19 marca odbyła się kolejna dyskusja publiczna w sprawie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla wybranych działek położonych przy ulicach: 11 Listopada, Pułtuskiej, Sowińskiego, Ratuszowej, Komisji Edukacji Narodowej, Szpitalnej, Zapole, Złotych Kłosów, 3 Maja oraz alei Róż w Wyszkowie. Dyskusja cieszyła dużym zainteresowaniem, przybyło na nią ponad 20 osób (zwykle w dyskusjach uczestniczą pojedyncze osoby lub nikt). Uczestnicy bardzo krytycznie odnieśli się do praktyki ostatnich lat w gminie Wyszków, polegającej na wprowadzaniu cząstkowych zmian w planach zagospodarowania dla wybranych, pojedynczych i niepowiązanych ze sobą działek.
- Plany są tworzone dla wielu działek niepowiązanych ze sobą. Takie wybiórcze planowanie powoduje łamanie zasad sprawiedliwości społecznej. Planom brak jest przejrzystości, stabilności, przewidywalności - zapisy o warunkach zabudowy w obrębie tylko jednej ulicy, znajdują się w różnych planach. Wyrywkowość planów powoduje, że nie jestem w stanie w chwili zakupu działki sprawdzić, co będzie w sąsiedztwie bez weryfikacji kilku planów - mówiła Małgorzata Bajowska.
- Nie, proszę pani. Jest system informacji przestrzennej, gdzie wszystkie plany są na jednej planszy - ripostowała Iwona Kozon, naczelnik wydziału zagospodarowania przestrzennego i gospodarki nieruchomościami w Urzędzie Miejskim. Przypomniała także, że na podstawie analiz Rada Miejska zdecydowała o "zamrożeniu" na trzy lata prac nad nowymi planami zagospodarowania. - Będziemy pracować tylko nad takimi zmianami dla wybranych obszarów - powiedziała.
Ponieważ dyskutowany plan obejmuje szereg działek położonych w różnych częściach miasta, dla uporządkowania dyskusji, proponowane przez gminę rozwiązania omawiano obszar po obszarze.
Obszar 1 - ul. Leśna
Wąska działka na wniosek właściciela ma zmienić przeznaczenie z drogowego na przemysłowe.
- Jakie są przesłanki, by na tak wąskim pasie terenu zezwalać na zabudowę do 15m wysokości, kominy maszty do 25 m? - pytała Małgorzata Bajowska. - Czy nie należałoby tego obszaru analizować łącznie z działkami przyległymi? Takie wycinkowe planowanie może prowadzić do naruszenia ładu przestrzennego. Plan w takim kształcie nie odpowiada, jakie jest przeznaczenie terenów w sąsiedztwie, trudno jest zatem ocenić zasadność zmiany planu w tym obszarze - zauważyła.
Działka ta została sprzedana przez gminę Wyszków przedsiębiorcy, który jest właścicielem wszystkich działek sąsiadujących. To on wystąpił o zmianę przeznaczenia gruntu.
Obszar 2 – ul. Świętojańska
Zmiana dotyczy wąskiego pasa działek położonych wzdłuż ul. Świętojańskiej, na odcinku od ul. Dworcowej do Sienkiewicza (po obydwu stronach ulicy). Właścicielem terenu i wnioskodawcą zmian w planie jest powiat wyszkowski, który chce na rzecz właścicieli nieruchomości zbyć ten teren na powiększenie ich działek.
- Jakie są przesłanki, by na tak wąskich pasach terenu (ok. 6 metrów szerokości) pozwolić na zabudowę o wysokości jednej kondygnacji? Czy jest uzasadnione wprowadzanie możliwości stawiania obiektów przed istniejąca zwartą pierzeję, stanowiąca harmonijną całość? Czy nie zaburzy to estetyki ulicy? Może dojść do sytuacji powstania nieregularnej, chaotycznej zabudowy. Obawiamy się, że nie będzie to estetyczne, gdyż plan dopuszcza tam budowę garaży, komórek, gołębników - mówiła Małgorzata Bajowska.
- Jeżeli ktoś jest właścicielem gruntu, ma wskaźniki urbanistyczne i tego się musi trzymać (wskaźniki wysokości, gęstości zabudowy, powierzchni biologicznie czynnej) - odpowiadała autorka planu.
