Strategiczna linia
Linia ma połączyć stacje Stanisławów - Ostrołęka oraz wprowadzić energię do planowanej stacji Wyszków, która fazę realizacji już zaczyna, a dalej siecią dystrybucyjną zasilać region Wyszkowa i okolic. W gminie Wyszków linia przebiegać ma lasami w okolicach Fidestu. Linia ma liczyć ponad 100 km. Inwestycja ma strategiczne znaczenie dla bezpieczeństwa energetycznego państwa. O założeniach inwestycji mówił w Kicinach dyrektor ds. inwestycji firmy Elteko z Gdyni Maciej Szulc. Elteko z Gdyni wygrało przetarg na budowę tej linii w konsorcjum trzech firm. Kontrakt jest realizowany dla Polskiej Sieci Energetycznych.
- Spotkaliśmy się tutaj w celu poznania inwestycji budowy linii 400 kV Ostrołęka - Stanisławów. Występują dwa poziomy napięć linii przesyłowych - linie 400 kV i linie 220 kV. Linie 400 kV jest to w zasadzie najwyższe napięcie w systemie, łącznie ich długość przekracza 6 tysięcy kilometrów na terenie całego kraju. Ostatnio częściej są podejmowane inwestycje linii dwutorowych, które zapewniają większe bezpieczeństwo przesyłania. Patrząc na system elektroenergetyczny w Europie, to gęstość sieci jest kilkukrotnie większa. My jako kraj mamy tę sieć zdecydowanie słabszą i musimy ją po prostu rozbudowywać. W celu zastąpienia potrzeb naszej konsumpcji energii elektrycznej, która z roku na rok rośnie, jak również ze względu na bezpieczeństwo naszego kraju, jest to kluczowa sprawa. Wiadomo, że bez energii dzisiaj nic nie funkcjonuje. Linia ze Stanisławowa przez Wyszków aż do Ostrołęki jest to linia priorytetowa do budowy. Wysokość tych słupów mierzy od 45 do 72 metrów i stoją z gęstością około 450 metrów - mówił.
Trzy warianty
Zaprezentował trzy warianty przebiegu linii.
- Każdy z tych wariantów jest możliwy do realizacji z punktu technicznego i z punktu widzenia środowiskowego - powiedział. - Przeanalizowaliśmy również możliwość poprowadzenia tej linii w korytarzu istniejącej drogi krajowej nr 50. Analizowaliśmy poprowadzenie linii po zachodniej i wschodniej stronie drogi na odcinku Stanisławów do Łochowa. Obliczyliśmy, że linia 400 kV usytuowana w pasie drogi po stronie zachodniej groziłaby wyburzeniem 88 domów, a po stronie wschodniej - 56 domów mieszkalnych. A tego zdecydowanie chcemy uniknąć. Elementem tego zadania poza budową tej linii jest rozbiórka starej linii 220 kV, która ma już 50 lat. Całe to zadanie polega na tym, żeby najpierw tę linię 400 kV zbudować, a później rozebrać starą. Inaczej się w sensie energetycznym nie da. System bez tej starej linii się nie obroni. Wariant pierwszy (źółty) przechodzi przez gminę w Zabrodziu na odcinku 1 - 3 km, przebiega w zasadzie po granicy gminy Zabrodzie. Dotyczy on tylko obrębu Basinów. Wariant drugi (zielony) przechodzi w odcinku 1 - 4 km, który również przechodzi przez obręb Basinów i wariant trzeci (niebieski) on przebiega na 5,5 km przez gminę Zabrodzie - przez Karolinów, Kiciny, Płatków i Podgać. Ten wariant w sensie całej inwestycji jest najkrótszy.
Maciej Szulc podkreślił, że bez współpracy z mieszkańcami i samorządami realizacja zadania będzie utrudniona.
- Bez państwa pomocy i rad co do możliwości przeprowadzenia tutaj tej ważnej inwestycji, no po prostu sobie nie poradzimy. Robimy wszystko, żeby przeprowadzić tę linię jak najlepiej - zapewniał.
"Ciężko mówić o jakimkolwiek oddziaływaniu"?
Obawy mieszkańców dotyczą przede wszystkim oddziaływania pola elektromagnetycznego na ludzi i środowisko.
