Ciepło wytwarzane przez wyszkowski PEC powstaje w zbudowanych w latach 70. piecach węglowych i to właśnie węgiel stanowi podstawowe paliwo energetyczne. W tym roku jest to węgiel w 100 proc. importowany.
- Przetarg wygrała firma, która dostarcza miał węglowy w 100 proc. rosyjski. W 2018 roku był to pół na pół miał rosyjski i krajowy. Dobrej jakości węgiel z kopalni polskiej jest obecnie mega deficytowy - mówi Ireneusz Mroczek, prezes PEC Wyszków.
Węgiel wydobywany w polskich kopalniach może być wykorzystywany w przemyśle, ale nie nadaje się jako paliwo energetyczne dla odbiorców indywidualnych. Deficyt i cena węgla na krajowym rynku a z drugiej strony względy ekologiczne i związane z tym wymogi dotyczące ochrony powietrza przed emisją CO2, spowodowały, że zarząd wyszkowskeigo PEC od dawna poszukiwał nowych rozwiązań.
- Spólka, chcąc nie chcąc, musi dokonać przełomowych zmian w jej funkcjonowaniu. Analizy zaowocowały podjęciem w 2018 roku klarownej decyzji - którą zarząd przedstawił radzie nadzorczej i zgromadzeniu wspólników - w zakresie tego, jak będzie wyglądała ta spółka w perspektywie kilkunastu lat - poinformował na sesji Rady Miejskiej 25 lipca prezes Ireneusz Mroczek.
PEC planuje więc budowę tzw. drugiej nogi energetycznej, tzn. budowę kotła parowego opalanego biomasą wytwarzającego ciepło i energię elektryczną w w wysokosprawnej kogeneracji.
- Podstawowym paliwem będzie zrębka drzewna a zatem biomasa leśna - mówi Ireneusz Mroczek. Wybór na ten rodzaj surowca padł przede wszystkim z uwagi na łatwość jego pozyskania na naszym terenie (Nadleśnictwo Wyszków jest największym nadleśnictwem w promieniu najbliższych 100 km).
Podstawowym, ale nie jedynym. Zarząd PEC planuje, że biomasa leśna będzie stanowiła 70 proc. paliwa wykorzystywanego do produkcji ciepła. Pozostałe 30 proc. będzie nadal stanowił węgiel. W zależności od sytuacji i cen na rynku, spółka będzie korzystała z jednego lub drugiego albo obu naraz źródeł wytwarzania ciepła. PEC stopniowo będzie zmniejszał tzw. moc zainstalowaną (w 2018 roku już to nastąpiło - z 29 MW do 16,4 MW na jednym kotle). To pierwszy krok do kolejnego istotnego założenia spółki.
- Zarząd zakłada wyjście z grupy dużych (jeśli chodzi o wyprodukowaną moc) przedsiębiorstw i działanie na rynku przedsiębiorstw średnich, co de facto już ma miejsce. Zmniejszymy moc do faktycznie zgłaszanego zapotrzebowania przez klientów. Dzięki temu spółka będzie objęta zupełnie innymi rygorami związanymi z dostosowaniem do norm środowiskowych - mówi prezes PEC.
Obecnie - a w przyszłych latach w jeszcze większym stopniu - duży wpływ na koszty funkcjonowania przedsiębiorstwa mają opłaty środowiskowe, związane z emisją CO2 do atmosfery.
- W stosunku do roku 2017 podniesienie cen kosztu jednej tony wyemitowanych CO2 w 2018 roku wzrosło z 6 euro do 29-30 euro. Przy tych cenach, gdybyśmy chcieli pokryć roczne zapotrzebowanie na emisję CO2, koszt samej emisji wyniósłby 3,5 mln zł rocznie. Przypomnę, że rocznie mamy w okolicach 12,5-12,8 mln zł przychodów z ciepła. A zatem to byłoby 25-30 proc. wszystkich kosztów spółki w skali roku. Wygląda zatem na to, że ten nasz ruch w kierunku pójścia w drugą nogę paliwową i rozwój przedsiębiorstwa w kierunku odnawialnych źródeł energii był decyzją trafioną - uważa Ireneusz Mroczek.
Dodaje, że gdyby PEC przy obecnej technologii chciał zainwestować w jej "oczyszczanie", musiałby wydać około 20 mln zł na instalację od odsiarczania.
- Planowana przez nas inwestycja poprawi jakość powietrza w Wyszkowie. To będzie zupełnie nowa jakość - podkreśla prezes Mroczek.
Koszt inwestycji szacowany jest na 30-35 mln zł. PEC wystąpił o dotację do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska w wysokości około 18 mln zł. Spółka jest dalece zaawansowana w przygotowanie projektu inwestycji. Chciałaby go zrealizować do końca 2021 roku.