REKLAMA

REKLAMA

Lovciam to miasto, ale siebie najbardziej! „Rzeźnia Wyszków” to świetna czarna komedia!

Autor: Admin Admin

Rozrywka | Poniedziałek, 20 mar 2023 18:55

Marek Czestkowski buduje swoje uniwersum. Akcja jego kolejnej powieści rozgrywa się bo-wiem w malowniczym miasteczku położonym niedaleko wsi o nazwie Knurowiec, która była miejscem wydarzeń jego debiutu. Nie powinno nikogo zdziwić, jeśli do powiatu wyszkowskiego będziemy jeszcze nieraz zaglądać w przyszłości. Na szczęście w tym wypadku tylko na kartach książek Marka. Dlaczego? Bo gdyby bohaterowie tych książek, a szczególnie „Rzeźni Wyszków” (jakże mocny tytuł, sugerujący, że będzie się działo!), istnieliby naprawdę, to biada temu miastu i jego mieszkańcom… Drugie dzieło Marka Czestkowskiego to podobna groteska i satyra jak w „Knurowcu”, ale podkręcona do n-tej potęgi i aktualniejsza w swoim wymiarze i przekazie. Czarna komedia, w której, mimo że zwierciadło jest bardziej krzywe, postacie chodzą dumne i wyprostowane.

Rozrywka

REKLAMA

Ostrzegam jednak zatwardziałych katolików, wrażliwych polityków oraz ludzi bez poczucia humoru i dystansu do otaczającej rzeczywistości – możecie być zniesmaczeni i wkurzeni. No bo jak to tak godzi się obrażać Polaka na urzędzie świeckim czy kościelnym, jak to tak atakować środowisko lekarskie czy opisywać rodzimą, małą ojczyznę jako miejsce odpychające… Oj nieładnie. A ja mówię - oj ładnie i dosadnie. Może momentami zbyt łopatą w głowę, lecz z drugiej strony w tym naszym skłóconym kraju pełnym skrajności przyda się takie uderzenie.

Wyszków na ostro, czyli trup ściele się gęsto

Autor wydanej 16 lutego przez Novae Res „Rzeźni Wyszków” nie bierze jeńców. W „Knurowcu” jeszcze czytelnicy otrzymali taryfę ulgową, gdyż stylizowana trochę na meksykańską osadę wioska nie okazała się miejscem aż tak niebezpiecznym. Owszem, tam bohaterowie też mieli dziwne nazwiska nawiązujące do ich wyglądu czy charakteru i „kąpali się” w propagandowym sosie. Też zostały wyolbrzymione narodowe przywary, a inteligentna ironia skrzyżowana z szaloną groteską wylewała się niczym rzeka po przybraniu wody. Ale po tym, co się odjaniepawliło w „Rzeźni Wyszków”, Marek Czestkowski będzie chyba personą non grata, legitymującą się jako Marek Cz. Bo ten Wyszków to żadna Perła ani tym bardziej Wenecja Mazowsza (a tak jest momentami opisywana w książce…). To miasto seksu i biznesu, jak głosi slogan reklamowy na stronie internetowej urzędu. Show must go on i do przodu, cały czas do przodu… nawet po trupach.

A tych w książce będzie sporo. Nie dziwota. Wszak zamachy, wypadki, a głównie KOWID swoje robią. Tak, panie i panowie – odkąd miasteczko odcięto od świata, a na jego granicach pojawili się Sanitarni, wiedzcie, że już nic nie będzie takie samo. Zakazy, nakazy, obostrzenia, szczepienia, robienie z mieszkańców jelenia. Burmistrz jest mimo to zadowolony. Bredzisław Galareta wie przecież, że Kwarantanna Obowiązuje Wszystkich i Dezynfekcja, ale nie jego. A niech cierpią, niech będą oburzeni. Bredzisław zapragnie zbudować autorytet, bo kto, jak nie on – włodarz, uszczęśliwiacz, mistrz promocji i marketingu, naczelny ideolog, nadaje się lepiej do uratowania wizerunku kochanego Wyszkowa (czyt. kochanego, wizerunku własnego). Ginekolog, dr Krzysztof Pączek, wyznający zasadę: stłucz termometr - pozbędziesz się gorączki, również w tym szaleństwie odnajdzie metodę, służącą w pierwszej kolejności jemu. Zagrożenie wydaje się jednak wyraźne i poważne. Czas zatem powołać Radę Chłopskiego Rozumu, opanować narastającą panikę, stłumić powstanie buntowników, ustawić zdezorientowanych mieszkańców pod ścianą i nacisnąć... Nie, aż tak nie bądźmy brutalni.