- Pierzeja nie jest tam zwarta – negowała Iwona Kozon. - A jeśli ktoś będzie chciał postawić tam garaż, musi mieć zjazd a to musi uzgodnić z zarządcą drogi.
- Może dojść do sytuacji, że w centralnych polach tych nieruchomości powstanie zabudowa o różnej wielkości, wyglądzie, psując wizerunek estetyczny miasta. To jest interes publiczny - odpowiadała Małgorzata Bajowska.
- Proszę złożyć uwagę do planu, będziemy ją konsultować z wnioskodawcą - radziła mieszkańcom naczelnik Kozon.
Obszar 3 – ul. 11 Listopada
Dokładniej, to obszar między ulicami Pułtuską, 11 Listopada do Ratuszowej. Właściciele tych terenów (w części zabudowanych jak np. budynek "Plaza") wystąpili o zmianę ich przeznaczenia. Wspomniana "Plaza" jest obecnie obiektem usługowym, a właściciele chcą przekształcić go w budynek wielorodzinny z dopuszczeniem usług. Pozostały teren to jest zabudowa usługowa i jednorodzinna a właściciele chcą, by był to teren usługowy z zabudową wielorodzinną.
- Czy ten plan umożliwia rozbudowę obiektu "Plazy"? Czy nie powstanie tam blok? - pytały Małgorzata Bajowska i Monika Ciskowska.
- Zmieniają się wskaźniki zabudowy i wskaźniki powierzchni biologicznie czynnej. Wprowadzamy zapisy o budynku wielorodzinnym i usługowym. W tym momencie jest to budynek usługowy, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby stał się wielorodzinny z usługami w parterze – odpowiadała projektantka.
Uczestnicy dyskusji zwrócili uwagę, że inwestor niezgodnie z wydanym pozwoleniem na budowę użytkuje obiekt "Plazy". W projekcie w piwnicach budynku miały się znajdować miejsca parkingowe, a są lokale handlowo-usługowe. Zastanawiali się, czy urząd powinien w tej sytuacji tak przychylnie rozpatrywać kolejne jego wnioski?
- Cały czas słyszmy o interesach inwestora, a nie mówimy o interesach mieszkańców - zauważył Adam Lamparski.
- My możemy stworzyć plan najlepszy, jaki sobie państwo wymyślicie, ale nie mamy wpływu na to, co zrobi inwestor. Tak jak starosta, który wydaje pozwolenia na budowę, nie ma wpływu na to, czy właściciel obiektu złamie prawo – odpowiedziała Iwona Kozon.
- Tracimy kontrolę nad tym, co pani komórka planuje – odparł Andrzej Sawicki.
- Istnieje pewna narracja w urzędzie, zgodnie z którą Pani mówi: "możemy zrobić plan idealny, a inwestor i tak zrobi z tym, co będzie chciał, w związku z tym nie musimy się tak bardzo starać przy tworzeniu tego planu" - ocenił Piotr Płochocki.
- Gdy ten plan zostanie uchwalony, nie macie panie (naczelnik, projektant) wpływu na to, co się z nim stanie na danym terenie? -pytał Piotr Adler.
- De facto nie mamy wpływu. Jest od tego nadzór budowlany, który weryfikuje w terenie to, co jest - odparła Iwona Kozon.
- A czy jesteście zainteresowane tym, żeby to, co zostało uchwalone było realizowane, bo odnoszę wrażenie, że nie - skwitował Piotr Adler.
- Dyskusja zbacza z tematu, troszkę nie o tym mówimy - odpowiadała Iwona Kozon.
- O bezsilności urzędu mówimy - wtrąciła Elżbieta Kluczyńska. - Czy ta bezsilność nie powoduje w państwu frustracji? Ta bezsilność jest obezwładniająca, to mnie przeraża. Przestaje mi się chcieć o tym myśleć.
- Powoduje - odparła Iwona Kozon.
- Wszyscy jesteśmy mieszkańcami tego miasta i państwu jest łatwiej składać zawiadomienia jeśli coś zostało wykonane z naruszeniem prawa. Tym bardziej, że my często nie wiemy, na co państwo pozwalaliście w różnych dokumentach - polemizowali z urzędniczką uczestnicy spotkania.
Iwona Kozon ostatecznie zobowiązała się, że do końca marca wystąpi do nadzoru budowlanego o weryfikację realizacji wskazywanych przez mieszkańców inwestycji.
