 |
Zacznijmy od tego kim właściwie jesteś? |
 |
Nazywam się Michał Jeżak i jestem balsamistą zwłok. Pracuję w krematorium oraz w domu pogrzebowym w Wyszkowie. |
 |
Skąd pomył na taki zawód?
|
 |
Nie lubię stać w miejscu, lubię się rozwijać. Każdy teraz patrzy na piękno, wszyscy dążą do tego, żeby mieć ładny samochód, ładne ubranie, dobrze prosperującą firmę, a mało kto patrzy na takie szczegóły, jak na przykład ładne przygotowanie do pochówku. W moim przypadku było tak, że najpierw zaczynałem jako normalny pracownik, jeździłem do pogrzebu, przygotowywałem ciała zmarłych. Widać było, że rodziny są zadowolone z mojej pracy. Ja lubię komuś pomagać. Największą satysfakcją daje to, gdy zdarzy się, że rodzina przyjdzie i powie, dziękuje bardzo. Następnie jeździłem po całej Europie, przewoziłem ciała do Polski. Od 5 lat pracuję w krematorium, aż w końcu stwierdziłem, że chcę robić coś dalej, najpierw zrobiłem sobie kurs z kosmetyki pośmiertnej, tam poznałem nowoczesne metody dzięki którym to ciało ładnie wygląda. Kolejnym etapem była właśnie balsamacja. |
 |
Czym dokładnie się zajmujesz, co robi balsamista? |
 |
Przygotowuje ciało do pochówku. Tak, żeby rodzina gdy zobaczy trumnę nie widziała już cierpienia tej osoby, a zmarły wyglądał jakby spał. Żeby rodzina jak najmniej przeżywała tę rozłąkę. |
 |
No dobrze, ale co robisz z tym ciałem? |
 |
Myję, dezynfekuję, ubieram... |
 |
Tak, ale w każdym domu pogrzebowym jest osoba, która się tym zajmuje, więc po co Ci w ogóle te kursy? Czym różnisz się od zwykłego pracownika domu pogrzebowego? |
 |
Ja konserwuję ciało. Krótko mówiąc, gdy ja wykonam swoją pracę nie ma np. sinych paznokci, sinej twarzy czy uszu, wraca naturalny kolor skóry. Sprawiam, że zmarły wygląda naturalnie.
|
 |
Jaką szkołę musiałeś ukończyć, żeby zostać balsamistą? |
 |
Uczyłem się w Polskim Centrum Balsamacji i Tanatokosmetologii Adam Ragiel. Pierwszy kurs robiłem w Warszawie, następny w Olsztynie, trwał 4 miesiące. Tam mieliśmy aż 32 godziny wykładów z anatomii i potem 200 godzin intensywnych warsztatów. Od samego rana, do ciemnej nocy tylko balsamowanie, ćwiczenia, praktyka. Każdy praktycznie przypadek musiałem przećwiczyć. Siedzieliśmy w prosektorium i się uczyliśmy. |
 |
Ćwiczyliście na jakiś manekinach? |
 |
Nie, ćwiczyliśmy na zmarłych za piśmienną zgodą ich rodzin. Tylko tak mogliśmy się nauczyć jak ciało reaguje na wszystkie środki, które stosujemy. |
 |
Trudno Ci było przyzwyczaić się do tego, że pracujesz ze zmarłymi? |
 |
Na początku na pewno nie było łatwo, ale to zależy wszystko od podejścia. Moje jest takie, że przecież ja pomagam, pomagam ulżyć w cierpieniu. To mnie nakręca. A jeśli chodzi o obcowanie ze zmarłymi, to jakoś nie miałem problemu. Na przykład nigdy nikt mi się nie śnił, bo przecież ja nikomu nie robię krzywdy. Jedyne co mnie przeraża to jakieś bliskie mi osoby, znajomi. Wyszków to nie jest duże miasto, więc często zdarza się, że na moim stole pojawia się ktoś kogo znam. No i oczywiście dzieci, do widoku zmarłego maleństwa nigdy nikt nie jest w stanie się przyzwyczaić, tak myślę. |
 |
Nie boisz się zmarłych? |
 |
Żywych się trzeba bać, nie zmarłych. Zdarza się, że przesiaduję w pomieszczeniu ze zmarłymi nawet w nocy. |
 |
Nie zastanawiasz się nad historiami osób, które do ciebie trafiają? Nie ciekawi Cię co ten ktoś robił wcześniej, czy miał rodzinę, dzieci? |
 |
Trochę tak. Ponieważ ja też mam kontakt z rodzinami zmarłych. Często się zdarza, że oni dużo opowiadają. Jakby sami chcieli zająć sobie czymś myśli. Tak jak wspominałem Wyszków to nie duże miasto, więc większość osób się po prostu kojarzy. Zdarza się, że ktoś zadzwoni i prosi abym się zajął ich bliskim bo zostałem polecony. Myśli się nad tym, ale staram się to myślenie wyłączyć, bo inaczej po prostu bym zwariował, tylko nie zawsze się da. Nie jestem bez serca, jak widzę rozpacz rodziny to ciężko jest powstrzymać emocje. |
 |
Ludzie najczęściej kojarzą Was jako smutnych Panów, wyobrażając sobie, że tacy też jesteście na co dzień. |
 |
Powagi wymaga etyka mojego zawodu, to nie są śmieszne rzeczy. Trzeba umieć zachować się stosownie do sytuacji, ale mamy też przecież życie prywatne. Na pewno staram się nie przynosić pracy do domu. Przekraczając drzwi domu pogrzebowego, zostawiam to wszystko za sobą. Nie zawsze się udaje, ale to nie jest tak, że skoro mam taki rodzaj pracy, to chodzę cały czas w żałobie. Umiem się bawić, umiem się śmiać.