- Państwo obawiają jest oddziaływania pola elektromagnetycznego. Jak wiemy, ono jest, jego nie widzimy, a zazwyczaj nawet nie czujemy i proszę mi wierzyć jeśli chodzi o naukę, w tym zakresie jest to rzecz zbadana, mierzalna, nasza firma ma laboratorium pól elektromagnetycznych akredytowane przez Polskie Centrum Akredytacji, my takie pomiary wykonujemy, tego w waszej gminie jeszcze nie robiliśmy, ale już dla tej inwestycji dla jednej z gmin poprzednich robiliśmy taki wyjazd plenerowy pod istniejącą linię, żeby pokazać właśnie te wartości pola elektrycznego i magnetycznego, które ta linia wysyła. Nie ma badań potwierdzających, że linie energetyczne mają szkodliwy wpływ na zdrowie. To zjawisko oddziaływania jest badane przez wiele lat, natomiast na dzień dzisiejszy nie ma żadnych wiarygodnych źródeł. Trzeba mieć świadomość, że to, co jest uznane za promieniowanie, to nie jest promieniowanie, tylko oddziaływanie. Oddziaływanie pola elektromagnetycznego od linii jest na takim samym poziomie jak z urządzeń, które na co dzień mamy w domu. Więc jeśli mamy być obiektywni, to najpierw musimy spojrzeć na własne otoczenie i zastanowić się, gdzie te pola można by było zmniejszyć - mówił.
Zapewniał, że Polska wiedzie w Europie prym jeśli chodzi o ochronę społeczeństwa przed oddziaływaniem pól elektromagnetycznych.
- Jeśli chodzi o składową pola elektrycznego, to Polska już od dawna ma wartość w miejscach zamieszkałych 1 kV/m. Przy samej osi słupa może się zdarzyć, że to natężenie pola elektrycznego osiąga nawet wartości o poziomie 8 kV/m, natomiast już odchodząc od osi linii, np. na 35 metrze ta wartość pola elektrycznego jest dużo mniejsza niż wartość dopuszczalna dla budynków mieszkalnych. Pole elektryczne bardzo szybko maleje przy oddalaniu się od osi linii. Jeśli chodzi o tę składową magnetyczną, to przy maksymalnej obciążonej linii osiąga wartości 50A/m, ale na poziomie 35 metrów od osi linii mamy wartości poniżej 5A/m. Te podane wartości to są wartości maksymalne, natomiast te rzeczywiste, które na co dzień spotykamy, zazwyczaj są dużo mniejsze - wyjaśniał Maciej Szulc.
Podkreślał, że przy budowie linii wyznaczany jest obszar 70 metrów tzw. strefy oddziaływania.
- Te 70 metrów jest całkowicie bezpieczne - mówił. - Poza nim to oddziaływanie pola magnetycznegojest na tyle małe, porównywalne do tego u nas w domu. Ponadto wyznacza się obszar analizy w szerokości 400 metrów i liczy ilość domów, czyli nie tylko w pasie 70 metrów patrzymy, ale w pasie szerszym. Analizujemy, aby tę linię tak zaprojektować, żeby możliwie było najmniej domów - nie tylko w pasie tych 70 metrów, bo tam w ogóle domów nie może być, ale również w najbliższym sąsiedztwie. W tych trzech zaprezentowanych wariantach w pasie 70 metrów nie ma domów, ponieważ tak to zaprojektowaliśmy. Jeśli chodzi o długość przebiegów przez obszary "Natura 2000" jeśli chodzi o porównanie tych trzech wariantów od Stanisławowa do Wyszkowa to wariant pierwszy ma 6,7 km, wariant drugi - 4,4 km, a wariant trzeci - 7,3 km przebiegu – mówił Maciej Szulc.
Z pytaniem do ekspertów zwrócił się mieszkaniec wsi Płatkowo Zygmunt Świętoń.
- W waszej prezentacji bardzo brakuje wskaźnika narażenia człowieka przechodzącego pod linią na oddziaływanie pola elektromagnetycznego. To jest tylko prezentacja pod publikę, nie przedstawia rzeczywistego zagrożenia, na jakie ja, obywatel, idąc pod linią jestem narażony. Takie wskaźniki proszę policzyć i je zamieścić w waszych opracowaniach. Mogę nawet podać panu wzór z laboratorium pomiarowego, jak pan nie wie, jak to się liczy... – mówił.
- Ja wiem, że panem targają jakieś emocje. Jeszcze raz powtórzę, te strefy, o których pan mówi, dotyczą personelu elektroenergetycznego, który jest narażony na dużo większe oddziaływanie. Gwarantuję, że jak zmierzymy wartość tego pola od tej linii czynnej to będzie zero. Nic nie wskaże miernik, więc ciężko mówić o jakimkolwiek oddziaływaniu - mówił dyrektor Maciej Szulc.