Obszar 4 – ul. Jutrzenki
Właściciel nieruchomości zawnioskował o zmianę zabudowy jednorodzinnej z dopuszczeniem usług na zabudowę usługowo-mieszkaniową.
- Właściciele mają "mieszkaniówkę" z usługami a chcą odwrotnie - wyjaśniała projektantka planu.
- Czy właściwe jest zmienianie parametrów dla jednej działki, gdy stanowi ona element całości większego obszaru, to jest osiedla domów jednorodzinnych? Obszar jest zawężony do jednej działki. Wnioskodawca będzie mógł rozbudować budynek, poszerzyć, a co z budynkami sąsiednimi? Czy sąsiedzi wiedzą o tym? Dlaczego pozwala się na mniejszy udział procentowy powierzchni biologicznie czynnej niż ma to miejsce na działkach sąsiednich? Co z miejscami parkingowymi, których przy lokalach usługowych musi być więcej niż właściciel przewidział przy budowie obiektu jednorodzinnego? - dopytywała Małgorzata Bajowska. - Chcę usłyszeć, że panie urbanistki przeanalizowały cały plan, bo tu jest kwestia czy nie dojdzie do zakłócenia spokoju sąsiednich mieszkańców? Czy zmiana nie powinna obejmować kilku działek.
- Robimy analizę uwarunkowań, sprawdzamy wszelkie przesłanki i na podstawie tego dajemy koncepcję. Sąsiedzi mogą składać uwagi - odparła projektantka.
Obszar 5 – aleja Róż
Właściciel terenu zawnioskował do gminy o zmianę (zwiększenie) wskaźnika wysokości zabudowy o jedną kondygnację dla budynku LOK na skarpie nad Bugiem.
- Czemu w sąsiedztwie parku pozwala się na zabudowę o takiej intensywności: wysokość, 20 proc. powierzchni biologicznie czynnej? Jakie są przesłanki krajobrazowe za forsowaniem zabudowy o wysokości 15 metrów, cztery kondygnacje? Czemu urząd nie chce wzmocnić roli zieleni w stosunku do zabudowy na terenie o wyjątkowych w skali miasta warunkach przyrodniczych z uwagi na bezpośrednie sąsiedztwo rzeki i parku? Czy nie powinien znaleźć się w planie zapis o konieczności przedstawienia do wglądu społecznego proponowanego obiektu z uwagi właśnie na lokalizację terenu - pytała Małgorzata Bajowska.
- To jest zgodne ze studium - odpowiadała projektantka.
- Mówimy o terenie niezwykle urokliwym, ważnym dla miasta, z przystanią, statkami, kojarzącym się historycznie, o miejscu dla mieszkańców bardzo ważnym i teraz dowiadujemy się, że tylko 20 proc. tego terenu przeznaczamy na tereny zielone? Studium zezwala, ale daje ramy i analiza otoczenia wskazuje, że ten parametr mógłby oscylować nawet w granicach 60 proc. Jakie są przesłanki architektoniczne dla tej zmiany? Czy właściwe jest zmienianie parametru dla jednej działki? Czemu urząd nie chce wzmocnić roli zieleni z uwagi na sąsiedztwo rzeki i parku? - drążyła Małgorzata Bajowska.
- Wskaźników (jak wysokość, intensywność zabudowy, powierzchnia biologicznie czynna) nie rozpatrujemy każdego z osobna. Parametr intensywności zabudowy mówi, że nie może ona zająć więcej jak 3/10 powierzchni działki i to na poziomie kilku kondygnacji – odpowiadała projektant.
- Proszę państwa, my nie będziemy wywracać historii tego, co tu już zaszło. Teren jest zabudowany, utwardzony, bo tu istnieje plac manewrowy - uzupełniła Iwona Kozon.
- Dyskutujemy, bo chcemy coś zyskać dla miasta, by rozwijało się w sposób sensowny, zrównoważony - odparła Małgorzata Bajowska. - Wnioskujemy o więcej zieleni, bo inaczej może tam powstać rozległy parking a my tego nie chcemy, bo teren jest zbyt atrakcyjny. Nie chcemy takiego miasta. Nam się marzy zielone miasto, pięknie zagospodarowany brzeg rzeki, a urząd tego nie chce.
