Jedenaście zwycięstw, jeden remis i trzy porażki - to blians piłkarzy Bugu Wyszków w rundzie jesiennej. Te liczby pokazują, że w wyszkowskim zespole drzemie potencjał i może realnie myśleć o awansie do IV ligi na wiosnę. Jeżeli wystawiać by oceny szkolne, podopieczni Arkadiusza Mielczarczyka otrzymaliby piątkę. No może z małym minusem. Tu szczególnie mogą zaboleć porażki z teoretycznie niżej notowanymi "rezerwami". W starciu z Bugiem rezerwy Świtu Nowy Dwór Mazowiecki i Legionovii Legionowo były zapleczem pierwszych zespołów tylko z nazwy. Naprzeciw wyszkowian stanęli gracze z wyższych lig i stąd dwie porażki w spotkaniach z tymi zespołami. Piłkarze trenera Mielczarczyka schodzili z boiska pokonani jeszcze tylko raz, w Markach. Zremisowali z Escolą Varsowią Warszawa. W pozostałych meczach zrobili piorunujące wrażenie. Wśród rywali postrach budził duet dwóch Łukaszów (Kowalczyk i Kamiński). Widać, że powrót Kowalczyka zadziałał pozytywnie na drużynę. Solidnie prezentuje się również linia defensywna z Mateuszem Maciakiem na czele. Solidnym punktem środka pola wydaje się być Chilijczyk Victor Antonio Flores. Jeżeli chodzi o bilans bramkowy, to Bug strzelił 39 bramek, stracił natomiast 23. Bug jest jedną z trzech ekip, które nie przegrały na własnym boisku. Ważne, aby Bug nie przespał okresu transferowego. Znaczący wpływ na wiosnę może mieć powrót Alana Wróbla. Obyśmy w drugiej rundzie mogli podziwać takie wyniki Bugu jak choćby w ostatnim sparingu, czy w starciu z Wisłą Jabłonna, gdzie wyszkowianie triufmowali 7:2. Fani piłkarzy z Wyszkowa powinni życzyć sobie, aby nie powtórzył się scenariusz z poprzedniego sezonu, kiedy to Bug w ostatniej kolejce wypadł z walki o awans.
Fot. Bug Wyszków