Jak informuje PGE, w związku z licznymi pytaniami o termin usunięcia awarii, "mimo zaangażowania nie tylko wszystkich własnych służb technicznych, ale także wielu firm zewnętrznych, nie da się przyspieszyć procesu usuwania awarii".
- Najpierw trzeba lokalizować miejsca uszkodzenia linii i zabezpieczać zerwane przewody. Kolejnym etapem jest usunięcie awarii w hierarchicznej kolejności na liniach wysokich napięć, średnich, a następnie niskich napięć, po którym dopiero następuje sukcesywne przywracanie zasilania u indywidualnych odbiorców. Jeśli nikt nie pojawia się przy domu Klienta, nie oznacza to, że nic nie robimy. Linie przesyłowe, którymi dostarczany jest prąd, mają wiele kilometrów długości. Prace wykonywane są na odcinkach o znacznej długości, w warunkach zagrożenia życia i zdrowia ludzkiego, przy stosowaniu wymaganych przepisami metod bezpiecznego ich wykonania. Czyli w pierwszej kolejności eliminujemy uszkodzenia, które bezpośrednio stwarzają zagrożenie dla życia i zdrowia ludzkiego. Następnie wymieniamy złamane słupy, naprawiamy zerwane przewody w liniach elektroenergetycznych wysokiego i średniego napięcia. Dopiero po usunięciu tych uszkodzeń i przywróceniu zasilania na głównych magistralach zasilających możemy przystąpić do pracy na liniach niskiego napięcia i naprawienia usterek u Odbiorców - mówi Ewa Nowacka, starszy specjalista ds. komunikacji w PGE Dystrybucja S.A.
Naprawa urządzeń energetycznych wiąże się z koniecznością przestrzegania wielu przepisów i procedur, co sprawia, że cały proces przygotowania do robót w terenie oraz wykonania samej naprawy jest bardzo złożony i stwarza problemy nie tylko Klientom, którzy niecierpliwie oczekują na przywrócenie zasilania, ale także pracownikom PGE.
- Nie wolno zapomnieć, że organizacja bezpiecznego wykonywania pracy wymaga od elektromonterów m.in. właściwego zabezpieczenia miejsca awarii, wyłączenia linii i jej uziemienia. Te czynności nie mogą być wykonywane w stresie i pośpiechu, bowiem zależy od nich życie i zdrowie pracowników, a także osób postronnych - dodaje Ewa Nowacka.
Jak tłumaczy spólka, pomimo całorocznych nakładów ponoszonych na remonty i modernizacje sieci, nie ma możliwości całkowitego wyeliminowania przerw w dostawie energii, zwłaszcza przerw wynikających z działania sił natury.
- Jak pokazują liczne przykłady, kraje dużo bogatsze i w teorii dysponujące lepszą infrastrukturą, doświadczają podobnych problemów. Podejmowane przez energetyków działania mają na celu uzyskanie coraz większej niezawodności pracy sieci i pewności zasilania, lecz całkowite wyeliminowanie przerw w dostawie energii elektrycznej, zarówno planowych jak i awaryjnych, jest niemożliwe - podkreśla Ewa Nowacka.
O skali ostatnich zniszczeń mówi także na dołączonym filmie dyrektor Rejonu Energetyczneho Wyszków Jerzy Kosiorek:
- Jak pracuję tu 25 czy 26 lat, nigdy czegoś takiego jeszcze nie doświadczyliśmy - komentuje.
Źródło: PGE Dystrybucja