- Mamy dookoła park 4-hektarowy, z drugiej strony też teren zielony. Gdzieś muszą się odbywać inwestycje służące ogółowi. To jest miasto, to nie jest wieś - ripostowała Iwona Kozon.
- Przez kilkadziesiąt lat przymykacie oko, że jest tam tak mało powierzchni biologicznie czynnej i na dziś pozwalacie na to, że po uchwaleniu tego planu ktoś będzie mógł to zgodnie z planem zabudować. Dlaczego nie możecie uchwalić takiego planu, że powierzchnia biologicznie czynna wynosi 60 proc. i dalej pozwalamy go użytkować obecnemu właścicielowi, a gdy zmieni się właściciel, będzie mógł użytkować zgodnie z nowym planem - pytała Monika Ciskowska.
- Zmiana planu rzutuje na wartość terenu i w konsekwencji odszkodowania od gminy - odpowiadała Iwona Kozon.
- Jaką państwo macie wizję zagospodarowania tego terenu, na którym jest LOK? - zadał pytanie Piotr Płochocki.
- Nasza wizja to teren zabudowy usługowej z usługami nieuciążliwymi - mówila Iwona Kozon.
- A czy rozważaliście możliwość nabycia tej działki, tak strategicznej? - zainteresował się Piotr Adler.
- Rozmawialiśmy na ten temat pięć lat temu, trzy lata temu – jest duża rozbieżność co do ceny. Są jakieś granice, za które gmina może kupić - poinformowała Iwona Kozon.
- Ale jeżeli pozwolicie na to, żeby tak atrakcyjny teren miał jeszcze większą zabudowę, jego wartość wzrośnie. Macie narzędzie do tego, żeby to zablokować - zauważyły Małgorzata Bajowska i Danuta Rzempołuch. - Nie zmieniajmy warunków zabudowy, bo wtedy wartość tej działki jeszcze wzrośnie, bo plan zezwala na więcej kondygnacji. Dziś właścicielem jest LOK ale za chwilę może byc ktoś inny. Czy nie możecie państwo dowiedzieć się, jakie są plany?
- Inwestor nie musi informować nas o swoich zamierzeniach, nie jest zobowiązany mówić, co będzie robił teraz, za miesiąc czy dwa lata. Jeżeli coś jest zgodne z prawem i nie ma przeciwwskazań ogólnych społecznych… - zaczęła Iwona Kozon.
- Ale są… My się na to nie zgadzamy! - zareagowali uczestnicy dyskusji.
- Nie warto zmieniać tego planu. To będzie zerokosztowe dla gminy a dobre dla mieszkańców - podsumowała Małgorzata Bajowska.
- Proszę złożyć taką uwagę do planu - powiedziała Iwona Kozon.
Mieszkańcy ul. Szpitalnej już raz złożyli do Urzędu Miejskiego taki wniosek, ale ten go w całości odrzucił. Pod uwagą podpisało się 140 osób.
Obszar 6 – ul. Zapole
Zmiana w planie dotyczy dwóch działek jednorodzinnych, zabudowanych, u zbiegu z ul. Serocką. Właściciel jednej z nich wnioskował do gminy o zmianę przeznaczenia działki na wielorodzinną. Burmistrz zaproponował, aby pod takie przeznaczenie przekształcić obydwie nieruchomości (bez zgody właściciela drugiej działki). Gdy odezwały się protesty mieszkańców ul. Zapole, burmistrz z pomysłu wycofał się. Działki miałyby pozostać jako jednorodzinne. Ale uczestników dyskusji niepoki co innego.
- Czemu przewidzino tu tak mało powierzchni biologicznie czynnej - tylko 20 proc., podczas gdy na sąsiednich działkach jest to 30 a nawet 50 proc.? Czemu tak wysoki jest parametr intensywności zabudowy? Czemu dopuszcza się zabudowę szeregową na tym obszarze, mimo iż w sąsiedztwie bezpośrednim takiej nie ma i wcześniejszy plan też nie zezwalał? - dopytywała Małgorzata Bajowska.
- Plan w tym miejscu przewidywał zabudowę wielorodzinną i był taki współczynnik. Obecnie to teren jednorodzinny i te parametry zostały - odpowiadała Iwona Kozon.
- To regulacja, która sprzyja intensyfikacji zabudowy - skwitował Piotr Płochocki.
