Plac Miejski w Wyszkowie oddano do użytku już dobrych kilka dni temu, a wciąż jest przedmiotem gorących dyskusji wyszkowian. Stało się tak z kilku powodów. Po pierwsze, z powodu hucznego otwarcia, na którym uczestnicy nie pozostawili przysłowiowej suchej nitki. Niestety, już pierwsza impreza zorganizowana w tym miejscu obnażyła, że do takich celów nie jest ono przystosowane. Brak sceny, kiepska widoczność - na to m.in. skarzyli się wyszkowianie. Od początku wiadomo było, że po zagospodarowaniu placu Miejskiego to miejsce będzie praktycznie wyłączone z możliwości organizowania imprez masowych. Nie będzie mogło tu funkcjonować lodowisko miejskie (m.in. ze względu na liczne czułe urządzenia do sterowania fontannami i brak miejsca), nie będzie też możliwe zorganizowanie np. pikniku profilaktyczego z okazji Dnia Dziecka (choć tegoroczna lokalizacja na Polonezie nie sprawdziła się). Scena, owszem w koncepcji była (muszla koncertowa w pobliżu Biblioteki Miejskiej), ale to wydatek rzędu kolejnych setek tysięcy złotych.
A skoro już o złotówkach... Przeanalizujmy, co składa się na ponad 12,5 mln zł, które kosztował plac MIejski. Jak wynika z odpowiedzi Urzędu Miejskiego na interpelację Klubu Radnych "Masz Wybór", prawie 5,8 mln zł gmina zapłaciła w latach 1990-2015 za przejęcie (wykupy, zamiany) gruntów od prywatnych właścicieli i ich spadkobierców. Projekt i koncepcja placu kosztowały ponad 123 tys. zł (w tym 114 tys. zł wizualizacje graficzne, nadzór autorski). Wykonanie robót budowalnych pochłonęło 5 mln 939 tys. zł. Nasadzenia zieleni to wydatek rzędu 527 tys. 415 zł. Doszło jeszcze wykonanie zatoki postojowej naprzeciwko SP nr 1 za ponad 160 tys. zł. Czy było warto? Wiele osób uważa, że tak. "Wyszków potrzebował takiego miejsca" - mówią. Fakt, że gdy słyszą, ile kosztowało to "potrzebne miejsce", ze zdziwienia szeroko otwierają oczy i usta, no ale cóż... Skoro już jest, to trzeba się cieszyć i korzystać.
I tu kolejny powód do zagorzałych dyskusji. Główną atrakcją placu Miejskiego są bez wątpienia fontanny. Stały się też głównym problemem. Rozgrzani upałami i emocjami z powodu otwarcia tak wyczekiwanej inwestycji wyszkowianie tłumnie ruszyli się schładzać w owych fontannach. Dobrze, gdy na schładzaniu się kończy, ale dla wielu plac Miejski stał się otwartym, publicznym kąpieliskiem. I już to fala krytyki i hejtu wylała się na dzieci, młodzież, matki wyposażone w ręczniki i kostiumy kąpielowe dla swoich buszujących wśród dysz wodotrysków dzieci. Po trzech dniach uciech, do akcji wkroczyli miejscy urzędnicy, przypominając o regulaminie, i straż miejska, która stoi teraz na straży przestrzegania tegoż regulaminu placu Miejskiego. A ten wyraźnie mówi: "zabrania się kąpieli i mycia w fontannie". Do tego artykuły o zanieczyszczonej wodzie, ostrzeżenia sanepidu i cały czar prysł, a słowo "cieszyć się" nabrało w Wyszkowie zupełnie nowego wymiaru społecznego. Bo jak tu się cieszyć z prezentu, na który możemy patrzeć tylko przez szybę? Nie dotknąć, nie popróbować.... To tak, jakby dać dziecku do zjedzenia lizaka w papierku. A tymczasem, jak napisał jeden z internetowych komentatorów, po prostu "Życie nie lubi pustki. To, że tam tak tłumnie ludzie się chłodzą, to efekt braku, plaży, otwartego basenu itp itd.". I trudno im się dziwić (gdy pytają, po co w takim razie ten plac i te fontanny?), choć rzeczywiście niektóre zachowania (niszczenie mienia, zatykanie dysz, jazda rowerami i hulajnogami, traktowanie placu jako publicznej toalety) są karygodne i pokazują, że jako społeczeństwo nie dorośliśmy do takich uciech.