|
 |
Jak pierwszy raz o Tobie usłyszałam, pomyślałam: ale jak to? Kto teraz zawija ciała w bandaże i robi z nich mumie? To było moje pierwsze skojarzenie, myślę jak większości. Przełam ten stereotyp.
|
 |
Nie. To jest zupełnie coś innego. To nie jest starożytny Egipt. Kiedyś, żeby zrobić balsam potrzeba było kilku dni. Wyciągało się ze zmarłego wszystkie trzewia itd. My nie robimy mumii. Wszystko się zmieniło. Ja mam specjalne płyny, pompę, narzędzia. To zupełnie coś innego. U mnie taki zabieg trwa około 2 godzin. Natychmiastowo też widać efekty. |
 |
Może mam złe wyobrażenie, ale co jeszcze mi się kojarzy z balsamacją zwłok? To, że to ciało już nigdy się nie popsuje, że będzie wiecznie w takim idealnym stanie. Mylę się?
|
 |
Jesteś na dobrej drodze. My spowalniamy proces rozkładu. To ciało stopniowo wysycha i potem obraca się w pył. Taka opóźniona kremacja. Co ciekawe, na zabalsamowanym ciele nawet mucha nie usiądzie. Ono sobie może leżeć w domu miesiąc, a w warunkach chłodniczych dwa a nawet trzy i zupełnie nic mu się nie stanie. Pamiętam jak kiedyś mój mistrz (Adam Ragiel) opowiadał, że zmarła jakaś osoba i rodzina była w Anglii, mieli przyjechać za tydzień a wrócili po dwóch miesiącach. Wyjęli tylko ciało, zrobili delikatną kosmetykę i nikt nie pomyślałby, że od śmierci minęło tyle czasu. Wiesz, u nas nikt nie czeka tyle z pogrzebem, ale wiadomo, teraz są upały, u nas modne jest zabierania zmarłego do domu, przekładamy na zimne łóżko, zdarza się, że potem dostajemy nocne telefony, żeby przyjeżdżać i zabrać zmarłego do chłodni, bo ciało np. puchnie. Po balsamacji nie ma takiej opcji.
|
 |
W jakim czasie po śmierci można zrobić balsamację? Do jakiego czasu ma to jakiś sens?
|
 |
Im wcześniej tym lepiej. Najlepiej, żeby nie było jeszcze rozkładu, robaków itd. Bo ja nie cofnę procesu rozkładu, ja go tylko zatrzymam.
|
 |
Dlaczego robi się balsamację?
|
 |
Po pierwsze ze względów sanitarnych. Ciało to jest bomba biologiczna. Jak ja widzimy, kiedy podczas pożegnania ludzie całują, dotykają te ciała to nas aż ciarki przechodzą. Ja rozumiem, to jest to ktoś, kogo kochaliśmy, najcenniejszy skarb, matka, ojciec, ale ktoś całuje zmarłego, a potem np. przekazuje kondolencje i te zarazki idą dalej, dalej, dalej... A po balsamacji jest to bezpieczne. Ciało jest czyste. W Stanach Zjednoczonych to już jest standard, tam balsamacja wykonywana jest w ciągu kilku godzin od zgonu. Oprócz balsamacji można wykonać także czasową konserwację zwłok, która polega na odciągnięciu płynów z opłucnej i jamy brzusznej, a następnie podaniu płynu do korpusowo. Taki zabieg nie da takiego efektu jak balsamacja, ale również pomoże uniknąc wycieków limfatycznych i ciało może stać w takim stanie kilka dni.
|
 |
Jest też coś poza względami sanitarnymi? Bo szczerze wątpię, że ktoś po stracie bliskiego myśli o tym, czy ktoś się zarazi czy nie.
|
 |
No jasne. Chodzi tu też o względy estetyczne. Ciało opada, pojawiają się zasinienia, nie zawsze wygląda to dobrze. Po balsamacji tego nie ma. To tez dużo znaczy dla rodziny, zapamiętują zmarłego w naturalnym kolorze skóry, bez żadnych dramatycznych uszkodzeń ciała.