Obszar 7 – ul. Szpitalna
Jest to największy obszar w tym planie. Obejmuje 12 hektarów niezabudowanych terenów między ulicami Szpitalną, KEN a 3 Maja, na którym spółka "Palbor" chce zbudowac osiedle budynków wielorodzinnych. Spór toczy się o wysokość i intensywność zabudowy terenu.
- Dlaczego tak intensywnie, dlaczego taka wysokość zabudowy, dlaczego tak mało powierzchni zielonej na tym terenie? - dopytywała Monika Ciskowska.
- Mamy tu 12 ha, z tego 2,5 hektara to powierzchnia biologicznie czynna, do tego 2,5 hektara dróg itd. Zostaje 7 hektarów do zabudowy. Państwo przedstawiacie to jako osiedle dla 10 tysięcy mieszkańców. Porównałam to z istniejącymi osiedlami w Wyszkowie. Na osiedlu Kościuszki mieszka 1600 osób, na Norwida – 1700 osób, na 3 Maja – 1800. Dołóżmy do tego 500, ale na litość boską nie 10 tysięcy! Nie przedstawiajmy wizji, które są troszeczkę na wyrost - odniosła się Iwona Kozon do szacunków mieszkańców na temat wielkości przyszłego osiedla.
Naczelnik przypomniała, że plan zagospodarowania od dawna dopuszczał na tym terenie zabudowę wielorodzinną.
- Ale przewidywała do 4 kondygnacji a teraz mówimy o 6 kondygnacjach - odparła Monika Ciskowska. - Na czyj wniosek taka zmiana?
- Zmiany są na wniosek właściciela terenu, firmy "Palbor" - poinformowała Iwona Kozon.
- To skoro firma "Palbor" wystąpiła, to niech sobie na swoim terenie stawia blok, a dlaczego gmina też zmienia przeznaczenie swoich działek? - dopytywała Monika Ciskowska.
Z zupełnie przeciwstawnym pytaniem wystąpił z kolei Krzysztof Godleś, przedstawiciel właściciela terenu:
- Dlaczego ta zabudowa jest 6-kondygnacyjna? Pierwotnie było dopuszczone 8 kondygnacji - tak jak dopuszcza studium - a państwo pod presją sąsiadów zmniejszyliście ją do 6 - zarzucił gminie.
- Zweryfikowaliśmy ją na wniosek sąsiadów (mieszkańców ul. Szpitalnej) - poinformowała Iwona Kozon.
- Ograniczenie wysokości zabudowy do 6 kondygnacji powoduje ograniczenie naszych praw i możliwości korzystania z tej działki - stwierdził Krzysztof Godleś.
- Nieprawda. Państwo wiedzieliście, co kupujecie, a to w dużej części był obszar dla zabudowy jednorodzinnej i wciąż ona tam jest. Wiedzieliście, co kupujecie. Kupiliście, a teraz macie pretensje, że nie możecie zbudować czegoś, co wam fantazja przyniesie? Nie możecie oczekiwać od urzędu, żeby zaspokoił wasze ambicje zmieniając plan, bo urząd też dba o nas i o interes miasta - odparła Małgorzata Bajowska.
- To jest interes miasta, bo powstanie tam ładne osiedle - zapewnił ją Krzysztof Godleś.
- Państwo zbudujecie osiedle i sprzedacie mieszkania, przestając być ich właścicielem. A powstanie osiedle o takiej intensywności zabudowy, że okna w okna będą zaglądały - nie ustępowała Małgorzata Bajowska.
- Popatrzmy na to "getto", które powstało przy ul. Chopina. My chcemy zabezpieczyć najlepiej interes społeczny - powiedział Piotr Płochocki.
- Ulica Chopina to jest ścisłe Centrum, zupełnie inaczej traktujemy tam zabudowę - zauważyła Iwona Kozon. - A i tam mieszkańcy mówią, że nie chcą takiej wysokiej zabudowy, że ona powinna powstawać na obrzeżach miasta...
- To znaczy, że nikt tego nie chce. Nie chcemy takeigo miasta! Może państwo deweloperzy powinni wyciągnąć wnioski z tego, co mówią mieszkańcy, że nie chcą wysokich budynków? Oczekiwania społeczne saąinne - chcemy bardziej zielonych, sensownych osiedli, gdzie zieleń będzie pięknie uzupełniała architekturę - mówiła Małgorzata Bajowska.