Najpierw budowa, potem rozbiórka
Przedstawił mieszkańcom korzyści, które odniosą gminy, przez teren których planowana jest budowa linii.
- Jedną z podstawowych korzyści jest podatek od inwestycji. Każda gmina w zależności od długości przebiegu na danym obszarze będzie z tego tytułu uzyskiwać dochód w postaci podatku. Natomiast właściciele prywatni w każdej gminie będą otrzymywali opłatę za ustanowienie służebności przesyłu. Jest to opłata jednorazowa, ustanowiona w formie aktu notarialnego u notariusza, którego koszt też pokrywa inwestor – mówił.
Mieszkańców to nie przekonuje. Pytali, dlaczego nie można poprowadzić linii w śladzie istniejącej linii 220 kV?
- W śladzie istniejącej linii jest zdecydowanie większa gęstość zabudowy i ze względów społecznych jest to niezaakceptowane - odpowiadał Maciej Szulc. - Są też względy techniczne - nie można linii wyłączyć na tak długi czas, rozebrać i w to miejsce postawić nowej linii, bo przez ten czas region byłby pozbawiony zasilania. Nie ma innych w tej chwili alternatywnych zasilaczy, dlatego w kolejności trzeba najpierw zbudować nową linię a dopiero później rozebrać tę istniejącą – wyjaśniał.
Po stronie mieszkańców
Protestujący mieszkańcy mogą liczyć na wsparcie władz gminy.
- Zgłosili się do mnie mieszkańcy, którzy są przeciwni budowie tej linii, a ja jako wójt ich gminy mam obowiązek być po ich stronie - głos zabrał wójt Krzysztof Jezierski. - Ustaliliśmy z grupą mieszkańców, że zawiązuje się tu taka obywatelska inicjatywa uchwałodawcza. Wiem, że zbierane są w tej sprawie podpisy - jest ich już ponad 320. Rada Gminy będzie na najbliższych komisjach rozmawiała i ta uchwała ma bardzo dużą szansę żeby ją podjąć. Będzie to apel ze strony Rady Gminy, w którym wyrazimy prośbę o odstąpienie od przebiegu linii przez naszą gminę. Mamy to nieszczęście, że jesteśmy na trasie pomiędzy Ostrołęką, a Stanisławowem. Nawet nie jestem teraz w stanie dyskutować na temat siły pola elektromagnetycznego czy innego, ale każdy wie, jakie są jego konsekwencje... To są bardzo specjalistyczne informacje i ciężko z tym polemizować. Mieszkańcy gminy Zabrodzie organizują protesty społeczne przeciwko budowie linii na tym terenie i stąd moja prośba, żeby rozważyć możliwość ominięcia naszej gminy. Były składane pisma i do tej pory nie otrzymałem żadnej odpowiedzi, czy jest to w ogóle możliwe? Bardzo o to prosimy, będziemy apelowali o to na różne sposoby - mówił wójt.
- Skoro linia ma być ciągnięta w tak niewielkim zakresie w gminie Zabrodzie, dokładnie w miejscowości Basinów i Podgać, czy nie wzięlibyście pod uwagę pominięcia gminy Zabrodzie w swoich planach? - pytała sołtys sołectwa Podgać.
- Najlepiej to by było ominąć wszystkie gminy. Każdy powie "niech idzie, ale nie przez moje tylko przez sąsiada" - odparł Maciej Szulc. - Ta inwestycja jest strategiczna dla naszego kraju, dlatego w normalnym trybie takie linie są budowane w taki sposób, że uchwała jest podejmowana przez radnych gminy w sprawie uchwalenia miejscowego planu. Natomiast tutaj ustawodawca zrobił wyłam od tej generalnej zasady, zauważając potrzebę realizacji tych linii, bo mamy świadomość, że te inwestycje nie znajdują przychylności społecznej. Te linie muszą powstać. Zdanie państwa jako społeczeństwa jest brane pod uwagę. Widzimy, że są możliwości poprawienia niektórych wariantów, w niektórych miejscach i spełnienia pewnych oczekiwań, natomiast postulatu żeby ominąć gminę, inwestor po prostu nie jest w stanie spełnić. Nie oczekujcie od nas spełnienia zasad czy kryteriów, których po prostu nie jesteśmy z natury rzeczy w stanie spełnić. Jesteśmy w stanie dla państwa zrobić dużo, ale nie to - zakończył.