Absurd goni absurd

A więc wojna? Tak. A więc arcyproboszcz. Wiesław Trzepiekoński, wielbiciel ministrantów, mag nad magami, zapewne siedziałby cicho i nie interesował się zaistniałą sytuacją, lecz KOWID zaczyna zbierać swe żniwo tuż przed Wielkanocą. Decyzja o zamknięciu kościołów sprawia, że w Wiesławie budzi się nowy demon. Mniejsza o to, że katolicy nie poświęcą pokarmów. Ważne, że parafia nie będzie rozbudowana w większy… harem za pomocą datków i pieniążków zebranych na mszy świętej. Sojusz tronu z ołtarzem jest bliski pęknięcia. Foliarze, pro-liferzy, antyszczepionkowcy mają wreszcie swoje pięć minut. W tym całym niebezpiecznym zamieszaniu jedynie niepozorna, acz atrakcyjna sprzedawczyni ze spożywczaka – Julia Ciągała spróbuje zaufać głosowi rozsądku. Jako dziennikarka z pasji i świadek absurdalnych wydarzeń, w których łatwo stracić życie, nie pozostanie w domu. Zamknie sklep, a w nim panią Grażynę, co najlepsze kiełbasy wybiera i ruszy ku przeznaczeniu. Ale czy nie oprze się propozycjom nie do odrzucenia? Czy dobro suwerena okaże się ostatecznie dobrem nadrzędnym?

„Rzeźnia Wyszków” to satyra społeczno-polityczna ostra niczym cień mgły. Zaskakująca pod względem elementów gore, na granicy dobrego smaku. Z absurdalnym humorem wychodzącym poza znaną skalę. Autor miał pole do popisu, bo faktycznie w Polsce dochodziło w czasach pandemii do zdarzeń kuriozalnych. Stawiano znaki o zakazie wstępu do parków, nagle nikomu nie pozwalano wchodzić na cmentarze (no prawie nikomu...), na ekspertów do walki z tajemniczą chorobą mianowali się zwykli ludzi niewiele mający wspólnego z medycyną, niemal za każdy zgon odpowiadał wirus w koronie, a maseczki i respiratory dostarczył handlarz bronią. Działo się.

To kawał porządnej, czarnej komedii!

Marek Czestkowski nie chce odwracać wzroku i godzić się na wszelkie wewnętrzne zło, jakie trawi to państwo i to miasto. Opisuje zatem rzeczywistość i punktuje/piętnuje brzydkie postępki (nepotyzm, katolicki ekstremizm, żądzę władzy itp.). Wyśmiewa zjawiska i postawy. Nie poucza i nie daje odpowiednich rozwiązań. Ukazuje rzeczy w krzywym zwierciadle – w prosty sposób, owszem, ale tylko tak szeroka tematyka: społeczna, obyczajowa, polityczna mocniej wybrzmiewa. Z każdą stroną książki następuje eskalacja przemocy niczym w typowej czarnej komedii, postaci (uosobienia najgorszych cech Polaków) stają się coraz bardziej przerysowane oraz irytujące, a konkretne sceny wydają się być bardzo przejaskrawione. I to chodzi! Dzięki takiemu przedstawieniu poważnych spraw i nawiązywaniu do prawdziwych wypowiedzi czy wydarzeń czytelnicy doznają szeregu uczuć: zaśmieją się aż brzuch będzie bolał; odkryją odniesienia i wtrącenia związane z popularnymi motywami kultury masowej (zdziwią się, kto ukrywa się w wyszkowskiej stróżówce parkowej), ale jednocześnie zastanowią się nad losem ojczyzny (tej mniejszej w formie miasta i większej – Polski). Szacun, panie pisarzu.

Powyższy artykuł jest recenzją książki pt.: "Rzeźnia Wyszków" autorstwa Marka Czestkowskiego

Autorem artykułu jest Przemysław Jankowski

Serwis Altao.pl - portal ludzi z pasją

https://altao.pl/

 

Materiał sponsorowany

REKLAMA

Tagi.


Komentarze (2).

REKLAMA

Urzędniczka

Zapatrzony w siebie buc i aktor

VICTORIA G.

Lovciam to miasto, ale siebie najbardziej! Narcyz.

Zostaw komentarz.

REKLAMA