- Nam zależy na tym, żeby to było fajne, zielone osiedle - zapewniał Krzysztof Godleś.
- To jest tak mało prawdopodobne. Bylibyśmy bardzo wdzięczni, gdybyście to zrealizowali, ale trudno mi w to uwierzyć. Wszystkie wasze dotychczasowe inwestycje były realizowane w sporym konflikcie społecznym - odparł Adam Lamparski.
Małgorzata Bajowska pytała, dlaczego wzdłuż ulicy Szpitalnej nie można kontynuować zabudowy jednorodzinnej, nawiązując do istniejących już domów.
Przedstawiciel dewelopera zaproponował niezabudowany pas zieleni odgradzający istniejące budynki od planowanwego osiedla bloków.
- Rozumiem pana intencje... „My się zgodzimy na pas zieleni od strony domów przy ul. Szpitalnej, ale wy się zgódźcie na osiem kondygnacji…" - rozszyfrował Adam Lamparski.
- Osiem kondygnacji, ale w środku osiedla... - dodał Krzysztof Godleś.
- Pan próbuje nas kupić. Tak to nie ma! - odparła Monika Ciskowska. - Czy wie pan, co się będzie działo, jak przed godz. 8.00 ruszy do pracy całe to osiedle, ulice przy których mieszkamy, a dodatkowo Rybno, Gulczewo, Tulewo, Rybienko…? - dopytywała.
- Czy w ogóle miasto robiło jakieś analizy zapotrzebowania na mieszkania? Załóżmy, że "górka" na rynku mieszkaniowym potrwa jeszcze może dwa, trzy lata, a potem koniunktura się skończy. Wówczas deweloper, który do tego czasu zrealizuje tylko pewien etap osiedla, postanowi się wycofać, sprzeda teren i co z tego zostanie takie niedokończone osiedle? - rozważał Piotr Płochocki.
- Nie wybiegajmy za daleko przyszłość.. - odparła Iwona Kozon.
- Ależ wybiegajmy! Najstarszy budynek wielorodzinny w Wyszkowie pochodzi bodaj z 1954 roku. Na tyle lat powstają te budynki. Nie możemy myśleć o tym mieście jako o wysepkach, tylko jako o całości, bo ta zabudowa będzie istnieć może nawet sto lat. Nas nie będzie, a to będzie nadal funkcjonowało. Dlatego myślmy, wybiegając w przyszłość - zaprotestował Piotr Adler.
- Projekt osiedla nie jest jeszcze skończony, nie mamy precyzyjnych danych, ile mieszkań tam powstanie. Szacujemy, że zamieszka tam maksymalnie do 800 - 1000 osób, z tym, że w wielu etapach - próbował wyjaśniać Krzysztof Godleś. - Chcemy się oddzielić te 25 metrów, zrobić dużo zieleni. Nam zależy, żeby to było najlepsze osiedle w Wyszkowie. To jest w naszym interesie, żeby to fajnie wyglądało. Planujemy mniejszą intensywność zabudowy, ale chcielibyśmy w środku mieć jakąś dominantę, jeden - dwa, może trzy wyższe budynki (8 kondygnacji), aby zejść do czterech czy nawet trzech kondygnacji. Złożymy taki wniosek do planu, gdzie pokażemy ten pas zieleni, nieprzekraczalną linię zabudowy jako strefę izolacyjną i w tym wniosku złożymy, że chcemy zmniejszyć te wskaźniki intensywności, natomiast wystąpimy, o dwa, trzy budynki wyższe, do 8 kondygnacji, bo studium nam to umożliwia. W przeciwnym razie to ograniczy nasze prawo do decydowania o własności terenu - zapowiedział przedstawiciel właściciela terenu Krzysztof Godleś.
- Prawo na dziś pozwala wam na cztery kondygnacje - przypomniała Małgorzata Bajowska.
- Skoro szacujecie państwo około 250 mieszkań a na rodzinę dziś przypada średnio 1-,1,5 samochodu, to jak państwo oceniacie wpływ tej zabudowy na ruch na tym osiedlu? - dopytywał Piotr Adler. - Przecież jest jeszcze szpital, ZDZ, przedszkola, osiedla, tiry i rondo przy "Białym Domu". J ja się boję permanentnego "korka". Czy miasto ma jakieś plany budowy nowego wiaduktu, kładki, żeby ten problem komunikacyjny rozładować?