Poszukać innowacji...
- Czy nie można wprowadzić takiej koncepcji, żeby budować małe zakłady energetyczne, a nie ciągnąć długich linii od dużych zakładów energetycznych, które zajmują tysiące hektarów powierzchni i ludzie mają przez to kłopoty. Np. przy ośrodkach miejskich większych zakładów energetycznych, który by zapewniał energię elektryczną dla danego rejonu i odstąpić od budowy takich linii. Wiem, że na Zachodzie takie projekty są robione i są one dobre - mówił sołtys wsi Anastazew Sławomir Szyszkowski.
- Oczywiście takie inicjatywy są podejmowane, również na Zachodzie i u nas też coraz więcej tej fotowoltaiki na dachu widzimy w różnych domach. To jest naturalna rzecz, natomiast trzeba jasno powiedzieć - te ogniwa, te źródła nie zaspokoją naszych potrzeb. To jest jasna sprawa. Kraje zachodnie zbudowały przez lata tych linii dużo więcej i budują je nadal. My żeby "gonić gospodarkę" musimy też te zadania zrealizować jako bezpieczeństwo naszego kraju - odpowiadał dyrektor ds. inwestycji firmy Elteko.
Głos zabrała także radna gminy Zabrodzie Maria Podolak.
- My rozumiemy, ale panowie mówią, że „spychamy” ze swojej gminy tę linię. Ale w naszym przekonaniu jest to możliwe do spełnienia, to przesunięcie i naprawdę bardzo prosimy o analizę właśnie pod tym kątem. Oczekujemy bardzo przemyślanej decyzji i powiem wprost, aby linia była przesunięta w lasy państwowe, to w naszym przekonaniu nie byłoby dla państwa uciążliwe. Budowa linii elektroenergetycznej to może być nie tylko linia napowietrzna, jest to nie tylko jedyna metoda czy technologia stosowana w Unii Europejskiej. Dlatego też robi się już odcinki prowadzone ziemią, jest to nawet zalecane - przypadki dosyć długich odcinków są znane i wybudowane, konkretnie w Niemczech. Jestem w stanie udostępnić nawet dokładnie miejsca, gdzie to się znajduje. Dlatego o tym mówię, że jak każda firma powinniście dążyć do innowacyjności w swoich przedsięwzięciach i na obecną dobę rozwoju technologii powinniście to wziąć pod uwagę. Analizując to, co do tej pory jest mi wiadome, nie wzięliście tego w ogóle pod uwagę - mówiła.
- Od wielu lat jest to przedmiotem badań. Faktycznie w Europie jest około 1 proc. kabli 400 kV w kilometrach są to jakieś konkretne wartości, natomiast trzeba powiedzieć przede wszystkim, że są to kable podmorskie prądu stałego. Linie przesyłowe te podwodne prądu stałego w Wielkiej Brytanii, Norwegii, Danii i w dużej części Włoch to są głównie kraje wyspiarskie, są to budowy zupełnie innych systemów. Czy taką linię można budować w wersji kablowej prądu przemiennego to powiem, że tak, nawet w Polsce jest taka instalacja, która ma ok. 600 – 800 metrów, natomiast dzisiaj tej technologii żaden z krajów europejskich nie wdrożyłby w takim stopniu, żeby mówić w ogóle o innowacyjności. Są to prototypy, które są w fazie projektu. Być może w przyszłości, za dziesięć, trzydzieści lat takie technologie będą bardziej spotykane. My decyzji, które zapadają na szczeblu rządowym, krajowym dotyczących wyboru takiego, a nie innego scenariusza realizacji inwestycji, nie przesądzimy tu u państwa, w tym gronie. Ani ja nie mam kompetencji, ani państwo też nie. Są eksperci, którzy od wielu lat zajmują się energetyką zawodowo, którzy planują rozwój tej sieci, gdzie te inwestycje mają kilkuletni scenariusz planowania. Ja wiem, że dla państwa jest to nieznane, ale tych linii nie należy się bać – odparł Maciej Szulc.
Mieszkańcy zapowiadają, że dalej będą protestować przeciwko budowie linii.
Kolejne spotkanie konsultacyjne z mieszkańcami - tym razem w Wyszkowie - odbędzie się 30 lipca o godz. 17.00 w Urzędzie Miejskim w Wyszkowie.