Podczas gdy my musimy się nauczyć mądrego korzystania z darowanej nam właśnie miejskiej przestrzeni publicznej, inni poszli już o krok dalej... Głoszą nam, że przestrzeń publiczna, jakiej oczekują współczesne społeczeństwa rozwijające się, to łąki miejskie, parki pełne drzew, otwarte przestrzenie do wypoczynku, a nie "polska betonoza", zalewająca nasz kraj i równająca go do poziomu kostki brukowej niczym piła, która masowo wycina wieloletnie drzewa, bo stoją na przeszkodzie w zrealizowaniu koncepcji rewitalizacji jakiegoś "zarośniętego" miejskiego rynku czy placu. Zaraz, to wreszcie Wyszków jako miasto wyprzedził współczesne trendy, czy zostaliśmy za nimi daleko w tyle? To kolejny kamyczek do ogródka wyszkowskiej dyskusji wokół placu Miejskiego....
A już za chwilę kolejna dyskusja, bo aby skorzystać z uroków placu, trzeba będzie zapłacić za pozostawienie auta w strefie płatnego parkowania, co już nie będzie przyjemne dla osób zwłaszcza mieszkających dalej od Centrum, ani dla mieszkańców centralnych osiedli, bo raczej wiadomo, gdzie staną samochody przyjezdnych... A można było przy okazji zbudować parking podziemny, który rozwiązałby w dużym stopniu problem parkowania w Centrum, ale ponoć za drogo i wykluczyłby ze względów technicznych powstanie fontann.
A zatem, reasumując wątki wyłowione z publicznej wyszkowskiej dysputy na temat tej sztandarowej inwestycji minionej kadencji samorządu, czy było warto? Czas pokaże. Oby nie było tak, jak czytamy na niezawodnych forach internetowych, że "kwiatki przekwitną, fontanny przestaną tryskać, bo jesień, na ławkach za zimno będzie przesiadywać i plac Miejski na dobrych sześć miesięcy stanie się kolejnym pustym, betonowym miejscem". Tak samo jak wybudowany nie tak dawno nakładem około 1 mln zł plac Wyzwolenia, gdzie atrakcją miał się stać pomnik byłego burmistrza Wyszkowa, a tak naprawdę od czasu jego odsłonięcia nic się tam nie dzieje... Czy też jak równie kosztowny skwer Jana Pawła II u podnóża sanktuarium św. Idziego, który "ożywa" średnio kilka razy w roku: gdy jest bazą wypadową na rowerową majówkę lub miejscem obchodów kilku świąt kościelnych i państwowych... Przez pozostałą część roku świeci pustkami. Trzymamy za słowo naczelnik wydziału promocji, która plac Miejski widzi jako miejsce wydarzeń plenerowych np. podczas wakacji, czy kiermaszu świątecznego przed Bożym Narodzeniem. Bo żadna kostka, choćby granitowa, nie ożywi tkanki społecznej. Mieszkańcy zwyczajnie muszą mieć po co przyjść na plac Miejski, gdy przestaną tryskać fontanny...
Można oczywiście za krytykami placu wskazywać, jakie inne - pilniejsze, ważniejsze, potrzebniejsze - inwestycje można było wykonać za 12,5 mln zł (np. w Kamieńczyku czekają na kanalizację, a w SP nr 2 na szatnię i salę gimnastyczną). Poprzestańmy jednak na jednym błahym - wydawać by się mogło - przykładzie. W sali widowiskowej jedynego w mieście, obleganego i przeładowanego ośrodka kultury, nie ma z prawdziwego zdarzenia klimatyzacji! W ostatnich dniach doświadczyli tego na własnej skórze uczestnicy "Tanecznego Deptaku" w WOK "Hutnik". Wymachując wachlarzami, "rozpływali się" na widowni przy 30-stopniowych upałach panujących na zewnątrz. O samopoczuciu tancerzy aż żal wspominać. A tu po koncercie nawet w fontannie, ani w Bugu schłodzić się nie da... Dobrze, że od 24 czerwca basen będzie bezpłatny. Trzymajmy kciuki za zdrowie ratowników ;)
Wyszkowskie place
Skwer Jana Pawła II
Plac Wyzwolenia
Plac Miejski
Fot. Archiwum, gmina Wyszków