- Jestem przedstawicielem partii prawicowej - rozpoczął spotkanie Janusz Korwin-Mikke - a prawica to są ludzie, którzy wierzą w wartości europejskie, zupełnie inne niż unijne. To, co w Europie nazywało się dobrem, w Unii nazywa się złem i odwrotnie. Kiedy rządziły te pierwsze wartości, to Europejczycy rządzili całym światem, a teraz przyjeżdżają Arabowie i Murzyni i nas kolonizują. Czytałem zawsze, że jak kupcy europejscy przyjeżdzali do Afryki, to sprzedawali Murzynom paciorki i koraliki, a teraz jak byłem we Włoszech to widziałem Murzynów jak przyjeżdzają i sprzedają Europejczykom paciorki. Sytuacja się odwróciła, bo dorwała się do władzy w Europie czerwona hołota. Lewica jest czymś obrzydliwym. Zbawieni będą po prawicy, potępieni po lewicy, dwie lewe ręce, robić lewe interesy. Prawo, prawnie, poprawnie. Okazuje się, że dzisiaj młody człowiek uważa, że lewicowe oznacza coś normalnego, a nie obrzydliwego, a nawet dobrego. Partie prawicowe domagają się powrotu wartości europejskich, w odróżnieniu od partii socjalistycznych, takich jak PiS, PO, PSL, Partia Razem czy SLD.
Podczas spotkania poruszono sprawy bezpieczeństwa w państwie oraz niżu demograficznego i wolności obywatelskich:
- Jak mam ochotę zapić się na śmierć, to mam do tego prawo. Jestem dorosłym człowiekiem. Czym się różni dorosły człowiek od dziecka? Dziecku nie wolno się zapić na śmierć, bo rodzice go pilnują, a człowiek dorosły ma do tego prawo. Dziecku to dorosły każe zapiąć się pasem, a dorosły się zapina albo nie zapina. Proszę sobie wyobrazić wolnego człowieka lat temu 200-300. "Panie D’Artagnan, proszę się przypiąć do konia paskiem, bo może Pan spaść i się zabić" - to by się taki człowiek roześmiał. Jak to? To ktoś wie lepiej ode mnie co jest dla mnie korzystne? Dzisiejszy Europejczyk jest niewolnikiem, który uważa za coś normalnego, że jego właściciel każe mu się przypiąć pasem do własnego samochodu. Uważa, że ktoś może mi nakazać coś dla mojego własnego dobra. Oczywiście, państwo może mi nakazać coś, żebym nie szkodził innym, ale że ktoś inny wie co jest dla mnie dobre? To jest naruszenie zasady człowieczeństwa. Jesteśmy tylko małymi dziećmi, niewolnikami, głupim bydlęciem. Ludzie to polubili, muszą Państwo wiedzieć, że większość niewolników w Rzymie to byli ludzie, którzy się dobrowolnie zgłosili na niewolnika. Sami sobie nie dawali rady - odniósł się do kwestii wolności Janusz Korwin-Mikke.
Podczas spotkania polityk przedstawił poglądy swojej partii na miejsce kobiet w polityce oraz na sposoby zapewnienia im bezpieczeństwa:
- Płeć odgrywa tutaj dużą rolę. Kobiety przywykły do tego, że ktoś się nimi opiekuje. Uważają za coś normalnego, że ktoś się nimi opiekuje. Wiele razy w życiu mi się zdarzało, że moja kobieta mówiła jak zrobiła jakąś głupotę „Dlaczego mi nie zabroniłeś?”. Mężczyzna tak nigdy nie powie, ale kobiety tak mówią. Kobieta uważa, że ja, jej opiekun powinienem jej był zabronić. Dlatego lewica tak nalega, żeby kobiety miały więcej do powiedzenia w polityce, bo będą głosowały za państwem opiekuńczym, a nie państwem, gdzie panuje zasada chcącemu nie dzieje się krzywda. Kobiety głosują za takim miękkim, bezpiecznym państwem, gdzie właściciel się troszczy o wszystko. Mężczyzna zawsze ceni ryzyko, nie bezpieczeństwo. Podstawowym hasłem socjalizmu jest bezpieczeństwo. Postęp i rozwój nie pochodzi z bezpieczeństwa, tylko z ryzyka. To mężczyźni ryzykują, a nie kobiety. Ślimaki nie podbijają świata. To my podbijmy świat. Nie żółwie, nie ślimaki, nie bezpieczeństwo, tylko agresja, rozwój, ryzyko. Żądzą ludzie, którzy umieją ponosić ryzyko, którzy umieją się bić. My mężczyźni musimy zapewnić naszym kobietom bezpieczeństwo, ale to my im to zapewniamy, a nie rząd. Te różnice się zacierają przez wartości lewicowe, w tym celu cynicznie wykorzystują kobiety. Kobiety, które mają prawo do bezpieczeństwa. Żeby zapewnić kobiecie dobrobyt to był mężczyzna, a nie państwo. On się czuł bezpieczny, on miał te dzieci. W momencie, w którym kobiety dostają pieniądze mężczyźni czują się niepotrzebni i porzucają rodziny.
