Fani domyślą się, że piszemy o FairyTaleShow. Zespół powstał w 2011 roku, gra rockowe utwory zarówno swoje, jak i covery. Jeśli już śpiewają czyjąś piosenkę - robią to po swojemu, interpretując każdą nutę na swój sposób. Mieliśmy okazję przez chwilę porozmawiać z chłopakami i zobaczcie czego się dowiedzieliśmy.
K: Jakie motywy kierowały Wami, żeby wziąć udział w Must Be The Music? Jest mnóstwo młodych utalentowanych ludzi, którzy nie mają odwagi wystąpić przed większą grupą odbiorców z uwagi na krytykę, a jak było z Wami?
FTS: Nie mamy problemu jeśli chodzi o krytykę. Jesteśmy młodzi, wierzymy w siebie i w naszą muzykę. To były takie nasze dziecięce marzenia. Na początku wiadomo, nie było łatwo. Uczyliśmy się, oglądaliśmy programy telewizyjne i myśleliśmy „kurde, my byśmy tam zrobili niezłą rozróbę”.
Chodziło nam o to, żeby pójść do programu, zrobić fajne show, bez wyrachowania i gwiazdorstwa. Uważamy, że nasz występ właśnie taki był – naturalny i bardzo fajny (śmiech). Nie patrzymy na to w ten sposób, ze osiągnęliśmy już sukces i koniec. Wierzymy, że to dopiero początek naszych sukcesów. Mamy również świadomość popełnianych błędów, ale staramy się je naprawiać, a mamy nadzieję, że nasi fani są niezwykle wyrozumiali i wybaczą nam potknięcia. Dla nich właśnie będziemy szli do przodu.
K: Doszliście do finału IV edycji MBTM, jakie przywileje czekały na Was po programie?
FTS: Pomimo tego, że nie zwyciężyliśmy, to czujemy się zwycięzcami. Dzięki udziałowi w MBTM zagraliśmy mnóstwo fajnych koncertów. Program dał nam przede wszystkim rozpoznawalność. Jesteśmy szczęśliwi, że publiczność przyjmuje nas z wielkim entuzjazmem. Program był świetną przygodą i furtką do naszej kariery.
K: Nie ma co ukrywać – jesteście już popularni. Powiedzcie mi o minusach Waszej sławy, czy zauważacie już jakieś?
FTS: Wiesz, to jeszcze nie jest tak, że mamy popularność, która mogłaby w jakiś sposób boleć. Ostatnio właśnie rozmawialiśmy trochę na ten temat z chłopakami i stwierdziliśmy, że chcielibyśmy zostać takimi zwykłymi ludźmi, którzy robią swoją muzykę, a nie stają się od razu celebrytami. Podoba nam się takie normalne życie, które wiedziemy, mamy fajne przygody, spotykamy mnóstwo świetnych ludzi i to jest ok. Są to chwile i wspomnienia, których nie da się sprzedać.
K: Jesteście w stanie zostawić wszystko co macie, czyli rodziny, szkoły itd. i zacząć wieść życie muzyków? Myślę, o ciągłych trasach koncertowych, życiu na walizkach, itp.?
FTS: Zdecydowanie tak. Każdy z nas robi coś innego poza muzyką, ale uważamy, że najlepiej wychodzi nam granie. To jest coś, w czym wszyscy czujemy się najsilniejsi. Każdy człowiek ma pragnienie, żeby być w czymś dobrym, a nasze pragnienia skupiały się na graniu w zespole. Naszym zdaniem najfajniejsze jest robić to, co kochamy, a jeśli dodatkowo sprawiamy tym radość innym , to już mega super. Na starość będziemy wspominać i cieszyć się ze wszystkich chwil spędzonych z zespołem.
K: Pracujecie razem jakiś czas, od 2011 roku. Cały czas jesteście paczką dobrych przyjaciół, czy zdarzają się jakieś kłótnie i ciche dni?
FTS: Zawsze się kłócimy i zawsze jesteśmy dobrymi przyjaciółmi. Kłócimy się, ponieważ każdy z nas ma bardzo indywidualną osobowość, ale przede wszystkim jesteśmy wobec siebie szczerzy. Ostatnio nawet, bardzo się wydarłem na Adasia podczas próby, ale potrafiłem przyjść i powiedzieć przepraszam. Najważniejsze jest to, żeby po jakiejś tam wymianie zdań potrafić się dogadać. Mamy ze sobą jakieś ciche dni niekiedy, ale zawsze wszystko kończy się dobrze. To jest właśnie siła naszej przyjaźni.
K: Na okładce waszej płyty jest sowa. Czy to coś oznacza, czy po prostu lubicie sowy?
FTS: Nasza płyta jest dedykowana naszemu przyjacielowi Jackowi Sowie, który odszedł niedawno, wskutek choroby nowotworowej. Zawsze było nas pięciu. Jacek był artystą. W ostatnim okresie tworzył bardzo dużo prac w kolorze niebieskim, stąd też nasza płyta nazywa się blue i jest cała w tym kolorze. Był to wyraz tego, że nie potrafiliśmy zrobić nic innego. To było najwłaściwsze. Płyta miała wyjść, Jacek miał zrobić grafikę i nie zdążył… Dlatego postanowiliśmy wykorzystać jego własne logo, którego wszędzie używał, żeby ono żyło dalej. Chcemy, żeby to trwało w przestrzeni publicznej. Wtedy pamięć o nim też nie zniknie. Pamiętajcie zatem, że to nie jest nasze logo, to jest logo Jacka. Powiem Ci, że nigdy w życiu nie byłem z niczego tak dumny jak z tego, że zrobiliśmy właśnie taką okładkę. To była najbardziej prawdziwa rzecz.
K: Czy w najbliższym czasie planujecie wydanie nowej płyty?
FTS: Nie. Kończymy karierę (śmiech). Oczywiście żartujemy, jesteśmy w trakcie tworzenia materiału na nową płytę. Uważamy, że jeśli pierwsza płyta się kończy – nowa się zaczyna. U nas nie jest możliwe wyczerpanie pomysłów. Chcemy zatem dawać ludziom dużo płyt. Ta będzie zupełnie inna od poprzedniej, ale mamy nadzieję, że Wam się spodoba.
K: Wielkie dzięki Panowie.
Zapraszam do obserwowania chłopaków na facebooku. Znajdziecie tam wszystkie nowinki dotyczące zarówno zespołu, jak i nadchodzącej płyty. Warto!