|
 |
Dużo ludzi w naszym powiecie robi takie rzeczy?
|
 |
Nie, to dopiero wchodzi. Wiesz u nas jest dużo stereotypów, przyjeżdżamy po ciało i zdarza się, że słyszymy od rodzin: „nie połamcie kości”. Przecież to nie jest tak. Ludzie po prostu są niedoinformowani. Ciało po śmierci da się rozruszać. Wystarczy kilka razy bardzo powoli i delikatnie poruszać np. ręką i ona stanie się w pełni ruchoma. Tak samo było z kremacją, kto by pomyślał, żeby ciało spalić, a pogrzeb zorganizować przy urnie, lecz potem ludzie zaczęli dostrzegać w tym sens i po prostu przywykli. Myślę, że tak samo będzie z balsamacją. Potrzeba po prostu czasu.
|
 |
Każde ciało można zrekonstruować?
|
 |
Staramy się, niestety nie zawsze się tak da. Balsamista nie jest cudotwórcą. Co do osób, które zmarły w wyniku wypadków jest tak, że kiedyś jak brakowało np. części twarzy to robiło się przeszczep skóry z pośladka czy uda, teraz są takie specjalne, sylikonowe płaty, ale rekonstrukcja jest drogą sprawą. Rękę czy nogę da się przyszyć, twarz jest trudniejsza.
|
 |
Dla Ciebie śmierć to taka codzienność. Myślisz, że to dobrze, że dla Was to już rutyna? Że nie podchodzicie do tego uczuciowo, tylko czysto mechanicznie?
|
 |
Ja na przykład nie mogę przejść obojętnie. Szczególnie jak widzę gdy ktoś strasznie to przeżywa. Nie mam tak, że „zrobię aby zrobić i następne”. To jest ciało i należy się szacunek, nie może być miejsca na rutynę. Każdy przypadek jest inny. Nawet jak ktoś przyjdzie i powie: „nie chce oglądać ciała, zamknijcie trumnę, nie będzie żadnego okazywania” to ja i tak zmarłego umyję, ubiorę, ma być godnie. Chcę mieć później czyste sumienie.
|
 |
Jesteś wierzący?
|
 |
Tak. Nawet bardzo. Ja to traktuję trochę jak taką posługę. Jestem blisko Boga i blisko Kościoła.
|
 |
Jak Ty jako katolik do tego podchodzisz? Nie uważasz, że jest to trochę ingerowanie w Boski plan? Może jeśli Bóg chciał, żeby ktoś umarł bez ręki czy nogi to chciał również, żeby tak był pochowany.
|
 |
Ale ja tego nie robię z własnej woli. Jeżeli ktoś przyjdzie i powie, że chce aby jego bliski był pochowany tak czy tak to ja to po prostu wykonuję. Balsamacja, czy czasowa konserwacja nie jest przymusem. To jest decyzja tylko i wyłącznie rodziny. Wiesz, ja widzę, że to co robię sprawia, iż ludzie odczuwają ulgę, gdy widzą, że bliski zmarły wygląda lepiej, spokojniej, jakby spał. Dlatego ja traktuję to bardziej jako dobry uczynek. Pomagam rodzinom przeżyć te ciężkie i bolesne chwile.
|
 |
Od jak dawna balsamacja jest w naszym kraju?
|
 |
Od około 15 lat. Ludzie nawet o tym nie wiedzą. Kiedyś to był temat tabu. Pracowników domu pogrzebowego postrzegano jako pijaczków, bez wykształcenia, którzy nie skończyli nawet podstawówki. To nie jest tak, teraz wszystko się pozmieniało. Cały czas się dokształcamy, jak widać kończymy kursy, rozwijamy się. |
 |
Ilu jest w Polsce balsamistów? |
 |
Ja jestem 43, ale wiem, że teraz też trwa jakieś szkolenie, więc będzie nas około 50. |
 |
Dlaczego jest was tak mało? |
 |
Myślę, że nie każdy może się przemóc do takiej pracy, kurs też nie jest tani. To wszystko ma na to wpływ. Co więcej, raczej ciężko jest się utrzymać z samego balsamowania w Polsce, gdzie ludzie nie są przekonani do takich metod, więc to nie jest rozchwytywany zawód. |
 |
Na koniec, proszę opowiedz mi jak dokładnie wykonuje się balsamację. |
 |
Na każdy balsam trzeba się przygotować, poznać historię choroby, żeby wiedzieć jaki wybrać płyn, który potem wprowadzamy w tętnice osoby zmarłej. Mam też taką specjalną pompę, która zastępuje prace serca. I w ten sposób wypompowujemy krew, wprowadzając płyny. Wtedy właściwie natychmiastowo zmienia się kolor skóry na bardziej naturalny. To jest opis współczesnej balsamacji w pigułce. |
 |
Dziękuję za rozmowę. :) |
 |
Dziękuję również. |