Zwrócił także uwagę, na wychowywanie dzieci i ich edukację:
- Jak ja mam sukę i suka ma szczeniaki, to kto decyduje o tym, żeby je zaszczepić? Suka czy jej właściciel? Właściciel. A jak Wy macie dzieci, to kto decyduje o tym, żeby je zaszczepić? Wy czy Wasz właściciel? Wasz właściciel. Ludzie się z tym godzą, że to nie są ich dzieci. Jak była komuna i się zdarzyło, że dziecko wyleciało z okna i się zabiło, bo matka była zajęta czymś w kuchni, to wszyscy współczuli tej rodzinie, tej matce. Dziś ta matka idzie do więzienia za brak opieki nad państwowym dzieckiem. Dziecko już nie jest tej matki, to nie matka poniosła straty, to państwo poniosło straty. Była złą opiekunką państwowego dziecka. Dziś państwo może zabrać rodzinie dziecko, dać do domu dziecka, dać do rodziny zastępczej. W ustroju niewolniczym jest to normalne, bo to dziecko należy do pana. Kiedyś u ludzi wolnych dziecko należało do rodziców - mówił. - Uważają, że to normalne, że to nie rodzice decydują o tym czego uczy się dziecko. Kiedyś decydował o tym ojciec, bo miało utrzymywać na starość jego i matkę. Dziecko niewolnika będzie pracowało nie na ojca i matkę tylko na właściciela i słuszne jest, że właściciel niewolnika decyduje o tym, czego uczy się dziecko niewolnika. To jest bardzo wygodne. Dawniej człowiek wybierał szkołę dla dziecka, a za dwa miesiące żona przy kolacji, nie daj Boże jeszcze przy dzieciach, mówiła coś Ty wybrał za szkołę dla dziecka. Teraz jak programy szkół są jednakowe, siedzimy z żoną wesoło przy kolacji i psioczymy tylko na ministra edukacji, że są złe programy szkolne, źli nauczyciele itd. My nie ponosimy żadnej odpowiedzialności. Gdzie byśmy dziecka nie posłali, taki sam program szkolny jest.
- Wprowadzając koedukację cofnęliśmy nas o cztery tysiące lat - kontynuował Korwin-Mikke. - Tylko prymitywne społeczeństwa mają koedukację. W normalnych krajach nie ma koedukacji. Dlaczego nie ma? Z bardzo prostej przyczyny. Szkoły męskie, zawsze to mówiłem, mają zawsze poziom znacznie wyższy od szkół koedukacyjnych, ale dwa lata temu przeczytałem program, że szkoły żeńskie też mają poziom znacznie wyższy niż szkoły koedukacyjne. Powstaje pytanie, dlaczego nasi właściciele narzucają nam koedukację? Chcą, żeby niewolnicy byli głupi, żeby można im było wmówić każdą głupotę, np. globalne ocieplenie.
