Prawdopodobnie nieszczelność przewodu kominowego była przyczyną pożaru budynku mieszkalnego przy ul. Pułtuskiej w Wyszkowie w niedzielne popołudnie 17 stycznia. Trudna akcja gaszenia ognia trwała ponad 4 godziny. Straż pożarna otrzymała zgłoszenie o pożarze tuż przed godz. 15.00 Po przybyciu na miejsce jednostek ratowniczo-gaśniczych zadymienie było bardzo duże. Płonął jeden z ciągu drewanianych budynków. Ogień przedostał się między dachem a konstrukcją budynku. Przepalił drewniany strop. Niestety, doszczętnie strawił dom z wyposażeniem.
- W niedzielę, 17 stycznia, straciliśmy wszystko, na co nasza Mama ciężko pracowała. Nasz dom przy ulicy Pułtuskiej w Wyszkowie doszczętnie spłonął. W niedzielę po południu, mama dostała telefon od Cioci z wiadomością, że nasz dom się pali. Na miejsce przyjechało parę zastępów straży pożarnej, ale niestety ogień zdążył już pochłonąć dom - mówi pani Oliwia.
Od grudnia pracuje wraz z mamą w Holandii. W domu w Polsce został jej młodszy brat, który w tym roku będzie zdawał maturę. Na szczęście nie było go w domu w czasie pożaru, więc nikomu nie stała się krzywda. Jednak rodzina została bez dachu nad głową.
- Mama ciężko pracowała za granicą i wszystkie pieniądze wkładała w remont domu. Latem został wymieniony dach, co kosztowało około 15 tysięcy złotych. W mieszkaniu były także już przygotowane rzeczy na remont łazienki, który miał zacząć się lada dzień. Na tę chwilę nie mamy nawet gdzie wrócić. Cały nasz dobytek zamienił się w kłęby szarego dymu.
Pani Oliwa utworzyła internetową zbiórkę - link TUTAJ
- Wraz z Mamą i bratem chcielibyśmy zwrócić się z prośbą o nawet najmniejszą pomoc, abyśmy mogli odbudować to, co straciliśmy i żebyśmy mieli gdzie wrócić. W trakcie pożaru spłonęła także część domu naszej Cioci i braci. Częścią uzyskanych pieniędzy pomożemy także im wyremontować uszkodzenia powstałe przez ogień. Będziemy wdzięczni za każdą złotówkę i udostępnienie naszej zrzutki - mówi pani Oliwia.
Przyłączamy się do jej apelu o pomoc. Liczy się każda wpłata.