Sobotni koncert w parku odbywał się w ramach nowej gminnej imprezy pod hasłem Bug Nature Festival. Zainaugurował go wyszkowski mlody stażem zespół "Plantacja Ironii" z dobrze znanymi wyszkowianom muzykami, ale też muzycznymi niespodziankami. Instrumentalistów: Piotra Lewandowskiego (pianino), Michała Kosmalę (gitara, wokal) i Ernesta Matlińskiego (gitara, wokal) wsparli na scenie Karolina Zwolińska (skrzypce), Łukasz Wachowski (bębny) oraz gościnnie wokaliści - Danuta Wachowska i Mateusz Nasiadka. Na wyszkowski koncert zespół przygotował kilka utworów autorskich oraz covery w oryginalnych, niebanalnych aranżacjach. Instrumentalno-wokalny mix okazał się ciekawym eksperymentem. Znakomicie odnalazła się w nim zarówno publiczność, jak i muzycy na scenie.
Prawdziwym wulkanem energii okazała się "sceniczna bestia" - Maryla Modzelan, wyszkowianka, świeżo upieczona absolwentka Akademii Muzycznej w Łodzi. W Wyszkowie Maryla wystąpiła po raz pierwszy, w towarzystwie zespołu w składzie: Mateusz Ozga, Mateusz Panasiuk, Łukasz Kotasiński, Adam Jeleniewski, Kamila Wokacz i Patrycja Parjaszewska. Koncert otworzył nowa aranżacja „Poszłabym za tobą” Breakout, a z polskich szlagerów w oryginalnych aranżacjach mogliśmy jeszcze usłyszeć w wykonaniu Maryli m.in. „Co mi Panie dasz” czy „Aleja gwiazd”. Nie zabrakło także coverów zagranicznych hitów m.in. idolki wyszkowskiej wokalistki - Beyoncé, ale także autorskich utworów. Ogromna wrażliwość, jaka z nich przebijała, splatała się z charyzmą Maryli Modzelan, w której głosie nie sposób nie zakochać się od pierwszego usłyszenia. Niepowtarzalna barwa głosu, wspaniała skala, sceniczny luz i artystyczna dusza - to wszystko Maryla zaprezentowała przed wyszkowską publicznością w pełnej krasie.
Totalne wyciszenie, nostalgia, zapanowały natomiast podczas koncertu gwiazdy wieczoru. Piosenką "Ciche dni" przywitała się z wyszkowską publicznością Kaśka Sochacka. Jej kariera zaczęła się od jednego utworu, który nagrała wspólnie z Kortezem, a dziś zna ją i śpiewa już cała Polska. "Wiśni" także nie mogło zabraknąć podczas sobotniego koncertu. Wiernych fanów nie odstraszyła nawet iście jesienna aura - deszcz i niska temperatura. Pod sceną zgromadził się tłumek wielbicieli anielskiego głosu, wrażliwości, poruszających tekstów, niepowtarzalanych dźwięków i niebywałej skromności Kasi Sochackiej. A ona nie zawiodła swoich fanów, śpiewając najbardziej znane utwory. Oczywiście razem z publicznością, której po koncercie chętnie rozdawała autografy i z którą pozowała do zdjęć.
Była to pierwsza odsłona Bug Nature Festiwal, promowanego jako "synergia muzyki, kontaktu z naturą i rekreacji". Czy był to udany koncert? Zdecydowanie tak (pomijając kwestie techniczne związane z nienajlepszym nagłośnieniem wyszkowskich artystów). Czy był to festiwal? Zdecydowanie nie. Poza wyborem miejsca organizacji cyklu koncertów w parku, stanowiącym zielone płuca Wyszkowa, nie nawiązano w żaden sposób do naturalnych walorów gminy Wyszków, które można by przy okazji wypromować i poprzez które należałoby promować sam festiwal. Widoczny jest brak pomysłu na rozszerzenie formuły o festiwalowe wydarzenia towarzyszące, które nawiązywałyby do nazwy imprezy i nadawały jej właśnie festiwalowego charakteru. Za takie trudno uznać turniej siatkówki plażowej, czy planowany jeszcze turniej koszykówki ulicznej, które i tak co roku odbywały się w Wyszkowie, a tym razem nieco sztucznie zostały włączone do programu "festiwalu". Sama jego oprawa i formuła były zatem raczej skromne, żeby nie powiedzieć ubogie. Brak atrakcji towarzyszących, które tworzyłyby klimat tego wydarzenia, czy choćby rozbudowanej strefy gastronomicznej, w której publiczność mogłaby spędzić miło czas w przerwach między występami poszczególnych artystów, trzeba zaliczyć na zdecydowany minus tej dobrze zapowiadającej się imprezy.