Janusz Korwin -Mikke opowiedział o podejściu swoim oraz partii Wolność do przynależności Polski do Unii Europejskiej:
- Ponieśliśmy szkody moralne. Dziecko mówi daj, uważa że coś mu się należy, za darmo. Dzisiaj dorośli ludzie uważają, że im się coś należy, bez pracy. Ludzie traktowani jak małe dzieci, po jakimś czasie zaczynają zachowywać się jak małe dzieci. Tak właśnie jest dzisiaj. Bardzo wygodnie jest być małym dzieckiem. Tak to właśnie wygląda. Przerobiono wolnych Europejczyków na niewolników. Za to właśnie nienawidzę Unii Europejskiej, tej ideologii, która za nią stoi. Unia całkowicie zniszczyła Europę. Ja to mówiłem przez trzy i pół roku w Unii Europejskiej i przeżyłem ogromny triumf, kiedy Jan Klaudiusz Juncker powiedział, że nie jesteśmy już wzorem dla nikogo, to my musimy się uczyć od innych jak gospodarować, jak prowadzić życie, że dzieci się nie rodzą, że nie ma rozwoju gospodarczego, że Rosja jest normalnym krajem a Putin jego przyjacielem. Nagle się okazało, że najsilniejszy człowiek w Unii mówi to samo co ja. Umiera Europa, nie rodzą się dzieci. Ludzie dzieci nie mają. Przyjeżdżają muzułmanie, oni dzieci mają. Opanują, ich będzie świat. Świat należy do tych narodów, które mają dzieci i je dobrze wychowują. Naruszyliśmy podstawy wolnego człowieczeństwa. Likwidując karę śmierci, cofnęliśmy nas o cztery tysiące lat.
- Jak może człowiek inteligentny wierzyć w demokrację? - pytał polityk. - Demokracja to są rządy większości, a każdy wie, że głupich więcej niż mądrych. Jeżeli wprowadzimy demokrację, to oczywiście musi być głupota. Teraz co każdy rząd jest tylko gorzej. Kiedyś tak nie było, a to dlatego, że kiedyś nie było demokracji. Trzeba naprawdę mocnej tresury, żeby wbić niewolnikom do głowy, że demokracja jest czymś dobrym - prezes ostro skomentował system panujący w Polsce. - Niepodległość już straciliśmy, ale mamy jeszcze dużo autonomii w Unii Europejskiej.
Janusz Korwin-Mikke poruszył także temat polskiej służby zdrowia.
- Właściciel szpitala ma się bać, lekarze i pielęgniarki mają się bać, że jak będą źle leczyć to zostaną wywaleni na zbity pysk. Wtedy dopiero pacjent będzie dobrze leczony.
Janusz Korwin-Mikke chce zlikwidować Ministerstwo Zdrowia, wydziały zdrowia oraz Narodowy Fundusz Zdrowia oraz jego oddziały.
- Chorych leczy 50 tysięcy, a pozostałe 80 tysięcy pracuje w funduszach - podsumował pracę 130 tysięcy lekarzy w Polsce. - Lekarze rezydenci domagają się pensj 6.200 zł. Nie wiem czy jest to dużo, czy nie. Wiem tylko, że w normalnym kraju taki lekarz początkujący poszedłby gdzieś na wieś i przyjmowałby dziennie 30-40 pacjentów, którzy płaciliby 10 zł za wizytę. Daje to 7,5 tysiąca na miesiąc. Po roku, dwóch przeniósłby się do powiatu i tam brał za wizytę 20 zł.
- Musimy dokonać kontrrewolucji. - zwrócił się do zebranych Korwin-Mikke. - Nie na ulicach, tylko w głowach. Trzeba zrozumieć, że jesteśmy okłamywani od początku do końca. Jeżeli mówią Wam, że dzięki ich działalności w budżecie jest o 10 mld zł więcej, to znaczy, że my mamy o 14 mld zł mniej. To nie my mamy pieniądze, to ta banda złodziei je ma.
Podczas spotkania polityk negował również ilość zasiłków w kraju oraz sposób ich rozdysponowania. Był także czas na pytania od uczestników spotkania.
- Czy warto teraz wyjść z Unii czy pozostać w niej? - padło pierwsze pytanie.
- Teraz to nie ma już znaczenia - odpowiedział Janusz Korwin-Mikke - To się po prostu rozpada. Unia jest bankrutem. Należy to wszystko przeczekać i zachowywać się tak, żeby sami chcieli nas wyrzucić.
- Jaki stosunek do religii i Kościoła ma partia Wolność?
- Nie będzie się u nas Kościół szarogęsił, nie będzie rządził. Kościół jest od kształtowania postaw wiernych, a nie od tego, żeby bezpośrednio wpływać na rząd - odpowiedział polityk - My się nie boimy Kościoła.
Po spotkaniu sympatycy mogli zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie z Januszem Korwinem-Mikke, a także kupić książki jego autorstwa.