieco przesunięta, z większym promieniem. Planujemy przeniesienie figury Chrystusa Króla, bo w tym miejscu ma być przejście dla pieszych.
- To rozwiązanie nie zmienia istniejącego układu komunikacyjnego, geometrii. Jest najbardziej optymalne - dodał Robert Rosiński. - Droga ma szerokość 6 metrów, tam gdzie możliwe zaplanowano miejsca parkingowe, po lewej stronie przy granicy z posesjami ciąg pieszo-rowerowy o szerokości 3,5 metra, a po prawej stronie jadąc od ul. Białostockiej - tylko chodnik. Pod PSS Społem przewidziano chodniki aż po same schody.
- Nas, jako mieszkańców, interesuje kwestia kolektorów, które się ciągle zapychają. Ulica wygląda jakby niedawno odbywały się tam walki: murki rozwalone, ulica jest najstarsza w Wyszkowie a wygląda jak wygląda - rozpoczął dyskusję Dionizy Ziemiecki.
- Kanalizacja, deszczówka, wygląd murków – to są powody, dla których ta ulica powinna zostać przebudowana, a nie fontanna, czy gdzie Król (pomnik Chrystusa Króla - red.) będzie stał. Ja od siedmiu lat pytam kiedy, kiedy, kiedy ta przebudowa? - dodał inny z mieszkańców ulicy.
Oceniając sam projekt, Dionizy Ziemiecki zarzucił jednak:
- Robicie z tej ulicy jedno wielkie miejsce parkingowe, bo tam na cały dzień stoją samochody tych, którzy pracują w Warszawie. Ci, którzy prowadzą tam interesy nie mają możliwości, aby ktoś do nich przyjechał, zaparkował. Więc albo wprowadzicie rozwiązanie na zasadzie parkometrów i płatnych parkingów albo tworzycie jeden wielki parking - powiedział.
- Dlatego zaprojektowaliśmy tak dużo miejsc parkingowych, żeby to miejsce zaczęło żyć, żeby było gdzie się zatrzymać... - tłumaczył Robert Rosiński.
- Jeżeli idą za tym parkometry, to tak - odparł Dionizy Ziemiecki.
Mieszkańcy zgodnie orzekli, że fontanna nie jest im do niczego potrzebna.
- Ona stanowi zagrożenie epidemiologiczne, jest nieczynna od wielu lat - dodała szefowa Sanepidu, Beata Szawłowska Kiljańczyk.
Radny Waldemar Sobczak zwrócił natomiast uwagę na problemy komunikacyjne w tej części miasta:
- Wyszków się za kilka lat zapcha tym jednym mostem. Pojazdów jest więcej niż mieszkańców. My musimy doprowadzić do tego, aby udrożnić ten ruch a poprzez zminimalizowanie wyjazdu z ul. Daszyńskiego w stronę starego mostu lub trudności wyjazdu z ul. Kościuszki będziemy mieli godzinne korki, żeby wyjechać z Wyszkowa. Trzeba szukać przestrzeni, żeby rozbudować zjazd z mostu i dodatkowe pasy ruchu od strony „Wyszkowianki” - powiedział.
O tym mówił także radny Paweł Deluga:
- Mostu trzeciego nie dostaniemy, więc jest pytanie czy akceptujemy te korki, które już są, czy nie? Ta fontanna mogłaby zniknąć, pomnik Chrystusa Króla – może w całkowicie innym miejscu, bo czy to jest godne miejsce? W tym miejscu powinniśmy walczyć o odblokowanie korków, o biznes, a fontanny? Ta sfera miasta przesunęła się już w inne miejsce, na plac Miejski. Projektujmy tak, żeby mieć opcję B. Nie wydaje mi się, żeby handel, biznes na tej ulicy się podniósł - mówił.
- Pan radny ma powody, żeby jak najszybciej wyjechać z miasta, a ja chciałbym wyjść na spacer. Ułożymy asfalt, spowalniacze i zrobi nam się przejazdówka - zauważył mieszkaniec ulicy, Wojciech Smółkowski.
Inną wizję modernizacji ulicy przedstawił Piotr Płochocki:
- Z boku to widzę tak, państwo jako mieszkańcy niby się ze sobą zgadzacie, ale to co mówicie jest rozbieżne – jedno chcą mieć zieleń, drudzy dojazd. A jak się buduje współczesne miasta? Punkt wyjścia mamy dość zły. Ta ulica powoli umiera, punkty się zamykają, to prowadzi do opustoszenia, co jest efektem sukcesywnego przesuwania Centrum w inne miejsce. Aby przyciągnąć ludzi, trzeba im zaoferować coś, czego w Centrum nie mają. Ożywienie państwa lokali i jednoczesne uatrakcyjnienie tego miejsca będzie niemożliwe. To będzie jeden wielki parking poprzetykany dziesięcioma drzewami. Znowu będzie narzekać, że macie kanalizację ale ta ulica nadal nie żyje. Ta ulica mogłaby mieć potencjał dawnego rynku. Deptak, łączący funkcje handlowe, rekreacyjne i transportowe - tak ożywiono wiele ulic w Łodzi. To idea woonerfu*. Polega to na tym, że są dwa przeciwne pasy ruchu, pierwszeństwo mają piesi i rowerzyści, ale mogą też jeździć samochody. Nie trzeba wtedy parkometrów, wygradzania przejść. Problem w tym, że idea takiego deptaku nie zmieści się w tym, co proponuje Starostwo Powiatowe. Nie usłyszałem ani ze strony mieszkańców, ani inwestora, ani słowa o ruchu pieszych. Państwa postulaty są bardzo nakierowane na ruch samochodów a tak bardzo nie doceniacie pieszych. A piesi by do was wtedy przyszli, ulica stałaby się dla nich atrakcyjna. To nie jest tylko państwa ulica. Chciałbym jako mieszkaniec, żeby to było funkcjonalne dla wszystkich, żeby każdy miał korzyść z tej ulicy. Może tego nie doceniacie, ale to pieszy jest tym, na którym wasze lokale i wy możecie zyskać najwięcej - przekonywał.