- Najlepszym rozwiązaniem jest budowa obwodnicy północnej przez GDDKiA i wyprowadzenie ruchu poza miasto - odpowiedziała Iwona Kozon.
Obszar 8 – ul. 3 Maja
Zmiana dotyczy terenu przy ul. 3 Maja naprzeciwko szpitala. Wnioskodawca jest właścicielem trzech działek między zjazdem nad dawny most pontonowy a "Wodbudem", które nabył od gminy. Środkowa działka ma obecnie inne przeznaczenie niż dwie sąsiednie - jest ona usługowa, a właścicel wnosi o zmianę na działkę pod zabudowę wielorodzinną z usługami. W związku z tym zmienią się wskaźniki intensywności zabudowy.
- Dlaczego tam pozwalamy na zabudowę do 20 metrów? To jest skarpa - zauważyła Monika Ciskowska. - Czy jako miasto musimy się godzić na tak wysoką zabudowę? W dodatku to jest skarpa...
- Czy przeanalizowano konsekwencje krajobrazowe dla terenu i miasta z uwagi na dozwolenie zabudowy o takiej intensywności i wysokości? Czemu tak mały jest udział procentowy powierzchni biologicznie czynnej? Czy plan nie powinien chronić obszarów nadbrzeżnych? Czy przeanalizowano wpływ tak wysokiej i rozległej zabudowy w korytarzu przewietrzania miasta na zanieczyszczenie powietrza? - pytała Małgorzata Bajowska.
- Jest tam teren osuwiskowy, ale nie ma przeciwwskazań. Konserwator zabytków nie wniósł uwag - odparła projektantka planu.
- Czy ta zabudowa nie stoi w linii korytarza powietrznego? - pytał Piotr Płochocki.
- Gdyby tak było, nie dostalibyśmy uzgodnienia w tym zakresie. Także z geologiem powiatowym i wojewódzkim były uzgodnienia. Milcząca zgoda jest traktowana jako uzgodnienie - usopkajała Iwona Kozon. - Skarpa jest stabilna, nieerozyjna. To skarpa polodowcowa. Pałac Skarżyńskich na niej stoi i to najlepszy dowód, że skarpa jest stabilna - dodała.
Obszar 9 – ul. Złotych Kłosów
- Tam jest około dwudziestu działek. Na dziesięciu stoją już domy, zaczynają powstawać kolejne. Ten plan obejmuje 7 z 20 działek. Nie rozumiem, dlaczego na terenach, gdzie już trwają budowy lub są domy, zmniejsza się planem wskaźnik powierzchni zabudowy i zamienia się go na intensywność zabudowy do 0,7? Czyli działkę o powierzchni 1000 m kw. można będzie zabudować na 700 m kw. Dlaczego zmniejsza się powierzchnię biologicznie czynną? Dlaczego zmniejsza się szerokość działki, wprowadzając możliwość zabudowy szeregowej? Dla mnie to łamanie zasad sprawiedliwości społecznej. Dlaczego wprowadza się w centrum tych działek możliwość zabudowy szeregowej i zwiększa się ich wysokość? Maksymalna wysokość zabudowy jest obecnie 10 metrów, a dla tych siedmiu działek podnosi się do 12 metrów? - stawiała pytania Monika Ciskowska.
- Jeśli macie państwo uwagi, proszę złożyć je na piśmie - odpowiedziała Iwona Kozon.
- To jest wtłaczanie w zabudowę jednorodzinną możliwości pobudowania szeregowca - dodał Hubert Ciskowski. - Na czyj wniosek są proponowane te zmiany?
- To jest inicjatywa urzędu, nie wynika z wniosku inwestorów. To wynika też ze studium, które to dopuszcza - poinformowała Iwona Kozon.
- Tu była jasna motywacja czyjaś... - skwitował Hubert Ciskowski.
- Jak mamy wierzyć w dobrą wolę urzędu, skoro są wysuwane takie dziwne zmiany, o które sam inwestor nie wnioskował? - dopytywali mieszkańcy.
W odpowiedzi usłyszeli ponownie, że moga składać uwagi do planu. Ale mieszkańcy przypomnieli też, że przy poprzednim wyłożeniu projektu tego planu składali uwagi i wszystkie one zostały przez burmistrza odrzucone. Mimo to zamierzają złożyć je ponownie. Mają na to czas do 8 kwietnia.