- Mamy perspektywę dofinansowania z Narodowego Funduszu Przebudowy Dróg. Te teorie nie mają zastosowania, ponieważ ten program nie funkcjonuje w taki sposób – odpowiadał jednak Marek Markowski.
- Tam jest wszystko dobrze zorganizowane, nie trzeba nic w ruchu zmieniać. Tylko trzeba to wyremontować - dodał jeden z mieszkańców ulicy.
Sceptycznie o pomyśle wypowiedział się Paweł Deluga:
- Z całym szacunkiem, porównywać Wyszków do Łodzi? Jeśli nie będę miał gdzie podjechać, zaparkować, to nie wiem, jak miałbym funkcjonować, robić zakupy. Fajnie, że mówimy o ciekawych projektach w Holandii, ale my żyjemy w kraju, w którym Zenek śpiew w operze a parking i dojazd to jest dla większości gros - mówił.
Piotr Płochocki dalej przekonywał jednak do swojej wizji:
- Czy z nadwagą walczy pan poprzez powiększanie garderoby? Nie. Trzeba walczyć tak, żeby schudnąć. I tu trzeba stwarzać mieszkańcom możliwości alternatywnej komunikacji, aby nie jeździli wyłącznie samochodami. A jak wygląda nasza komunikacja miejska? To jest proteza. W godzine powinno być tyle kursów ile u nas jeździ dziennie. A komunikacja kolejowa? Jesteśmy w tyle w stosunku do innych miast, które mają dziesięć razy więcej połączeń z Warszawą - argumentował.
- Nie jest to może wirtuozeria, jest to być może coś siermiężnego, ale coś to zmieni i daje realną szansę na uzyskanie dofinansowania – włączył się do dyskusji o koncpecji Adam Mróz, przedstawiciel burmistrza Wyszkowa. - Było rozważane puszczenie ruchu z Warszawy w ulicę Daszyńskiego, ale na to mieszkańcy by się nie zgodzili.
MIeszkańcy przyznali mu rację. Bronili także obowiązujących rozwiązań na skrzyżowaniu ulic Daszyńskiego, Pułtuskiej i wjazdu w Strumykową, które powiat chciał zmienić. A w planach było zamknięcie wjazdu w ul. Strumykową.
- Tam jest problem ze zmieszczeniem chodnika po obydwu stronach ulicy - mówił Robert Rosiński.
Według koncpecji z ul. Pułtuskiej nie będzie możliwości jazdy prosto w ul. Strumykową a dopuszczona zostanie tylko jazda w prawo. Nie będzie też możliwości wyjazdu z ul. Strumykowej na wprost w ul. Pułtuską i skrętu w lewo w ul. Daszyńskiego.
- Mamy poprawiać a będzie gorzej niż było - skwitował jeden z mieszkańców.
- Kolejne ograniczenia na Strumykowej niczemu nie służą - dodał Paweł Deluga.
Mieszkańcom nie spodobało się również proponowane rozwiązanie przy wyjeździe z ul. Świętojańskiej w Pultuską. Zamiast "wysepki" dla pieszych zaproponowali przebudowę, poszerzenie wyjazdu i dodatkowy prawoskręt w ul. Pułtuską. Na kolejnym spotkaniu projektant ma przedstawić wstępny projekt modernizacji ulicy.
* Woonerfy, czyli tłumacząc z holenderskiego „ulice do mieszkania” ,jako pierwsze w Polsce powstały w Łodzi. Sprowadził je tam młody architekt Bartosz Zimny. Przy pomocy Fundacji Fenomen przygotował projekty ulic, których konstrukcja wymusza na samochodach wolną jazdę, a ludziom pozwala korzystać z całej szerokości drogi. Zasadnicze cechy woonefów: brak podziału na jezdnię i chodnik, dużo zieleni, miejsca wypoczynkowe i pierwszeństwo pieszych przed ruchem kołowym. Woonerf w Łodzi na ul. 6 Sierpnia został zrealizowany w ramach budżetu obywatelskiego kosztem 1,4 mln zł. Asfalt i chodniki zastąpione zostały granitowymi płytami i kostką, centralne miejsce pośrodku ulicy zajęły wiśnie piłkowane, pojawiły się ławki i ozdobny zegar. Był to pierwszy woonerf w Polsce. Przeciwny woonerfów i jego kontynuacji na ul. Traugutta był architekt miasta Marek Janiak. Argumentował, że w tym miejscu powinna być droga dojazdowa do rozbudowywanego dworca. Tak samo argumentowała Łódzka Okręgowa Izba Architektów Ulica jednak z miejsca stała się hitem, a władze Łodzi zaczęły się chwalić nią przed łodzianami a wkrótce też przed gośćmi z innych miast. Dziś w Łodzi funkcjonuje kilkadziesiąt woonerfów a będę powstawać kolejne (Informacje za: Dziennik Łódzki).